Nie wiem który już raz oglądałam ten film... ale wiem jedno - w moim prywatnym, bardzo subiektywnym oczywiście rankingu filmów Tarantino, pomimo genialnego Pulp Fiction np, to tak czy inaczej, Grindhouse: Death Proof jest dla mnie absolutnym geniuszem. dialogi są... genialne, choć dla niektórych mogą być po prostu głupie, a sam klimat... najpierw strona wizualna - bardzo podoba mi się każdy etap filmu, na początku (pierwsza ekipa dziewczyn) lekko 'zniszczona' taśma filmowa, później mamy czarno - biały fragment i gdy tak naprawdę zaczyna on bardzo pasować do ogólnego klimatu pojawiają się znów kolory, jednak obraz jest już bez żadnych 'zakłóceń' jak to wcześniej ujęłam :) bardzo podoba mi się też scenografia, najpierw bar, później chociażby sklep oraz okolice, drogi po których jeżdżą, wszystko w staro-amerykańskim stylu, ogólnie tak klimatycznym...;] ;] także dla mnie absolutny numer 1, nie wiem ile razy mogę wracać do tego filmu, pewnie i tak mi się nie znudzi :D
Zacznę od tego, że film mi się podobał, ALE (tak, zawsze musi być jakieś ale ;p) pierwsza część była jakby trochę nudna... irytowały mnie ciągle wystające stopy :P skończyło się brutalnie, "śledztwo" pokazane w połowie było jakby wycięte z kontekstu i niedokończone. Druga część była ciekawsza (dla feministek i walecznych babeczek głównie) jednak po obejrzeniu czułam niedosyt... (Choć jak zdążyłam zauważyć już na początku, film i tak mi się podobał.)
Choć uwielbiam filmy gangsterskie, to również ja "Death Proof" cenię najbardziej spośród filmówTarantino, a należy on do moch ulubionych reżyserów. Genialne dialogi, świetny montaż i aranżacje retro, wspaniałe nawołanie do starych thrillerów klasy B z fajnymi dziewczętami i przerysowanym złym bohaterem. Majstersztyk :D
ha ;) a tak na marginesie, wypowiedź 'cubanona' jest w 100% trafna, właśnie tak ujęłabym swoje myśli w słowa, gdybym umiała :p
Jakby zerbać do kupy wszystkie filmy do których nawet w filmie były nawiązania i to Death Proof niszczy je wszystkie zebrane razem, pisałem już o tym sto tysięcy razy i teraz napisze to całkiem skrótowo co do mnie przemawia w tym filmie czyli : generalnie wszystko :) samochody, kobiety, muzyka, dobry klimat w starym stylu, każda scena, kazdy ruch kamery, każde ujęcie stylowane na samochodowe stare kino, zniszczenia taśmy, zakłócenia z atmosfery, bezsensowne dialogi które mają swój sens, cała fabuła, smaczki, szczegóły, to co było w Wściekłych i Bękartach czyli wybuchowe zakończenie scen - w tym przypadku gdzies połowa filmu i scena czołowego zderzenia kaskadera z dziewczynami to kino Tarantino w 100 procentach i tyle - jeden z moich ulubionych filmów i dowód na to że po tak słabych filmach jak Kill Bill reżyser zrobił coś z klasą i jest w formie
a dla mnie Kill Bill nie jest słabym filmem, też go uwielbiam, ale każdy ma swoje zdanie ;] natomiast Twoja wypowiedź to znowu moje myśli i odczucia przelane w sensowne słowa :p
Dialogi są genialne?Przepraszam,ale z której strony?
Możesz mi wytłumaczyć, co jest genialnego w pieprzeniu przez cały film,bandy półinteligentnych amerykańskich dupodajek na temat robienia lodów,chlania i ćpania ?
no ale chodzi o to, że tego wszystkiego nie można brać dosłownie, raczej z przymrużeniem oka...;] dialogi pozornie są głupie, ale czy zupełnie pozbawione sensu? według mnie nie. nie chodzi o to, żeby doszukiwać się w nich ukrytego sensu, którego nie ma, ale żeby wczuć się w specyficzny klimat filmu, w sumie to rola gustu, każdy lubi inne filmy, każdy ma inne poczucie humoru.
Pulp Fiction i GrindHouse. Klimat, Klimat i jeszcze raz Klimat. Jedne z niewielu filmow dla ktorych z checia odwiedze kino wiele razy.
U mnie na pierwszym miejscu Pulp fiction. Jeśli chodzi o klimat to pod tym względem najlepszym filmem Tarantino były ,,Wściekłe psy".
Zadziwiają mnie gusta niektórych ludzi, no ale cóż. Ja dałbym mniejszą ocenę niż dałem, ale niestety - minimalna to 1/10, na którą film tak na prawdę nie zasługuje, bo są dużo lepsze produkcje którym można dać 1/10. Jeśli miałbym wymienić 3 najgorsze filmy jakie kiedykolwiek obejrzałem, to są to: Sin City, Grindhouse: Death Proof i Mist. 0/10 dla każdego z nich.
Do takich filmów jak Death proof trzeba mieć odpowiednie nastawienie, poza tym kino Grindhouse'owe było bardzo specyficzne i nie było przeznaczone dla każdego. A co do Sin City, to jest to najbardziej ambitna produkcja Rodriguez'a i nie wyobrażam sobie jak można dać jej ocene 1/10 ( tak samo jest z Death Proof). Ale cóż, GUSTA.
A dla mnie ostatnie sceny były najciekawszą częścią filmu...a kiedy dziewczyna kopa z półobrotu zasunęła to cofałam tą część po kilka razy :D