atrakcyjne dziewczyny.- 2
odważne, napalone, seksowne dziewczyny.-seksowne 2 (w porno są bardziej i co z tego)
lśniące blachy samochodów z najlepszego okresu kina drogi/pościgu (Kierowca,Znikający- 2 sztuki (wole top gear)
świetna muzyka-tak
tandetne i durne dialogi w najlepszym soczystym wydaniu-zgodze się
Filtr i montaż a la exploitation za 2 dolary-na filtrach się nie znam
świetne zdjęcia-tak
krew i zniszczenie- ale co z tego
k l i m a t- brak
podsumowanie- strata czasu

jeśli ktoś nie odróżnia jakościowo (w sensie ontologicznym) oglądania ładnych dziewczyn w normalnym filmie (i porządne w aspekcie aktorstwa) od oglądania ładnych dziewczyn w porno oraz oglądania wspaniałych samochodów w filmie od oglądania ich w programie motoryzacyjnym, albo przez analogię oglądania dobrego filmu biograficznego o np. Napoleonie od czytania o nim na wikipedii, to już oznacza nieskończoną barierę komunikacyjną, a co dopiero niezdolność detekcji klimatu klasy b w znaczeniu wyłącznie pozytywnym (jeśli ktoś nie lubi żadnych filmów tej klasy to tym bardziej nie będzie rozumiał jak coś klasy b może mieć "zajebisty klimat")
tak więc nie odpisuję nic na powyższy post

Idąc tym tropem bardzo wiele kiczowatych i słabych filmów można podciągnąć pod kino klasy b i zachwycać się ich klimatem. Zasadnicze pytanie brzmi- gdzie kończy się kicz a gdzie zaczyna prawdziwe dobre kino. Czy istnieje takie rozróżnienie? Ja uważam że owszem istnieje. Doskonale rozumiem o czym piszesz ale mnie po prostu Death Proof niczym nie poraził a styl i konwencje Tarantino znam doskonale i byłem na nią przygotowany. Dobry film ma kopać jak akumulator po gołej dupie nawet jeśli jest to melodramat.

nie zgodzę się zbytnio z pierwszym zdaniem, albowiem to zachwycanie się klimatem jest czysto subiektywne i nie świadczy o niczym jak tylko o osobistych upodobaniach. Ja np. oglądałem w kiedyś w przeciągu roku razem z kumplami wszystkie części Friday 13th i zdarzało się, że płakałem ze śmiechu prawie tarzając się po podłodze.

zgodzę się z ostatnim zdaniem.

Ja jakoś lubię krew i nie lubię filmów o filozofii życia, a Grindhouse jest dla mnie najczystszą tandetą i latanie ze słowem hołd jest już do wymiotowania.