pierwsza część filmu miała w sobie wszystko to, za co kocham Quentina najbardziej.
dobre dialogi, świetny klimat i genialnie dobrana muzyka.
nie zagłębiałem się w opisy filmu przed jego obejrzeniem, więc "właściwa akcja" mike'a była dla mnie bardzo pozytywnym zakończeniem, Quentin miał świetny pomysł na film.
natomiast druga część już mnie tak nie urzekła, akcja rozkręcała się wolno, a dialogi nie były na tyle mało przekonujące, że zaczęło mi się trochę dłużyć. ta część jak dla mnie mogłaby być spokojnie o 10 min krótsza.
no i jedna rzecz, która moim zdaniem najbardziej razi (tak, wiem, że to film, w dodatku Tarantino, ale mimo wszystko):
dlaczego Kim, kiedy Mike ścigał dziewczyny i Zoe była na masce, nie przyhamowała na chwilę, żeby pozwolić Zoe wrócić do kabiny samochodu? była masa takich momentów, kiedy mogła to zrobić. Wydało mi się to strasznie naciągane i przez cały czas pościgu o tym myślałem.
I jeszcze jedno, summa summarum okazało się, że dodge charger jednak nie był death proof. ale to w zasadzie chyba wszystko, czego w tym filmie mogę się czepić.
pierwsza część świetna - 9/10, druga - trochę przydługa i naciągana, 6/10.
nad ostateczną oceną jeszcze pomyślę. kto wie, może obejrzę jeszcze kiedyś i dojdę do wniosku, że historia Kim, Zoe i Abernathy wcale nie była taka niedorobiona, jak myślałem.
PS.
Myślałem ostatnio nad kupieniem sobie jakiejś porządnej flaszki.
teraz już wiem, że będzie to Chartreuse.
Dialogi? Raczej przegadany bezsensownie film. Bla, bla, bla, gadanie, potem denna jazda na masce samochodu. Świetny film
Podpisuję się 'obiema rencami' pod tym co napisałeś. Dialogi w drugiej części się dłużyły. Babskie pogaduszki nie wnosiły nic nowego do momentu rozmowy o Dodge'u. Przez chwilę miałem wrażenie, że oglądam jakiś serial na fox life;d Przez cały pościg irytowało mnie, że żadna z nich nie pomyślała, by przyhamować i wciągnąć Zoe do auta. Miały do tego całą masę okazji no ale skoro reżyser tak chciał to co się będziemy kłócić.. a Charger był śmiercioodporny tylko Mike najpierw dostał kulkę, odpiął pasy i przyrżnął twarzą w w kierownicę a na koniec dziewczyny go wytarmosiły z auta więc Charger jego kłopotom winny nie jest;p
Niechce się czepiać ale kaskader Mike nie jeździł Dodgem Chargerem (w ogóle nie było takiego w filmie) ani Challengerem (biały w drugiej części filmu) tylko Chevroletem Nova :P
jasne, że jeździł challengerem, było to oczywiste przejęzyczenie.
za to chevy'ego w ogóle nie wspominałem, więc jeśli o niego chodzi, nie czuję się winny.
Co Ty mówisz, dałeś się zmanipulować przez jakiegoś ignoranta klasyków motoryzacji, w ogólnie nie powinieneś się czuć winny, bo dobrze napisałeś w pierwszym swoim poście, Stuntman jeździł Chargerem, który był death proof, bo przecież nie zginął w wypadku bo z niego wyszedł prawie bez szwanku. W '70 Dodgu Challengerze jeździły te dziewczyny.
a tak w ogóle dla mnie film świetny, Tarantino nakręcił go w stylu "starej szkoły" zatrudniając prawdziwych kaskaderów bez efektów specjalnych(no jedynie w momencie bliskich ujęć z wypadku pod koniec pierwszej części filmu)
Człowieku lepiej się nie odzywaj jeśli nie znasz się na motoryzacji,
w pierwszej części Stuntman Mike jeździł '70 Chevy Novą, a w drugiej jeździł '69 Dodgem Chargerem, podczas pościgu z laskami w '70 Challengerze. Aż mnie oczy bolą jak ktoś pisze takie herezje.
Widze ze sam sie zamotałeś - napisałeś ze w pierwszej cześci jezdził Chevi Nova a w drugiej Chargerem , wypadek z którego wyszedł bez szwanku był w Chevi, a napisałeś ze Charger był death proof. Moj błąd to ze niezauważyłęm ze w drugiej cześci jezdził Chargerem.
a cwiartek napisał ze jezdził Challengerem to go poprawiłem ze nim nie jezdził bo nie jezdził wg Ciebie tez nie wiec o co chodzi?
Nie zamotałem się, death proof był i Chevy(nie 'Chevi') i Charger - w pełni rozbudowana klatka, fotele kubełkowe itp.
Bez szwanku nie licząc kilku draśnięć wyszedł z obydwu wypadków.
Poprawiłeś kolesia bezpodstawnie, bo w pierwszym poście nic nie pisał o Challengerze, no chyba że go edytował i wpisał charger, ale jak dotąd nie widziałem na filmwebie opcji edytowania postów.
Ja mam podobne, ale jestem bardziej rozdarty. Pierwsza część naprawdę bardzo dobra, dialogi, aktorzy, muzyka, mistrzostwo filmów klasy B (jedynie pod sam koniec kiedy dochodziło do "wypadku" musieli wcisnąć krzyk wilhelma, no kurna po co, ale to już moje czepianie się)
Natomiast część druga bardzo mi się nie podobała, o ile aktorki próbowały coś wycisnąć z tych scen, to jednak to ciągle były tylko dłużyzny i przeciągane dialogi. O tej scenie z pościgiem na masce i końcówce nawet nie wspomnę, strasznie słaba.
Dla mnie najlepiej było by podzielić ten film: zostawić pierwszą historię, drugą wyrzucić i byłbym zadowolony w 100%.
Czuję się rozdarty między świetną 1 częścią i słabą 2... dałem 7 ale to tylko przez pierwszą godzinę filmu...