Po "Pewnym razie w Meksyku" Rodriguez po raz kolejny mnie zawiódł (Sin City było ok, ale też mnie nie zachwyciło). O ile "Death Proof" miał to coś, "Planet Terror" tego nie posiada. Rozumiem, ze to parodia filmów klasy C i D, ale właśnie przez to film jest beznadziejnie głupi.
Plusy:
- Mary Shelton, Bruce Willis
- headshot otrzymany przez naukowca
- scena erotyczna
- nawiązania do Death Proof (szpital, Jungle Julia, szeryf, bliźniaczki, sprzedawca Vogue)
- mała motorynka
Minusy:
- fabuła (lubię jak jest niedorzeczna, ale inteligentnie niedorzeczna, a nie bezładnie niedorzeczna)
-aktorstwo co poniektórych (brat Rodrigueza mi nie pasuje)
- klozetowe ofydztwa w postaci zdjęć przegniłych penisów czy gnijącego penisa Tarantino
-zupełnie bezsensowna brutalność
- karabin zamiast nogi
- czasami są sceny, które widać mialy być śmieszne, ale wcale takie nie są
- w ogóle ten film przypomina mi marne polskie komedie gangsterskie z Cezarym Pazurą i Olafem Lubaszenko: bez ładu i składu
- ogólnie popłuczyny