Nieźle się uśmiałem :D...najpierw ze zwiastunu Machete i tekstu "Where is my wife and dother" hehe...a później z Planet Terror...naprawde śmieszny był Policjant (chyba Toto) jak znalazł obrączke i patrzy a tu nie ma palca heh fajna była motorynka na której rządził El Wray..do tego fajnie Sayidowi z Lostów eksplodował łeb..
Podsumowując:
-Film bez sensu..bo jaki sens ma to że np Abby zbierał jaja :D...
-Film bardzo ale to bardzo obrzydliwy :D...nawet bar J.T. był obrzydliwy :D a co dopiero te wrzody heheh
-bardzo groteskowy...n p niektóre motywy były sprzeczne ze śwaitem rzeczywistym...Rodriguez tutaj dał samowybuchające samochody..albo samonaładowujący się karabin w nodze Cherry :D czyli ogólnie niedorzeczny
-Jak zwykle krótka ale zostająca w pamięci rola Quentina Tarantino :D
-Jeżeli chodzi Death Proof i Planet Terror to jest tu swego rodzaju różność..bo Death Proof jest fajnym pomysłem..wykonanym niestety w sposób nudny..chodzi mi o te niepotrzebne dialogi..według mnie Tarantino powinien skupić się bardziej na dynamice..jeżeli chodzi o Planet Terror film z fabułą oklepaną...ale zrobiony w taki sposób że przyciąga widza...po prostu Rodriguez i Tarantino robiąc nawet najgorszy kicz zwrócą uwage kinomana bo mają to coś...
- może moja ocena jest krytyczna...ale daje 5/10 za Planet Terror i czekam za Machete bo wymiękłem widząc zwiastun :D :D