Ja rozumiem, że kupiliście sobie czipsy, popcorn, przeżeracz rdzy (Koka-Koala) oraz jakiś badziewny fast-food i postanowiliście to zjeść. Zaraz, zaraz - pomyśleliście - przecież najlepiej je sie w kinie !. Poszliście do kina i patrzycie na repertuar:
Supersamiec - OBEJRZANE.
Wpadka - OBEJRZANE.
Planet Terror - ?. Co to, kto to ?. Nieważne, byleby się dobrze jadło.
Wchodzicie na seans. Otwieracie czipsy/popcorn/Koale/McDrób i zasiadacie wygodnie w fotelach. Na Machete nawet nie zwracacie uwagi - trailer jakiegoś gupiego filmu <w tle ciamcianie>. Nie dziwie się, że z takim podejściem niektórzy chodzą do kina. Na następny raz poczytajcie coś o filmie zanim na niego pójdziecie. Nie chodzi mi o to, że Planet Terror się Tobie nie podobał. Każdy ma własne zdanie i gusta. Ale najpierw trzeba wiedzieć jak obejrzany film zinterpretować. Tyle !.
bardzo jestem ciekaw twojej interpretacji. Jak zinterpretowałeś ten film, mizdrzu?
Kobieta z karabinem zamiast nogi -symbol feminizmu?
Fergie z wyżartą tkanką mózgową - symbol popkultury robiącej z mózgu wodę?
Żólnierze zarazeni chorobą na wczasach w Tora Bora - antywojenne przesłanie?
Meksykaniec, który 'nigdy nie pudłuje' - symbol sił rozrodczych drzemiących w emigrantach z Meksyku?
rozważania na temat grillowej receptury w chwili śmierci- krytyka konsumpcjonizmu ?
dziecko, które strzela sobie w głowę - tragedia WTC?
nieudana próba gwałtu - symbol wojny w Iraku i Afganistanie?
Trafiłem coś?
O wilku mowa. Naprawdę drogi przedmówco, poczytaj sobie o co chodzi w tym całym Grindhouse...
Zachęcony bardzo wysokim poziomem Death Proof wybrałem się na Planet Terror. U Tarantina akcja była podszyta szyderczym uśmieszkiem, dzieło Rodrigueza przypomina bardziej "Nagą broń". W tym mój zawód. Rodriguez jak dla mnie przekroczył zdrowe granice absurdu, bo dobrze gdy film ma jednak jakiś sens.
Masz rację pisząc, że Dead Proof był lepszy, ale Planet Terror moim zdaniem też jast świetny. Może to dlatego, że po Rodriguezie spodziewałem się właśnie takie psychodeli, a nie w miarę normalnego filmu tak jak u Tarantina. Chyba po prostu źle nastawiłeś się na ten film.
Nie trawię Rodrigueza i po obejrzeniu tego filmu doszedełm do wniosku, że po prostu będę omijał jego filmy. Nie podobało mi się "Pewnego razu w Meksyku", "Sin City" też niezbyt, więc nie oszukujmy się,bo przecież nie obiektywizuję swoich sądów, że Rodriguez nie mieści się w granicach mojego gustu filmowego. Jak na reżysera nie ukrywającego fascynacji twórczością boskiego Leone jest dla mnie mało interesujący, choć ma swój styl co trzeba przyznać. "Planet Terror" w zestawieniu z "Death Proof" wypadł dla mnie blado. Zdecydowanie zabrakło jakiejś aktorskiej charyzmy w stylu Kurta,jakiegoś błysku,po prostu 'tego czegoś' zjeżdżając już z fabuły.