Pierwsza część Grindhaus zrobiła na prawdę na mnie ogromne wrażenie. Tarantino robi filmy wyróżniające się od pozostałych. Gdy je oglądam, widzę, że on nie robi ich dla kasy (jak np. wiele polskich bardziej komercyjnych, niż fajnych filmów- mam na myśli całą serię komedii romantycznych) ale z zamiłowania. Druga część jest jeszcze bardziej oryginalna. Nigdy w życiu nie widziałam tak obleśnego filmu, po którym nie mogłam nic jeść, a komiczne sytuacje rozbawiły mnie bardziej od Peanuta (jednej z lalek Jeffa Dunhama). Dla mnie każdy film tych twórców jest niezapomnianą przygodą, której towarzyszą prawdziwe emocje ( w Death Proof głównie ":0", a w Planet terror przeważnie było to "blee" oraz ":D")
Mogę jeszcze dodać, że bardzo mi się spodobał ich ogromny udział w tworzeniu filmów, to był po prostu ich film. Byli przecież również zaangażowaniu w muzyce, zdjęciach, scenariuszu, a nawet w przedstawianiu postaci (Tarantino), montażu (Rodriquez), niw wspominając o oczywistym reżyserowaniu i produkcji. Nikomu nie płacili, aby za nich zrobił zdjęcia takie, jakie oni chcą lub napisał co takiego mają mówić bohaterzy, aby było po ich myśli.