Wymuszony klimat tej bajki, czyli historia o tym jak przerośnięte ego chłopca może doprowadzić do
śmierci dziecka. Jak inaczej można wytłumaczyć to co się stało gdy normalnym zachowaniem był by
powrót do dalszej rodziny na kolanach i błaganie o wybaczenie i poprawę.
To też. Ale przede wszystkim opowieść o tym jaka to straszna jest wojenka… którą Japończycy sami wywołali (dopuszczając się przy tym bestialstw nie do opisania, które do dzisiaj im pamiętają inne narody Azji i za które do dzisiaj się nie pokalali), kiedy już ją sromotnie przesrali i spadła na głowy ich własnych żon i dzieci.
To nie dzieci wywołały wojnę... I nie tylko tą, ale to one najczęściej są najtragiczniejszymi jej ofiarami
I nie dzieci napisały książkę - można tak wymieniać. Co nie zmienia faktu zawartego w mojej poprzedniej wypowiedzi
to jest historia na faktach. Nie wiem jak czyjaś historia, czyjeś życie może być wymuszone. Cóż, widać, że jednak może :).
Autentyczną historią , a historią przedstawioną w bajce. Co prawda wiele scen na pewno zostało przekoloryzowane , ale to w końcu kino .
Nie trzeba tego inaczej tłumaczyć, bo mniej więcej właśnie to było zamierzonym przesłaniem reżysera filmu. Mimo to na Zachodzie film jest odbierany inaczej, jako historia antywojenna.
Niestety muszę się zgodzić - najsmutniejsza w tym filmie była arogancja i głupota głównego bohatera. Znam rzeczywiste historie dzieci rzuconych w wir wojny, które potrafiły się odnaleźć w dużo cięższych okolicznościach (np. w Warszawskim Getto). Miałem duże oczekiwania w stosunku do tego filmu, ale niestety nie złapałem głębi. Nie rozumiem tak wysokiej oceny - sam temat wojny i śmierci nie oznacza, że film staje się dobry.
Przecież przez taką właśnie arogancję i dumę zginęła prawdziwa siostra osoby, która opisała swoją historię, na podstawie której zrobiono ten film. Jakim więc cudem to ma być wymuszone? Ludzie są różni - niejeden dorosły obraził się na cały świat, będąc w dużo lepszej sytuacji.
To nie to!
Chłopiec był jednocześnie jeszcze dzieckiem, a jednocześnie najbliższą osoba swojej siostry i w jej oczach był zapewne niemal jak dorosły.
Można wiele gdybać - gdyby wrócił (ile razy jednak można słuchać "wy, wojskowi to mieliście dobrze", "wy to i tamto", czyli "jesteśmy my: ja, mój mąż i córka i wy - krewni, a nie my, rodzina". Po drugie, może gdyby wcześniej wypłacił ostatnie pieniądze, kupował po odrobinie jedzenia, to i siostra dotrwałaby do szczęśliwszego dnia i on, bo chłopak chyba po prostu stracił sens życia, kiedy dziewczynka umarła