już pierwsze pięć minut doprowadza do rozpuku. cały film jest naszpikowany świetnym dowcipem, daje odczuć zarówno klimat lat 60-tych, jak i 80-tych, w których był kręcony przy udziale plejady młodych gwiazd. michael dunn, grany przez andrew mc carthy'ego, to tak niecukierkowy i sympatyczny bohater, że naprawdę chciałoby się mieć go za przyjaciela. zachwycałam się nim we wczesnym dzieciństwie - teraz dorosła, zachwycam się dorosłym:-). fabuła, choć wpisuje się w styl młodzieżowych komedii lat 80-tych, nie spłaszcza problemów i wciąga.
chyba dosyć tych pochwał. obejrzyjcie przy najbliższej okazji :-)