Słabe jest tu właściwie wszystko, począwszy od rozciągniętej do granic możliwości fabuły, po nieprawdopodobne wręcz historie i zdarzenia, niektóre rodem z komedii pomyłek. Oglądając film miałam wrażenie, że na statku płynie nie więcej, jak 100 osób, bo ciągle te same osoby natykają się na siebie i bez problemu odnajdują w razie potrzeby. Plus nierealne sytuacje: w mroźny, styczniowy dzień, na pokładzie smaganym deszczem i śniegiem, bezstresowo spacerują pasażerowie, jakby byli co najmniej w rejsie wycieczkowym po Morzu Karaibskim, a nie uciekali przed Rosjanami. Albo kapitan, który spędził sporo czasu w lodowatej wodzie, następnego dnia, w tym samym mundurze, w którym się w tej wodzie znalazł i który nie mógł wyschnąć w tak krótkim czasie, troszkę tylko potargany i rozchełstany, przechadza się po porcie w Świnoujściu.
P.S. "-Znajdź Erikę i jej się trzymaj."
I znalazł...