Tak, to już zdecydowanie lepsze określenie, zwłaszcza to drugie. Znawcy zazwyczaj mają pretensje, kiedy ktoś przy nich użyje określenia "science-fiction". Dlaczego? Ponieważ nie tyle sposób przedstawienia świata, co sam charakter prowadzenia fabuły i wątki bardziej zachaczają o przygodową fantastykę. Dlatego człon "fantasy" bardzo dobrze oddaje charakter samego filmu (w zasadzie serii filmów). Tym, co przeciętnego widza zmyla, jest miejsce osadzenia akcji - mamy tutaj kosmos i podróże między planetami, bitwy kosmiczne. To naturalne, że kojarzy nam się z naukową fikcją. Ale pozory mogą mylić ;) akcja pozostaje jednak w kosmosie. Stąd nie trudno domyślić się kolejnego członu - "space". Oczywiście gdzieś na siłę można wcisnąć "opera". Myślę jednak, że to nie ma większego sensu, bo po pierwsze to nazwa złożona z trzech członów wyglądałaby dosyć komicznie (monstrum typu kina klasy B), a po drugie to dwa pozostałe określenia pasują jednak lepiej.
Pasują lepiej dlatego, że "opera" pasuje gorzej. Faktycznie, mamy skupienie na relacjach rodzinnych niczym w operach mydlanych typu "Klan", ale wiemy doskonale, że opera nie musi jako jedyna rościć sobie praw do prezentowania wątków rodzinnych. No way! Bo to już zalatuje małą paranoją. No więc tak, jest przynajmniej kilka powodów, dla których zgadzam się z tym, co piszesz. Mówiąc szczerze, dopiero teraz zacząłem się poważniej nad tym zastanawiać :) z Bogiem ;)