PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=520}

Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo

Star Wars: Episode I - The Phantom Menace
1999
7,2 286 tys. ocen
7,2 10 1 286104
5,4 67 krytyków
Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część I - Mroczne widmo

Najpierw byly werble, fanfary, a kilka ruchomych reflektorow oswietlilo napis "20th century fox". Potem blysnelo przez chwile logo Lucasfilm, zrobilo sie cicho i pojawily sie znajome niebieskie literki: a long time ago, in a galaxy far far away...

I huknelo. Wielki zolty tytul odlecial w kosmos, a po chwili na dole ekranu pojawil sie napis rozwiewajacy wszystkie watpliwosci: episode I. Publicznosc bila brawo.

A potem byly dwie godziny niesamowitego widowiska. Bylem mile zaskoczony - udalo sie Lucasowi utrzymac poziom i klimat. Balem sie, ze bedzie to po prostu popis Industrial Light and Magic ze znanymi postaciami w rolach glownych. Popis rzeczywiscie byl, ale nie nachalny, a znanych postaci praktycznie nie bylo (tylko Yoda i Imperator przez chwilke). Mimo to czulem sie jak u siebie. Wszystko sie wiazalo logicznie z epizodami 4-6. Wprawdzie samo zawiazanie akcji bylo moze troszke nijakie jak na taaaka sage przystalo, ale po chwili wszystko zatrybilo i poszlo jak burza.

Dwa spostrzezenia: bardzo oszczednie pokazana Ciemna Strona, ledwo jej cien, taki wlasnie phantom menace. Podobalo mi sie to, epizod sie konczy, ale saga wlasciwie dopiero sie zaczyna. To sie czuje. I ten gosc z czerwona geba, Darth Maul: kreuje sie go na glownego zlego epizodu 1, ale w skali calosci to tylko postac drugoplanowa. Ale dzieki niemu mamy swietna walke na miecze i niejako punkt wyjscia do nastepnych epizodow. Chociaz... walki Luke'a z Vaderem z epizodow 4 i 5 byly duzo lepsze, mialy przeciez ten wymiar psychologiczny. Tutaj po prostu sie bija - ale za to jak... Dziesiątki jednak nie dam. Może 8, może 9 [11 września 99, Genewa, Szwajcaria]