Właśnie wróciłem z seansu Zemsty Sithów z okazji jej 20-lecia… i czuję, że muszę się tym podzielić. To było coś niesamowitego. Przez te dwie godziny dosłownie przeniosłem się w czasie — wróciło dzieciństwo, wszystkie emocje, które czułem jako dzieciak, kiedy Star Wars było dla mnie czymś magicznym, niemal świętym. Patrząc dzisiaj na ten film na wielkim ekranie, aż trudno uwierzyć, że minęło 20 lat. Efekty specjalne nadal robią wrażenie, sceny walki są dynamiczne, pełne pasji, a dramaturgia rozdarcia Anakina Skywalkera, dziś może nawet bardziej niż kiedyś łapie za serce.
To niesamowite, jak Zemsta Sithów dojrzewa wraz z widzem. Kiedyś widziałem tylko widowisko, teraz widzę tragedię jednostki, powolne staczanie się w mrok, te wszystkie znaki ostrzegawcze, których nie umiał dostrzec młody Anakin. Ten seans pozwolił mi jeszcze głębiej poczuć, jak mistrzowsko Lucas opowiedział historię upadku i zdrady, bez której cała saga nie miałaby tego ciężaru.
Było coś niezwykle wzruszającego w patrzeniu na znajome sceny: narodziny Dartha Vadera, pojawienie się małych Luke’a i Lei, ostatni dramatyczny pojedynek nad lawą i wiedzieć, że ta historia mimo upływu czasu wciąż ma taką moc. I to wszystko w jakości kinowej, z obrazem i dźwiękiem, które dosłownie wciągały do środka. Siedziałem w fotelu i czułem się jak dzieciak, który pierwszy raz widzi miecze świetlne w akcji, który z szeroko otwartymi oczami śledzi każdy ruch rycerzy Jedi.
To doświadczenie pokazało mi też, jak bardzo tęskniliśmy za prawdziwym kinem przygody, pełnym emocji, dramatyzmu, ale też rozmachu i szacunku dla świata przedstawionego. Zemsta Sithów nie jest tylko prequelem, to kluczowy element sagi, serce opowieści, która kształtowała całe pokolenia. I choć dziś kino science-fiction wygląda inaczej, bardziej “na modłę blockbusterową”, ten film pokazuje, jak można opowiedzieć epicką historię bez utraty duszy.
Po seansie wyszedłem szczęśliwy. Szczęśliwy, że znów mogłem to przeżyć. Że choć czas płynie, magia Star Wars trwa. I że są filmy, które po 20 latach nie tylko się nie starzeją, ale zyskują jeszcze większą głębię. Dziękuję, George Lucasie. Dziękuję za tę podróż. Koniecznie idźcie do kina :)