7,9 347 tys. ocen
7,9 10 1 346519
7,8 60 krytyków
Gwiezdne wojny: Część IV - Nowa nadzieja
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Część IV - Nowa nadzieja

Oglądając ten film po czasie pojąłem jak bardzo Lucas zachłysnął się swoją wielkością i niepotrzebnie skomplikował prosta rzecz taką jak ta baśń opowiedziana w oryginalnych Star Wars. Prostą historię dobra ze złem, taką historię jak legendy takie dla dzieci. I wtedy doszedłem do wniosku, że Lucas jak kobieta, komplikuje proste rzeczy. Bo jak kobietę zapytasz, czy poszła do pracy to będzie ci opowiadać historię o tym jak poznało się małżeństwo jej koleżanki to tak jak Lucasa spytasz jak Anakin stanie się Vaderem to ci wyskoczy z całą trylogią filmową o midichlorianach polityce i romansidłach. Przy Prequelach lucas myślał że wszystko czego tylko dotnie to stanie się złotem i w ogóle nie zwracał uwagi na to, że w nowej nadziei wszystko takie lekkie i surowe, ale dzięki temu takie piękne. Że główny bohater to wielki marzyciel, że ten aroganci przemytnik przechodzi przemianę, w której pojmuje, że ważne są nie tylko pieniądze, że główny zły to przekonany o swoim geniuszu i wielkości dowódca który mówi tak jakby seplenił albo mówił przez nos (tak samo jak ten komandor co się skarży, że rebelianci przeszkadzają jego flocie) i który przez zbytnią pewność siebie ginie, że ma swojego chłopca na posyłki (czy tam żołnierzyka, jak kto woli) który pełni funkcję takiej natrętnej muchy która przeszkadza głównym bohaterom lub rolling joke w postaci Chewbacci który rozśmiesza i rozczula poprzez swoją rolę zwierzaka.

W sumie wtedy dopiero doceniłem Bardziej walkę Obi Wana z Vaderenm bo odrzucając już prequele i serial kenobi to przenosząc się do roku 77 to na logikę niby jak inaczej mieliby ze sobą walczyć starzec i koleś, któremu w zasadzie bliżej do droida niż istoty ludzkiej. Jeden zdziadziały i wolny a drugi rusza się jak wóz z węglem