Jako fan Gwiezdnych Wojen (z wyjątkiem 1, 2 i 3) mogę być nieobiektywny, ale 4, 5 i 6 widziałem po kikadziesiąt razy. 7 też już kilka.
ja dzisiaj obejrzałem po raz pierwszy 4 czesc:) nigdy nie musiałem sie tak zmuszac by nie kliknac stopu;) podejrzewam ze tu działa jakas psychoza 'klasyki' Moze w latach 70 to bylo cos dobrego i teraz kazdy ogląda z sentymentem i nie widzi ze to gniot ale dla kogos kto ma stycznosc po raz pierwszy to widzi film obiektywnie;) najwiekszym nieporozumieniem jest fabuła ,zupełnie nie wciagajaca, durna do bólu,gra aktorska dobra i sam montaż jak na tamte czasy to ujdzie:)
Jednym podobają się gwiezdne wojny, innym strażnicy galaktyki (dla mnie porażka, na której chciało mi się tylko spać) jeszcze innym co innego. Każdy pisze subiektywne oceny. Dlatego świat jest ciekawy, bo różnorodny i każdy może znaleźć coś dla siebie.
Mówiąc szczerze, nie razi mnie Twoja ocena, bo odebrałeś film po swojemu. Bardzo cieszę się, że wyjaśniłeś ją rozsądnie. Ja temu filmowi wystawiłem najwyższą możliwą ocenę, i wiem że na nią nie zasługuje, ale jest dla mnie bardzo ważny, poza tym patrzę na niego jak na osiągnięcia sztuki kinowej w latach siedemdziesiątych. Na filmy, które obecnie są dobre i uznawane, ktoś za 40 lat może spojrzeć i powiedzieć, że wtedy może były okej, ale teraz wyglądają miernie (oczywiście wątpię, że tak będzie, bo efekty komputerowe stoją teraz na wysokim poziomie, ale to taka rozumowa analogia).