Na przykładzie SW najlepiej widać amerykańskie zamiłowanie do wielkości:

Wedłóg róznych żródeł rozmiar niszczyciel to jakieś 1000-1200 metrów długości, 300 szerokości i 200 wysokości. Ok - to jest jeszcze do przełknięcia. Obecnie buduje się tankowce dochodzące do 500 m. Rozumiem ze w odległej przyszłości zbudowanie na orbicie półtorakilometrowego grzmota nie nastręczy trudności.
Ale już rozmiar 20 km Egzecutora to lekkie przegięcie - zakładając proporcjonalność jego rozmiarów do mniejszych niszczycieli, to jakies 1000 razy więcej stali, tytanu itp, tysiąc razy więcej ludzi potrzebnych do zbudownia takiego kolosa i niewyobrażalne trudności techniczne w zachowaniu chociażby symetrii konstrukcji, nie mówiąc już o braku jakiejkolwiek sterowności. Ale ok - załozmy ze w parę lat tysiące robotników przy zachowaniu laserowej dokładności montażu zdołałałoby poskładać takie coś w trzymającą się całość.
Ale zbudowanie księżyca o średnicy 160 km, jaką była gwiazda śmierci i ponad (na oko) od 300 do 500 km jaką była gwazda śmierci #2 - o to to już za wiele. Tysiąc lat by nie starczyłoby do zbudownie czegoś takiego i wszystkich zasobów naturalnych paru planet razem wziętych. Wyliczyłem iz objętościowo gwiazdy śmierci mogły być od 4000000 do 20000000 razy wieksze niż podstawowy Star Destroyer. W powrocie Jedi Egzekutor rozbijając sie o Gwiazdę Śmierci wygląda przy niej jak drzazga!!

Tylko bez komentarzy w stylu antyfan, troll itp. proszę

To tylko techniczna analiza zagadnienia.

http://www.st-minutiae.com/misc/comparison/comparison_large.png