Właśnie jestem w trakcie oglądania wszystkich filmów z serii Gwiezdnych Wojen i świeżo po ukończeniu Powrotu Jedi stwierdzam, że zakończenie jest zbyt szczęśliwe. O ile dwie pierwsze części bardzo mi się podobały to tutaj czuję mocne rozczarowanie, że Luke nie przeszedł na ciemną stronę Mocy. Jakoś tak mi coś tutaj nie pasuje. Może to tylko moja słabość do złych charakterów w filmach, ale wydaje mi się że lepiej by wypadła końcówka gdyby nastąpił nagły zwrot akcji i zło znów zwyciężyło. Dodam też że zmęczyły mnie sceny gdzie pan wąsaty wraz z pilotami walczą z wrogimi jednostkami. Strasznie mi się to dłużyło.
PS. rozwaliła mnie scena gdzie Vader bierze imperatora i rzuca nim jak szmacianą lalką :D HEHEHE.
"rozwaliła mnie scena gdzie Vader bierze imperatora i rzuca nim jak szmacianą lalką" to była ironia losu, bo Sidious przez ponad 40 lat wszystkich traktował jak marionetki i w końcu sam zobaczył jak to jest gdy z kukiełki ktoś staje się wisielcem na własnych sznurkach za którymi pociągał ktoś inny. Zdradzał wszystkich po kolei aż sam został zdradzony w momencie w którym się tego mógł najmniej spodziewać - powinien najpierw zabić Vadera zanim postanowił zabić syna na jego oczach, to co stało się jego atutem w czasach epizodu 3 czyli przywiązanie Anakina do bliskich, okazało się jego słabością w finale Powrotu Jedi