jestem pełen podziwu dla wyobraźni Lucasa. i za tą wyobraźnię daję całej sadze 3 punkty w skali filmwebu. za muzykę dorzucam 1 punkt. i tym sposobem saga zdobywa 4 punkty.
sagę polecił mi przyjaciel, twierdzący, że jest to opowieść wręcz niesamowita. obejrzałem i stwierdzam, że jest przewidywalna, tandetna i niestety momentami okrutnie nudna. trafnie ujął to któryś z użytkowników na filmwebie, porównując efekty specjalne do poziomu ulicy sezamkowej...
i jeszcze jedno: powrót jedi to wprost niewyobrażalna pomyłka, a futrzane badziewie w lesie to nic tylko policzek wymierzony w twarz widza. żałuję jedynie, że saga była kręcona na przełomie lat 70. i 80. Ciekawe jak by się prezentowała przy obecnych możliwościach techniki.
kto nie widział - nic nie stracił !!!
słabe efekty?Wtedy były niesamowite.Ale masz swoje zdanie.Mam nadzieję że nie powiedziałeś tego przyjacielowi gdyż w ten sposób obraziłbyś mnie bo wszystkich fanów sw łączy nierozerwalna więź.
Efekty efektami. Może kiedyś robiły wrażenie, ale nie zmienia to faktu, że cała saga jest raczej płytką opowiastką przeznaczoną dla dzieci.
No cóż jak ktoś jest idiotą to nie rozumie przesłania gwiezdnych wojen, dziecko raczej skupi się na samej historii a nie przesłaniu, tylko płytka osoba może nazwać tą trylogię płytką
ten gościo to psychol nie słuchaj go.Ale gwiezdne wojny to świetna saga.napisałeś że płytka a dałeś 7.Dla zasady?
Płytka jeśli chodzi o fabułę. Przesłania nie widzę żadnego, już Avatar wydaję się bardziej skomplikowany. A 7 bo to nadal dobry film ze świetnym uniwersum.
chodziło mu o to że przesłanie,to to że nawet najmniej spodziewana istota może być mordercą,lecz zostanie w niej cząstka dobra.A fabuła ciekawa bo to niespodziewane np. że DV jest ojcem luk`a,nagła zmiana wspomnianego w dobrego człowieka itd.Pozdro.
p.s.Masz avatar z ulubionej bajki mojego brata
hahahahahahahaha avatar? hahahhhaha.
przepraszam, ale nie moglam sie opanowac :)
Wiele osób przy podejściu do tego filmu, skupiając się na tandetności wykonania pewnych elementów (strona techniczna filmu niekiedy nie zachwyca, to prawda, ale warto zauważyć, że wiele elementów czy to scenografii czy to efektów specjalnych była przełomowa i nowatorska jak na tamte czasy) zatraca pewien punkt widzenia kiedy wypowiada się odnośnie fabuły.
Otóż cała saga to jedna wielka bajka w kosmosie. Powiem więcej, to zamierzona bajka w kosmosie i jak każda bajka rządzi się swoimi prawami: mamy klasyczną walkę dobra ze złem; księżniczkę, gwiezdnego pirata i zwykłego chłopaka który przeistacza się w wybawcę, bitwy potwory itd. I do tego jest przewidywalna, jak to bajka.
Ja osobiście w młodości bardzo lubiłem bajki i dlatego saga (a przede wszystkim stara trylogia) na stałe przeniknęła do mojej filmografii i nawet teraz gdy jestem dorosły lubię do niej wracać, a oglądałem tę serię setki razy. I na pewno pokażę ją moim dzieciom bo w dobie tego wszechobecnego kretyństwa jakie leci w kinach czy telewizji, to prawdziwa perła. W tym właśnie tkwi potencjał tej prostej fabuły. Ta banalna treść i banalne przesłanie jakie ze sobą niesie zyskuje na wartości, bo w najprostszym wydaniu jest ono najbardziej cenne. Bez pseudo-freudowskiego ględzenia jakie próbuje się serwować w obecnych czasach w wielu filmach stricte rozrywkowych. Z tego punktu widzenia to jest piękna historia i opowieść o walce dobra ze złem, jaka tak naprawdę nie powtórzyła się od tamtej pory (pomijam wszelkie adaptacje literackie, bo to tylko pomysł przeniesiony na ekran) ;). .
Co do strony technicznej, to prawda wiele z nich się postarzało (zwłaszcza widać to przy Nowej nadziei), ale pokazuje to z kolei jaki ogrom pracy trzeba było włożyć aby te filmy mogły powstać. Wyobrażenie o tym filmie na pewno nie przełożyło się na efekt końcowy, ale pomyśl jak wyglądałaby trylogia Władcy Pierścieni, lub Matrixa kręcona w tamtych czasach, przy tamtych środkach. Lata w których były kręcone też robią swoje, ale nie w tym rzecz. Bardziej idzie o to, że ten film czuć właśnie przez te niektóre śmieszne dekoracje, widoczne modele (chociaż sceny w kosmosie nawet jak na nasze czasy wyglądają lepiej niż ich niektóre cyfrowe odpowiedniki), a przede wszystkim przez aktorów którzy wcielili się w bohaterów. To przeważnie aktorzy jednej roli, ale roli niezapomnianej i wszechobecnie rozpoznawanej. I chyba zgodzisz się, że praca przy filmach obecnie, która odbywa się w 90% przed ekranami komputerów, w czasach gdy powstają pomysły o cyfrowym wskrzeszeniu Bruce'a Lee, a scenografia do filmu zmieściłaby się u Ciebie w pokoju, to Gwiezdne Wojny sprzed ponad 30 lat, kręcone klasycznymi metodami powinny być uznawane za dobro filmowe pod szczególną ochroną ;).