Dawno wychodząc z sali kinowej nie czułem się tak zagubiony i rozdarty jak właśnie przy okazji seansu "Ostatniego Jedi". Oczekiwań, jak każdy fan kosmicznej sagi, miałem całą masę. Jedne z nich zostały zaspokojone, inne wywrócone do góry nogam, a niektóre rozwiązania których absolutnie się nie spodziewałem, wprowadziły mnie w stan wręcz permanentnego osłupienia. Epizod VIII "Gwiezdnych wojen" w odróżnieniu od swojego poprzednika ani nie jest filmem bezpiecznym, ani też w żadnym stopniu nie można nazwać go kalką „Imperium kontratakuje”. "Ostatni Jedi" Riana Johnsona z całą pewnością jest dużo odważniejszy i rozwijany w zupełnie inny sposób. To niestety też film, w którym tyle ile jest genialnych pomysłów i scen sprawiających, że z emocji kurczowo trzymamy się krawędzi fotela, tyle samo jest też tych, które albo są złe, albo co najmniej kontrowersyjne…
Cała recenzja: http://okiemfilmoholika.pl/filmy/gwiezdne-wojny-ostatni-jedi-recenzja-filmu/
pierwsza wypowiedż z którą się całkowicie zgadzam, z drugiej strony staram się nie traktować tego universum nazbyt poważnie.