1. Zrobienie z Luke'a "mordercy" to jak jakby po wielu wielu latach nakręcić kontynuacje paru hitów kinowych i zrobić z Aragorna drugiego Saurona, czy z Pottera Voldemorta.
2. Luke nie stworzył Kylo Rena bo jak sam wyraźnie podkreślił - ten w momencie tragicznej sceny był już przekabacony przez Snoke'a więc nawet jeśli Luke miałby być sądzony za tę chwilę opętania - czyn byłby w pewnym sensie sprawiedliwością za czyny i straszne plany Bena.
3. Więź Kylo & Rey jest nieco chaotyczna bo wzięła się z pstryknięcia palcem. Zrozumiałe by to było, gdyby wspomnieli w filmie o jakimś związku, który ich łączył wcześniej, a tu cicho. Można się tylko domyślać.
4. Na dodatek Rey broni tak Kylo jakby był zaatakowany przez Luke za niewinność --> punkt 2. Kylo w tamtym momencie sam przeszedł na ciemną stronę mocy więc...
Zanim ktoś pociśnie, że się czepiam - owszem czepiam bo są to najistotniejsze wątki a mimo wszystko oceniam film pozytywnie. Dla mnie 8/10 bo emocje mną targały niesamowicie.