Nigdy się tak nie zawiodłem na filmie jak to było w przypadku nowej części gwiezdnych wojen.... poważnie.
Nie miałem żadnych oczekiwań, nie czytałem spoilerów, przedpremierowych opinii. Nie widziałem nawet trailerów. Poszedłem na seans z czystą głową i się zawiodłem.
A największy cios chyba poszedł w osoby, które bawiły się w teorie spiskowe przez ostatnie dwa lata. Oni mogą tego seansu nie przeżyć :D
Dwie sceny mi się bardzo podobały - z drugiej strony dwie kolejne, ważne sceny zniszczyły ten film. O dziwo dłużył się jak cholera i czekałem tylko na napisy końcowe a tu kolejna scena.... i kolejna....
Największym minusem (oprócz fabuły) było wstawianie co chwila wymuszonych, śmiesznych scen, po co? Bo to działało w przebudzeniu mocy, tutaj już było inaczej. Praca kamery była zła, to ciągłe przybliżanie kamery na twarz luka w pewnym momencie zaczęła irytować tak bardzo, że miałem ochotę wbić mu miecz świetlny.
Pełną recenzję postanowiłem napisał w innym terminie, kiedy ochłonę i obejrzę go jeszcze raz.
Przebudzenie mocy bardziej mi się podobało.
Ps. Ale fajni Dragon Balla będą mieli coś dla siebie, to im się udało :))
Nie będę spoilerował bo obiecałem ale wyczekujcie momentu w pierwszej połowie filmu - ryczałem ze śmiechu xD.
Niech moc będzie z Wami przy oglądaniu tego filmu.