8/10
plusy
-Ogromny szacunek za wykorzystanie w większości praktycznych efektów zamiast pójście na łatwiznę i robienie wszystkiego komputerowo. po pierwsze miło zobaczyć w dzisiejszych czasach ludzi poprzebieranych w jakieś kostiumy tak jak się to robiło kiedyś, a nie te sztuczne lucasowe dosłownie wszystko z nowej trylogii przez co ma się wrażenie, że nie ogląda się film tylko gameplay jakieś gry na yt.
-Zawsze przy takich dużych amerykańskich produkcjach liczę na to, że reżyser i scenarzysta przełamią stereotypy ichniejszego kina. Oczywiście nie liczyłem na to, że ci źli wygrają (chociaż kto wie co się stanie w 9 epizodzie) bo przeciętny widz w USA by tego nie przeżył, ale już na jakieś mniejsze odmiany już mocno trzymałem kciuki. No i dostałem coś takiego pod postacią Kylo Rena który zebrał mega baty od publiczności (jak widać większość nie jest gotowa na jakieś nowości w kinie wysoko budżetowym), a mi się bardzo podobał. Zamiast klasycznego SW antybohatera który jest zły do szpiku kości, mroczny, wydaje się że nie ma słabości itp dostajemy zwykłego gościa (ten zawód ludzi kiedy po zdjęciu maski ukazuje się typowy młody facet, a nie jakiś darth maul) który nie do końca jest pewny czy idzie tą drogą którą chciałby iść
-Podoba mi się też ten cały Snoke i patrząc jak wiele dyskutuje się kim on naprawdę jest to scenarzyści uzyskali zamierzony efekt
-Powrót kilku klasycznych postaci
-Masa odniesień do poprzednich filmów
minusy
-Scenarzyści poszli po najmniejszej linii oporu i przy pierwszym filmie nie chcieli ryzykować więc pokazano jeszcze raz to samo. Gdzieś tak do połowy filmu jest ok pod względem scenariuszowym, ale jak pojawia się już ostatni akt i wszystko jest tak samo jak w starych filmach czyli gwiazda śmierci, zniszczenie jej przez jeden strzał, umiera mentor głównych bohaterów itp. to lekko mnie to wkurzyło
-Postać Rey która jest tym co amerykanie określają w kinie Mary Sue. Dziewczyna wydaje się bez wad, ciągle kogoś ratuje, wychodzi z opresji bez żadnych szwanków, uczy się mocy w takim tempie, że po 3 dniach pokonałaby pewnie yode. OK kino akcji/przygodowe/sensacyjne zawsze ma bohaterów którzy zabijają tysiące przeciwników, ale zwykle scenarzyści jakoś ich tak się starają uczłowieczać. Taki Riggs z Zabójczej Broni jest nie do zabicia, ale jednak potrzebuje pomocy swojego kumpla, dostaje ciężki łomot, ma załamnie nerwowe, a taka Rey idzie przez życie tak jak wyobrażają sobie je współczesne pokolenie wychowane z dala od jakichkolwiek problemów.
-Finn natomiast jest typowym comic relief, ale jak dla mnie kompletnie jego zachowanie nie pasuje mi do SW. Gwiezdne wojny pomimo bycia ulokowanym w przyszłości, to ten futuryzm nie jest taki jaki sobie zazwyczaj wyobrażamy czyli czysty jak w zachodnim szpitalu tylko brudny, panują w nim takie feudalne zasady społeczne, a nagle dostajemy finna który jest postacią żywcem wyjętą ze współczesnych filmów młodzieżowych. Jakoś nie pasuje mi zachowanie niczym futbolisty z amerykańskiego koledżu który co chwile krzyczy YEAH, COOL, WOW.
-Poe który w pierwszej scenie jest dosyć mocno obiecującą postacią w tym filmie dosłownie potem jego rola polega na kilku sekundowych zbliżeniach na jego twarz podczas lotu. Obawiam się, że tak może to wyglądać w pozostałych częściach.
-Ta jedna scena gdzie jest tak mocna aluzja do nazizmu, że spodziewałem się tego że w pewnym momencie nastąpi "śmieszny" dowcip gdzie cień padnie na jego twarz i utworzy malutki wąsik pod nosem.
-Kompletnie niejasna sytuacja polityczna. To co mi się podobało w nowej trylogii jest to, że lucas ukazał polityczny sens tych wojnę tutaj nie wiadomo dlaczego tak naprawdę ci light/dark side podzieli się na dwie frakcję. Zastanawiam się też czy młodzi widzowie którzy nie mieli styczności wcześniej z SW (wbrew pozorom może być ich dużo) wiedzą w ogóle o co chodzi w tym całym podziale.
Daje naciąganą 8 bo chociaż dostaliśmy odświeżoną nową nadzieje to dawno się tak dobrze nie bawiłem na dużej produkcji. Obawiam sie tylko, że następne serie jeżeli pójdą tą drogą to dostaniemy do bólu przewidywalną i powtarzalną historie sagi skywalkerów.