Jestem świeżo po projekcji. Idealny powrót do mojego ukochanego uniwersum.
Tym bardziej jestem zniesmaczony i zadziwiony, jak wiele osób ciśnie nową część i wiecznie ubóstwia tylko 4-6 części (swoją drogą to chyba głupie małpowanie, jak pocisnę 1-3 to będę cool).
Jak dla mnie im więcej filmów pełnometrażowych o SW tym lepiej, byłbym rad jeśli Disneyp zekranizowałby czasy Revana, Nihilusa czy też Bane'a.
Wracając do pytania, czy jest ktoś jeszcze prócz mnie kto się jara najnowszą częścią i powrotem Star Warsów a nie próbuje szukać wad na siłę?:)
PS. Driver świetnie gra zagubionego Kylo,nie rozumiem hejtu na niego.
No ja na ten przykład, nowa część zdała egzamin u mnie ze wszystkiego, nawet Kylo Ren mimo że nie najlepiej się prezentuje jako adept ciemnej strony, ale to też jest jakiś ruch, co sprawi że w kolejnych częściach będzie się rozwijał.
Podobnie uważam. JJ.Abrams uratował Gwiezdne Wojny. Bo jednak epizody I-III było co tu po prostu gadać, przeciętne (mimo, że ja jako fan Star Wars w jakiś sposób je cenię). Mroczne widmo - było bardzo dziecinne, jedynie pojedynek z Darthem Maulem był całkiem ok i wyścig ścigaczy. Atak klonów - najnudniejsza część, gdzie przez pół filmu nic się nie działo. dopiero Zemsta Sithów - ratuje "nową trylogię" gdzie widzimy jak Anakin przeistacza się w Lorda Vadera.
A epizod VII zachowuje schematy z klasycznej trylogii, nie ma tam nie potrzebnej polityki (chociaż brakowało wyjaśnienia czym jest Najwyższy Porządek i genezę powstania, ale mam nadzieję, że w jakiejś książce to się wyjaśni). Znowu zaskoczenie widza (na szczęście unikałem spoilerów, jedynie o jednej rzeczy się dowiedziałem przed premierą). Fajnie, że mimo tego, że Abrams wywalił cały kanon do kosza, to czerpał z niego garściami, dzięki czemu powstała nowa historia, a nie ekranizacja książki - znanej historii.
Już się nie mogę doczekać Rogue One i kolejnego epizodu (mam nadzieję, że kolejni reżyserzy pójdą w ślady Abramsa, który mam nadzieję, będzie czuwał nad nowymi epizodami).