Pierwsza połowa filmu bardzo przypadła mi do gustu, był obecny klimat Oryginalnej Trylogii, ale....Jestem w żałobie po śmierci najwspanialszej postaci-Han Solo nie może umrzeć!! Nienawidzę Kylo Rena! Swoją drogą, chyba najbardziej nieudolna i beznadziejna postać w całym Wszechświecie Gwiezdnych Wojen! Żal mi Hana...Mam nadzieję, że nie cierpiał, umierając, ale...Nie, nie mogę się z tym pogodzić. Zginął w straszny sposób. To nie miało prawa się tak skończyć! Najgorsze jest to, że NIKT go potem nie wspomina. Nic. Nawet nie mogli zorganizować jego symbolicznego pogrzebu. Twórcy nie mieli prawa zabijać Hana. Dlaczego?..Dlaczego to zrobili?!
Twórcy to zrobili bo taki warunek im postawił Harrison Ford. Oprócz gaży ponad 25 milionów dolarów zgodził się zagrać legendarnego przemytnika tylko wtedy, jeżeli Han Solo w epizodzie 7 zginie. Solo miał być już uśmiercony w starej trylogii, ale Twórcom jak widzisz nie spieszyło się z pozbyciem się ulubieńca publiczności. Wystarczy, że w Powrocie Jedi umarli już Jabba, Yoda, Vader i Imperator.
Ale dlaczego nikt w filmie już później ani słowem nie wspomina o tej wspaniałej postaci? Swoją drogą, Rey miała rację "Jesteś potworem"-Ren zasługuje na przypalanie gorącym żelazem.