Pomimo tego co dokonał Ben jak dla mnie dalej jest w nim jasna strona. Naradził się po jej stronie i jak dla mnie niemożliwe jest aby się jej wyzbył. Do tego walka z Rey mogła zwrócić mu trochę rozsądku. Już podczas rozmowy z ojcem widać, że wie co zrobi z nim za jakiś czas zrobi Snoke. Oczywiście istnieje opcja, że dzięki temu stanie się upragnionym psycholem bez uczuć z szramą na twarzy jakiego oczekuje wielu.
W Star Wars niestety każdy sith kończył źle, a ja za bardo polubiłam Ren. Część mnie chciałabym aby stał się dobry i dogadał z matką, a za nimi biegały jednorożce.
Kilku fanów ma nadzieję na to, że Rey i Ren nie są spokrewnieni i spotka ich coś w rodzaju miłości Dartha Revana i Bastyli Shan. Rey jako kuzynka/siostra Rena może tak samo ściągnąć go na jasną stronę. Opcji dla mnie jest naprawdę wiele.
Dla mnie najciekawszą jest to aby Snoke dał Rey okazję do zabicia Bena, a ona tego nie zrobiła. Po czymś takim Ben mógłby się stać dobrym i mi to się podoba. Rey miałaby silnego sprzymierzeńca w późniejszej walce. Do tego ciekawe byłoby jego spotkanie z matką.
Chociaż za to co zrobił powinien umrzeć w męczarniach w ostatnim momencie rozumiejąc jak dał się wykorzystać Snoke'owi.
A wy jaką macie opinię? Wiem, że to powinno być w VIII części i tam jest też ten temat, ale większość ludzi zagląda tutaj.
Ja tak samo, bo to szansa na fajny ratunek dla niego i kontynuowanie tej rodzinnej sagi.
Też polubiłam Rena i w ogóle tego hejtu ne niego nie rozumiem, ale każdy ma swoje powody.
Ren na pewno miał w sobie dobro skoro Leia to czuła, zresztą on sam mówił, że jasna strona go ciągnie. Gdyby był zły do szpiku kości, nie odczuwałby pociągu do jasnej strony. Nie wiadomo tylko czy cokolwiek z tego jeszcze zostało po zabiciu Hana.
Pokrewieństwo Rey i Rena to byłaby bzdura i mam nadzieję, że twórcy w to nie pójdą. Miłość pomiędzy nimi brzmi ciekawie a zarazem nudno. Zależy jak twórcy by to rozwiązali. I choć z jednej strony też chcę by za wszystkimi na końcu biegały jednorożce :D, to z drugiej myślę sobie, że to będzie oklepana tandeta i chcę śmierci oraz cierpienia. Tylko, że to Disney i jemu chyba bliżej do tęczy i tych jednorożców :].
Ja podświadomie pragnę jednorożców i tęczy, ale fani będą mieli pianę na ustach. (Jakby jej już nie mieli)
Ben jest najciekawszą postacią z SW VII, bo takiego jeszcze nie było. Mam nadzieję na jasną stronę, choć powinien zdechnąć w męczarniach.
Zapomniałam. Dla mnie Ben urodził się po jasnej stroni i nigdy się jej nie wyzbędzie. Pokazuje to nawet to, że po tylu zabójstwach dalej ją miał.
Ben jest na pewno postacią intrygującą i wcale nie jest jednowymiarowy jak tu piszą niektórzy, tylko po prostu za mało jeszcze o nim wiemy jednak już same domysły pozwalają dostrzec w nim coś więcej. I pewnie narażę się teraz na atak, ale jednowymiarowy to był akurat Vader w starej sadze. Od taki zły i nic więcej. Jedynie ciekawy był fakt, że jest ojcem Luka, ale tematu też nikt za bardzo nie drążył. Postać Vadera stała się głębsza dopiero po nowej sadze za sprawą historii Anakina. Jak oglądałam starą sagę, Vader mnie wcale nie interesował. Fakt budził strach bo był wielki, nie można było odczytać jego emocji z twarzy i jeszcze ten głos. Ben ściągnął maskę i nagle okazało się, że za nią nie kryje się szpetny potwór. Ale przecież zło od wieków przybiera najpiękniejsze postaci by kusić. Skoro samo zło potrafi być piękne to i zła postać nie musi wyglądem budzić obrzydzenia.
"Dla mnie Ben urodził się po jasnej stroni i nigdy się jej nie wyzbędzie."
Jedi też się rodzili po jasnej stronie a potem ciemna potrafiła ich pochłonąć całkowicie. Myślę jednak, że Ben nie wyzbędzie się jasnej strony, bo się wrodził właśnie o ironio do Vadera :) Odnoszę wrażenie, że Kylo nie zna prawdziwej historii Vadera.
Właśnie to mnie śmieszy. Vader jest sztywny i tak nienaturalnie wyzbyty z emocji. Nawet przy spotkaniu ze swoim dawnym mistrzem w IV nie widać w nim ani odrobiny emocji. Bez I-III byłby słaby dla mnie, bo nie miał ani odrobiny głębi. Nawet jak wyznaje to, że jest ojcem i widzi jak jego syn spada w przepaść nie pokazuje niczego. Niczym konserwa. Jak dla mnie najlepszy jest w VI gdzie można w nim zobaczyć człowieka.
Fani sa obrażeni za stworzenie człowieka nie robota. Jak dla mnie on jest niedojrzały i jego postać byłaby lepsza gdyby miał tak 20-23 lata.
Co do podobieństw to w przejście na jasną stronę Bena wierzyłabym 100 razy bardziej niż Anakina po 6. Co jest śmieszne Ben ma wiele z Anakina co widziała nawet jego matka. Sposób jego wychowania jakoś zakorzenił w nim tą jasną stronę.
To się nazywa kult starego, nostalgia, sentyment wybierz sobie co chcesz. Co stare to najlepsze choćby miało pełno wad a nowe i tak nie ma szansy dorównać :).
Z tego co piszą to Kylo ma koło 30. Wiem, też jestem w szoku, bo dla mnie to taki 20latek. Zresztą tak tam wygląda i tu kolejny szok, bo ten aktor jest po 30stce. Czuję się zdezorientowana.
A tutaj to nie byłabym taka pewna.
Przepraszam mózg myśli o 4, a pisze 6. Po pierwszej części starej trylogii nie widziałam w nim ani odrobinę dobra.
Driver wygląda w tym filmie jeszcze młodziej niż normalnie. Nie mam pojęcia jak oni to zrobili.
Mnie dobijają komentarze typu "Darth Maul był lepszy" dobijają mnie. Vader przynajmniej nie był aż tak drewnianą kukłą.
Miło mi. Staram sie być obiektywna w przeciwieństwie do wielu fanów starej trylogii. Kylo ma w sobie coś więcej.
Facet fajnie opowiada o Benie. Jego teoria o tym, że Leia może przeciągnąć go na jasną stronę jest fajna. Mówi bardzo neutralnie.
https://www.youtube. com/results?search_query=kylo+ren