Czarny charakter.
Jednym z najważniejszych elementów wszystkich poprzednich części (nawet w Nowej Trylogii), byli złoczyńcy - Darth Vader, Imperator Palpatine/Darth Sidious, Darth Maul, Hrabia Dooku - każdy z nich w większym, lub w mniejszym stopniu podnosił jakość filmu. Stara Trylogia nie była by aż tak emocjonująca, gdyby nie Darh Vader, Darth Maul był najfajniejszą postacią w Mrocznym Widmie, Hrabia Dooku grany był przez legendarnego Christophera Lee, a Imperator Palpatine był prawdziwą inkarnacją ciemnej strony mocy, odpowiedzialną za cały ten bajzel W Odległej Galaktyce.
Co z kolei tutaj mamy? Jakiegoś emo-smarkacza w masce Revana z KotOR-a, który ponoć będzie mściwym synem Hana Solo.
Tak niby wygląda nowy sith, wielkie zło z jakim nasi bohaterowie będą mieli do czynienia?
http://static.srcdn.com/slir/w677-h460-q90-c677:460/wp-content/uploads/star-wars -force-awakens-kylo-ren-adam-driver.jpg
Moje problemy z Kylo Ren:
- ZA MŁODY! Poprzedni złoczyńcy (nie licząc Maula) byli doświadczonymi sithami, mistrzami, mędrcami, a dodatkowo Dooku i Vader byli kiedyś wielkimi jedi, jednak ulegli ciemnej stronie mocy (na którą zaciągnął ich Darth Sidious). Dzięki temu, wiedzieliśmy jak silna jest ciemna strona mocy- potrafi przyciągnąć największych jedi. Sithowie nie byli bandą nadpobudliwych fanatyków, tylko mędrcami, przekonanymi o słuszności swoich działań. Przez to wzbudzali jednocześnie szacunek i grozę.
Jaki z kolei będzie Kylo? Patrząc na wiek i wygląd, odnoszę wrażenie że to jakiś żółtodziób, który w dzieciństwie jarał się sithami i dlatego postanowił się do nich upodobnić.
- Motywacje. Zapowiedziano, że motywacje Kylo będą dużo bardziej osobiste. Krążą plotki, jakoby będzie synem Hana Solo na którym będzie się mścił. Jeżeli to prawda, to jestem w 99.99% pewien jakie są jego motywacje - nie cierpi ojca, bo ten go nie kochał wystarczająco mocno w dzieciństwie (zamiast siedzieć z rodziną, latał z Chewbaccą po galaktyce). Pewnie dodatkowo obwinia go o śmierć kogoś bliskiego i dlatego chce go zabić. Nudne, banalne, wtórne - zamiast poważnego, doświadczonego sitha, oddanemu ciemnej stronie mocy, będzie zakompleksiony dzieciak mszczący się na najfajniejszej postaci ze Starej Trylogii. Oby to były tylko plotki, a Kylo okaże się ciekawszą postacią.
- Wygląd. Jego strój jest spoko, co nie zmienia faktu że za mocno przypomina Revana z KotOR-a. Na dodatek sam aktor wygląda jak wymoczek. Z twarzy nie wygląda ani groźnie, ani mądrze, ani nawet poważnie. Przypomina bardziej trzydziestoletniego, zakompleksionego fana Gwiezdnych Wojen, który przebiera się za swoją ulubioną postać.
To są na razie moje trzy główne zarzuty pod adresem Kylo Ren. Mam nadzieję, że się mylę, że postać okaże się dużo bardziej ciekawa i przekonująca. Liczę również po cichu, że Kylo nie okaże się głównym złoczyńcą, tylko uczniem/prawą ręką prawdziwego złoczyńcy/mistrza sithów, tak jak Maul, Dooku i Vader byli uczniami Darth Sidiousa. Kiedyś krążyły plotki, że powróci sam Imperator - czyżby jako duch, jak Obi Wan Kenobi w Starej Trylogii? Nie miałbym nic przeciwko, gdyby Kylo był by uczniem ducha mistrza sithów.
Nigdzie nie powiedziano, że Ren jest Sithem ani że chce się do nich upodabniać. Należy on do Rycerzy Ren, których intencje na razie nie są znane. Na razie dużo wskazuje, że to postać Andy'ego Serkisa będzie tym "prawdziwym złoczyńcą"
W dodatku maski Revana i Kylo diametralnie się różnią.
http://i.ytimg.com/vi/lcz2LnkMQcE/maxresdefault.jpg
http://indierevolver.files.wordpress.com/2014/12/wpid-bumblebee.jpg
"Nigdzie nie powiedziano, że Ren jest Sithem ani że chce się do nich upodabniać." - Eee... ale ja napisałem tylko "odnoszę wrażenie że (...) postanowił się do nich upodobnić". To nie fakt, ani nawet nie plotka, tylko moja hipoteza. Myślałem, że słowa "odnoszę wrażenie" brzmią wystarczająca jasno ;)
"Należy on do Rycerzy Ren, których intencje na razie nie są znane." - Nie wiedziałem że istnieje coś poza jedi i sithami. Możesz podać źródło informacji?
Zły rycerz współpracujący z Imperium, ubierający się na czarno, władający czerwonym mieczem świetlnym i mocą- sith jak się patrzy. Jeżeli to naprawdę rycerz Ren, to scenarzyści byli bardzo leniwi.
"Na razie dużo wskazuje, że to postać Andy'ego Serkisa będzie tym "prawdziwym złoczyńcą""- Ponownie, mógłbyś podać źródło? Jeżeli to prawda, to świetnie. Andy Serkis to prawdziwy aktor- utalentowany, groźny (twarz, mimika, głos)- świetny kandydat do villana, żaden emo-laluś.
Co do wyglądu, ja nadal widzę łudzące podobieństwo - strój, czerwony miecz świetlny (z małym dodatkiem w przypadku Kylo), maski też podobne (główną różnicą są wzory).
"Nie wiedziałem że istnieje coś poza jedi i sithami. Możesz podać źródło informacji?"
W EU są także m.in Zeison Sha, Wiedźmy z Dathomiry, Jensaarai, Zakon Mecrosa, Krathowie i wiele innych.
http://www.ew.com/article/2015/08/12/star-wars-force-awakens-character-names
Sithowie to zakon, posiadają swoje tradycje, rytuały, kodeks. Rycerze Ren mogą być zwyczajnie użytkownikami ciemnej strony i samoistną organizacją.
"Ponownie, mógłbyś podać źródło? Jeżeli to prawda, to świetnie. Andy Serkis to prawdziwy aktor- utalentowany, groźny (twarz, mimika, głos)- świetny kandydat do villana, żaden emo-laluś."
http://makingstarwars.net/2015/07/concept-star-wars-the-force-awakens-supreme-le ader-snoke/
http://moviepilot.com/posts/2015/04/30/uber-star-wars-episode-7-the-force-awaken s-theory-2896873?lt_source=external,manual
Nie rozumiem zarzutów o jakieś emo-lalusiowanie Drivera.
Ma świetny głos, na konwencie wydawał się zionąc taką "próżnią", pustką i niepewnością. Na myśl przychodzi mi Darth Nihilus.
https://youtu.be/8fMx670jOnw?t=33m
http://www.starwarsunderworld.com/2014/12/exclusive-andy-serkis-force-awakens.ht ml
Wspomnę, że anatomia maski Revana wcale nie jest przypadkowa, bo należała ona wcześniej do mandaloriańskiej kobiety, zabitej na planecie Cathar. Revan postanowił dobyć jej maskę jako akt szacunku wobec jej poświęcenia w obronie ludu planety (postąpiła wbrew rozkazom wodza Cassusa Fetta) i nie zdejmować, póki nie doprowadzi Mandalorian do sprawiedliwości. Ich hełmy charakteryzują się właśnie wizjerem w kształcie litery T.
Co do stroju, bardzo małe podobieństwo poza czarną szatą. Kylo nie nosi peleryny i nie posiada widomego "pancerza", pierścienia na pasie i różnorakich ozdób, jedynie czarny pas. Już bliżej mu do Nihilusa, ale taka garderoba wśród Sithów to żadna nowość.
Ren to nazwa zakonu, to nie postac .. Wszyscy czlonkowie zakonu jak w sredniowieczu przybieraja przydomek Ren czyli w tym przypadku nazwy zakonu :) Taki tip dla "mundrali"
"Należy on do Rycerzy Ren, których intencje na razie nie są znane."
Czytaj, nie insynuuj.
Dla twojej wiadomości mówiłem wtedy o konkretnej postaci, bo o reszcie nie mamy nawet do dziś żadnego pojęcia. Chyba ci się nudziło i chciałeś sobie pomędrkować, bo innego powodu do odkopywania tematu sprzed 2 miechów nie widzę...
A ja uważam, że Kylo Ren się sprawdzi. Fakt, że Driver słabo wygląda, i lepiej żeby bez maski się nie pokazywał, ale raczej da radę. Wolałbym żeby maskę miał cały czas, i nigdy nie ujawniał twarzy, to dodaje lepszej otoczki dla bohatera w filmie. Mowa ciała raczej będzie ok, głos mam nadzieję jakoś podrasują, żeby był mega klimatyczny. Strój ma fajny, maska trochę może do poprawy, ale ogółem fizycznie Ren prezentuje się póki co zajebiście. Mam nadzieję że nie będzie takim klocem bez polotu, raczej zapowiada się na jedną z najważniejszych postaci trylogii, która może stanąć na równi z innymi legendami sw jak imperator czy Maul. Czy wymyśliliby, że Ren to dzieciak Solo, i to w taki sposób, by wyszło to wtórnie i nieciekawie? Podejmując się kontynuacji jednego z najważniejszych filmów ever, raczej nie wybrali by ze stosu jego życiorysów najgorszego dla Rena. Nawet jeśli wyjdzie, że jest synem Lei i Hana, to raczej opakują to w dobre wydanie, a nie na zasadzie "weekendowy tato idę cię zabić bo wieczorynki ze mną nie oglądałeś". Drivera bym raczej nie widział w roli Kylo, ale Ren jako postać sama w sobie w filmie, może być ciekawa.
"Podejmując się kontynuacji jednego z najważniejszych filmów ever, raczej nie wybrali by ze stosu jego życiorysów najgorszego dla Rena" - Oj niestety, już nie jedna kontynuacja kultowych serii okazała się klapą, czego dobrym przykładem jest Nowa Trylogia Lucasa. Fani Gwizednych Wojen którzy czekali na premierę Mrocznego Widma nie nastawiali się na nudną i pełną dziur fabułę, nieciekawe i irytujące postacie, kiepskie dialogi pełne ekspozycji, żenujący, slapsticowy humor, stereotypy, czy midihlorainy obalający mit jedi jaki fani wykreowali sobie po obejrzeniu Starej Trylogii.
Niemniej nawet w nowej trylogii nie było takich wtórnych i przewidywalnych wątków. Wszystko tam było w pewnym stopniu oryginalne.
No nie wiem, taki wątek miłosny w Ataku Klonów śmiało można zaliczyć do czołówki najbardziej wtórnych romansów w historii blockbusterów - miłość od pierwszego wejrzenia, obaj młodzi i piękni, myślą o sobie bez przerwy, kochają się chociaż ich miłość jest zakazane przez różnice klasowe, spędzają romantycznie czas na planecie Naboo, która jest gwiezdnowojenną Wenecją (miasto miłości) i potajemnie biorą ślub. Jak dla mnie to równie oklepane, co (hipotetycznie) historia złego syna mszczącego się na ojcu, za to że ten go zaniedbywał w dzieciństwie.
Wiedziałem, ze z tym wyjedziesz :D No cóż, epizod II... Pamiętam, kiedyś go uwielbiałem, teraz nie mogę tego oglądać. Jedynka jest spoko, nawet Jar Jar już tak nie wkurza, natomiast Zemsta Sithów jest dla mnie jedną z lepszych części.
Co się dziwić :P Ja 1 i 2 traktuję na równi - w Mrocznym Widmie męczy mnie Jar Jar i humor, a w Ataku Klonów Anakin i romans. Anakin był drętwy, irytujący, ale przynajmniej ważny, czego nie można powiedzieć o Jar Jarze - on nie robi absolutnie nic, poza slapsticowym żartami i gadaniem od rzeczy. W Starej Trylogii też byli comic relife, ale każdy z nich pełnił ważną funkcję - R2-D2 naprawiał i hakował urządzenia, C3-PO potrafił rozmawiać z niemal każdą istotą w galaktyce, a Chewbacca był uzdolnionym pilotem i strzelcem.
Trzecia część zdecydowanie najlepsza w Nowej Trylogii, godne zamknięcie całej serii. W Zemście Sithów widać, że Lucas wyciągnął pewne wnioski z krytyki fanów- Jar Jar pojawia się tylko w dwóch ujęciach i w ogóle się nie odzywa, humor niemal całkowicie zanikł, romans dużo mniej cukierkowy, CGI bardziej dopracowane (jednak nadal grubo przedawkowane), ogólnie mroczniej, brutalniej, poważniej, mniej banalnie, historia ciekawsza i bardziej angażująca (nawet emocjonalnie), dużo więcej klimatu Starej Trylogii. W ostatniej części nawet Anakin był bardziej przekonujący (oczywiście, kiedy nie musiał czytać tych okropnych dialogów).
Z ust mi to wyjąłeś. Co ciekawe, z książki o tworzeniu "Mrocznego Widma" można się dowiedzieć, że wszystkie te beznadziejne rzeczy (Jar Jar, midichloriany, mnóstwo CGI) Lucas uważał za świetne, ciągnące cały film do przodu. Na szczęście w ep.VII chyba nie będzie żadnych większych glupot. Choć ciągłe gadanie Abramsa o powrocie do korzeni i "odkrywaniu prawdy o SW" działają mi a nerwy.
Co do CGI jestem jeszcze w stanie zrozumieć jego opinię na planie filmów. W 1999 CGI było jeszcze dosyć świeże, samo w sobie robiło jeszcze większe wrażenie i nikt (przynajmniej takie mam wrażenie) nie czuł przesytu. Filmowcy (tacy jak Lucas) naiwnie uwierzyli, że CGI nigdy się nie zestarzeje i nawet po latach nikt nie zauważy ingerencji komputera. Kiedy pierwszy raz oglądałem Nową Trylogię, byłem zachwycony, wszystko wyglądało tak realistycznie, nie miałem wrażenia że patrzę na komputerowo wygenerowane efekty specjalne, pewnie inni też tak mieli. Dopiero po latach te efekty zaczęły wyglądać sztucznie.
Na pocieszenie, ostatnio coraz więcej reżyserów zdaje sobie z tego sprawę i odpowiednio dawkuje CGI, jak George Miller, Christopher Nolan, Ridley Scott, czy J. J. Abrams. Ciekawe, czy Lucas teraz by się powstrzymał, gdyby miał nakręcić kolejne Gwiezdne Wojny?
Logiczne jest, że skoro fabularnie ep. VII lezy bliżej starej trylogii niż nowej, to musi bardziej przypominać OT. Mimo to mam wrażenie, że Abrams mimo swoich dobrych chęci niebezpiecznie balansuje na granicy 'starego i nowego', chcąc zrobić w XXI wieku film jak z lat 70-ych. Taka prywatna wendetta nerda-psychofana OT na Lucasie za NT, której nie akceptuje. Mi się podobało 6 filmów, a nie tylko OT. Dlatego te postaci, stylizacja bohaterów, casting mogą w efekcie kulawo wypaść. Bardzo prawdopodobne jest to, że to film bardziej pod fanów tylko OT, niż fanów SW jako całości. Wolę się pomylić, bo SW najlepszy film i trochę się obawiam widząc co Abrams robi, niezależnie od tego, w jakie słowa i intencje oficjalnie chce to opakować. Boyega to lipa jak na tą chwilę, tak samo jak zrzyna z jego postacią, że "od zera do bohatera" (luke od wieśniaka do mistrza jedi, finn od szturmowca do rycerza jedi ), żeby nowa trylogia nie była 'echem' starej... Czekam z niecierpliwością na nowe SW, ale jest sporo elementów, które troche gaszą entuzjazm, jeśli się dłużej nad nimi zastanowić
Wiadomo, że Jar Jar to naprawdę alter ego Przywódcy Snoke, który jest mistrzem Kylo Rena i stoi za całym złem w Star Wars.
Nowa trylogia mi się podobała, ale miała swoje wady. Stara trylogia też nie jest doskonała, każdy znajdzie coś do czego się przyczepi. Mam nadzieję, że nie zrobią tego błędu, jak w NT, co epizod to inny przeciwnik. Darth Maul powinien być przez 3 epizody, a nie tylko jeden. Kylo Ren także powinien pokazać w całej trylogii, a nie zginąć lub "zrozumieć swoje błędy" i przejść na jasną stronę. Lepiej by było, żeby zginął jak sith, a nie podkulił ogon na koniec i przepraszał. Jeśli ktoś ma zginąć, to wolę żeby to była Phasma, w jej miejsce móglby wejśc wtedy jakiś zacny łowca nagród, dziedzic Fetta.
Na pewno nie mogę zaakceptować finna. Ten koleś leży na całej linii. Od stormtroopera (!!!) do jedi, Najgorszy, najbardziej naiwny sposób na karierę,...wrażliwy na moc koleś, który wywodzi się z formacji największych pi*zd w galaktyce... wiecznie spocony, wystraszony, fryzura jak z policjantów w miami, w gównianej kurtce, która na siłę ma nawiązywać do starej trylogii, taki mix Hana Solo z V epizidu i Luke a tez z ep V. Do tego wzięli jakiegoś murzyna, który nie jest skywalkerem - a to wokół tego nazwiska i tego rodu SW się kręci. Chcą mieć jedi z chu* wie skąd, na 1 planie ? Od tego mają spin-offy. Główna fabuła powinna być ciągnięta przez skywalkerów.
No ja też liczę na ciekawą i rozbudowaną postać Kylo.
Do Finna nie miałem większych uwag - nie przeszkadza mi czarnoskóry w obsadzie, rozumiem też pomysł osadzania mało znanych, młodych aktorów w rolach głównych. Nie miałem nic przeciwko niemu, dopóki nie pokazali ten nieszczęsny plakat na którym dzierży miecz świetlny. Serio filmie? Szturmowiec zostanie jedi? Ja cały czas byłem pewien, że to Rey zostanie jedi. Przewiduje, że będzie ona córką Hana i Lei, byłaby wtedy potomkinią Skywalkerów (pewnie jeszcze szkoloną przez swojego wujka, Lukea). Poza tym, chętnie zobaczyłbym kobiecą jedi w roli głównej- w filmach aktorskich SW poza Leia brakowało silnych, kobiecy postaci (zwłaszcza jedi). Podoba mi się feminizm w blockbusterów. A tak? Czyżby szturmowcy lepiej władali mieczami i mocą, niż celowali? Finn jest moją drugą największą obawą ;) I have bad feeling about this.
Ja nie moge oprzeć się wrażeniu, że obsada dyktowana była odgórnie - czyli przykaz, że ma być jak najbardziej "postępowa" ( czyli poprawność na #1 miejscu ). Ja nie lubię akurat takich femino-zabiegów w kinie, wydaje mi się, że teraz to takie odbijanie sobie po latach kina na zasadzie "twardziel ratuje niewiastę". Kiedyś była ta zasada "jedyny czarny w filmie", albo nieporadna piękna panna do ratowania co było nudne, a teraz wpadamy w drugą przesadę gdzie mniejszość rasowa i kobiety zarabiają dodatkowe punkty na kastingach ze względu na wczesniej "niedocenianą karnację i płeć". Postaci mają pasować do historii, a nie do aktualnie lansowanego trendu w społeczeństwie. Zaraz nie wolno będzie obsadzać szczupłych pięknych kobiet w rolach głównych - bo przecież stop wyidealizowanym niemożliwym standardom itd itd. Teraz filmy mają dopieszczać takich ludzi. Słabizna. Reżyser i jego wizja mają być na 1 miejscu, a nie takie szity jak decyzja kastingowa do tego epizodu. Z tego samego powodu johnny z F4 stał się murzynem :D Za dużo rzeczy teg typu napotykam czytając o kinie czy muzyce, krótko mówiąc o popkulturze. Teraz nie moge się obejsc bez wrażenia, że widząc że zatrudnia się kogoś z mneijszosćci, to nie dostał roli o jest dobry, tylko dlatego ze teraz jest taki trend, na zatrudnianie ich w rolach głównych. Kiedyś dostawali słabe i niewidoczne role, to teraz nagle przejmują wszystko. Z jednej skrajności w drugą. Bezsens. Troche sie rozpisałem, ale takie moje odczucia są kiedy widze boyege z mieczem :D
Gdybym ja mógł zaproponować nowych bohaterów, to widziałbym np. Mistrzyni jedi, jej uczeń, żołnierz rebelii ( i to byłaby główna trójka, która razem walczy z imperium ), a po stronie wielkeigo ładu byłby mistrz sith, dwóch uczniów ( miedzy nimi rywalizacja, który będzie godzien zostać następca mistrza), admirał imperium, i łowca nagród który ma śledzić główną trójkę .
Ciekawy układ, ale nie mógł by istnieć w sequelu Starej Trylogii - jedynym ocalałym jedi jest Luke, a mistrz sith może mieć tylko jednego ucznia.
Zakładając, że Luke szkolił przez te lata nowych jedi, którzy nie są zbyt liczni ale rosną w siłę, a nowy Sith odszedł od zasady dwóch, mając większą kontrolę nad nowym imperium. Dodatkowo widz może cieszyć oko mocniejszą ekipą złoczyńców :D Niemniej jednak mimo zarzutów, czekam z radością na nowe SW :) Kiedyś wierzyłem, że Heath będzie porażką jako Joker, gdy przeczytałem że gra w batmanie, i na szczęscie się "rozczarowałem", tutaj liczę na podobny 'zawód' w przypadku Boyegi
też się tego obawiam...Po "jasnej stronie" zagości sporo starych wyjadaczy z poprzednich filmów i mam wrażenie że nie znajdą dla siebie wystarczającej przeciwwagi. Dla mnie bez Sithów nie ma Gwiezdnych Wojen....(tak jak bez Jedi). Po prostu oni stanowią dla siebie ciekawą przeciwwagę, wyznają odmienne kodeksy, przyświecają im zupełnie inne, wykluczające się cele. Jeśli nie pojawią się już Sithowie, to obawiam się, że film straci na przekazie i głębi....tyle już o nich powiedziano i napisano w star warsowych książkach, szkoda żeby po takim czasie nagle wprowadzono zupelnie nowych antagonistów z jakiegoś nieznanego zakonu :/.
ps. jeśli chodzi o midichloriany to akurat mi spodobał się ten pomysł. W książce Darth Plagueis ciekawie rozwinięto ten wątek + wyjaśniono dlaczego umiejętność manipulowania midichlorianami jest tak ważna z punktu widzenia Sithów :) . Generalnie jednak z nowej trylogii strawna jest dla mnie jedynie Zemsta Sithów....Wolę książki o Gwiezdnych Wojnach :)
Na razie nic na temat złoczyńców nie wiemy, poza ich wyglądem. Przed premierą dwóch poprzednich trylogii zapewne wiedziano tyle samo, co my wiemy teraz. Nie ma się co nakręcać, że nie będzie drugiego Vadera czy Sidiousa. To dobrze,że nie będą po raz kolejny wchodzić do tej samej rzeki, bo już wystarczy,że powraca dziadek Ford, znowu wszystko kręci się wokół Gwiazdy Śmierci, a korzenie rodziny Luke'a sięgają tak głęboko, że znowu szykuje się przewrotka rodem z telenoweli.
Wiemy tyle, że Kylo Ren nie będzie Sithem (źrodło http://www.slashfilm.com/kylo-ren-is-not-a-sith-in-the-force-awakens/ ) Jego "przełożony" Snoke, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa również nie (raz że nie ma tytułu Darth, dwa, że gdyby był Sithem to zrobiłby z Kylo swojego ucznia....). Tak więc żegnajcie błyskawice (smuteczek ) :D . Kylo ma bardzo dziwny miecz i szczerze zastanawiam się jak on zamierza tym czymś walczyć (?) Szczerze mówiąc jestem rozczarowana....tym bardziej że w zwiastunie zrobili z Kylo jakiegoś fana Vadera - jakby już nie było się na kim wzorować....serio, główny czarny charakter w tym filmie będzie brał przykład z gościa, który rozpieprzył impreze i wrzucił Palpatine'a (który akurat był do szpiku kości Sithem) do reaktora. Nie wróży to dobrze ich planom.
Poza tym: Anakin miał przywrócić "równowagę mocy" , tak? Więc dla równowagi jeśli Luke (po jasnej stronie) przeżył, powinien również przeżyć jeden Sith. W przeciwnym razie nie ma równowagi przeciwstawnych sił. Ponieważ przez ostatnie sześć filmów nie słychać było nic o Zakonie Ren to wolałabym zostać przy tej konstrukcji fabularnej [Jedi vs Sith.] Teraz byłby akurat najwyższy czas na wprowadzenie "po ciemnej stronie" jakiegoś silnego bohatera w stylu trylogii Bane'a, który postanowiłby odbudować tradycję Sithów, i skontaktowałby się przez holokrony tudzież w inny sposób ze swoimi poprzednikami (ich duchami ) i odnowił dwuosobowy zakon.
Tymczasem wydaje się, na podstawie trailera, że zarówno Jedi (jak i pewnie Sithowie) są w najnowszej części dla bohaterów czymś w rodzaju mitu / legendy (?) . Gorzej, jeśli jest to celowo obrana strategia: np. zapowiadany "Rogue One" ma koncentrować się na zwykłych bohaterach nie umiejących korzystać z mocy, nie zaś na Jedi- Sithach etc. Jeśli więc w kolejnych filmach, zamiast spektakularnych pojedynków na miecze świetlne, pokazania dodatkowych efektów/ magii będziemy mieli więcej realistycznych i pozbawionych mocy walk, to ja dziękuję :/
Oczywiście dam filmowi szansę i wybiorę się do kina, jednak obawy pozostają .
Boże, ilekroć widzę gdzieś atak na jego miecz to krew mnie zalewa - JAKI PROBLEM W TYM LUDZIE WIDZĄ?!? Przecież to nie są zwykli ludzie a obdarzeni nadludzkimi umiejętnościami Jedi! Wszyscy nagle stali się znawcami fechtunku i posługiwania się mieczem... Po za tym jak ktoś ma ten debilny dylemat to dołączę do tego inny - ostrze miecza nie posiada praktycznie masy, wszystko skupione jest w rękojeści. I co? Ktoś sobie wyobraża jak wymachiwać takim mieczem? Bo dla zwykłego człowieka to jest akurat nie możliwe.
1. Kylo Ren nie jest Jedi ani Sithem :)
2. Te dwa małe ostrza po bokach to jest porażka....czymś takim nie da się walczyć (chyba że przy okazji chcesz urżnąć sobie rękę lub nogę.) Nie miałam nic przeciwko podwójnemu mieczowi świetlnemu, bo to akurat miało sens, nie narzekałabym na jakieś inne udogodnienia. Problem w tym, że akurat ta zmiana, nie ma żadnego sensu.
3. Wyluzuj chłopie, to tylko film Disneya ....Jak cię tak z powodu każdej pierdoły będzie zalewać krew, to długo nie pożyjesz ;)
Jeszcze odnośnie tego nowego filmu: zgodnie z tym co mówił reżyser "First Order" ma być czymś w rodzaju "kosmicznych nazistów" - ale to już widzieliśmy w Starej Trylogii po co wciąż powielać ten pomysł?, poza tym jak to pogodzić z tym, że pobudki Kylo Rena mają być bardziej osobiste niż "swiatopoglądowe" ? Po prostu oczekiwałam zła w jakimś uniwersalnym wymiarze, a nie znowu ci naziści i naziści - ileż można? Dobrym pomysłem w nowej trylogii były midichloriany i cała teoria, że Sithowie przez manipulacje nimi chcą uzyskać całkowitą kontrolę nad mocą - decydować o życiu i śmierci, formie przyszłych istnień
[jeśli zaś idzie o efekty to wolałabym, żeby zamiast fikuśnego miecza, nasz nowy bohater posługiwał się magią Sithów (to co robiła Zannah w trylogi Bane'a - wizualizacja najgorszych koszmarów i lęków, wywoływanie jakichś ciemnych wici mocy oplątujących przeciwnika...no ale skoro Sithów nie będzie więc mogę sobie tylko pomarzyć]
Niech będzie, że narzekam, ale nie podoba mi się, że Disney (który nie zaprezentował jeszcze żadnego filmu), z marszu wyciął mnóstwo świetnego materiału z EU . Wg mnie Disney musi dopiero udowodnić co potrafi i czy zasługuje na to żeby decydować co jest kanonem a co nie. Wypuszczą dwa, trzy filmy i wtedy będzie można określić czy mają coś do powiedzenia. Jeśli filmy będą gorsze niż np. pomysły z książek w EU, to sorry, ale nie mają prawa się wypowiadać.
Widzę, że skoro już tak się zagalopowałaś i doszłaś do tematu Plaguiesa, to podejrzewam iż zauważyłaś ostatnio nasilone pogłoski, że jest nim Snoke?
to akurat zupełnie nieprawdopodobne. 1. Plagueis umarł i wskrzeszanie go nie miałoby sensu 2. Gdyby Snoke był Plagueis'em to przybrałby przydomek Darth albo Lord 3. Zrobiłby z Kylo swojego ucznia ergo Kylo stałby się Sithem (a wiemy, że nim nie jest). First Order to ma być oddzielna od Sithów organizacja posługująca się mocą. To nie będą Sithowie.
No i tu właśnie jest problem - bardzo uważnie poczytaj sobie choćby o wywiadach z Serkisem i Daisy, w przypadku tego pierwszego jak opisuje wygląd postaci i enigmatycznie jego przeszłość a w drugim dotyczącym jej "pałki". Co do zabicia - obawiam się, że to co było w książce jest już niekanoniczne, więc mogą zrobić co chcą, jedynie postać pozostała. Po drugie - to jedyna możliwość ładnego zespojenia i nadania sensu całości - Plageuis jako mistrz Palpatine'a, prawdopodobnie odpowiedzialny za stworzenie Anakina, kombinował z nieśmiertelnością itp - bez żadnego naciągania mógłby być Snoke'iem. Nie ma tu absolutnie nic nieprawdopodobnego - wręcz przeciwnie, postać wspomniana była w EPIII i to kolejny powód na "zespolenie" z dotychczasowymi filmami. Co do bycia Sithem - nikt nie powiedział, że nim nie jest, Abrams potrafi łgać (Cuberbatch nie jest Khanem...) więc nie warto sugerować się tym co mówią. Ale nawet gdyby nim nie był - być może przestało go to interesować i ma inne spojrzenie na moc? Kto wie.
ale ten cały Snoke ma mieć mechaniczną dłoń i część twarzy - jak to niby pasuje do Plagueisa? Ja wiem że jest wysoki i nie jest człowiekiem ale co z tego? Czy to musi od razu oznaczać, że jest odkopanym z grobu Sithem? Jeśli książka "Darth Plagueis" nie jest już kanonem - chrzanić to. Mamy jeszcze film "Zemsta Sithów", gdzie wyraźnie jest powiedziane, ze Plagueis został zabity przez swojego ucznia i nie potrafił siebie ocalić...a więc tak do konca nie udało mu się opanować tych midichlorianów. Nie podoba mi się pomysł z Plaguesiem. Wg dotychczasowych książek i filmów on był zimny i sztywny. Teraz nagle po kilkudziesięciu latach okazuje się, że przeżył (niby jak? ) W takim układzie również Palpatine może być ciągle żywy....Oczywiście poczekamy na film, ale ja moge się założyc, że Snoke to nie Plagueis.
Co do słów Palpatine'a, no chyba nie sądzisz, że on MUSIAŁ mówić prawdę :) Zresztą nawet jeśli w jego mniemaniu tak było - można by to wyjaśnić w prosty sposób - być może jednak UDAŁO mu się zapanować nad tym, i przetrwał. Możliwości jest od groma. No i jego postać została by przedstawiona w odpowiedni sposób bo jak na razie chyba tylko rasa pozostała kanoniczna (i ten jego "patyk"...). A Palpatine'owi nie koniecznie musiało udać się oszukać śmierć, on najpewniej zdechł raz na zawsze. Jak dla mnie jest to jedyna możliwość spojenia filmów. Inne po prostu nie ma (ze względu na brak odniesień w poprzednich). Płakać nie będę, lecz w chwili obecnej daje mu jakieś 90% prawdopodobieństwa pojawienia się.
ależ przecież tym spoiwem będą stare postaci po "jasnej stronie" tj. Luke, Leia , Han Solo.....mamy jeszcze resztki imperium i Kylo - fana Vadera oraz resztę mu podobnych którzy z nostalgią patrzą w przeszłość i chcą jeszcze coś ugrać . A prawda jest taka ze niczego nie ugrają, bo "jasna strona" i tak zwycięży, bla bla bla dzielni bohaterowie dadzą odpór złu bla bla bla a Kylo w ostatniej chwili się nawróci i zrobi coś złego Snoke'owi :D Dobra....dosyć zółci :)
Tak, ale mi chodzi raczej o spoiwo historyczne. Pokonanie imperium i Imperatora/przywrócenie równowagi mocy traciło by sens jeśli pojawił by się najzwyklejszy kolejny "Zły" bo tak można w kółko. A tak historia zatacza krąg, okazało by się, że odpowiedzialnym za wszystko jest Plageious, a przynajmniej to wszystko rozpoczął. Nawet wtedy historia dalej kręciła by się w większym stopniu wokół Anakina (a nie tylko jako "idola" Kylo, zresztą prawdopodobnie niesłusznie bo nie wygląda na to aby wiedział, że ten pierwszy powrócił na stronę światła). Powtarzam - to wszytko może okazać się nie prawdą, i po 18 grudnia ktoś czytając to napisze - a jednak pierdoły to były, ale w obecnej chwili - to niemal pewniak.
Tak gwoli ścisłości to wszystko zaczęło się od Bane'a, który stwierdził, że Sithowie mogą pokonać republikę jedynie podstępem/ z ukrycia. On już zaczął zakładać siatki informatorów.
Ja właśnie mam wątpliwości czy przywrócono równowagę mocy....Tzn. po Powrocie Jedi i wytępieniu Sithów wydaje się, że szala przechyliła się na "jasną stronę" - czyli znów nie ma równowagi i muszą pojawić się jakieś siły po ciemnej stronie.
-------
Ja myślę, że już po 10 grudnia na zagranicznych portalach będą jakieś opinie i spoilery, więc już wtedy będziemy coś wiedzieć.Ale masz rację, większość z tego co teraz się przypuszcza może okazać się zwykła blagą. :)