PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671051}

Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Star Wars: Episode VII - The Force Awakens
2015
7,2 259 tys. ocen
7,2 10 1 259116
7,3 82 krytyków
Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

Jestem ogromną fanką starej trylogii i ten film mi się po prostu nie podobał. Krótko i na temat:

1. Scenariusz był do bólu, żałośnie wtórny. Gdzieś od połowy filmu wszyscy wiemy co dalej się wydarzy. Mamy gwiazdę śmierci, tylko większą i ona oczywiście wybucha. Znowu porywamy statki, znowu Rebelianci tłuką się na koniec z Imperium i wygląda to tak samo jak zawsze. Kylo Ren niczym Anakin przechodzi na ciemną stronę mocy, Han Solo ginie jak Obi Wan Kenobi... mam dalej wymieniać?
2. Rey jest kozakiem, który wymiata mieczem świetlnym bez żadnego szkolenia i pokonuje w walce Wielki Czarny Charakter szkolony przez Jedi, podczas gdy Luke na szkoleniu u Jody przez długi czas ledwo podnosił kamyczki.
3. Jak można było tak niespójnie rozpisać stare postacie? Serio? Luke ma depresje bo jego uczeń przeszedł na ciemną stronę więc siedzi obrażony na jakiejś planecie, kiedy jego przyjaciele walczą, Han Solo ginie, pięć planet wylatuje w powietrze, a on jako "ostatni" i największy z jedi.... siedzi i kontempluje ocean.
4. Han Solo ma wyjumane na swojego walniętego syna i miłość swojego życia, ma w nosie Rebelie. Postanawia na powrót zostać szmuglerem!
5. Serio, przez 30 lat od wydarzeń starej trylogii, mogli zrobić coś z tą osłoną, żeby byle debil nie umiał jej wyłączyć...
6. Postać Kylo Rena to porażka. Facet wygląda jak pryszczaty nastolatek, a zachowuje się jeszcze gorzej. W dodatku sam pomysł scenariuszowy zupełnie mi nie lerzy. Serio koleś? Gadasz do czaszki swojego dziadka? Nie wiesz, że Darth Vader ostatecznie pokonał Imperatora, uratował Luka i wszedł "w poczet" Jedi? Co ty masz schizofremie? Ogólnie nie kupuje całej tej historii, że chłopak wychowany w rebelii, szkolony przez Luka, nagle zupełnie bez powodu przechodzi na ciemną stronę mocy... Oczywiście wymyślą jakąś ckliwą historyjkę ala Anakin i będzie to kolejna bezczelna zrzyna z poprzednich części.
7. Ta podróba Jody z wyłupiastymi oczami, która pojawiła się z nikim, prowadzi knajpę i zupełnie nie wiadomo skąd trzymała miecz świetlny Luka u siebie w piwnicy to coś czego już nawet nie skomentuje....

Podsumowując: scenariusz jest bezczelną i w dodatku bardzo nielogiczną, głupią i naiwną zrzynką z poprzednich części. Jako wielka fanka jestem ogromnie rozczarowana. :(

sundayborn

Wiem. Rozumiem o co ci chodzi i zgodzę się z tobą nawet.... Ale zabaweczki to domena zarówno Lucasa jak i Disneya... :D

Choć pustynie i lasy mi się przejadły to akurat fuszerkę określam bardziej pod względem fabuły, nie efektów. TFA jest trochę jak Avatar. :)

Ja na kobiecą postać czekałam bardzo... Dostałam ją niestety zbyt idealną. :/

ocenił(a) film na 8
cloe4

Zgadzam się, więc nie ma co demonizować Disneya, że jest bardziej zachłanny niż jakiekolwiek inne studio. Nie jest ani gorszy, ani lepszy, ale przynajmniej wykonuje dobrą robotę - wystarczy porównać co się wyprawia z uniwersami Fantastycznej 4 lub Supermana...

No pacz, a mnie to prequele kojarzyły się bardziej z Avatarem, bo na pierwszym planie był tam świat przedstawiony (swoją drogą oba mi się podobały), a nie bohaterowie, jak w TFA. Nawet chyba gdzieś pisałem, że SW nie oglądam dla kolejnych wymyślnych planet czy kosmitów (nie przeszkadzałoby mi nawet, gdyby jedyną rasą byli ludzie, a cała akcja działa się w kosmosie - w końcu to GWIEZDNE wojny), bo tego to ja oczekuję od kolejnych części smerfów Camerona :p

No a czy np. scena z przywołaniem miecza w połączeniu z charakterystycznym motywem muzycznym (jeden z moich ulubionych!) ani trochę nie rozgrzewa Twojego zimnego serca? ;>

sundayborn

Moje lodowate serduszko jest zbyt lodowate. Nie lubię tej sceny. :(

Ale lubię pościg za Sokołem na Jakku. ;)

ocenił(a) film na 8
cloe4

Jest zimne jak powierzchnia Starkillera? :(

A widzisz! Coś jeszcze? Co z zatrzymaniem strzału oraz Poe jednocześnie? Nie powiesz mi, że to nie było kozackie ;> a "kciuk" BB8?

ocenił(a) film na 7
sznapsiarz

Logika to słowo klucz. W TFA jej kompletnie brakuje. Nie wiem, kto odpowiadał za tworzenie fabuły do tej części, ale on się kompletnie nie zna na Gwiezdnych wojnach. Wrzucił parę pomysłów i dopiero potem próbował je jakoś uzasadnić, co mu się oczywiście nie udało:

1) Ej, może wrzućmy miecz Luke'a - pomarańczowy Yoda powie, że to dobre pytanie, ale na inną okazję (może książkę wydadzą, tak jak komiks tłumaczący, czemu C-3PO ma czerwone ramię)

2) Czerwone ramię C-3PO - Po co? Dlaczego? Nieważne.

3) Jelec w mieczu świetlnym? Cool. Najwyżej ktoś straci palce.

4) Nie mamy pomysłu jak zakończyć film. Ej, to może jak już kopiujemy IV, to może skopiujmy ją do końca i wrzućmy kolejną Gwiazdę Śmierci, ale już taką gigantyczną, która ssie Słońca. Wait, czy to ma sens? A tam, nieważne.

5) - Ej, niech Rey wygra ostatni pojedynek, bo inaczej będziemy oskarżeni o seksizm.
- Ale jak to? Przecież ona nie może wygrać, bo nie przeszła żadnego szkolenia.
- Cichaj. Ma tak być i koniec.
- Ok.

6) Wiem, czego potrzeba TFA. Ludziom nie podobał się Anakin, to zróbmy postać, która jeszcze bardziej wkurzy widzów [zaciera ręce]. Przeglądając EU trafiłem na Jacena Solo, weźmy go przerzućmy do filmu i tyle, co będziemy się wysilać.

7) - W tym filmie jest za mało kobiet! Musimy dodać jeszcze jakąś wojowniczkę po stronie Imperium.
- Po co? Rey wystarczy.
- Ma być! Damy jej rangę oficerską.
- Jeśli tak, to ma nie pokazywać twarzy. W zamian może dostać fajny strój.
- No ok...
- I ma otrzymać niewielki czas ekranowy
- Ehh...

8) Ej, słuchajcie. Ford nie chce kręcić kolejnych części, więc musimy go killnąć. Jakieś pomysły?
- Niech syn go zabije. Będzie dramaturgia.
- Nie no, to trochę głupia śmierć, jak syn cię przypadkowo zestrzeli. Okażmy Hanowi szacunek.
- No dobra, to niech jego syn będzie po Ciemnej Stronie i wtedy nie ma przypadku.
- Ok. To w takim razie mam pomysł na jego design. Graliście w KOTOR?
- Tak/Nie
- To zróbcie go na Revana.
- Ok.

Przejście Bena na CSM jest tak nieprawdopodobne i głupie, że ciężko będzie im to wytłumaczyć. Wszyscy poprzedni Sithowie mieli poważne powody, a nie takie gimbusiarskie. Palpatine też pochodził z bogatej rodziny, ale jego ojciec miał go gdzieś, chyba nim gardził (jeśli dobrze pamiętam), a do tego jego życiowym celem była władza.

ocenił(a) film na 3
Ryloth

Akurat trzecia gwiazda śmierci ssała, ale coś innego.

Co do reszty to chyba tak to musiało być, zrobili sobie listę tego, co było w OT, plus to, co dzisiaj jest w modzie (poprawność i taketam ), i nagle z tych wszystkich podpunktów trzeba było zrobić... fabułę..! Ale jak?

Skoro już się bawimy w dialogi.. ;P

- Kennedy: Robimy wielki powrót SW do kin!

- grubyproducent #1: OK, pachnie dolarami, kontynuuj....

- Kennedy: Zrobiłam risercz, i wiem, czego żądają najbardziej zagorzali fani! Ci, którzy kupią wszytko!

- grubypoducent #2: A co z resztą...?

- Kennedy: Nie kupią wszystkiego. Jeba*ni mają wymagania. Moja specgrupa nerdów zrobiła listę must-be w scenariuszu do VII !

- grubyproducent #3: A kto będzie kręcił..?

- Kennedy: Mam swojego człowieka. Abrams. W liście motywacyjnym podkreślił swoją miłość do OT i hejt do PT.

( do biura wbija J.J. i luka na listę must-be )

- Abrams: Kathleen, to jeb*nie.

- Kennedy: Szadap lokaju, ciesz się że kręcisz. Chyba, że nagle Ci się odwidziało, i prequele są jednak cacy...?

( kropla potu dramatycznie spływa po skroni J.J.-a, wszyscy wstrzymali oddech, włącznie z arabem myjącym okna na zewnątrz na wysokości 10 piętra )

- Abrams: Nie nie, jest cacy, bierem to!

A no przejście Bena na CSM to najdurniejsza rzecz jaka się wydarzyła w nowym kanonie. W starym był już ktoś inny, i widzę że nie uczą się na błędach ehh... Teraz jedna nielogiczność będzie rodzić kolejne, i będziemy mieli sytuację jak w uniwersum mutantów, gdzie błędów jest tyle, że tylko reset absolutny jest ratunkiem dla serii ;P

sznapsiarz

Wprowadzę poprawkę. Zamiast Araba pucującego okna będzie to Latynos... ;)

A potem wielkie wejście zwabionego tu na uczulenie do Meksykanów blondaska Trumpa, który robi nowy porządek w Lucasfilm wyrzucając Kennedy na bruk. XD

The End. Zawsze piękne zakończenie... XDXDXD

ocenił(a) film na 3
cloe4

Aa czyli Let's make Star Wars great again! XD

sznapsiarz

Kolejna część będzie o tym jak Poe jako meksykanin w SW będzie musiał spie*dalać swoim X-wingiem przed Imperatorem Trumpem po całej galaktyce, by szukać schronienia. Rey i Finn również będą ścigani z urzędu jako sympatycy Clinton. XD Donald Trump wywali również Rena na zbity pysk jako typowego rurkowca, który chciał udawać ultraprawicowego, ale mu nie wyszło...

Od tej pory Imperator Trump ze swoją żoneczką w stroju kapitan Phasmy będą rządzić niepodzielnie Galaktyką. Zrobią wielkie wejście i rozbrzmiewać będzie Force Theme w wojskowej wersji z końcówki ANH po wszystkie krańce ziemi... ;)

ocenił(a) film na 3
cloe4

.... I w ten sposób rebelia Clinton upadła...
I Od tej pory, każdy meksykanin w tym kraju będzie z urzędu ścigany, i wywalony poza wielki galaktyczny mur!

....Miesiące kampanii politycznej pozostawiły na mej twarzy tony pomarańczowego pudru, ale zapewniam was, mój hejt wobec poprawności politycznej jeszcze nigdy nie był tak nieugięty..!

...By zapewnić pokój i porządek z dala od wegan i cyklistów rowerzystów, transformuję Republikę Zachodniej Poprawności Politycznej w pierwsze, galaktyczne Trumperium..!!!

sznapsiarz

"Miesiące kampanii politycznej pozostawiły na mej twarzy tony
pomarańczowego pudru"... Piękne porównanie... XD

ocenił(a) film na 3
cloe4

No cóż zrobić, Trump jest bardziej pomarańczowy od fanty ;D

sznapsiarz

I ten fryz... Kolor żółtka ze strusiego jaja. XD

ocenił(a) film na 3
cloe4

Jego fryz to już inna bajka. Einstein nie dałby rady rozkminić teorii czesania Trumpa ;)

sznapsiarz

Einstein by się mógł tym zająć, ale nie chce się przewracać w grobie. ;)

A Donald na to: WRONG WRONG WRONG!!!
XD

ocenił(a) film na 3
cloe4

Widzę to jak to krzyczy tymi swoimi dziubkowatymi ustami, machając prawym palcem wskazującym, i czapce z napisem "America you may be my next ex-wife" jak to było u simposnów XDD

sznapsiarz

Hehe... A jaśnie "mądrzy" teoretycy spiskowi głoszą, że pomarańczowy prezydent nie zdąrzy przejąć urzędu. XD

Więc America raczej zostanie wdową. ;)

sznapsiarz

Hej odnosząc się do Twojego pierwszego paragrafu.. Proponuję się zapoznać z typowym anarchistą (dzieciak z całkiem zamożnej rodziny.. wychowany w demokratycznych wartościach który buntuje się przeciw demokracji) albo zapoznać się z zjawiskiem rodzimego terroryzmu (kiedy to osoby wychowane na zachodzie czerpiące z wszystkich korzyści zachodniego stylu życia atakują ten kraj w imię obcych wartości których nie znają i które będą dla nich obiektywnie gorszę, zwłaszcza tyczy się to muzułmańskich kobiet)..

Tak postać Kylo nie jest psychicznie zrównoważona.. Znów radzę spojrzeć na osoby z naszego społeczeństwa które uciekają w mroczne wątki i tematy (często towarzyszy temu czarny ubiór) próbując być kimś "innym", "oryginalnym", "wyjątkowym" to też towarzyszy często osobą z dobrych domów.. Tak ludzie radzą sobie z poczuciem samotności i izolacji.. "izolują się" od ogółu na własnych warunakch..

Paradoks który może dla Ciebie nie jest interesujący.. bo na przykład dla mnie jest..

CZacza

gorsze*
osobom*

ocenił(a) film na 3
CZacza

OK, rozumiem takie zjawisko, przecież to jest coś, na czym zerują terroryści, którzy werbują idiotów w swoje szeregi, bo było im za wygodnie, więc potrzebują adrenaliny, i w ogóle, nie doceniają tego, co mają.

TO jednak są szmaty. Nie oszukujmy się, ci wszyscy, którzy wychowują się w rodzinnych warunkach, później rzucają to wszystko po to, by wyjechać na bliski wschód, by nasiąkać ideologią wariatów, i wracają do domu tylko po to, by wysadzać się na dworcu, z którego jeździli kiedyś do szkoły... To są pokraki, których nie ma sensu próbować nawet zrozumieć, to jest syf, który trzeba zwalczyć.

Poza tym Ben jest postacią fikcyjną. Jego biografią nie prowadzi prawdziwe życie, a jedynie wyobraźnia twórców. Zatem jego postać mogła pójść w każdym kierunku, a poszła w kierunku bycia kimś takim, jak te kur*wy, które jadą na wschód, i wracają jako przerobieni ideologią durnie.

Cóż, ja należę do osób, które nie celebrują, ani nie usprawiedliwiają bycia nawiedzonym, pokręconym, słabym psychicznie, itp itd. Mam wrażenie, że ostatnio im bardziej ktoś ( postaci fikcyjne, a nawet żywi ludzie wśród nas ) jest aspołeczny, nielogiczny, z problemami , to tym lepiej... Od kiedy wady mamy traktować jako zalety? Wady są wadami, w dodatku, kiedy są niewarygodne, to już w ogóle źle. Tylko próby dorabiania ideologii mogą tak działać, by wmówić nam, że wady to zalety. No ale to moje zdanie. Paradoksów nie popieram, bo właśnie ich założeniem jest wykluczanie siebie samego, a to jest właśnie takie "im gorsze tym lepsze"... czyli bezsens. Kylo musi się popisać w VIII, inaczej będzie kiepską postacią, z którą ktoś przegiął, i z wojownika zrobił papę ;)

sznapsiarz

No dokładnie.. i myślę że ten punk został wytłumaczony.. Nowy porządek czy jak oni tam właśnie jest robiony na organizację terrorystyczną..

No ok.. Kylo Ren jest rozwodnioną wersją takich właśnie frajerów.. Nasiąkł głupią ideologią ale nie po to żeby się wysadzać ale po to żeby być "cool".. Tak wybrali twórcy, a fakt że wolałbyś żeby ta postać poszła w innym kierunku wcale niczego nie zmienia.. Wytykałeś to wcześniej jako błąd filmu.. coś nielogicznego.. Dlatego właśnie podaje przykład z życia że chociaż głupie to tak się czasami dzieje..

Nie wiem czy lepiej .. ja też tego nie celebruję po prostu zauważam.. Ludzie narzekają na podobieństwa między TFA a starą trylogią ale jak film spróbuje coś nowego jak postać Rena to od razu tą postać atakują bo nie podchodzi pod ich "schemat sitha".. gdzie tu logika?? Wytykasz każdą rzecz w tej postaci i się z niej nabijasz.. gdyby ktoś chciał to można tak zrobić z każdą postacią z każdego filmu.. Mało to produktywne..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Brzmi to tak, jakbym założył z góry, że będę się nabijał z Kylo Rena, zanim jeszcze widziałem film. Nie do końca tak jest. To, że świat jest pełen żałosnych durniów to jedno, ale świat fikcji to drugie. W rzeczywistości większość rzeczy to przypadek, nie reżyseria. Czym różni się film od rzeczywistości? Tym, że wszystkie elementy składowe są budowane od zera, i selekcjonowane. Można więc dobrać wyśmienite składniki, a nie takie, które budzą zażenowanie, jak Kylo Ren. On powstał na papierze, i wszystkie jego cechy osobowości to wybór twórców, nie przypadku!

Kylo Ren został przerysowany. Gdyby to był jakiś fanatyk Vadera, ale nie syn Lei i Hana, to co innego. To równie dobrze mógłby być wariat ze slumsów, nie wiadomo kto. A nie syn bohaterów, bardzo świadom swojego pochodzenia, ale na wzór dzisiejszego rurkopłaczkowatego pokolenia gimbusów został wykreowany na kolesia z waty. To jest akurat słabe. Krytykuję elementy groteskowe, żałosne, sam pomysł na fanatyka niech będzie, ale czemu akurat kolejny Skywalker, co z tego że z nazwiskiem Solo? i Dlaczego musi on być mięczakiem? Co jak co, ale wiodące postaci, będące w środku fabuły, powinny być bardziej kozackie na tle postaci drugoplanowe, czy trzecioplanowe. I finalnie dostajemy Kylo, który jest zerem, i Rey, która jest bogiem. Gdzie tu logika w kreowaniu postaci? dodać nieco poweru Kylo, i zmienić biografię, zmniejszyć power Rey, i wymyslec oryginalniejsze pochodzenie a nie z Jakku, i było by o wiele lepiej.

Pomysłowość nie stoi w jednym rzędzie co przeszarżowane nielogiczności. TFA to same kalki, a to, co jest akurat nowością, kuleje. Kiedy trzeba dorabiac ideologię na obronę czegoś, to znaczy, że samo w sobie to to się nie broni. A kiedy dzieło nie broni się samodzielnie, to znaczy, ze jest nietrafione.

sznapsiarz

Nie twierdzę że postanowiłeś narzekać na tą postać zanim obejrzałeś film.. To by sugerowało umysłowe ograniczenie a z tego co mogę wywnioskować na tym forum to raczej się Ciebie nie dotyczy.. Bardziej chodzi mi o sam fakt że napisałeś coś w stylu (i tutaj parafrazuje) "ta postać jest beznadziejna i jej istnienie nie ma sensu".. dlatego ja podaje przykład że ma.. Oczywiście że istnieje różnica między prawdziwym światem i filmem ale film bazuje na prawdziwym świecie.. Tobie nie podoba się ta postać i jej nawiązania do prawdziwego świata ale nie oznacza to że coś z tą postacią jest złego z logicznej perspektywy scenariusza ma ona sens..
Twoim zdaniem budzi zażenowanie.. moim nie. Może Ty byś chciał żeby napisali tą postać inaczej.. np.. jak ta bogata postać z "Mrocznego Widma" ..Darth Maul..

Dlaczego skywalker.. bo scenariusz potrzebuję powiązań między postaciami.. dzięki temu w teorii widzowi bardziej zależy na ich losie. Jakby się okazało że Kylo to jakiś po prostu Rysiu nie uważasz że odnosiłbyś się do tej postaci jeszcze gorzej??

Narzekasz na krytykę prequeli "Są nierozumiane bo są inne :'(" itp.. a w zasadzie robisz to samo w tym wypadku.. Większość argumentów wobec takiego Rena to tylko "bo Tobie się to nie podoba" a to że ubierasz to w kreatywne wyzwiska nie zmienia wcale rdzenia argumentu..

Kylo Ren teraz będzie miał motywację do stania się tak bardzo oczekiwany przez Ciebie kolejnym klonem Vadera.. chęć zemsty na Rey.. Oceniasz tą postać tak negatywnie chociaż to dopiero pierwszy film i w ciągu dwóch następnych czeka ją prawdopodobnie daleka droga..

"Dodać nieco poweru Kylo, i zmienić biografię, zmniejszyć power Rey, i wymyslec oryginalniejsze pochodzenie a nie z Jakku, i było by o wiele lepiej."
Prequele też można by było napisać milion razy lepiej.. w zasadzie w każdym aspekcie..

Nic w postaci Kylo Rena nie jest nielogiczne.. może Ci się nie podobać ale to nie zmienia faktu że na wszystko jest logiczne wytłumaczenie..

"Kiedy trzeba dorabiac ideologię na obronę czegoś, to znaczy, że samo w sobie to to się nie broni. A kiedy dzieło nie broni się samodzielnie, to znaczy, ze jest nietrafione."

Idealny opis PT.. Te wszystkie książki, komiksy, kreskówki. To właśnie jest dorabianie ideologii ;)..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Pierwszy lepszy Rysiu właśnie nie był by przeze mnie ciśnięty. Gdyby to był jakiś mocarz ( może złe określenie, nasuwające skojarzenia XP ), który wychował się w slumsach, był niewolnikiem, siła roboczą, galernikiem, kimkolwiek, w kim zło mogło wykiełkować w wiarygodny sposób, ktoś, kto nie był wychowywany przez rodzinę, a "przez ulicę", kto odczuł tyle bólu, który w powiązaniu z potencjałem, i postawą, jaka go uratowała, czyli "walka to jedyny sposób na przetrwanie", to zupełnie inna rzecz. Możemy mieć wiarygodnego fanatyka, który pochodzi z piekła, albo niewiarygodnego, wyrodnego paniczyka, któremu od dobrobytu w czterech literach się poprzewracało....

" "Dodać nieco poweru Kylo, i zmienić biografię, zmniejszyć power Rey, i wymyslec oryginalniejsze pochodzenie a nie z Jakku, i było by o wiele lepiej."
Prequele też można by było napisać milion razy lepiej.. w zasadzie w każdym aspekcie.. " Nieco więcej szczegółów, bo takie ogólniki to raczej próba dodania siły agrumentowi, który jest tak rozmydlony, że nic nie warty. Konkretnie. Ja wypisuję co jest nie tak, nie ogólnie. Dialogi Anakin-Padme słabe, Jar Jar zbędny. Co się więcej nie podoba? Fakt, że wizjonersko miażdzą TFA, czy to, że to wybraniec ma pełne prawo być najsilniejszym Jedi? A może walki za dobre? To jest mój ulubiony argument przeciwników PT ;)

Skywalker nie mu być zły. Ma być głównym bohaterem, a nie głównym idiotą. No sorry, ale naprawdę, tłumaczyliśmy sobie, kim trzeba być, by dać się zwerbować terrorystom, bez względu na to, czy to ISIS, czy FO.

Wiesz, akurat SW to SW, a nie Ingmar Bergman, więc wolę płaskiego, ale kozaka jako przeciwnika, niż piniczyka bena - dominika z sali samobójców z mieczem.

Mimo, że się nie zgadzamy, to muszę przyznać, że lubię z Tobą dyskutować. Treściwe kontr-argumenty to coś, co się chwali, a nie "uuu ty (przekleństwa) jak śmiesz pojechać mój ukochany film" bo to jest dopiero żałosne ;D pozdro

sznapsiarz

Piszesz tak bo nie dostaliśmy pierwszego lepszego Rysia.. Twórcy nie mieli wyboru musieli budować nowe postaci wokół starych.. Całkowite odłączenie od OT może Twoim zdaniem z perspektywy czasu byłoby lepsze ale mimo wszystko większość uznałaby to za błąd.. od razu zaczęły by się porównania do starych postaci itp..

"Gdyby to był jakiś mocarz ( może złe określenie, nasuwające skojarzenia XP ), który wychował się w slumsach, był niewolnikiem, siła roboczą, galernikiem, kimkolwiek, w kim zło mogło wykiełkować w wiarygodny sposób.."

Jak Anakin?? I wracamy do TFA jako plagiat w stosunku do wcześniejszych części..

"postawą, jaka go uratowała, czyli "walka to jedyny sposób na przetrwanie""

Coś w stylu Rey czyli.. która musi sobie od młodych lat radzić sama na wrogiej pustynnej planecie??

No Tobie się ta wersja Rena nie podoba.. ale taką wersję dostaliśmy.. i nie ma w tej postaci nic co można by uznać za nielogiczne..

Szczegóły na temat prequeli.. nie ma żadnego problemu.. podam kilka i ogólnie bo nie chce mi się rozpisywać.. (już to pisałem kilka razy na tym forum)..
Cała postać anakina.. na której opiera się cała trylogia. Została źle przedstawiona.. nigdy nie jest do polubienia zanim staje się zła.. (on w sumie zawsze była zła tylko o tym nie wiedziała)..
Cały pierwszy film jest do wyrzucenia.. Scenariusz kręci się wokół jakiejś tam planety Naboo.. która nie ma większego znaczenia.. Prequele powinny zacząć się od kryzysu w senacie galaktycznym..
Cały fakt dekadencji zakonu jedi był za mało pokazany.. w zasadzie poza kilkoma linijkami tekstu w ogóle go nie widać..
Cały upadek Anakina również został spłycony.. skoro ma być to filar całej trylogii to wypadałoby się postarać.. tyczy się to również romansu z Padme.. (który jest powodem upadku)
Mistrz Obi-wana nie powinien istnieć.. nie ma żadnego logicznego powodu by trzymać tą postać..
W OT podła nazwa wojny klonów więc trzeba od razu robić armię republiki jako klony.. a dlaczego nie ich przeciwników??
I to tylko kilka które przychodzi mi do głowy obecnie ..jakby się zastanowić to znalazłoby się ich duużo więcej..
Pt zdecydowanie miażdży TFA.. w nadużyciu greenscreenów i efektów komputerowych oraz w kompletnej nieudolności jeżeli chodzi o scenariusz.. aa no i dochodzi do tego też kiepska gra aktorska z kilkoma wyjątkami..
Argument wrogów PT to nie to że walki są za dobre ..tylko że są za bardzo stylizowana przez co są sztuczne i nie przypominają starcia dwóch osób które desperacko próbują się zabić.. Ale ja osobiście lubię stylizowaną przemoc więc walki w prequelach są całkiem ok.. z dwoma wyjątkami.. Yody walczącego na speedzie mieczem świetlnym co moim zdaniem nie pasuje do tej postaci.. oraz zbyt długiego pojedynku między Anakinem i Obi-wane.. Lądowisko.. czy sala kontrolna jest naprawdę dobra ale to całe latanie na linach to już lekka przesada..

Nie koniecznie.. osoby które są zwerbowane przez organizacje terrorystyczne czy sekty (bo chyba się zgodzisz że to też można podpisać pod dyskutowany wątek) to często osoby zagubione.. wcale nie muszą to być idioci.. Ludzie którzy szukają celu i swojego miejsca w życiu.. a organizacja terrorystyczna czy sekta używając (całkiem zaawansowanych) zabiegów psychologicznych potrafi taką osobę wykorzystać..

Swoją drogą nie udawajmy że Anakin nie dał się zwerbować jak osioł ("Tylko sith umie uratować ludzi od śmierci".. "Ja tam nie wiem jak to się robi.. ale razem może coś wykombinujemy")

Albo kuszenie Luke (
-"Przejdź na ciemną stronę!"
-"Nie"
-"No przejdź na ciemną stronę.. widzę że się denerwujesz to znaczy że przechodzisz!"
-"Nie")
Jakoś tak to wyglądało

No już nie przesadzajmy z tą "emowatością" x_X.. Rena.. Jasne że to nie stone cold Vader.. ale też ma swoje momenty zwłaszcza w pierwszej połowie filmu..

"uuu ty (przekleństwa) jak śmiesz pojechać mój ukochany film" No tak raczej niczego się nie ustali.. Myślę że ludzie którzy tak piszą lubią coś i nawet nie poświęcą chwili żeby zastanowić się dlaczego to lubili (albo dlaczego tego nie lubili).. Wymiana przeciwstawnych zdań jest całkiem zdrowa można na sprawę spojrzeć z innej perspektywy..
Również Pozdro...

ocenił(a) film na 3
CZacza

Kiedyś pisałem o tym, kim moim zdaniem powinien być Kylo. Wolałbym, żeby miał niejasne pochodzenie, nieco jak Bane z TDKR. A jesli miałby mieć jasne pochodzenie, to wolałbym go mimo wszystko ze slumsów, albo kogoś już urodzonego z kręgu jakiejs sekty.... cokolwiek, co jednak będzie bardziej wiarygodne, surowe, strzaszne, a nie syn Hana i Lei... Serio, nie trzeba odrywac nowych postaci od starych, wystarczy, by Luke nie wyjechał na ryby, Rey mogła by być jego córką, a Kylo byłby wariatem znikąd, z nieznanych regionów... Zarzucasz, że gdyby Kylo też był by z bidy jak Anakin, to był by plagiat... po pierwsze, bida nie oznacza bycie kolejnym niewolnikem Watto. Równie dobrze mógby być jakimś złodziejem, który kradł i zabijał, by przeżyć. Możliwości jest wiele. I serio, TFA już jest plagiatem, więc nieco pudło ;)

Wojny klonów to spoko okres. Tyle ile się działo, i ilu było Jedi, czy liderów separatystów, i niejasnych sojuszy ( nawet Dooku stracił głowę przez swojego mistrza, nie bezpośrednio, ale z jego rozkazu ). Wspominasz o Naboo, i że powinno się zacząć od kryzysu w Senacie, ale własnie o to chodzi z Naboo, przecież Federacja handlowa była w senacie, więc byli też senatorami, i widać było, że zaczęły wygrywać pieniądze i osobiste interesy, a nie uczciwy biznes, czy układy polityczne. To był początek kryzysu w filmie, więc nie do końca sie tu z Toba mogę zgodzić.

Gra aktorska też nie jest zła. Złe były relacje Anakin - padme, ale reszta była spoko. Palpatine zagrany elegancko, Obi-Wan świetny, a Anakin z ROTS to nie ten sam Anakin co z AOTC. Aktor zrobił duży postęp w warsztacie, więc też nie ma się czego czepiać. Serio, to lepiej wypadło na ekranie, niż te "śmieszkowate" teksty Poe.... Ludzie giną dookoła, ogień, trupy, masakra, a ten rozkminia, kto powinien zagadać pierwszy.... no super. A finn? Jedyne zabawne momenty z tym bohaterem to te, w których pojawia sie w interakcji z BB-8, bez niego robił by tylko za balast dla Rey.

Dekadencja zakonu również była dobrze pokazana. Pamiętajmy o tym, ze najwięcej czasu ekranowego jednak przysługuje Anakinowi i Obiemu, a nie zakonowi jako ogółowi. Mieliśmy całą trylogię o tym, jak Zakon spoczął na laurach, i dostał za to po pupci. Właśnie dekadencja zakonu sprawiła, że Skywalker przestał ufać Jedi, a zaufał komuś, kto zaoeforwał,, że wskaże mu ścieżki, których Jedi mu nie pokażą, bo wolą bezpiecznie się ograniczać.

Co do zagubionych ludzi w ISIS, no nie byłbym taki tolerancyjny. Wszędzie są zagubieni ludzie, z wątpliwościami, ale żeby dać się włączyć w terror, pozwalać na t, by dzieci wysadzały się na placach, krzyczeć, że niewiernym utnie się głowy, to trzeba jednak mieć jakiś defekt umysłowy.... Żeby popaść w depresję, trzeba być zgnębionym przez życie, ale żeby dać sobie wmówić, że mordowanie i ginięcie w imię jakiego dzihadu jest super, to trzeba jednak być kretynem.

Mistrz Obi-Wana też był potrzebny. Przecież Anakin musiał z kogoś zaczerpnąć wzorzec niepokorności. Poza tym, przecież Obi też kiedyś musiał być padawanem, mistrzem się on nie urodził ;D A nawet jeśli powiesz, że yoda powinien być mistrzem Obi-Wana w sensie para mistrz-uczeń, to jak to sobie wyobrażasz? Przecież Yoda był w zakonie mistrzem wszystkich mistrzów, to tak, jakbyś oczekiwał, że Papież będzie chodził do konkretnej szkoły, i jeździł na konkretne rekolecje itd. Musiał być więc ktoś, kto działał by w polu podczas filmu razem z Obi-Wanem, a pogodzić tego z ciągłym zarządzaniem zakonem było by naciągane. Gdyby mieli smartfony w SW, Yoda ciągle by dostawał jakieś smsy z pytaniami i informacjami z rady jedi, a nie miał kiedy się skupić na misji w trakcie ;P Qui-Gonn wcale więc nie jest zbędny.

Co do Kylo, właśnie to, że nie jest rysiem, a Skywalkerem, to jest jego największy ciężar i błąd postaci.

sznapsiarz

"wolałbym go mimo wszystko ze slumsów, albo kogoś już urodzonego z kręgu jakiejs sekty"
Nie uważasz że to takie trochę mało oryginalne.. Kolejny "niezrozumiany" złoczyńca który miał ciężkie życie dlatego jest zły.. W fikcji takich postaci jest naprawdę wiele..

Snoke jest postacią z nieznanych regionów (na co ludzie też narzekają)..Gdyby Ren pojawił się znikąd to ludzie zdecydowanie by to krytykowali. "super silny koleś znikąd". Powiązanie tej postaci z postaciami z OT dodaję jej trochę wagi. W dodatku silniej przywiązuje ją do fabuły..

Uważam że w wypadku tego filmu słowo plagiat to nadużycie. Nie uważam że gdyby Ren był z bidy jak anakin to byłby to plagiat.. Chodzi mi o to że z tego co widzę na tym forum .. wszyscy chcą mieć kolejnego Vadera.. każdy sith musi podpadać pod ten sam schemat..

Moim zdaniem teraz to naciągasz.. To że Naboo i federacja była w senacie nic nie znaczy.. Ten konflikt nie miał żadnego wpływu na ogół sytuacji w galaktyce (poza odwołaniem kanclerza ale to można było zrobić na milion sposobów).. Wojna była najciekawszy aspektem w tej trylogii.. a zobaczyliśmy tylko jej początek i koniec.. Wojna powinna wybuchnąć w pierwszym filmie a nie na koniec drugiego.. Właśnie nie podoba mi się fakt że lucas tak postanowił pokazać "początek kryzysu".. Zobacz jaki duży skok się robi między Atakiem klonów a mrocznym widmem.. Pojawia się znikąd super kozak dooku.. rozłam w senacie no i marudzący anakin który już jest "super-przyjacielem" z obiwanem (oczywiście przyjaźń narodziła się offscreen)

Postać anakina była kompletnie źle napisana przez co gra była drewniana (nie do końca wina aktora..z takim scenariuszem i nieudolnością lucasa w kierowaniu aktorami).. Wiele pobocznych postaci zostało obsadzone przez znajomych/rodzinę lucasa (często nie aktorów).. co wypływa w filmie.. Wiele postaci (poza anakinem oczywiście) jest napisane jako strasznie monotonne i nudne.. (zwłaszcza w mrocznym widmie).. Palpatine zagrany prawie jak postać komediowa.. ale akurat mi to nie przeszkadza.. Obi-wan całkiem nieźle ale od dopiero od ataku klonów kiedy jego postać nie jest z plastiku i dostaje od scenariusza sarkastyczną nutę..

"Poe.... Ludzie giną dookoła, ogień, trupy, masakra, a ten rozkminia, kto powinien zagadać pierwszy.... no super."
To że żart postaci nie wydał Ci się nie na miejscu nie ma nic wspólnego z grą aktorską.. Postać Poe tak naprawdę miała mało scen.. moim zdaniem zagrana przeciętnie.. Oskara bym nie dał ale źle też nie było..
Co do Fina to bardziej atakujesz scenariusz niż grę aktorską.. Moim zdaniem dobrze zagrana rola. Swoją drogą jak mamy pisać o balaście to masz rację humor finna do pięt nie dorasta komediowemu geniuszowi Jar-Jara.. Myślę że ta postać jest tak nie lubiana tylko dla tego że wyprzedziła swój czas.. (o jakieś kilka tysięcy lat i parę nuklearnych katastrof)

To że Ty to wiesz.. nie znaczy że dekadencja zakonu została dobrze pokazana.. Ona nie została pokazana w zasadzie wcale.. Kilka postaci o tym napomniało i tyle.. W dodatku cała ta sytuacja sprawia że Yoda traci jako postać.. Pod jego rządami upadł zakon który działał od tysięcy lat.. Nie lepiej żeby już na początku prequeli Yoda był gdzieś na pustkowiu.. rozczarowany czym stał się zakon odszedł.. Miałby legendarny status.. w ogóle w prequelach by go nie było widać .. Jasne najwięcej czasu poświęciliśmy Anakinowi i Obiwanowi.. ale to kolejna nieudolność scenariusza lucas.. Zamiast atak klonów opierać na jakimś głupim śledztwie i pościgu za zabójcą wolałbym coś wewnątrz zakonu (co dałoby okazję pokazać upadek zakonu od środka)...

"Przecież Anakin musiał z kogoś zaczerpnąć wzorzec niepokorności."
Dlaczego nie od Obi-wana??..W ot można było się domyślić że obi-wan to nie jest typowy Jedi (który wszystko robi według zasad).

"Poza tym, przecież Obi też kiedyś musiał być padawanem, mistrzem się on nie urodził"

W OT jest powiedziane że Yoda był mistrzem Obi-wana..

A dlaczego w pierwszym filmie obi-wan nie może być już mistrzem??? Szkolił się u Yody..zanim ten odszedł gdzieś tam rozczarowany zakonem Jedi.. Sam jest niepokorny.. i poszukuje przygód.. spotyka młodego anaknia.. polubili się od razu i zaczął go szkolić.. Tylko przez swoją osobowość.. słabe doświadczenie i fakt wybuchu wojny ..jego trening anakina nie był najlepszy.. dlatego ten dał się uwieść ciemnej stronie.. Fakt że Yoda to taki "papież" też mi się nie podoba.. poza tym wątpię żeby "papież" sam wyjechał na dooku albo pojawił się na arenie gdzie jego latający pojazd mógł zostać bardzo szybo zestrzelony..

Qui gonn jest zbędny bo w scenariuszu jego miejsce mógłby zająć obi-wan.. gdyby wyciąć tą postać z mrocznego widma i wszystko co zrobił (poza śmiercią oczywiście) przypisać obi-wanowi film w ogóle by nie stracił sensu i nie zmieniłby się.. A nawet byłaby szansa nawiązać lepszą wieź między postaciami obiwana i anakina..

Moim zdaniem to żaden błąd.. a tak w ogóle to Kylo to nie skywalker tylko solo..

CZacza

Co do ISIS.. to trochę inaczej wygląda to z Twojej perspektywy.. Nawet wychowani na zachodzie muzułmanie od dziecka uczą się że wiara jest najważniejsza (w porównaniu do takiego chrześcijaństwa islam to dużo bardziej inwazyjna wiara, kontrolująca wiele aspektów życia wierzących).. Więc ich spojrzenie na świat jest trochę inne niż nasze.. Ja nie zamierzam bronić ścierw które wysadzają się, czy rozjeżdżają ciężarówką niewinnych ludzi.. Jedak warto jest zaznaczyć takie zjawisko ma swoje powody i nie zawsze jest wynik głupoty..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Ja jednak zostanę przy swoim...

Przedstawię Ci Kylo Rena, jakiego wolałbym zobaczyć na ekranie: Silny mocą, zamaskowany, surowy wojownik o nieznanym pochodzeniu, być może z nieznanych regionów, może z jądra galaktyki, tego nikt nie wie. Nikt nie zna jego historii, Kylo jest charyzmatycznym, i fanatycznym wojownikiem, którego spojrzenie na galaktykę ukształtowało doświadczenie tego, czym ostatecznie stali się zarówno Jedi, jak i Sithowie. To człowiek, który nie obserwował galaktyki z perspektywy polityka, barona, czy innej, wysoko postawionej osoby. To ktoś z nizin społecznych, kto dla włodarzy w senacie zarówno Republiki, jak i Imperium , był jedną z miliiardów anonimowych istot, których życie i śmierć liczyło się wyłącznie w statystykach. On nie słuchał opowieści o wojnie, on widział ją na własne oczy. Był świadkiem masakr, jakie dokonywały się na niewinnych narodach, które były wierne Republice, więc gnębione przez separatysów, lub odwrotnie, zaufały separatystom, bo Republika nie była w stanie zapewnić im godnego życia, więc z automatu stały się dla Republiki zdrajcami, i terrorystami... Widział więc ofiary po obu stronach konfliktu. Widział, że na front idą Ci, którym na wojnie i zniszczeniu zależy najmniej, zaś Ci, którzy zarabiają na wojnie, kryją się na bezpieczny dystans, i żrą drogie owoce, i zacierają ręce na myśl o zyskach.

Być może pochodzi z długowiecznej rasy, widział wojny klonów, widział prawdziwą, nie ugładzoną stronę tej wojny. Widział Wojnę domową, i Imperium. Pamiętał o tym, kto obiecał pokój ( Palpatine ), i kto stał się tyranem. Można powiedzieć, że jego postać wykuło doświadczenie wojny. W dodatku poznał prawdziwe oblicze zarówno Republiki, jak i Imperium. Te, które nie trafia do akt, a pozostaje na froncie daleko od centrum wszechświata, które zabici zabierają ze sobą do grobu.

Kylo Ren silny mocą, wściekły i zgorzkniały, a jednak wierzący, ze można zaprowadzić pokój. Jedyny słuszny pokój, który wiąże się z równowagą mocy. Kylo, który uważa, że zarówno Jedi, jak i Sithowie nie rozumieją mocy, i staraja się zachować nie równowagę, lecz jej zaburzenie. Zwycięstwo Sithów, to zwycięstwo ciemnej strony mocy. Zwycięstwo Jedi, to zwycięstwo jasnej strony mocy. A Kylo uważa, że nie może istnieć dominacja jednej strony nad drugą, ponieważ w takim wypadku nigdy nie dojdzie do równowagi, którą postrzega jako równomierne istnienie jasnej i ciemnej strony po równo, co w jego wizji sprawi, że przestaną istnieć jako osobne strony, a zacznie istnieć tylko jedna - moc.

Kylo Ren, który gromadził by wokół siebie zagubione umysły, ale wrażillwe na moc... Kylo Ren, który nie miałby mistrza, bo jako samouk sam sobie jest mistrzem. Jest wojownikiem i mędrcem, nieco jak Bane. Kylo, który w imię swojej własne wojny jest w stanie poświęcić swoje życie, jak i swoich rycerzy. To była by istna sekta. Sekta ludzi, którym bliżej do dzieci wojny, niż znudzonych paniczyków. Do dzieci Syrii, niż gimbusów z UK. Takie małe odniesienie do rzeczywistości.

Kylo Ren, który jest zdeterminowany, by zniszczyć zarówno Republikę, jako ciągłość pierwszej, nieudanej władzy, i Imperium, które było tyranem, masowo zabijającym całe planety.


Kylo Ren rewolucjonista, i to tak ekstremistyczny, że staje się wrogiem nawet tych, którzy sami wcześniej robili za villainów SW. Kylo ren, który choć jest silny, to nie jest wybrańcem. Jest samoukiem, więc ma pewne braki, które nadrabia potencjałem. Zbiera artefakty Jedi i Sithów, by uczyć się wiedzy wroga, by go zrozumieć, i tym łatwiej go niszczyć. To produkt wojny, który wcale nie musiał się nim stać, gdyby nie błędy zarówno jasnej jak i ciemnej strony.

Tymczasem dostałem delikatnego, niedojrzałego paniczyka, który pomylił walkę z przebieranką na Halloween. Gimbusa, który pod szatą nosi rurki. Banana, który znudzony na złość tacie nas*ra w gacie. Wyrodnego bachora, który w imię popisówy, przystał do wroga. Zwichrowanego, niepewnego siebie kolesia, który nawet nie wie, czego chce!

Dla mnie villain ma być ucieleśnieniem grozy, nie podlizówą pod pokolenie mięczaków, którzy są bardziej delikatni niż bańka mydlana.

sznapsiarz

Jasne fajnie byłoby zobaczyć tą postać.. jednak takiej nie dostaliśmy.. tylko inną. I może to krótka odpowiedź na to co napisałeś o "swojej postaci" ale nie da się z tym kłócić.. Ty byś taką wolał zobaczyć. Czy była by lepsza.. może.. Ale może pojawić się milion osób z swoim pomysłem na tą postać.. Twórcy poszli w innym kierunku.. który Tobie się nie podoba (ma prawo) a np. mi tak.
Jednak argumenty typu ta postać nie ma prawa bytu albo jest płytka w moim odczuciu nie mają prawa bytu.. Bo niezależnie czy Ci się podoba czy nie to jest to postać całkiem złożona która w następnych dwóch filmach może pójść w wiele ciekawych (przynajmniej dla niektórych) kierunkach. Jasne że nie ma pewności że jej nie zepsują ale nie ma też pewności że tak zrobią..
Uważam że postaci z TFA mają swoją charakteryzację (w przeciwieństwie autorzy postanowili pokazać a nie po prostu powiedzieć.. dlatego ta scena Rey kiedy jest sama na pustyni mówi o niej więcej niż cały Atak klonów o Anakinie).. Czy możesz się do tych postaci przyczepić.. jasne każda postać w każdym filmie jest na to narażona..

Zależy od Villana..i od gustów podejrzewam.. A ja nie nazwałbym tego podlizówą.. po prostu czymś innym niż widzieliśmy dotychczas.. Poza tym kylo w pierwszej połowie filmu był całkiem groźny... Poza przesłuchaniem i walką z rey to większą rzeczy które miał zrobić..zrobił.. więc kompetencji też mu wcale nie brakowało..

Ale to trochę tak jakbyś Ty wolał jabłka a ja pomarańcze i byśmy się kłócili co lepsze..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Tutaj nie ma sensu chyba dłużej przerzucać się argumentami, obydwaj widzieliśmy to samo na ekranie, Ciebie zachwyciło, mnie rozczarowało, a skoro jedna rzecz wywołała tak różny odbiór, to nie ma opcji, jak tylko zrozumieć, że każdy ma swoje oczekiwania, które się różnią ;)

sznapsiarz

Zachwyciło?? Mocno powiedziane.. raczej zaciekawiło..

Dokładnie..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Poświęciłem osobną wypowiedż dla Kylo, to teraz do reszty.
Mnie jednak rozczarowało TFA.

Chciałem kontynuacji Star Wars, dostałem jej reebot. Tak, splagiatowany epizod IV.

Liczyłem na to, że wielka trójka zostanie przedstawiona w sposób, na jaki sobie zasłużyła. Dostałem tymczasem Hana Solo fiu*ta, Luke, który się poddał i olał wszystkich, a Leia została wyjeb*ana przez Republikę, której oddała swoje życie.

Chciałem nowego bohatera, dostałem żeńskiego Luka.

Sądziłem, że Palpatine wystarczył. Nie, trzeba było podróby Imperatora.

Liczyłem na zupełnie nową oś fabuły, dostałem rozwalanie trzeciej już gwiazdy śmierci.

Byłem niemal pewien, że zobaczę Luke jako mistrza zakonu. Zobaczyłem przegrywa na rybach.

Villain... to syn Solo. To osobista, najgrosza porażka bohaterów. To namacalny dowód na to, że ostatecznie wszyscy oni, jako liderzy, jako mistrzowie, jako rodzice, dali du*py po całości. Solo to tylko nazwisko. Jest tak samo solo,co skywalkerem. No, chyba, że Han sam go spłodził, i sam urodził, to wtedy co innego.

Zawiodłem się widząc biedną przyziemnskośc tego epizodu. Siła tej serii wogóle nie została wykorzystana. Przyziemnkość tutaj wygrała z wizjonerstwem.

Nawet egzotyka tutaj nie zawitała. Takie plenery jak te lasy to ja widze, jak jadę na mazury.

Technologia.... Archaiczne, niezgrabne, toporne, żałosne pudła, kubły na śmieci-droidy, jak na potencjał star wars to epoka kamienia łupanego, nie fantastyczna wizja i rozmach.

Co do zarzutów do prequeli to nie chce mi się powtarzać jeszcze raz tego samego. Poza takimi tylko uwagą, że Yoda szkolił kazdego Jedi, zanim dostał własnego mentora. Obi-Wan nigdy nie był "rebel jedi". To był zawsze spokojny, wręcz stoicki Jedi.

sznapsiarz

"Chciałem kontynuacji Star Wars, dostałem jej reebot. Tak, splagiatowany epizod IV."
Pomimo kilku elementów które niezaprzeczalnie się powtarzają..dostałeś kontynuację.. Postaci z OT wciąż tam są .. starsze itp.. porządek ustalony pod koniec OT jest aktywny..
Myślę że wiele elementów jest innych niż nowa nadzieja ale Ty widzisz tylko podobieństwa..

"Liczyłem na to, że wielka trójka zostanie przedstawiona w sposób, na jaki sobie zasłużyła. Dostałem tymczasem Hana Solo fiu*ta, Luke, który się poddał i olał wszystkich, a Leia została wyjeb*ana przez Republikę, której oddała swoje życie."
No cóż przykro mi że los bohaterów cię zawiódł.. okazuje się że mimo wszystko życie jest niesprawiedliwe..

"Chciałem nowego bohatera, dostałem żeńskiego Luka."
Ja kompletnie tego nie złapałem.. Dlaczego Rey to młody Luke??

"Sądziłem, że Palpatine wystarczył. Nie, trzeba było podróby Imperatora."
Yyy jasne postać też mi się nie podoba.. ale wciąż mamy dwa filmy żeby ją rozwinąć.. jeszcze tak naprawdę nie wiemy kim/czym ona jest. Ale zgodzę się że jak na razie wydaje to się kiepska podróba imperatora..

"Liczyłem na zupełnie nową oś fabuły, dostałem rozwalanie trzeciej już gwiazdy śmierci."
Dostałeś nową oś fabuły.. oś fabuły oplata wszystkie trzy filmy.. nie tylko jeden.. To nie jest OT gdzie Imperium powstało dopiero po sukcesie nowej nadziei.. fabuła została rozłożona na 3 filmy.. Poza tym oś fabuły oplata postacie których rozwój, interakcja pcha ją do przodu.. a TFA jest po prostu jej początkiem..

"Byłem niemal pewien, że zobaczę Luke jako mistrza zakonu. Zobaczyłem przegrywa na rybach."
Luke nie był na rybach tylko kilka lat spędził na małej wysepce patrząc na ocean bez powodu!! xD.. A tak na poważnie .. no to znowu tylko Twoje preferencje.. Ułożyłeś sobie film w głowie..a kiedy w innej głowie powstał inny film Ty się dziwisz x_X..

"Villain... to syn Solo. To osobista, najgrosza porażka bohaterów. To namacalny dowód na to, że ostatecznie wszyscy oni, jako liderzy, jako mistrzowie, jako rodzice, dali du*py po całości. Solo to tylko nazwisko. Jest tak samo solo,co skywalkerem. No, chyba, że Han sam go spłodził, i sam urodził, to wtedy co innego."
A co w OT Ci pozwoliło myśleć że przemytnik/"cfaniaczek" zazwyczaj uciekający od problemów.. będzie dobrym ojcem.. albo głęboko zaangażowana w politykę ex-księżniczka dobrą matką??

"Zawiodłem się widząc biedną przyziemnskośc tego epizodu. Siła tej serii wogóle nie została wykorzystana. Przyziemnkość tutaj wygrała z wizjonerstwem."
Tak.. uziemienie fabuły i przedstawienie postaci które można lubić to był raczej cel twórców.. Całkowita odwrotność prequeli gdzie postaci to kartonowe wycinki.. które są bo są.. Siła serii?? A czy siłą tej serii nie była zawsze prosta opowieść wewnątrz wszechświata który wydaje się większy i tajemniczy?? Bo tym właśnie była OT..

"Nawet egzotyka tutaj nie zawitała. Takie plenery jak te lasy to ja widze, jak jadę na mazury."
No cóż nie wiem co masz na myśli jeżeli piszesz o egzotyce.. jeżeli o komputerowej krainie lawy.. to mi (jak i wielu ludziom sądząc po odbiorze prequeli) raczej podobają się prawdziwe lokacje.. Swoją drogą jaką egzotyką wykazało się mroczne widmo??

Jeżeli chodzi o kinematografię i ciekawe tła to moim zdaniem walka w śniegu (między Rey i Renem) wyglądała bardzo dobrze..

"Technologia.... Archaiczne, niezgrabne, toporne, żałosne pudła, kubły na śmieci-droidy, jak na potencjał star wars to epoka kamienia łupanego, nie fantastyczna wizja i rozmach."
Lepiej jak starsza technologia prequeli przewyższa nowszą w imperium?? Nie minęło tyle czasu żeby technologia się jakoś drastycznie zmieniła.. X-wingi są nowsze jeżeli o to Ci chodzi...

Yoda szkolił każdego Jedi.. bo to była dziwna próba lucasa żeby prequele "zgadzały się" z OT.. Imperium całkiem mocno sugeruje że to Yoda był mistrzem obi-wana..
Obi-wan może nie mieszał się w walkę.. bo wolał się nie wychylać i pilnować luka czyli ostatniej nadzieji jedi.. Jednak na pewno nie była to postać stoicka .. polecam się zapoznać jeszcze raz z nową nadzieją..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Mówiąc o postawie stoickiej miałem na myśli jego niezachwiany spokój. Obi-Wan należy do osób, które nie działają impulsywnie, on zawsze myśli, zanim coś zrobi, a to jak widzę bardzo rzadka cecha wśród bohaterów Star Wars ;P

Co do przyziemskości chodziło o to, że właśnie dobrano takie plenery rodem z naszej ziemi. Wyobraź sobie, galaktyka, która ma miliardy planet, dlaczego nie pokazano jej bogactwa i róznorodności wizualnej? Tak, Mustafar czy Inne podobne plenery są właśnie dobre, ponieważ pokazują nam to, że to naprawdę dzieje się w odległej galaktyce, widać rozmach i wizjonerstwo. Takich plenerów nie da się odtworzyć praktycznymi narzędziami, ale CGI w filmie o charakterze fantasy czy sci-fi nie powinno być zarzutem... to jak narazie jedyna droga do tego, by pokazać nam rzeczy, jakich nie zobaczymy na codzień.

Fakt, że Yoda jako tysiącletni rycerz Jedi ma wystarczająco czasu, wiedzy, prestiżu, by być traktowanym jako najważniejszy rycerz-lider zakonu, i szkoli dzięki temu młodzików też mnie nie razi. Kto, jak nie Yoda miałby tyle właśnie wiedzy i czasu, jak nie Yoda? To, że wszyscy Jedi zaczynają od tego samego poziomu szkolenia, przyswajają takie same podstawy wiedzy it to to samo, co przerabialiśmy my. Każde z nas poszło do podstawówki czy gimnazjum, a później droga się "personalizuje", czyli szkoła z profilem itd. Tak samo mieli rycerze Jedi. Jak widać nie byli wcale takimi samotnymi wilkami, mnichami śpiącymi pod gołym niebem, to był zakon z kilkutysięcznym dorobkiem, więc raczej traktowanie ich jako outsiderów już w prequelach było by nieco mijaniem się z celem, jeśli Lucas chciał pokazać inną stronę zakonu, pozornej prosperity, a nie dublować to, co już ujrzeliśmy w OT.

Technologia rozwija się. Nawet u nas, chociaż poziom rozwoju naszego, a tego z SW to jak porównywać flintstone'ów z NASA, jest postęp. To, co w latach 70-ych było cudem technologii, dzisiaj budzi najwyżej sentyment, ale wrażenia nie robi żadnego. Więc fakt, że między OT a ST minęło tyle czasu, a postępu nie ma żadnego, tego nie kupuję. Nawet czas pomiędzy I a II wojną światową to skok technologiczny. Pamiętaj, że bazą nowych wynalazków jest stan obecnej technologii. Jeżeli widzieliśmy niesamowite maszyny w PT, wiedzieliśmy, że to złoty wiek SW. Kiedy oglądaliśmy OT, fabularnym wytłumaczeniem jest to, że po wojnach klonów większość tych wspaniałych maszyn została zniszczona w trakcie wojny, a Imperium kontrolując galaktykę nałożyło takie sankcje, takie blokady, że nowe maszyny były tworzone z odpadów, dlatego technologia jest taka... toporna. Realnym powodem tego jest to, że OT po prostu kręcono w latach 70-ych i 80-ych. Jednak trzeba to było uzasadnić jakoś fabularnie. Jednak teraz mamy ST. Minęło trochę czasu od powrotu Jedi. Imperator zginął, Imperium osłabione, światy wyzwolone... Ta "Wiosna" w SW powinna być wykorzystana, fabryki powinny ruszyć pełną parą, gospodarka powinna przyspieszyć... Wiadomo, że to Star Wars, więc jako takiego spokoju nigdy nie będzie, inaczej nie będzie sensu kręcić filmów, ale czemu nikt nie wpadnie na to, by połączyć potencjał PT, i okraszyć go "wojennością" OT? Wyobraź sobie wspaniałe maszyny, ale jednak nieco już odrapane, zapiaszczone, z niepasującymi modyfikacjami dodającymi klimatu rodem z technologicznego laboratorium Frankensteina? To by było coś...

Co do bohaterów - Po pierwsze, to są fikcyjne postaci, więc ich życiem kieruje wyłącznie wyobraźnia twórców. Nie przypadkowość prawdziwego życia. Naprawdę, można było się chociaż pokusić o godne potrakowanie ich dorobku, a nie stawianie ich w sytuacji, która przekreśla ich bohaterstwo z oryginalnej trylogii. Jak mówiłem, każde z nich jest cieniem samego siebie. Może gdyby nie było OT, można było by tak zrobić... ale nie kiedy jest OT.

Przez lata ludzie dojrzewają emocjonalnie, przecież gdyby tak było, jak zakładasz, Luke nigdy nie został by mistrzem zakonu, tylko dalej latał śmigaczem na Taatoine, i walił do szczurów pustynnych ;D Han z OT to był cwaniak samolub, ale nawet Han ewoluował w trakcie OT. Na koniec został zaangażowanym w rewolucję generałem, człowiekiem, który ryzykował życie za tych, na których tak mu zależało... A Han z ST to już na pewno nie ten sam człowiek, co z OT. A przynajmniej nie powinien być. Jeżeli zakładamy, że jeden z głównych bohaterów nie potrafi "wyszlachetnieć" po takich przeżyciach i dokonaniach, po latach walk, zaangażowania, radości po zwycięstwach, i bólu po stracie, to... umniejsza postaci. Robimy wtedy z bohatera kawał umysłowego i emocjonalnego betonu niezdolnego do ewolucji. Jeżeli ktoś przez lata jest naocznym świadkiem najważniejszych wydarzeń w galaktyce, i widzi, jakie znaczenie ma poświęcenie, czy wierność, jeżeli ktoś walczy za wyższe ideały, a na koniec wraca do bycia dupkiem, to sorry, ale....

Zarówno Leia jak i Han to ludzie już bardzo dojrzali, doświadczeni wojną, świadomi znaczenia takich rzeczy jak solidarność, jak rodzina, jak poświęcenie itd itd. Wiem, patetycznie, ale jednak.... Czy każdy rodzic na świecie ma dyplom magistra z rodzicielstwa, by być dobrym rodzicem? Nie. A taki bagaż wiedzy i doświadczeń powinien nie tylko nie przeszkadzać, ale pomóc Lei i Hanowi wychować syna we właściwy sposób.

Luke siedzi na rybach, też się wykazał postawą olewczą wobec rodziny. W takim razie nawet najwięksi bohaterowie sagi udowadniają, że nawet ONI wychodzą dobrze jako rodzina tylko na zdjęciu. Nieco urągające dla tej trójki....

Rey nie ma rodziców. Przynajmniej jej nie wychowali. Pochodzi z pustyni. Jest złotą rączką, super pilotką, i chce się wyrwać z dziury, z której spogląda w gwiazdy... I jest główną postacią trylogii. Gdyby nie imię na początku, uznał byś, że mówię o Luke, więc chyba nie powiesz mi teraz, że Rey to nie Luke#2 ;)

Jak na nieskończony potencjał najbogatszego uniwersum popkultury, to jednak oś fabuły to zrzyna. To jest epizod IV tylko z różnicami względem oryginału. Trzecia gwiazda śmierci to był ostatni gwóźdź do trumny tej części ;/

Na koniec dodam, że oczekiwałem od VII nie tego, że zobrazuje moje pomysły ( musiałbym chyba upaść na głowę ), ale że ukaże nowy rozdział epickiej historii, a nie odcinek trudnych spraw.

"Han Solo, 60 l. Łapie rahtary dla pieniędzy."
"Leia Organa 52 l. Jej syn przeszedł na ciemną stronę, ale ona w to nie wierzy"
"Luke Skywalker 52 l. Był mistrzem zakonu, ale wolał wyjechać na ryby"
"Ben Solo 30 l. Wie, że dziadek był Vaderem, i wrócił na jasną stronę, więc chce naśladować dziadka, i zszedł na ciemną stronę"
"Rey 20 l. potrafi wszystko"
"Finn 20 l. były szturmowiec, teraz gruba ryba"
"C-3PO 100 l. Ma czerwoną rękę"
"Kapitan Phasma 30 l. nigdy nie ściąga chełmu"
"Generał Hux 30. l Fascynuje się biografią austrackiego malarza"

No więc VII to dla mnie nieco słabizna fabularnie, wizjonersko, pod względem uszanowania OT, nowych bohaterów, a nawet muzyki XD

sznapsiarz

A mi z kolei chodziło o to że Obi-wan działał "żywioł", a metody jakich używał często były niestandardowe.. wymyślone na poczekaniu.. W "Nowej nadzieji" był to totalny luzak który brał się za problemy dopiero jak się one pojawiły.. Posługiwał się sarkazmem i lubił akcję.. Daleko do "nudnych" jedi którzy starają się żeby wszystko układało się wobec ich "planu"

Mógłbym napisać że OT podobnie pokazuje całkiem znajome nam krajobrazy.. Poza tym chcesz powiedzieć że krajobrazy w mrocznym widmie jakoś powalały swoją oryginalnością?? Ja osobiście wolę prawdziwe krajobrazy od komputerowo wygenerowanych "planet wulkanów"..

Problem w tym że takie "nauczanie" usuwa całkowicie wyjątkowość szkolenia jedi.. Wygląda jakby Jedi schodzili jak z taśmy produkcyjnej.. A sam fakt że najmądrzejszy z jedi szkoli podstaw jest trochę bezsensu.. Yoda raczej powinien zajmować się tymi najbardziej utalentowanymi..
Jeżeli chodzi o Jedi to Lucas dał ciała w prequelach również pod względem jak ogólnie spotykanym i znanym są zjawiskiem.. W nowej nadzieji Vader i jego "religia" traktowane są jako jakiś tam stary zabobon.. Okras pomiędzy Zemstą sithów a nową nadzieją to trochę mało żeby ludzie z taką pogardą traktowali moc/sithów i jedi..
Po prostu użytkownicy mocy stali się przez prequele zbyt częstym zjawiskiem w gwiezdnych wojnach..

Jeżeli chodzi o technologie.. to tak samo można wytłumaczyć że jest to okres formowania się nowej republiki.. chaos z tym związany nie pozwala na rozwój technologii.. albo nawet lepiej.. konflikt który widzimy to konflikt między grupą terrorystyczną (nowy porządek) i partyzantami (ruch oporu) więc jak w prawdziwym świecie łatwo jest uznać że będą używać starszej technologi która jest tańsza i łatwiej dostępna.. Ile nowoczesnych armii używa kałasznikowa który powstał pod koniec lat 40 XX wieku?? Poza tym X-wingi są inne niż te z OT z tego co zauważyłem.. mundury są trochę inne.. statki nowego porządku też.. technologia się trochę zmieniła..

Co do bohaterów.. to po prostu autorzy nie poszli w kierunku "I wszyscy żyli długo i szczęśliwie".. Leia i Han (o luku ciężko coś powiedzieć) zostali tymi samymi postaciami.. Ich rozwój chociaż może Tobie osobiście się nie podobać został pokierowany w logiczny sposób..

Luke został mistrzem zakonu bo był ostatnim Jedi.. więc czy chciał czy nie.. na jego barki spadł ciężar bycia mistrzem.. Podjął się wyzwania bo jest z natury osobą dobrą i wiedział że to właściwy wybór.. ale Luke to był ledwo Jedi.. Był potężny ale jego trening nigdy nie został zakończony.. Skoro kilkusetletni Yoda uciekł po tym jak zawiódł zakon to dlaczego niedoświadczony Luke nie mógł tego zrobić??

Jasne Han zmienił się trochę przez OT.. jednak dziwne żeby się spodziewać że całkowicie zmieni swoją naturę i stanie się inną osobą.. Póki było im dobrze to wszystko było ok.. Ale jak pojawiły się prawdziwe problemy z którymi sobie nie radził jego natura dała za wygraną i po prostu uciekł od problemów.. Ja bym go nie nazwał dupkiem osobiście..

Leia zawsze była politycznie zaangażowanym zdecydowanym wrogiem imperium.. Nic dziwnego że postanowiła nie odpuścić dopóki jego ostatnie odłamy nie zostaną zniszczone..

Lata poświęcone na wojowaniu powinny pomóc.. przemytnikowi z pod ciemnej gwiazdy i całkowicie pochłoniętej politycznie byłej księżniczce która w zasadzie poza walką z imperium nie ma życia (zwłaszcza po zniszczeniu jej planety)?? No ok mamy trochę inne pojęcie o tym co czyni człowieka dobrym rodzicem..

Dlaczego luke uciekł zostanie wyjaśnione dopiero... ale moim zdaniem dostał siostrzeńca pod opiekę.. Został ostatnim Jedi.. ostatnią szansą na powrót zakonu i zawiódł.. Takie coś zdecydowanie może człowieka załamać.. Warto zauważyć że kiedy on odchodzi to największą potęgą w wszechświecie jest nowa republika i ich flota.. wszystko się zmieniło dopiero po użyciu tej całej "nowej broni"..

Rey nie chce się wyrwać.. to po pierwsze.. Ona czeka na jaku na rodzinę.. Po jej ucieczce z Finnem chce wracać.. Interesuje się technologią bo to zapewnia jej życie (zbiera złom musi wiedzieć co i jak).. Żyje samotnie na pustyni gdzie musi być złotą rączką żeby przeżyć.. Jedyne co ją łączy z lukiem to to że oboje mają dobre serce i mieszkali na pustynnej planecie.. tak naprawdę..

Podobieństwa to raczej wina prequeli.. które zantagonizowały wobec gwiezdnych wojen wielu ludzi... Był to powrót do tego co znane i co działa.. Jeżeli drugi film to będzie zrzyna to wtedy będziemy mieli problem..

Trylogia to nowy rozdział "epickiej historii".. epizod VII to tylko wstęp do tego rozdziału.. którego głównym celem było nakreślenie sytuacji (co zrobił średnio) i przedstawienie postaci (co zrobił dobrze).. Jeżeli trudne sprawy mają takie fajne sceny akcji i pojedynki na miecze świetlne to muszę chyba częściej oglądać..

"Han Solo, 60 l. Łapie rahtary dla pieniędzy."..
Wiesz że można to zrobić w zasadzie z każdym filmem..
Atak klonów
"Anakin Skywalker, 18 l. Nie lubi piasku."

A tak w ogóle
"Leia Organa 52 l. Jej syn przeszedł na ciemną stronę, ale ona w to nie wierzy"
Jej syn jeszcze nie przeszedł całkowicie na ciemną stronę .. zrobił to zabijając Hana Solo.. Poza tym ona mówiła że wierzy że wciąż jest w nim dobro.. i miała rację ale zło wygrało po prostu..
"Luke Skywalker 52 l. Był mistrzem zakonu, ale wolał wyjechać na ryby"
Ledwo Jedi.. które próba odrodzenia zakonu całkowicie nie wypaliła.. w dodatku pozwolił synowi swojej siostry przejść na ciemną stronę.. Co pewnie wynikało z jego braku szkolenia..
"Ben Solo 30 l. Wie, że dziadek był Vaderem, i wrócił na jasną stronę, więc chce naśladować dziadka, i zszedł na ciemną stronę"
Nie wie że dziadek wrócił na jasną stronę.. Wie że Luke tak twierdzi.. mógł uznać to za propagandę nowej republiki..
... i tak dalej..

"Generał Hux 30. l Fascynuje się biografią austrackiego malarza"..
Hux i nazizm okk.. poza mundurem.. czym się w tym wypadku sugerujesz??

Nie no jasne.. używając tego typu "żartów".. Łatwych do obalenia.. wymyślonych w kilka sekund bez głębszego zastanowienia obelg.. Można każdy film przedstawić jako słabizna..
Co do muzyki to się zgodzę.. nic specjalnego.. z nowych utworów to całkiem dobra jest śmierć hana solo.. poza tym dobre wkomponowanie starych kawałków.. Mogło być lepiej ale i tak bije Rouge One na głowę.. pod tym względem..
Co do bohaterów masz rację Darth Maul..albo Mistrz Obi-wana albo nawet księżniczka amidala to w mrocznym widmie (dla porównania) zdecydowanie lepsze postaci xD No i jeszcze bajeczna kreacja kanclerza Valorum..

ocenił(a) film na 3
CZacza

Masz nieco moim zdaniem zbyt konserwatywne podejście do SW jeśli chodzi o stan panujący w uniwersum. Raz zobaczyłeś na początku Jedi, jako dziadów na banicji, i nie potrafisz zrozumieć, że wszystko w galaktyce się zesra*ło dopiero od czasów, kiedy Kanclerz/Imperator zaczął mieszać, i powstało Imperium. Gdyby nie pokazano nam takiej różnicy między czasami prequeli, kiedy była Republika, a czasami OT kiedy było Imperium, mieli byśmy zwykłą powtórkę z rozrywki, jaką właśnie dostaliśmy z tym syfie TFA. Nie kumam, czemu fani boją się wizjonerstwa, a wolą w kółko to samo z zmienionymi tylko szczegółami? To jest słabe... Te argumenty o tym, że Jedi stracili na wyjątkowości, poważnie... Jakbyś wolał? By każdy Jedi to był banita, o którym ludzie myślą, że jest zwariownym magikiem z pustyni, by zdobył ucznia, i nawet nie wiedział, ilu jeszcze Jedi jest poza nim w galaktyce? Zakon Jedi to Kościół, a kazdy kościół, czy to kościół Katolicki, Islam, czy kilku mnichów buddyjskich tworzy scherarchizowaną, sprawnie dziającą instytucję... Więc cały ten akapit o zakonie jest naprawdę czepaniem się na siłę. Czego ty oczekujesz? Ze jeśli się pojawi jakikolwiek problem, to najlepiej by było, by każdy Jedi po prostu uciekał i chował się pod kamieniem na jakimś zadu*piu? Takich chcesz rycerzy? Uciekających samotników, bojących się wziąć za bary z problemem?

To, co się wydarzyło z trójką bohaterów nie jest logiczne. Jest całkowicie właśnie nielogiczne. Wiesz, Ty się ciągle próbujesz chwytać argumentu, ze w pradziwym życiu bywa do du*py itd No pewnie, ale no błagam, właśnie takie gównia*ne życiorysy to są trudne sprawy, a nie Star Wars. Trzy przegrywy, zero bohaterów. Jakby Luke został alkoholikem, też byś powiedział, że spoko, bo alkoholicy szczególnie w naszym kraju to coś normalnego? Jakby Boromir w LOTR okazał się na koniec nie rycerzem, a ostatnią złodziejską czy zdradziecką szmatą też byś uznał, że postać została dobrze poprowadzona, bo takich zdrajców w prawdziwym świecie jest od groma? Albo tworzy się świat fikcyjny, i robi z niego kompozycję złożoną z najlepszych epickich elementów, albo robi się TFA, i zgarnia się hajs, bo wrzuciło się znanych bohaterów, dało się bezpieczne powtórzone zagrywki, milion razy puściło się do widza oko, i hajs się zgadza, a fani, którzy byli w szoku, że prequele nie były powtórką z rozrywki, kupili TFA, bo TFA to drugie OT w koncentracie. Zero polotu, finzeji, samodzielności, a nawet heroizmu starych bohaterów.

Ja mogę nazwać Hana Solo dupkiem. Takie mówienie, że wcale nie zachował się jak S.....yn, to trochę przypomina takiego mema, w którym Leia stwierdziła, że jej synek wcale nie jest medną, tylko pewnie jest głodny. Albo patrzymy obiektywnie na poczynania postaci którą nawet lubimy, albo jedyne co widzimy, to jej nazwisko, i wtedy kupujemy kazdą kiche, jaką ona zrobi.

Co do plenerów, jeśli oglądam sciencie fiction czy fantasy, to oczekuję widoków jak z science fiction czy fantasy, bo to jedyne gaktunki filmowe, które są w stanie pokazać nam rzeczy, jakich nie zobaczymy na codzień, zobaczymy je tylko w kinie. A te plenery z TFA to raczej wyglądały jak z fan-filmu z youtube, robione dla beki. Mroczne Widmo miało przyziemne Naboo, ale to jedyna taka planeta na cały film. Z kolei jedyną planetą, która jest w TFA i dobrze wygląda to Taatoine 2 czyli Jakku. Hosnian to nawet nie była minuta, to było ujęcie....


Tak, wolę nawet milczącego Maula, który był zabójczą bronią, ale chociaż wiedział, kim jest i po co jest, a nie innego adepta, który nie dostał tylu lajków, więc ma fochy bo myślał, że ciemna strona to taka apka, co się lajtowo wgrywa, i jest cool....

A myślisz, że po co Rey czeka na rodziców? Żeby zamieszkali z nią w złomie na pustyni? Teraz razem będą chodzić po bułkę do grubego dziada na targu?


hux.... Widziałeś scene przemowy, czy nie? Jeszcze jakieś wątpliwości w kwestii jego naśladownictwa pewnego Adolfa krzykacza ? ;)

Technologia to zenada. Tak, żenada. Od OT mineło 30 lat, zero postepu, nic. Mamy XXI wiek, a próbują nam wcisnąć produkcję, która już na starcie wygląda jak stary film. Kiedy film wygląda jak staroć już w chwili premiery, to słabo. Taka niby rozwinęta ta galaktyka, że aż maja kubło-droidy... To jest siłowa stylistyka, wabik na takich, co to byli wkurzeni, że prequele nie są takie toporne, szare i niezgrabne jak OT, bo OT to lata 70 i 80, a prequele to już XX/XXI wiek. Serio, gdyby w latach OT mieli takie możliwości jak dzisiaj, to sądzisz, że robili by takie kloce do filmów, czy coś bardziej zaawansowanego? A dzisja Disney ma możliwości, a woli bezpiecznie naśladować retro, bo retro każdy konserwatysta kupi, nawet, jeśli jego smartfon w kieszeni wygląda nowocześniej niż cały sprzęt rebelii a sorry ruchu oporu ;P

Poważnie, TFA to nie jest dzieło wizjonerskie, nie jest też nowością fabularną, to wszystko już było, i to w lepszym wydaniu. Ale że jest powtórka z rozrywki, to kupujecie to....


sznapsiarz

Szczerze to moje podejście nie jest w ogóle konserwatywne.. Z mojej perspektywy to raczej Ty jesteś bardziej konserwatywny krytykując Rena..
Konserwatyzm oznaczałby niechęć do zmian itp. Ja jestem za czymś nowym jak najbardziej ale to nie oznacza że wszystko co nowe musi mi się podobać (prequele)..
Osobiście nie dbam o uniwersum gwiezdnych wojen.. Nie śledzę książek, seriali i komiksów.. tylko filmy..

Rozumiem fakt że kiedyś Jedi nie byli na banicji.. byli popularnym zakonem.. ale sam fakt z jakim dowódca imperium odnosi się do Vadera..sugerowałby że to było daaawno temu. Nie jak teraz w kanonie 15 lat.. (czy coś koło tego)..
Jeżeli chodzi o prequele to dużym błędem tych filmów (jako filmów) jest kompletny brak skupienia... Naruszają wątki i nic więcej.. Korupcja w senacie (jest tylko napomniana).. słabość Jedi (jest tylko napomniana).. postać anakina i jego znajomość czy "przyjaźń z Obi-wanem" (jest tylko napomniana) i tak dalej..
Wolałbym żeby jedi to był odizolowany zakon który ma swoją siedzibę na jakieś odległej planecie.. I żeby Jedi nie byli tak blisko polityki itp.. bo z tego co można wnioskować w OT to tak było.. Jedi nie widać dopóki nie ma problemu.. Gdy się pojawia.. wtedy starają się pomóc.. Ale to co ja bym wolał nie ma znaczenia bo dostaliśmy wersję lucasa..
A co złego w tym że Jedi.. nie wiedzieli by ilu ich jest w galaktyce.. To jest zakon który bazuje na równowadze i osobistym szukaniu swoje miejsca a sithowie to zakon który stara się kontrolować moc i używać jej aby wynieść siebie na wyżyny.. przynajmniej tak to odebrałem w OT..
Zakon to (jak sama nazwa sugeruję) nie kościół.. zakon to np.. templariusze.. joannici czy Krzyżacy.. więc Twoje porównanie nie za bardzo pasuje..
"Ty się ciągle próbujesz chwytać argumentu, ze w pradziwym życiu bywa do du*py itd No pewnie"
No i wszystko jasne.. Czyli można uznać że po prostu Tobie osobiście nie podoba się los postaci z OT.. Ale autorzy zdecydowali co zdecydowali..
"Jakby Luke został alkoholikem, też byś powiedział, że spoko"
Gdyby fakt alkoholizmu był wcześniej jakoś zaznaczony w Gwiezdych wojnach to by mi to nie przeszkadzało..
Co do boromira to moim zdaniem to coś innego.. Ta postać od początku jest przedstawiana jako szlachetny, wysoko urodzony człowiek (w książce zdecydowanie) więc nie wiem skąd miałby zostać złodziejem .. Chociaż pierścień sprawił że został zwyczajnym złodziejem..czego wstydził się aż do śmierci..
Szczerze nie rozumiem tej niechęci do TFA.. Kompetentnie zrobiony film który starał się oddać jak największy szacunek OT .. Jasne że ma błędy ale mimo wszystko jest (jako film przynajmniej) 100 razy lepszy od każdej części PT.. Co do wyborów to rozumiem że można się nie zgadzać.. ale mamy ciekawe, złożone postaci plus to głównego bohatera z charyzmą (brakowało tego w PT).. mamy kompetentnie złożony film (walka w śniegu wygląda naprawdę dobrze).. dobrą muzykę (śmierć hana solo.. albo jak rey przyciąga miecz).. Jest akcja (może aż trochę za dużo).. są momenty dla postaci.. Rozumiem że można mieć problemy z filmem ale skąd ta niechęć..
Co do zgarniania hajsu.. to męczy mnie ten argument.. Bo Lucas nie zganiał szmalu na TFA.. Ewoki istnieją tylko po to by sprzedawać zabawki.. a prequele to w ogóle fabryka merchandise-u..
TFA ma więcej samodzielności niż prequle po prequele były spętane przez OT.. Przyczepiłeś się podobnych elementów i nie chcesz ich puścić.. (tak jakby atak na główny statek federacji w mrocznym widmie to było coś innego niż atak na gwiazdę śmierci w OT).. Jasne są podobieństwa które mi też przeszkadzają ale postaci (główny element na którym skupia się film) są zdecydowanie inne.. nowe... Fabuła filmu tworzy ramy które służą przedstawieniu nam postaci..
Jedyna różnica w naszym odbiorze jest (podejrzewam) taka że mi te postaci przypasowały a Tobie nie.. (ale jest rzecz osobista)

"Ja mogę nazwać Hana Solo dupkiem. Takie mówienie, że wcale nie zachował się jak S.....yn, to trochę przypomina takiego mema, w którym Leia stwierdziła, że jej synek wcale nie jest medną, tylko pewnie jest głodny. Albo patrzymy obiektywnie na poczynania postaci którą nawet lubimy, albo jedyne co widzimy, to jej nazwisko, i wtedy kupujemy kazdą kiche, jaką ona zrobi."
To odnosi się do dużo głębszej kwestii.. jak oceniamy innych.. Nie będąc w podobnej sytuacji możesz patrzeć na czyjeś zachowanie z góry i oceniać że w Twoim odczuciu jest gówniane.. albo można spróbować postawić się w podobnej sytuacji i postarać zrozumieć wybór..
Jasne zachowanie Hana solo było gówniane ale co sprawiło że myślałeś że będzie idealnym ojcem i mężem??

Co do scenerii prequeli to Naboo to większość filmu.. poza tym mamy tatooine (wow pustynia) i tą planetę miasto (której nazwy nawet nie spróbuję napisać bo ją zarżnę całkowicie).. Szczerze to żadne z tym rzeczy nie są imponujące najważniejsze jak je pokażesz.. a praca kamery i kinematografia w prequele moim zdaniem leży.. swoją zasługę w tym ma fakt że większość scenerii to green screen. Szczerze chcesz mi powiedzieć że jest jakieś tło w mrocznym widmie które przebije ciemny zaśnieżony las z TFA??? Co sala z "reaktorem" zasilającym cały kosmos??

Co wiedział maul?? Kim był maul?? Odczepiając od niego wszystko inne co powstało PO tym jak pokazał się w filmie.. Kim była ta postać?? Czego chciała?? Dlaczego została sithem?? Prawda jest taka że Maul istniał tylko po to by na koniec filmu mogła być walka na świetlne miecze!! I tutaj nie ma co udawać że było inaczej.. A Tobie ta postać się podoba bo trafiła w Twój wzór.. mrocznego, cichego, niebezpiecznego, cool sitha... I jeszcze raz.. który z nas jest bardziej konserwatywny.. Jasne Kylo Ren jest niepewny.. rozbity itp.. Nawet jeszcze nie jest sithem.. ale to jest postać nad którą można pracować.. która ma coś za sobą.. która została pokazana w wielu aspektach.. W następnym filmie może stać się milczącym super kozakiem.. (jak maul czy Vader).. może stać się bardziej rozbity i męczony faktem że zabił ojca.. jest wiele kierunków w które może pójść.. Tak się pisze postać.. I tak właśnie postaci pchają fabułę do przodu a nie są tylko elementami fabuły które tam po prostu muszą być.. (jak w prequelach)..
Chociaż w wielu aspektach rozumiem że mamy inne zdania to tutaj .. całkowicie się mylisz.. maul nie ma (obiektywnie) polotu do Rena..

Rey czeka na rodzinę.. bo nie chce być sama.. To gdzie skończą raczej jej nie obchodzi.. jeżeli tego nie złapałeś to powinieneś dokładniej oglądać filmy.. I trochę się zastanowić zanim coś napiszesz..

"hux.... Widziałeś scene przemowy, czy nie? Jeszcze jakieś wątpliwości w kwestii jego naśladownictwa pewnego Adolfa krzykacza ? ;)"
Czyli każdy krzyczący przywódca naśladuje Hitlera?? No cóż polityczni czy wojskowi wodzowie krzyczeli długo przed adolfem hitlerem więc dajesz mu za dużo kredytu.. xD Poza tym w przemowach Hitlera bardzo wyraźne jest gestykulowanie rękoma.. Hux rękoma nie machał..
Myślę (osobiście Cię nie znam) że jesteś inteligentną osobą.. Pomyśl sobie.. Hux to Hitler bo krzyczy???

No cóż jeżeli coś działa to po co to zmieniać.. Dziwny argument.. Co jest takie jak było?? Droidy w szemranym barze?? Ok obskurny bar nie ma najświeższych nowinek technicznych.. Ruch oporu ma nowe.. mniejsze i zgrabniejsze X-wingi.. statki nowego porządku też są po części nowe.. a te stare które używają.. używają ponieważ idealizują imperium i wszystko co się z nim wiązała..

A no dużym błędem TFA jest brak klarowanego objaśnienia obecnej sytuacji (w sensie polityki itp) i fakt że ruch oporu to kopia rebelii.. tutaj się z Tobą zgodzę..

TFA to (jak pisałem wcześniej) przyzwoity film.. technicznie lepiej wykonany niż prequele.. który ma ciekawe postaci które da się lubić.. Nie jest to żadne arcydzieło ale całkowicie nie rozumiem hejtu jaki zbiera..

Swoją drogą.. Oglądałeś Rouge one ?? Jeżeli tak to jak odczucia??

ocenił(a) film na 3
CZacza

Noo, nie powiem rozpisałeś się ;D

Akurat nie mogę zgodzić się na to, że jestem konserwatystą. Widzisz, ja przyjąłem PT z otwartymi ramionami, byłem zachwycony wizjonerskim podejściem i rozmachem. Widzę różnice między OT a PT, i wcale nie mam o nie pretensji. Cieszę się, że na przełomie XX i XXI wieku powstała trylogia, która tyle wniosła do uniwersum rozbudowując je w niespotykany dotąd sposób. Nie znaczy to wcale, że PT jest dla mnie bez wad. Byłbym wtedy ślepym, głodny czegokolwiek z logiem SW fanbojem. Jednak przyznać trzeba, że PT wygląda o wiele nowocześniej, świat przedstawiony jest niesamowicie futurystyczny, w którym artyści koncepcyjni wspieli się na wyżyny swoich możliwości. Jeśli można mnie nazwać konserwatystą, to tylko w jednym aspekcie: uważam, że złoczyńca powinien budzić strach. Powinien być otoczony aurą zniszczenia i fascynującej grozy, a tego u Rena nie było. Jaki powinien być Ren wg mnie, już wyjaśniłem w jednym z postów wcześniej, więc pozwól że nie będę rozwijał tego dalej, by się nie powtarzać.

Co do postaci z OT, żaden z głównych bohaterów na dobrą sprawę finalnie nie osiągnął nic, z czego mógłby być dumny. Żadne z nich nie jest a tej części autorytetem, osobą poważaną, żywą legendą gromadzącą młode idealistyczne umysły, żadne z nich nie jest prawdziwym liderem. Tyle osiągneli w OT tylko po to, by na emeryturę wylądować na dnie. Owszem, takie rzeczy w rzeczywistości się zdarzają, jednak to jest historia fikcyjna, więc za ich porażkę odpowiadają wyłącznie scenarzyści, którzy chcieli podramatyzować w scenariuszu, jednak obrali sobie za cel nie te postaci i nie te biografie, co trzeba. Nie widzę tutaj szacunku wobec postaci, wobec oryginalnych SW, wobec całej, kompletnej sagi nawrócenia ojca dzięki synowi. Ojciec zjednoczył się z mocą, a syn, który był nadzieją zakonu, mając wielką przyszłość przed sobą, jest nikim. Nawet Mark Hamill nie był zachwycony TFA, Żerowanie na pomysłach OT nie jest hołdem, lecz kopią, nie mylmy jednego z drugim. Hołd byłby wtedy, gdyby te postaci pojawiły by się choć na kilka minut, ale pięknych minut. Przecież ci bohaterowie nie będą głównymi postaciami nowej trylogii, to zadanie dla nowych postaci, ale niech ta trójka pojawi się w godny dla niej sposób. Wtedy możemy mówić o hołdzie. To była bezpieczna skopiowana produkcja, a wręcz reprodukcja.

PT były już w jakiś sposób skrępowane, bo musiały mieć konkretne zakończenie, to nie kontynuacja a prequel, więc to standardowe uciążliwości dla każdego twórcy, jednak pomimo tego ograniczenia, SW w PT są o wiele bardziej rozwinięte, niesamowite i wizjonerskie. Nie próbowały być tylko przystawką przed OT, a samodzielną trylogią, i to mi się podobało.

Relacje między Kenobim a Anakinem mogły by być faktycznie głębiej pokazane, jednak to co było w trylogii mi nie przeszkadzało, hayden kulał w II, ale poprawił się w III, za to McGregor stworzył całkiem niezłą wersję młodego Kenobiego.

Plenery. Akurat las to jest dla mnie kula u nogi tego filmu, nie kupuję przyziemności w takiej niby wizjonerskiej produkcji. Taki las można obejrzeć jadąc za miasto w czasie zimy, a ja idąc do kina chcę widzieć coś niesamowitego, co może zaistnieć tylko na ekranie. Chcę zobaczyć zobrazowaną wizję artysty, a nie kopię zwyczajnego świata, jaki widać za oknem ;P Już Coruscant ( ta planeta miasto, której nazwy nie chciałes kaleczyć XD ) Wyglądało niesamowicie futurystycznie od zwykłych drzew i trawy zawalonych zwykłym śniegiem. Zobacz, że w galaktyce istnieje tyle planet, całe miliony, jak nie miliardy, a wszystkie są albo pustynne, albo leśne? Cały ekosystem jest kopią naszego... I to jest ta przyziemność, jaka mi nie odpowiada. Naboo było takie, ale na całą trylogie to chyba jedyna planeta, która jest średnia w swojej formie, jesli chodzi o fantastyczność i egzotykę. Jesli chodzi nastrojowość pleneru/miejsca akcji, to wolę Bespin z OT, bądź Mustafar z PT, czy właśnie Coruscant nocą ;D

Przemowa Huxa... FO było wzorowane na nazistach, co nawet Abrams w wywiadzie wspomniał, więc widząc generała Huxa, naprawdę widzę inspirację adolfem. Te flagi, te mundury, te zastępy hailujących na koniec szturmowców, i wrzeszczący, z obłędem w oczach fuhr...generał.I ten złowieszczy, natchniony ideologią zniszczenia wroga głos.

https://www.youtube.com/watch?v=MPhHl2DpD4E

Rey to postać stworzona wg tego samego archetypu, co Luke, mały szczegół odnośnie płci, i tyle. To z resztą nie tylko moje zdanie, na forum Rey funkcjonuje na przemian jako Mary-Sue, bądź Luke na sterydach ;)


Technologia to naprawdę kopiuj-wklej z OT, ciągle x-wingi, star-destroyerey z nieco tylko zmienionym "zderzakiem" wszystko retro styl naśladujący OT... naprawdę, biednie to wyglądało jak dla mnie.

Ah... Darth Maul.... Twój ulubiony argument przeciw PT XD Maul to dla mnie narzędzie, Sidious wykorzystywał, tracił narzędzia, i pozyskiwał nowe, to był manipulant do szpiku kości. Myślisz, że Sidious widział Maula jako następcę? Sidious nikogo nie widział jako nastepcy, jak każdy tyran cierpiał na to samo - chęć bycia wiecznym. Nikt nie mógłby się zbliżyć nawet do bycia liderem zakonu, inaczej skończył by tak, jak Darth Plagueis, co było jego nauką. Raz został mistrzem, i chciał nim pozostać do końca świata, i jeden dzień dłużej. Sidious potrzebował fanatycznych scyzoryków, rozczarowanych Jedi, i zmanipulowanych generałów po to, by każdy z nich odegrał swoją rolę, a na koniec zamiast "dziękuję" czekała śmierć. Gdyby Maul nie został wyeliminowany w I, to kazałby Vaderowi zabić swojego poprzedniego ucznia, i to bez mrugnięcia okiem. Sidious grając na dwa fronty pozyskiwał i tracił pionki wręcz hurtowo, bo jako lider obu stron konfliktu, bez względu na to, która strona ostatecznie by wygrała, to on miał być zwycięzcą, więc jego zawodnicy nie byli dla niego warci inwestycji. Raz, nie chciał wychodować sobie konkuretna, dwa, miał ich na pęczki. Dopiero zyskując wybrańca, wiedział, ze drugi taki diament długo się nie trafi, więc "dbał" jako-tako o niego.


Co do Rogue One, zapraszam do dyskusji w tym temacie

http://www.filmweb.pl/film/Łotr+1.+Gwiezdne+wojny+-+historie-2016-712573/discuss ion/Przybyłem%2C+zobaczyłem%2C+polubiłem,2850126

sznapsiarz

Oj tam oj tam.. cały czas długie posty piszemy..

"Jeśli można mnie nazwać konserwatystą, to tylko w jednym aspekcie: uważam, że złoczyńca powinien budzić strach."
No właśnie do tego się odnosiłem pisząc że to bardziej Ty jesteś konserwatywny..
Jeżeli chodzi o prequele to nie przeszkadza mi fakt że są inne niż OT.. Ale sam fakt że coś jest po prostu inne też nie można zapisać na plus..
Chwalisz prequele za "nowość" ale atakujesz Rena za to że jest inny niż Twój stereotyp sitha..

No cóż doprowadzenie do upadku galaktycznego imperium w moim uznaniu można uznać za sukces.. Ja osobiście cieszę się że nie są to jakieś idealizowane postaci które nie mogłyby zrobić nic złego.. Poza tym jeżeli już zdecydowali się na kolejną część (nie twierdzę że była komukolwiek potrzebna) to musi coś pójść nie tak.. prawda..
Stare postaci.. pełnią pewną rolę w filmie jednak pierwszy plan należy do nowych postaci..
I ten argument że to "reprodukcja" też w moim odczuciu miejsca bytu.. Jasne są nazbyt podobne wątki ale występuje też sporo nowych elementów.. a fabuła opiera się na całkowicie nowych postaciach..
Mark Hamill to jeden z najbardziej zajebistych ludzi.. ale jednak jego zdanie nie stanowi prawa..

PT próbowały być samodzielną trylogią?? Dlatego cała fabuła została oparta o dartha vadera?? I zrobiono z niego mesjasza??
Tylko przypadkiem był to ulubiony element fanów OT..

Aktor grający Obi-wana ma talent i jego charakteryzacja była całkiem dobra w drugim filmie.. Jednak zobacz jak bardzo "nieObi-wanem" jest w pierwszym filmie..
Relacja między Anakinem a Obi-wanem Ci nie przeszkadzała?? Poważnie?? Jeden z najważniejszych elementów opowieści (którą wymyślił sam lucas).. sprowadza się do tego że Anakin nie lubi Obi-wana bo ten go nie docenia.. a Obi-wan jest anakinem poirytowany (oczywiście piszę o filmie nr. 2 który jest najważniejszym elementem trylogii).. Aaa aktor grający anakina chociaż na oskara nie zasłużył to naprawdę nie mógł nic zrobić z rolą jaką dostał.. Słabość leży po stronie scenariusza..

A ja nie kupuję plenerów wygenerowanych w 100% w komputerze.. Niektóre lokacje wyglądają przyzwoicie (np.. wodne miasto gdzie powstaje armia klonów .. walka obi-wana z tym zabójcą to najlepsza scena w filmie) Jednak sceneria takie jak świątynia jedi wyglądają żałośnie..
Wszystko myślę wraca do faktu że najważniejsze jak pokażesz lokację.. Masz rację można znaleźć zaśnieżony las.. ale odblask mieczy.. ujęcia kamery.. budują klimat który ciężko znaleźć w PT.. Jasne mamy planetę z wielkimi roślinami.. i tak dalej.. ale wszystkie one albo są w pełni wygenerowane przez komputer co odbiera im uroku.. albo pokazane są w nudny sposób..
Coruscant.. ej mogę się tutaj mylić ale czy niektóre postaci nie nazywają tej planety Corusant?? (To tylko takie poboczne pytanie)

Rozumiem że Abrams mógł się tym kierować w sensie że krzyczy.. ale szczerze porównaj sobie przemowy Adolfa hitlera (które można znaleźć na youtube) i tą hux.. Pomimo tego że znajdziesz pewne podobieństwa to nazywając go kopią hitlera po prostu nie masz racji.. Anie sposób w jaki mówi.. ani to jak wygląda ani to co mówi nie odzwierciedla Adolfa Hitlera.. Nawet gdyby odzwierciedlało to nie miałbym z tym problemów (gwiezdne wojny były inspirowane wieloma elementami z naszej historii itp). Tak szczerze poza tym że hux krzyczy to czym przypomina Ci hitlera??

No jasne Rey w pewnym sensie przypomina luka.. ale też różni się od niego.. Najprostszy przykład.. Luke nie mógł się doczekać aż opuści swój dom (szukał przygody i tak dalej).. a Rey całkowicie boi się opuścić swój "dom".. jej główna motywacja to to że nie chce być sama.. Plus to aktorka ją grająca jest wyjątkowo charyzmatyczna..

"Technologia to naprawdę kopiuj-wklej z OT, ciągle x-wingi, star-destroyerey z nieco tylko zmienionym "zderzakiem" wszystko retro styl naśladujący OT... naprawdę, biednie to wyglądało jak dla mnie."
Czyli chciałbyś żeby w 15 lat technologia zmieniła się całkowicie?? Trochę to naciągane zwłaszcza że w galaktyce po upadku imperium raczej panował bajzel..

Maul nie jest moim ulubionym argumentem wobec PT.. ale w dyskusji z kimś kto beszta z błotem kylo rena jest w moim odczuciu całkiem trafiony..
Ok czyli Maul był według Ciebie wykorzystywany ale to nie zmienia moich pytań?? W filmie nic nam nie sugeruje że tak było.. O maule nie wiemy w zasadzie nic.. Naprawdę istnieje tylko po to by na końcu filmu była walka.. Po tym jak ginie nawet słowem nie jest wspomniany.. To wycinek styropianu a nie postać..
Zauważ że "broniąc" postaci maula piszesz o sidiousie.. A no to oznacza że maul to ciekawa postać.. xD





ocenił(a) film na 3
CZacza

Zdecydowanie wolę nowości, ale za nowością musi iść jakość. Złoczyńca, który nie jest w stanie być prawdziwym wyzwaniem dla protagonisty, który nie zabił go tylko dlatego, że doszło do cudownego rozstąpienia gruntu, jest słąby. Nie oczekuję od nowego villaina chęci bycia spadkobiercą Sithów, ale oczekuję, że będzie mia "jaja". Ren jako nowa, zbrojna twarz ciemnej strony, jako spadkobierca Sithów, jest zbyt miękki jak dla mnie. Nie podobają mi się te jego rozterki, które zwyczajnie robią z niego mięczaka. Mało tego, przegrywa na każdym polu, przegrał mentalnie ( pojedynek na moc z kimmś, dla kogo moc jeszcze wczoraj była bajką dla dzieci ), przegrywa w walce, co on sobą reprezentuje? To uosobienie słabości, już Rey miała większe cohones niż Kylo Ren. Zero mocy, zero prawdziwej determinacji, zero umiejętności. Kylo to zero w każdym elemencie składowym, jaki tworzy wojownika.

Fabuła musi się opierać na nowych postaciach, ale dlaczego stare muszą być przegrywami? Dlaczego nie mogą w spokoju odejść do "Hall of fame", z myslą, że zrobili swoje, i godnie przekazać pałeczkę nowym bohaterom? Hamill nie jest wyrocznią, ale to pokazuje, że ktoś, kto współtworzył OT widział, że TFA pobłądziło, nie wykorzystując potencjału, i nie szanując dorobku poprzednich postaci.

Pt jest bardziej samodzielne, a fakt, że będzie opowiadać o Anakinie, to było wiadome już w momencie kręcenia ep. V, więc jeśli oryginalna trylogia jest środkową fabularnie, to co w tym dziwnego, że opowiedziano historię postaci, która stała się kultowa? Trylogia to nie spin-off, więc musiała się trzymac głównej linii fabularnej sagi. Gdyby PT było o kimś niepowiązanym z OT, były by zarzuty, że w sumie Vader ot tak wrzucił zbroję, nie wiadomo co się stało z zakonem, z matką Lei i Lukea, dlaczego byli rozdzieleni itd. Trylogie są połączone bohaterami, ale oprawa, zwroty akcji, planety technologia, soundtrack, to wszystko jest dopracowane, i charakterystyczne dla tej trylogii, nie dla OT. Twórcy wykonali tytaniczną pracę, by pokazać bogactwo i potencjał twórczy uniwersum, a nie odtwarzać pomysły i techniki z OT.

Hux to wiecznie wkurzony człowiek, wiecznie z grymasem niezadowolenia, kij w tyłku obowiązkowy.... Wygląda jak sztampowy nazista. Mało tego, już wspomniałem, że Abrams się wzorował na nazistach... Wiesz, że gdyby Hux machał jeszcze bardziej rękoma, pojawiły by się zarzuty o robienie soft-propagandy? Robiono z niego hitlera na tyle, na ile wymogi pg-13 pozwalały, by nie było zgorszenia wśród widzów ;P

Aktorka grająca Rey charyzmatyczna? Urocza owszem, ale jej postać to tylko zdziwione miny "szit, to ja tak potrafię rozwalać system?" To farciara, która się uśmiecha miło, lub szczerzy groźnie, ale gdzie tu charyzma?

Tak, postęp technologczny powininien być większy. Weź pod uwagę, że minęło 30 lat, a świat by się kręcić dalej, siłą rzeczy musiał jakoś na siebie zarabiać. Fabryki, wynalazki, itd to było konieczne chociażby po to, by zwyczajnie te światy zarabiały na siebie. Mało tego, każda trylogia jest odpowiednikiem swoich czasów. OT wygląda jak lata 70-te bo było wtedy kręcone. PT wyglądało jak przełom XX/XXI wieku z tego samego powodu. A ST? Cofamy się do lat 70-ych? W imię czego? Sentymentu starych fanów? Jeśli teoretycznie oglądamy coś fantastycznego, a ja już mam wrażenie, że wszystko to wyglada jak pegazus przy PS4, to szału nie ma, jesli chodzi o świat przedstawiony w uniwersum.

Plenery... Odblask miecza nie sprawia, że nagle miejsce staje się genialne. Odblask jest wszędzie, gdzie jest ciemno, a nie tam, gdzie jest nudny las ;) CGI jest niezbędne, przecież inaczej niei zrobisz krajobrazu na miarę Kamino ( ta wodna planeta ) używając basenu i kartonu. To wielka galaktyka, a wszędzie ma wyglądać jak sad koło wsi?

W ep. I jest scena, kiedy Sidious kontaktuje się z Neimoidianami, a handlarze przyznają się, że Jedi im uciekli. Sidious wtedy przedstawia im swojego ucznia. Reakcja Gunray'a pokazuje nam, że nie wiedział o istnieniu Maula. "Teraz jest ich dwóch? Na to się nie pisałem!" czy jakoś tak ;D To nam pokazuje, że Maul to była żywa broń, pies pościgowy spuszczony ze smyczy, scyzoryk mający usuwać wszelkie przeszkody mogace pokrzyżować plany obalenia senatu. To istota fanatyczna, która nie podważa słów swojego mistrza, szkolona wyłącznie w jednym celu. To, ze Maul był bronią, widać za każdym razem, kiedy się pojawił. Pisząc o Maulu, wyjąsnialem jego położenie w planie sidiousa, przeciez nie ma ucznia bez mistrza, więc co jest dziwnego w tym, że musiałem też wspomnieć o sidiousie? Chciałeś się przyczepić tutaj na siłę, i nie wiem, wyśmiać argument? Kiepsko to wyszło. To samo ja mogę powiedziec o Renie. Zauważ, że "broniąc" go jako wojownika, ciągle wspominasz, jaki on wrażliwy. A to oznacza, że Kylo to prawdziwy wojownik, a nie mięczak. ;)

ocenił(a) film na 3
CZacza

Zdecydowanie wolę nowości, ale za nowością musi iść jakość. Złoczyńca, który nie jest w stanie być prawdziwym wyzwaniem dla protagonisty, który nie zabił go tylko dlatego, że doszło do cudownego rozstąpienia gruntu, jest słąby. Nie oczekuję od nowego villaina chęci bycia spadkobiercą Sithów, ale oczekuję, że będzie mia "jaja". Ren jako nowa, zbrojna twarz ciemnej strony, jako spadkobierca Sithów, jest zbyt miękki jak dla mnie. Nie podobają mi się te jego rozterki, które zwyczajnie robią z niego mięczaka. Mało tego, przegrywa na każdym polu, przegrał mentalnie ( pojedynek na moc z kimmś, dla kogo moc jeszcze wczoraj była bajką dla dzieci ), przegrywa w walce, co on sobą reprezentuje? To uosobienie słabości, już Rey miała większe cohones niż Kylo Ren. Zero mocy, zero prawdziwej determinacji, zero umiejętności. Kylo to zero w każdym elemencie składowym, jaki tworzy wojownika.

Fabuła musi się opierać na nowych postaciach, ale dlaczego stare muszą być przegrywami? Dlaczego nie mogą w spokoju odejść do "Hall of fame", z myslą, że zrobili swoje, i godnie przekazać pałeczkę nowym bohaterom? Hamill nie jest wyrocznią, ale to pokazuje, że ktoś, kto współtworzył OT widział, że TFA pobłądziło, nie wykorzystując potencjału, i nie szanując dorobku poprzednich postaci.

Pt jest bardziej samodzielne, a fakt, że będzie opowiadać o Anakinie, to było wiadome już w momencie kręcenia ep. V, więc jeśli oryginalna trylogia jest środkową fabularnie, to co w tym dziwnego, że opowiedziano historię postaci, która stała się kultowa? Trylogia to nie spin-off, więc musiała się trzymac głównej linii fabularnej sagi. Gdyby PT było o kimś niepowiązanym z OT, były by zarzuty, że w sumie Vader ot tak wrzucił zbroję, nie wiadomo co się stało z zakonem, z matką Lei i Lukea, dlaczego byli rozdzieleni itd. Trylogie są połączone bohaterami, ale oprawa, zwroty akcji, planety technologia, soundtrack, to wszystko jest dopracowane, i charakterystyczne dla tej trylogii, nie dla OT. Twórcy wykonali tytaniczną pracę, by pokazać bogactwo i potencjał twórczy uniwersum, a nie odtwarzać pomysły i techniki z OT.

Hux to wiecznie wkurzony człowiek, wiecznie z grymasem niezadowolenia, kij w tyłku obowiązkowy.... Wygląda jak sztampowy nazista. Mało tego, już wspomniałem, że Abrams się wzorował na nazistach... Wiesz, że gdyby Hux machał jeszcze bardziej rękoma, pojawiły by się zarzuty o robienie soft-propagandy? Robiono z niego hitlera na tyle, na ile wymogi pg-13 pozwalały, by nie było zgorszenia wśród widzów ;P

Aktorka grająca Rey charyzmatyczna? Urocza owszem, ale jej postać to tylko zdziwione miny "szit, to ja tak potrafię rozwalać system?" To farciara, która się uśmiecha miło, lub szczerzy groźnie, ale gdzie tu charyzma?

Tak, postęp technologczny powininien być większy. Weź pod uwagę, że minęło 30 lat, a świat by się kręcić dalej, siłą rzeczy musiał jakoś na siebie zarabiać. Fabryki, wynalazki, itd to było konieczne chociażby po to, by zwyczajnie te światy zarabiały na siebie. Mało tego, każda trylogia jest odpowiednikiem swoich czasów. OT wygląda jak lata 70-te bo było wtedy kręcone. PT wyglądało jak przełom XX/XXI wieku z tego samego powodu. A ST? Cofamy się do lat 70-ych? W imię czego? Sentymentu starych fanów? Jeśli teoretycznie oglądamy coś fantastycznego, a ja już mam wrażenie, że wszystko to wyglada jak pegazus przy PS4, to szału nie ma, jesli chodzi o świat przedstawiony w uniwersum.

Plenery... Odblask miecza nie sprawia, że nagle miejsce staje się genialne. Odblask jest wszędzie, gdzie jest ciemno, a nie tam, gdzie jest nudny las ;) CGI jest niezbędne, przecież inaczej niei zrobisz krajobrazu na miarę Kamino ( ta wodna planeta ) używając basenu i kartonu. To wielka galaktyka, a wszędzie ma wyglądać jak sad koło wsi?

W ep. I jest scena, kiedy Sidious kontaktuje się z Neimoidianami, a handlarze przyznają się, że Jedi im uciekli. Sidious wtedy przedstawia im swojego ucznia. Reakcja Gunray'a pokazuje nam, że nie wiedział o istnieniu Maula. "Teraz jest ich dwóch? Na to się nie pisałem!" czy jakoś tak ;D To nam pokazuje, że Maul to była żywa broń, pies pościgowy spuszczony ze smyczy, scyzoryk mający usuwać wszelkie przeszkody mogace pokrzyżować plany obalenia senatu. To istota fanatyczna, która nie podważa słów swojego mistrza, szkolona wyłącznie w jednym celu. To, ze Maul był bronią, widać za każdym razem, kiedy się pojawił. Pisząc o Maulu, wyjąsnialem jego położenie w planie sidiousa, przeciez nie ma ucznia bez mistrza, więc co jest dziwnego w tym, że musiałem też wspomnieć o sidiousie? Chciałeś się przyczepić tutaj na siłę, i nie wiem, wyśmiać argument? Kiepsko to wyszło. To samo ja mogę powiedziec o Renie. Zauważ, że "broniąc" go jako wojownika, ciągle wspominasz, jaki on wrażliwy. A to oznacza, że Kylo to prawdziwy wojownik, a nie mięczak. ;)

sznapsiarz

Aha a Krinnic z R1 stawił wyzwanie głównym bohaterom bardziej niż kylo ren?? XD
Ren nie jest sithem ..tylko jakimś tam rycerzem..czegoś tam..
Jasne jest słaby ale to nie zmienia faktu że może jeszcze stać się super silny..a wtedy będziemy mieli "kozaka sitha" który ma coś za sobą.. Czy anakin był super kozakiem w mrocznym widmie?? Nie.. TFA było wprowadzeniem tej postaci i zamiast wymyślać później (jak dla Vadera) że jest ojcem Luka.. żeby dać mu więcej znaczenia w fabule..autorzy postanowili od początku zacząć budować tą postać.. Oglądając OT to Vader był już na końcu swojej podróży.. już był Vaderem.. a Ren jest na początku..

No cóż Leia walczy z nowym zagrożeniem zamiast osiąść na laurach.. Luke-a dopiero zobaczymy i dowiemy się czy się kierował uciekając.. A han solo próbował postąpić właściwie..dlatego zginął..
A jeżeli mamy porównać to do "głównych postaci" z prequeli.. Obi-wan został pustelnikiem na jakieś pustynnej planecie.. Yoda uciekł na bagno..

Filmy mogły skupiać się na czymś innym.. czyniąc anakina postacią poboczną.. ważną dla filmu ale poboczną..świadkiem wydarzeń.. Ale nie Lucas zdecydował oprzeć cały filmy na "Vaderze" i nawet nie starał się tej postaci rozwinąć bo to "Vader" więc każdy i tak go polubi.. no niestety większość pokazała inaczej (chociaż i tak swoje zarobił)..
Jasne muzyka jest dopracowana.. ale to nie ma nic wspólnego z tym o czym pisaliśmy.. pisaliśmy o samodzielności filmów.. i prequele skupiły się całkowicie na historii anakina.. nawet obwołując go mesjaszem .. (on stał się najważniejszym elementem całego przedstawionego świata).. Pokazali potencjał twórczy uniwersum skupiając cały film wobec Anakina i jedi.. ok..

No tak bo to że ktoś jest służbistą i mocno wierzy w jakąś głupią ideologię.. sprawia że jest nazistą.. Ah młodzież..
Mundury imperium były wzorowane na nazistach.. to znaczy że Imperium galaktyczne to Nazistowskie Niemcy!! xD

"Urocza owszem".. no cóż pomyślałeś że jest urocza.. Ktoś charyzmatyczny nie musi być dobry aktorem.. po prostu da się ją zdecydowanie lubić..

Co do "odblasku miecza" znowu upraszczasz.. (normalnie zaczyna w Ciebie wątpić).. Napisałem że lokacje bywają różne ale najważniejsze jak się je pokaże..
Ale masz rację .. komputerowa świątynia jedi jest zdecydowanie ciekawsza niż las w TFA.. albo lądowisko na "wulkanicznej planecie" wow.. to wyglądało ekscytująco.. albo sztuczna rzeka lawy ...

Aha to że tajemnicza postać sidious.. która zakapturzona kontaktowała się z federacją handlową nagle przedstawiła fakt że ma ucznia uznajesz że maul to był pies pościgowy i broń?? a może po prostu federacja handlowa nie dawała sobie rady więc imperator był zmuszony odkryć więcej swoich kart.. "To istota fanatyczna" serio? Trochę to naciągane.. to po prostu cichy sith który był przeszkodą naszych jedi na koniec filmu w mrocznym widmie xD..
Nie przyczepiłem się na siłę.. po prostu napisałem że w wcześniejszym poście nie napisałeś nic o maul a jego "pozycję w palnie sidiousa" uznałeś za całą charakteryzację postaci.. Czyli maul to ciekawa postać bo był trybikiem w planie sidiouse.. Te wymysły które tutaj podałeś to czyste wymysły nie mające żadnego poparcia w fabule.. zwłaszcza że maul miał może 3 albo 4 sceny.. a wypowiedział może jedno zdanie..
Czyli Twoim zdaniem "kiepsko wyszło" moje obalanie Twoich argumentów.. yy ok .. Wezmę Twoją opinię pod uwagę.. na pewno jest bardzo obiektywna!!

ocenił(a) film na 3
CZacza

Po kolei, abyśmy nie pogubili wątków ;)

Krennic stawiał większe wyzwanie, niż Kylo Ren dla protagonistów... Widzisz, wyjaśnijmy sobie najpierw, kto jaką rolę odgrywa w uniwersum.

SW w tej chwili pod rządami Disney'a rozwija się na nowo wg nowego kanonu. Do tej pory mieliśmy wyłącznie główną linię, wzbogacona o tzw. expanded uniwerse, czyli jak wiesz, dodatki będące częścią świata, ale dopowiadające pewne elementy, które w filmach były marginalne, lub nigdy nie wspomniane. Jednak zawsze ich nośnikiem były książki, komiksy, itd, co tylko chcesz. Nigdy jednak nie było filmu, który nie byłby epizodem, a częścią EU. To zupełna nowość. Oczywiście, że mechanika, i zasady kręcenia filmu obowiązują mniej więcej takie same, bez względu na to, czy jest to spin-off, czy epizod.

OK, wstęp był, więc wytłumaczę teraz, po co się on znalazł... Świat SW jest tak ogromny, że zarówno posiada swój "rdzeń", jak i "obudowę". To samo dotyczy postaci. Są postaci wiodące, i postaci poboczne. Dla głównych bohaterów mamy serię epizodów, dla postaci pobocznych zarezerwowane będą spin-offy. Inwestycja czasu i pomysłów w kreowanie postaci powinna być wykonywana z identycznym zaangażowaniem ze strony twórców, jednak pamiętajmy, jak wielkie "płótno" mają do pokrycia w zależności od tego, czy jest to spin-off, czy epizod. Krennic, podobnie jak ekipa rogue 1, oraz historia sama w sobie, jest tylko dodatkiem. Powołano ich do życia z myślą o jednorazowym występie. Nie są to bohaterowie, którym dane było błyszczeć przez całą trylogię, oni są tylko epizodycznymi postaciami, więc nie obyło się bez ofiar. Widzisz, nie da się wpompować tyle dramaturgii w coś pobocznego, jak coś głównego. Tak naprawdę, finał R1 znamy już od dawna. Wiadome było, że bohaterowie zginą. Przecież nie było o nich nic a nic w OT. Wiadome tez było, że Imperium musiało ponieść jakąś porażkę, skoro rebelianci wykradli te plany. Te rzeczy już z góry były narzucone, więc pod te kwestie budowane były zarówno historia, jak i postacie. Krennic nie jest niedorajdą dlatego, ze nagle ktoś wpadł na taki pomysł, chociaż mógłby równie dobrze wymysleć coś innego. Jego rolą w SW było ponieść porażkę, inaczej nie było by zgodności z ep. IV. To jest logiczne. Jednak swoją robotę zrobił bardzo dobrze. Jest oficerem Imperium, więc karierę mógł zrobić wyłącznie skacząc po szczeblach jako zimny drań. Człowiek skonfliktowany, współczujący itd. Nigdy nie został by liderem w państwie totalitarnym. Jakiej więc ekspresji oczekujesz od bohatera, który jest oficerem na służbie? Jakiego konfliktu wewnętrznego oczekujesz od człowieka, którego rolą i ambicją jest zbudować maszynę zagłady? Krennic był zimny, był opanowany, ale do czasu. Kiedy trzeba było, udawał "przyjaciela", choć wiadomo było, że za jego plecami stoją szturmowcy gotowi zabić za jego kiwnięciem palcem. Był egocentryczny, ambitny, i dobrze zagrany. Był mimo wszystko, postacią epizodyczną. Jego rola było pojawić się, zrobić swoje, i zginąć, by ustąpić miejsca Tarkinowi. Każdy bohater ma w uniwersum swoje zadanie. Jedni idą na czele sagi, i ściągają całą uwagę, inni stoją z boku, ale jak widać, dostają swoje 5 minut. Bez względu na to, czy w skali całego uniwersum są postaciami epizodycznymi, czy wiodącymi, każdy ma swoją rolę do spełnienia. Krennic musiał być skazany na porażkę, ale co z tego? To było jego zadanie. Być elementem wprowadzającym, nie wiodącym. Ciężko więc stworzyć rozbudowaną biografię i dramaturgię kogoś, kto pojawia się raz, i znika w historii. Oficer Imperium nie może szaleć jak ktoś niepoważny, inaczej byłby zwyczajnie zdegradowany, i nie traktowany poważnie. Anakin, czy Kylo to postaci wiodące, więc mają więcej czasu ekranowego na ewolucję itd. Porównanie rozwoju postaci będącej elementem trzy częściowej historii z jednoczęściowym fragmentem uniwersum nieco się gryzie. Krennic Miał być służbistą, który na koniec dał się wyrolować Tarkinowi, który w ep. IV był już nadzorcą Gwiazdy Śmierci.To była jego rola, i spełnił ją znakomicie.

Leia jako jedyna próbowała działać w ep. VII. Czy to znaczy, że Luke wcale nie wyszedł źle w ten sposób? Rozumiem, gdyby musiał udać się na wygnanie w sytuacji, gdyby istniała hipotetycznie jeszcze jedna trylogia X- XII w której Luke był wygnańcem, ale później zaczął działać itd . wówczas twórcy siłą rzeczy byli by skrępowani tym, i musieli by jakoś poprowadzić akcję w trylogii VII-IX tak, by była zgodna z trylogią X-XII. Jednak czegoś takiego nie ma. Twórcy nie byli zobowiązani żadnymi dziełami, filmami, niczym, co kazało by im zrobić Luke'a outsidera. Z Yodą czy Obi-Wanem tak było, ponieważ trylogia OT jako pierwsza miała swój czas, więc trzeba było jakoś doprowadzić fabułę prequeli do momentu, w którym Yoda znalazł się na Dagobah, a Obi-Wan na Tatooine. Obi-Wan był jedynym ostatnim rycerzem, ponieważ Jedi nie grali w ep. IV takiej roli, jak w później rozwiniętym uniwersum. Dlaczego? Po pierwsze, Nowa Nadzieja miała być początkowo jedynym filmem z logiem SW. Jednak sukces zrobił swoje, i uniwersum się rozwinęło. Po drugie, zwyczajnie budżet tej produkcji ledwo wystarczył na domknięcie w swojej kinowej wersji. Nie było pieniędzy na pokazanie zatrudnienie większej ilości aktorów, i stworzenie zakonu w pełnej jego wersji, z rycerzami, świątynią, itd. Dlatego Yoda na początku w ogóle nie istniał w uniwersum, jakie do czasu premiery ep. V stanowił jedynie epizod czwarty. Yoda powstał na potrzeby ep. V, więc trzeba było jakoś usprawedliwić jego nieobecność w A New Hope. Dlatego wylądował na bagnach. Nie było innego wyjścia. tutaj natomiast było. Dlaczego więc Luke robi to samo, co Yoda i Obi-Wan, mimo, że po 1. jego historia po VI znów była niezapisana i można było zrobić z nią, co tylko się chciało, po 2. wygnianie to już było, po 3. robi z niego zwyczajnie tchórza, który boi się stawić czoła konsekwencjom swojego działania jako mistrza przyszłego rycerza Ren?

Han zginął, ponieważ nie dał rady jako ojciec. Zginał przez syna, ponieważ Leia nie dała rady jako matka. Zginał przez niedbalstwo Luke'a, ponieważ nie dał on rady jako mistrz. Han, zamiast być przy żonie i walczyć o syna, bujał się przez 5 lat po galaktyce, i udawał, ze dalej jest tym samym samolubnym Solo bez żony, dzieci, i bagażu doświadczeń, które zdobył w OT, i kolejnych jeszcze 30 lat życia. Zginął, bo pozwolił, by przez 5 lat syn brnął w ciemną stronę,która namąciła mu w głowie. Spotkał syna ponownie tylko dlatego, ze jakimś cudem wpadł na Sokoła, a w nim Rey i Finna, którzy musieli dostać sie do bazy Ruchu Oporu. Gdyby nie oni, Han pewnie nie widział by żony i syna przez kolejne 5, 10, 15 lat, albo już i nigdy. Zginął, bo przypadek sprawił, że musiał skonfrontować się z synem. Zginął, bo bo nagle stwierdził, że spróbuje w 5 minut naprawić to, co zepsuł przez ostatnie kilkanaście lat życia. Nie zginął dlatego, ze był bohaterem. Nie zginął dlatego, że próbował trwać przy żonie, walczyć o wolność i duszę syna. Zginał przez swoje niedbalstwo i głupotę. Krennic musiał przegrać i zginąć, bo jego historia, a raczej jej brak w ep. IV i po tego właśnie wymagały. Historia Solo tego wcale nie wymagała. A jednak tak się stało.

Co do Huxa... Widzisz, zarówno Krennic, jak i Hux byli służbistami. Ale Krennic nie jest wcale jak Hux. Krennic był oszustem, był zimnym draniem, był ambitnym oficerem. Bywał spokojny, i bywał wściekły. Krennic osobiście brał udzial w akcji, zaś Hux tylko spacerował po statku. Krennic był człowiekiem w mundurze, ale Hux był raczej mundurem na człowieku. Niby tak podobni w swojej roli w państwie totalitarnym, a jednak tak różni... I czy choć raz nazwałem Krennica drugim Hitlerem? Ależ skąd, A dlaczego? Ponieważ go nie przypomina. Nie wystarczy nosić mundur, by być Hitlerem nr.2. Tu chodziło raczej o jego "fuhrerowy" styl bycia i wrzaski podczas mowy. Sam Abrams przyznał, że wzrorowałl FO i oficerów na nazistów. To nie mundur więc robi z człowieka nazistę, tylko jego postawa. Krennicowi do Fuhrera bardzo daleko, zaś Hux zachowuje się tak, jakby skończył tę samą szkołę darcia ryja, co Adolf Hitler.

Trylogia prequelowa też nie jest częscią innego uniwersum, jak tylko właśnie SW. Czy to dziwne, że skoro Luke SKywalker był główną postacią, a później okazało się, że jest spokrewniony w linii prostej z najbardziej ikoniczną postacią uniwersum, to i historia sprzed OT też będzie miała głównego bohatera o nazwisku Skywalker? SW to historia Anakina, jego jasnej i ciemnej natury, jego sukcesów i upadku. To 6 części jednej całości. Epizody Sequelowe tez powinny mieć Skywalkera, ale za bohatera, a nie villaina. Dlatego, że Nowy członek rodziny i jego rola w uniwersum to tak naprawdę ostateczny test całej ciężkiej pracy wielkiej trójki z OT. To wisienka na torcie. Ich osobista wygrana nad fatum ciążącym nad rodem. Ostateczny test, czy dają radę jako liderzy, czy nie. Jako bohaterowie, rodzice i nauczyciele, czy nie. Przeciez do tego własnie dążyli przez całą trylogię. Han i Leia do tego, by być razem ( założenie rodziny to naturalna tego konsekwencja ), a Luke do bycia wielkim mistzrem, i wskrzeszenia jeszcze większej tradycji zakonu Jedi. Potomek i nowy członek rodziny to był ten ostatni, więczący ciężką pracę bohaterów, test. Test, którego niei zdali. Który pogrążył ich ciężką pracę. A z perspektywy widza ma się wrażenie, że choćby Ci bohaterowie stawali na głowie, to wisi jakaś klątwa, która sprawia, że członkowie rodu Skywalkerów mają monopol na ciemną stronę mocy. Choćby Luek Han i Leia poruszyli niebo i ziemię, to zasady praw fizyki w ich świecie sa takie, że co sie nie stanie, to nowy skywalker łamane przez solo, musi być zły, i koniec. Kręcenie się w kółko, i dołowanie bohaterów, poprzez pogrzebanie ich trudów.

Maul... Tak jak wyżej wspomniałem, każdy ma swoją rolę do odegrania. Maul miał małą rolę, Maul był bronią. Maul był psem pościgowym. Maul miał pokazać siłę mocy, jaka była w czasach, kiedy Jeid i Sithowie byli u swojego szczytu możliwości. I swoje zadanie spiełnił. Nie jest i nigdy nie będzie tak rozbudowany jak Ren, ale mimo tego, w swoim minimalizmie jest bardziej wiarygodny i konsekwentny, niż pokręcony paniczyk Ben. Fakt, że sporo o nim wiem z EU, a Ty nie zagłębiasz się w EU, ale nie trzeba znać wszystkich tytułów, by zobaczyć, że w filmie był wytresowanym, fanatycznym scyzorykiem, a nie hamletem. Ślepe posłuszenstwo wobec mistrza, i brak jakiegokolwiek powodu do nienawiści na tle osobistym wobec Jedi, a jednak pałał wobec nich nienawiścią sprawiają, że można zrozumieć jego rolę w całej intrydze. Mała rola, ale bardziej wiarygodna, niż Kylo Rena, który pcha się coś, co mu się nie podoba, ale chce imponować dziadkowi, który przecież nawrócił się na jasną stronę...

ocenił(a) film na 3
sznapsiarz

P.S. zapomniałem o lokacjach. Oczywiście, że nie chodzi wyłącznie o ich egzotyczną naturę, ale i o klimat. Niemniej jednak Coruscant nocą, Wodna planeta Kamino w srogim deszczu, czy też wulkaniczna planeta Mustafar wcale nie mają mniej nastroju od lasu na starkillerze, za to mają tę fantastyczność, jakieś temu lasu zabrakło. To o to chodzi ;D

sznapsiarz

Kamino jest całkiem ok.. Coruscant wygląda moim zdaniem strasznie.. zwłaszcza z komputerowy widok z okien.. A planeta lawy to kompletna żałość.. W 100% wygenerowana przez komputer która nie ma nic za sobą.. w dodatku w prequelach wszystkie lokacje w zasadzie oglądamy poprzez proste i wyjątkowo nieciekawe ujęcia.. Praca kamery to totalne dno..

sznapsiarz

"Krennic stawiał większe wyzwanie, niż Kylo Ren dla protagonistów..."
Kiedy?? Co takiego Krennic zrobił? Że postrzelił jednego z głównych bohaterów.. nawet go nie zabijając?? Wow.. Krennic nie zrobił w tym filmie kompletnie nic poza porwaniem ojca głównej bohaterki.. Poza tym był małostkowy, tchórzliwy i słaby..

Rozumiem to co tłumaczysz na początku swojej wypowiedzi ale moje pretensje do Krinnica nie wynikają w ogóle z jego pozycji itp w świecie gwiezdnych wojen.. ale z tego że jest napisany jako słaby złoczyńca.. Chodzi mi o film. Jest wiele filmów które nie są częścią żadnej sagi itp.. które potrafią przez jeden film pokazać ciekawego, złożonego złoczyńcę.. Krennic nie ma w sobie kompletnie nic.. Ani nie budzi grozy.. ani nie jest jakoś wielką przeszkodą dla naszych bohaterów.. Nawet specjalnie nic go z scenariuszem nie łączy.. Ok porwał ojca głównej bohaterki .. i co z tego.. Po tym nie mają w zasadzie żadnych scen razem aż do końca filmu..
Co do tego że oficer imperium nie mógł robić nie wiadomo czego.. No cóż a kto kazał im zrobić głównym złoczyńcom oficera imperium?? Dlaczego dyrektorem gwiazdy śmierci nie mógł być Tarkin.. a głównym złoczyńcom byłby jakiś łowca nagród (coś w stylu Fetta) Który by tropił nasze postaci i w trakcie filmu znalazł by się jakiś osobisty konflikt między nim a główną bohaterką.. W Krinnicu przeszkadza mi że jest to taki niemrawy wybór.. żeby był jakiś złoczyńca.. Jasne może swoją rolę spełnił znakomicie (w sensie jako oficera imperium) ale roli jako główny złoczyńcy w pojedynczym filmie niestety nie..

Teoretycznie to autorzy nie musieli doprowadzić Yode nigdzie.. on już tam mógł być podczas trwania prequeli.. ale tak poza tym nie wiemy dlaczego Luke uciekł.. (podejrzewam że scenarzysta nie wiedział za bardzo co z nim zrobić więc użyli go jako element który pchnie cały film w ruch.. średnio mi się to podoba no ale cóż)..
"robi z niego zwyczajnie tchórza, który boi się stawić czoła konsekwencjom swojego działania.."
Albo po prostu niedoświadczonego Jedi, który nigdy nie ukończył szkolenia i na którego barki złożona strasznie duży ciężar odrestaurowania zakonu który ma pilnować przez tysiące lat galaktyki..

Han zawsze gdy pojawiały się kłopoty uciekał.. co jest podkreślone w dialogu w TFA.. Postanowił zrobić odwrotnie.. stawić czoła swoim błędom i spróbować je naprawić (coś co robią dorośli).. Niestety spotkał się z konsekwencjami swoich błędów..
"Nie zginął dlatego, że próbował trwać przy żonie, walczyć o wolność i duszę syna"
Co do trwania przy żonie to nie wiem ale to drugie właśnie go zabiło..

CO do krennica..zazwyczaj w filmach wiemy że złoczyńca przegra.. jednak to nie oznacza że musi być to taka niemrawa i pusta postać jak Krennic..

Abramsowi chodzi o to totalitarny system i jego najlepszym przykładem zwłaszcza jeżeli chodzi o armie jest nazim.. Ale nazywanie gościa nazistom bo nosi ładny mundur i krzyczy to naprawdę głupota.. Nazizm to ideologia.. której nawet te najbardziej podstawowe punkty nie są w żaden sposób odzwierciedlane przez postać "Huxa".. Takie porównanie po prostu śmierdzi ignorancją i totalną głupotą.. Krennic nic za bardzo nie przypomina..No może jakiegoś tchórzliwego oportunistę.. Taka postać mogła by być ciekawa gdyby ją w jakikolwiek ciekawy sposób pokazać.. jednak autorzy tego nie zrobili xD..

Nie to że skywalkerzy są bohaterami w OT nie oznacza że muszą też być nimi w prequelach.. OT kiedy wspominało o Prequelach wspominało o czymś większym czego nasi bohaterowie jak Vader czy Obi wan.. byli tylko małymi elementami.. Wojna pożerająca całą galaktykę... setki jedi itp.. Jeżeli to co zrobiły prequele to nie jest żerowanie na ot to nie wiem czym to można nazwać.. Nawet z perspektywy scenariusza czy sidious naprawdę potrzebował Anakina żeby dokonać przewrotu??

Han i Leia nie dążyli do założenia rodziny.. to się raczej stało pobocznie.. dążyli do przywrócenia republiki i zniszczenia imperium.. Sam fakt że powstanie nowa trylogia musiał oznaczać że coś pójdzie nie tak.. xD Kto wie może na koniec tej trylogii okaże się że jednak da się to pokonać tylko nie tak szybko jak się spodziewali..

Maul miał zapewnić walkę na miecze na koniec filmu.. bo fani gwiezdnych wojen to lubią.. I tutaj nie ma co doszukiwać się głębi.. I to nie tylko ja tak uważam
Daj Renowi czas.. to poprzez następne filmy i EU zostanie jeszcze Twoim ulubionym czarnym charakterem... Z filmu o Maulu nie wiemy nic.. Nie znamy w ogóle jego motywacji (może jedi wybili jego rasę kiedyś.. może jakiś zepsuty jedi zabił jego ojca itp itd) Filmy przedstawiają nam wyglądającego cool.. "groźnego" gościa z fajnym mieczem i nic więcej..

O tym że Vader się nawrócił wiem tylko Luke.. reszta musi wierzyć mu na słowo..

sznapsiarz

Rey ma 15 l. urodziła się w 15 ABY.

ocenił(a) film na 3
callofdutyblackops

Mała korekta - Akcja dzieje się 30 lat po bitwie o Endor, a Rey urodziła się 15 lat po bitwie i Yavin. Między Yavinem a Endorem są 4 lata różnicy w fabule, więc 4 + 15 daje nam wiek Luke'a z A New Hope ;D Taki szczegół

użytkownik usunięty
sznapsiarz

"Miecz też nie zachwyca, pomysł niestabilnej klingi jest nieco dziwny, ale plus za sam fakt, że to jakaś innowacja, jednak te jelce robią tu już na siłę efekt krzyżowca, tak jak na siłę były te "nazi filtry" podczas przemowy Huxa "ImMadafakaHitla2.0" która była bardziej, niż żenująca... To nawet Macierewicz plując się o ładunkach w smoleńsku nie miał tak zaawansowanych kur*wików w oczach w kategorii " obłęd roku" ;P Zaraz usłyszymy od Huxa, że zwoła komisję starkillerską, by wyjaśnić, jak to się stało, że się zje*bało, i to po raz trzeci... Po co te głupoty? A Phasma? Nawet dianoga w IV miała lepszą scenę, niż ten chromowany kubeł na śmieci przez cały film. "

Nie no mistrzostwo :D