Chciałbym, żeby ktoś otwarcie powiedział, że głównym bohaterem serii jest Ben Solo.
To jedyna postać, która się rozwinęła, na początku był zbłąkanym dzieciakiem, idealizującym Vadera, nie potrafił być tak zły jak chciał i jak wmawiał innym, że jest. W drugiej części rozwinęła się jego relacja z Rey, która przywoływała go do jasnej strony, ale Ben po zabiciu ojca już nie potrafił wrócić, i postanowił utworzyć swój własny porządek, nie chciał być ani Sithem ani Jedi, ostatecznie został szefem po zabójstwie Snoke'a, ale pozwolił Rey odejść, poznaliśmy też jego zawód Luke’iem, wiemy jak to wyglądało z jego perspektywy, stracił zaufanie i dlatego uciekł tam gdzie go przyjęli czyli na ciemną stronę.
W ostatniej części Ben nadal jest "zły", ale chce zniszczyć Sithów z Palpatinem na czele, i dlatego obmyśla plan jak podstępnie to zrobić. Liczy na pomoc Rey, bo wie, że ich przeznaczenia są powiązane w mocy, że razem mogą to osiągnąć, jednak Rey nie chce do niego dołączyć. Ben w trzeciej części wykorzystuje swoją władzę jako dowódcy tych złych tylko po to, żeby znaleźć Rey i pokonać Imperatora, wszystkie zniszczenia i ataki na tych dobrych są z rozkazów Palpatine’a, Pride'a albo dlatego że jednostki Porządku już były tam, gdzie były i pilnowały tam tego swojego porządku.
Ben w końcu znajduje Rey, która znowu go odrzuca i ucieka jego statkiem. Leia wykorzystując ostatnie siły witalne używa Mocy, żeby zawołać do syna, on, dotychczas wyciszający wszelkie wspomnienia, teraz staje bezbronny, mimowolnie widzi ojca, którego zabił. Han jest tylko jego wspomnieniem i jednocześnie wyrazem jego lęków i pragnień, to spotkanie z wewnętrznym 'ja' powoduje u niego zmianę, decyzję, że ciemna strona to zakłamanie. Żal i wstyd uniemożliwiły mu to czego pragnął, a pragnął być z rodzicami. Wiedział, że mieli słuszność i zrozumiał to dopiero, kiedy obojga już nie było na tym świecie. Został sam wśród szalejącego morza, bez statku, tylko on, siedział tam tak jakiś czas, później prawdopodobnie wysłał wiadomość, żeby mu przysłali statek, bo Porządek nie wiedział jeszcze, że Ben przestał być Kylo(btw od razu jak Rey ukradła mu statek wiedziałem, że potem pojawi się bez żadnego wytłumaczenia, jak się wydostał stamtąd). Następnym razem widzimy go, kiedy już przybywa na Exogol. Rey w tym czasie już mierzy się z dziadkiem, przegrywała i Ben to wiedział. ponieważ związanie Mocą, udało mu się wysłać wiadomość do jej umysłu, że jest blisko i zaraz dołączy, ale sześć randomów, którzy nic nie zrobili przez cały film, zastawiło mu przejście. Ona na szczęście wystarczająco przytomna podała mu miecz(btw2 uwielbiam motyw tego połączenia, i że mogą sobie przekazywać przedmioty nawet) i Solo poskładał tych gości w minutę, potem szybko do niej dołączył, a kiedy byli razem Rey nie myślała już o zemście i złości które pogrążyłyby ją w ciemności. Miała kogoś komu ufała, znała go lepiej niż kogokolwiek i wiedziała, że on znał ją tak samo, i że on nigdy nie chciał jej skrzywdzić.
Razem stawili czoła Palpatinowi, jednak on, wyczuwając ich więź, zaczął wysysać z nich siły witalne, bo okazało się, że ich wspólna moc może sprawić, że jego ciało zostanie tym wiecznym i nie będzie potrzebował Rey, żeby została ultimate Sithem.
Ben i Rey padają nieprzytomni na ziemię, a Imperator świętuje, napawa się zwycięstwem i zaczyna kontratak na siły Lando i spółki. W tym czasie Ben zaczyna wstawać, niestety Palpatine od razu to zauważa i rzuca go w przepaść. W czasie kiedy on jest na dole i się dzielnie wspina, Rey zaczyna walkę z dziadkiem, który już nie chce umierać, i odpalając tryb "I am Ironman" pokonuje Sitha, jednak to ją całkowicie wyczerpuje. Ben wraca na górę widzi co się stało, Rey była ostatnią bliską mu osobą i czuł, że umiera, pamiętając jak ona uzdrowiła jego, on postanowił uratować Rey. Uzdrowił ją kosztem swojego życia i na pewno zdawał sobie sprawę z tego co się stanie. Jego wędrówka dobiegła kresu w tym miejscu, wędrówka pełna przeciwności, błędnych decyzji i żalu, łez i samotności, skończył jako mężczyzna, zrobił to co należało, dlatego, że należało poświęcił się dla tych, których kochał. Możliwe, że sam w to nie wierzył, ale swoim zachowaniem odkupił swoje przewiny, umarł jako dobry człowiek, dowodem jest choćby to, że dołączył do reszty duchów Jedi (tylko Jedi w filmach star wars umierają tak że wyparowują i zostają po nich ubrania).
Cała trylogia opowiada jego podróż ze złej strony, do której przystąpił ponieważ czuł się zdradzony przez jasną stronę, i od dzieciaka, który nie wie co zrobić ze swoim życiem i dlaczego właściwie robi to co robi, do mężczyzny, który sam sobie wybaczył i zrobił to co słuszne.
A teraz Rey.
Rey jest sierotą, która zbiera złom, przypadkiem trafia na robota, który należy do gościa, który walczy dla Ruchu Oporu, więc przez kolejny ciąg przypadków ona sama zaczyna być w Ruchu Oporu. Zostaje w końcu złapana i uwięziona na statku Najwyższego Porządku i tam poznaje Kylo Rena, ale co ważniejsze okazuje się, że Rey jest wyczulona na Moc i może robić sztuczki z mózgiem i dzięki temu ucieka, potem po kolejnych rzeczach, które dzieją się w filmie ma potyczkę z Kylo, którą mimo braku szkolenia w walce mieczem świetlnym chyba by wygrała, gdyby nie trzęsienie ziemi. Później udaje się na poszukiwania Luka Skywalkera, który jest ostatnim Jedi, ale on z tym skończył, ma w nosie wojnę i jasną i ciemną stronę, nie potrafi się ruszyć z tej wyspy, boi się i uważa, że najlepiej będzie jak Jedi się skończą. Mimo to po tym jak wystarczająco długo Rey czekała, zgodził się ją trenować, okazało się, że Rey ma ciągoty do ciemnej strony, później odkrywa dziwną więź, która pozwala jej porozumieć się, a nawet dotykać z Kylo Renem. W końcu odlatuje bo cośtam(nie pamiętam), ma kolejne spotkanie z Benem, który wyciąga z niej jej sieroce pragnienia i miażdży ją informacją, że jej rodzice byli nikim i w sumie w tym filmie chyba zbyt dużo więcej nie ma o niej albo nie pamiętam, ale widocznie to nie było zapamiętywalne.
3 część. Rey kontynuuje trening pod okiem Lei, o której chyba myśli jak o matce. Dowiadując się, że Palpatine żyje wyrusza na misję w celu odnalezienia GPSa Sithów, chyba to się nazywało Tellurium. Docierają na festiwal, który dzieje się raz na 42 lata, spotykają Lando i wybierają się na poszukiwania statku, trochę walki, Rey uczy się, że “never underestimate a droid” i potem lądują w ruchomych piaskach, Finn chce jej powiedzieć coś ważnego, bo myśli, że umiera, ale nie zdążył, a Rey całkiem później o tym zapomina. Znajdują sztylet i węża, wąż jest agresywny, ale Rey odkryła w sobie wewnętrznego Harry'ego Pottera i podeszła do niego, żeby go uleczyć i dzięki temu nie zginęli, na szczęście dla nich, kiedy wąż odchodził wybił ogonem dziurę, przez którą mogli wyjść. Okazało się, że Porządek jest blisko i muszą uciekać na statku łowcy Jedi, wszyscy się na niego ładują oprócz Rey, która uważa, że doskonałym pomysłem jest wyjście na środek pustyni, bo wyczuła Bena, i zostawienie reszty 39 sekund przed startem, przez nią Chewie zostaje pojmany, ona walczy z Benem na to, kto ma silniejszą moc i wypuszcza nagle pioruny, które wybuchają statek. To pierwszy raz kiedy na twarzy Rey pamiętam jakieś konkretne emocje, oczywiście Chewbacca’e nic nie jest, bo tak, ale ona myśli że go zabiła. Następnie z grupą udają się do typa od programowania droidów, i tam Rey nie robi nic, poza tym, że skopała tyłki kilku typkom, a potem wyczuła, że Chewie jest na statku, który właśnie przyleciał i żyje, więc decyduje - “chodźmy na ten statek, uratujemy włochacza” i lecą, przypadkiem laska Damerona miała taki żeton, który automatycznie otwiera drzwi do hangaru, więc zaparkowanie to nie był żaden problem.
Nikt nie pomyślał, że dobrze będzie się zakamuflować tak jak Luke i Han solo 50 lat temu, więc biegną przez statek zabijając wszystko co się rusza, nagle Rey decyduje - “wiecie co? Idę sama po sztylet, bo mam przeczucie, że się przyda”. DRYŃ! DRYŃ! Dzwoni Ben Solo i dowiaduje się gdzie jest Rey, w tym samym czasie Hux okazuje się szpiegiem, co nie ma żadnego sensu, ale bez tego nie byłoby szans dla wszystkich na ucieczkę i Rey sięgnęłaby po rękę Bena. I wtedy też dowiedziała się co zrobili dla niej jej rodzice i że jest wnuczką Palpatine’a. W każdym razie uciekli i lecą na jakiś księżyc Endoru, bo tam jest GPS.
Docierają i nie da się przepłynąć, za duże fale, ale Rey mówi - “Nigdy nie pływałam takim czymś, ale wiem lepiej co się da, a czego nie, więc płynę sama.”. Oczywiście bez problemu jej się udało i znalazła ustrojstwo, w tym momencie następuje jedyny przejaw głębszych przemyśleń w głowie bohaterki w postaci wizualizacji Rey “królowej Sithów” z trailera(nienawidzę ich za to, że to było tylko tyle) potem zjawia się Kylo i walczą. Kylo psuje GPS i mówi, że tylko z nim Rey może pojechać powiedzieć dziadkowi ‘ok boomer’ i walczą dalej, Rey robi uniki. W końcu korzystając z okazji, że Ben został zdezorientowany przez matkę, przebija go mieczem, ale ona jest w nim ewidentnie zakochana, więc go leczy (mam takie przekonanie, że Rey jako sierota szukała bliskości i miłości, i zakochała się w Benie, ale bez wzajemności, Ben nie kochał jej w ten sposób, może później coś z tego by było, ale w tym filmie jeszcze nie) i ucieka na wyspę Luka. Tam pali wszystko co związane z Jedi, niszczy statek i chce tam zostać na zawsze i mieć w nosie wszystko tak jak kiedyś Luke, na szczęście okazuje się, że Luke jako duch ma wpływ na świat materialny i łapie miecz zanim spłonie, i potem uświadamia Rey, że powinna się ogarnąć i przyznaje, że się mylił, i daje jej drugi miecz, który należał do Leii.
Okazuje się, że drugi GPS jest w statku, który ukradła, więc kieruje się na Exogol i wysyła innym współrzędne jak tam dolecieć. Idzie do imperatora, żeby go zabić i prawie to robi, tylko, że daje się wciągnąć i słucha co mówi, a przez to narasta w niej gniew i już-już ma zabić dziadka, i zrobić dokładnie to, co on chce, tak jak on chce, kiedy z pomocą przybywa Ben w głowie i prosi o miecz. Potem już to co opisywałem(więź, zemdlenie, Ironman itd).
Kiedy Ben oddaje jej swoje życie, ale jeszcze przez chwilę żyje, ona go całuje, chociaż Ben nigdy nie okazał jej czegoś, co mogłoby ją do tego zachęcić, no i Ben umiera.
Potem wraca na tą planetę. która nie wiem czy ma nazwę, przytula się z Poe i Finnem(zero wskazówek, że jakoś ruszyła ją śmierć Bena), a potem ciśnie na Jakku i zakopuje miecze, przybiera imię Skywalker i widzi duchy Leii i Luka (miałem do końca nadzieję, że pojawi się też duch Bena). Rey teraz jest Jedi z żółtym mieczem i koniec przygody.
Podsumowując, Rey z sieroty dbającej tylko o własny interes nie zmienia się kompletnie, nadal tylko jej własny interes jest ważny, niby pracuje dla Ruchu Oporu, ale podejmuje co chwilę jakieś idiotyczne decyzje, które wcale nie pomagają Oporowi. Jest bardziej czynnikiem pomagającym Benowi odnaleźć samego siebie i zamknąć jego przemianę, niż osobnym bohaterem. Poza sieroctwem Rey nie ma właściwie problemów, i nawet nie ma prawie emocji(chociaż to może być wina aktorki, a nie scenariusza, nie znam niestety innych filmów z nią, więc nie wiem na jakim jest poziomie), jeśli jakieś emocje już się pojawiają to są wymuszone i przesadzone, nienaturalne. Rey jest naturalnym geniuszem jeśli chodzi o Moc i wszystko przychodzi jej z łatwością, a jeśli nie, to przechodzi do robienia czegoś innego, jest nadwrażliwa i ma prosty umysł, co pozwala łatwo nią manipulować nawet bez użycia mocy.
Podsumowując wszystko, Rey jest główną bohaterką z przypadku i gdyby reżyser nie zrobił z niej tej bohaterki i nie rzucił jej w te ważne wydarzenia i nie dorzucił niezłej historii jej pochodzenia, ta dziewczyna nie byłaby w ogóle ciekawą postacią. Za to Ben Solo wybija się nawet nie będąc głównym bohaterem, jest najlepiej napisaną postacią w tej trylogii, pomysł na niego był genialny, historia napisana po kolei i przedstawiana ciągle, a nie wyrywkowo ujawniane nowe informacje o nim. U niego wszystko prowadziło od jednej decyzji do drugiej od przyczyny do skutku i skutki stawały się przyczynami kolejnych decyzji. Z kolei Rey nie posiada tej ciągłości historii charakteru, podejmuje różne decyzje, ale nie mają one sensu, nie wiadomo czasem dlaczego coś robi(moje wytłumaczenia to moje własne teorie co do jej stanu psychicznego), jest postacią nieciekawą, a raczej ciekawą ale tylko przez jej pochodzenie. Gdyby nie była główną bohaterką, byłaby skazana na zapomnienie. I tak lepiej wiem co się działo z Benem niż z nią, więc to po prostu słaba główna bohaterka, która nią jest bo nią jest, a nie dlatego że jej postać na to zasługuje.