Szczerze? Kylo Ren z najbardziej przeze mnie nie lubianej postaci, zmienił się w moją ulubioną. W Przebudzeniu Mocy był... Irytujący. Nie ukrywam, ale to, jaką drogę przeszedł ten bohater. Widać, jak bardzo polepszyła się gra aktorska Drivera. W Ostatnim Jedi był to już zupełnie inny Kylo. Zdecydowanie został moją ulubioną postacią z tej trylogii.
Co do jego gry nigdy nie miałam zastrzeżeń. Wiedziałam, że Ben musi umrzeć, ale jednak liczyłam, że zajmie miejsce matki bądź będzie szkolić nowych jedi.
Liczyłem na to, że razem z Rey będą szkolić nowe pokolenie Jedi na Tatooine. No cóż... Takie zakończenie, choć wielu by się nie spodobało, to dla mnie byłoby idealne.
W ogóle na to nie liczyłem, dla mnie balans to 1 Sith i 1 Jedi, w zamian dostalismy wnuczkę Sitha co przyjmuje nazwisko rodziny Jedi co od biedy jest dla mnie akceptowalne.
Dla kanonu balans / równowaga to zabicie wszystkich Sithów i pozostawienie tylko Jasnej Strony Mocy.
Pytanie czy po dokonanych zbrodniach zostałby zaakceptowany przez "społeczeństwo", a nie osądzony za swoje zbrodnie...
To inna Galaktyka, inne światy, inna mentalność . Według mnie, nie można myśleć naszymi kategoriami. Jedi i Sithowie a przede wszystkim Moc, mają o wiele większy wpływ na ocenę człowieka, niż jego czyny. Gdyby Ben nie popełnił tych zbrodni, być może Palpakin by wygrał. To Moc pchnęła go do tych czynów, nie był to jego wybór
Przepraszam bardzo, ale jaką drogę przeszedł Kylo? Przez całą trylogię nie zmieniło się w nim praktycznie nic, aż do ostatnich 20 minut filmu. To jest koszmar jak napisano tę postać.
Jakby to przyrównać do rozwoju postaci Anakina, to Kylo wygląda katastrofalnie słabo.
Zgadzam się, Kylo nie przeszedł żadnej drogi. Przez 2 i 2/3 filmów jest super zły i ostatecznie zawsze wybiera zło oprócz właśnie ostatnich momentów tego filmu. Co do samego Adama Drivera nie mam problemów co do jego gry aktorskiej bo robił co mógł z tą postacią, ale scenarzyści zwalili przy nim sprawę. Jego przejście na jasną stronę jest tylko po to, aby wskrzesił Rey, pocałował ją i zginął. Strasznie zmarnowany potencjał.
Owszem, przeszedł. Kylo to bardzo ciekawa postać i Sith, jakiego wcześniej w świecie Star Wars nie było. Dotychczasowi Sithowie nakręcali się chęcią zdobycia władzy i jeszcze większej potęgi. Kylo napędzał strach (że nie dorówna Vaderowi), frustracja z powodu niepowodzeń, niepewność własnej wartości. Nawrócił się, kiedy okazało się, że akceptują go takim jaki jest. Sorry, nie ma co porównywać do Christensena, który ze swojej postaci nie potrafił wykrzesać ani chemii do Padme, ani charyzmy Vadera. Rola go zdecydowanie przerosła.
Anakin miał świetnie napisana drogę postaci ale aktor nie przelał tego na ekran. Zaś Kylo miał fatalnie napisaną drogę postaci ale za to dobrze zagrał.
Co do Anakina zgoda, choć uważam, że za daleko się cofnęli w czasie - pokazywanie go jako dzieciaka było zbędne, na DS powinien przejść już w ep2 a w Zemsta Sithów powinna pokazać jego udział w likwidowaniu Jedi (i mam na myśli faktycznie Jedi, a nie przedszkolaków mocy). Natomiast aktorsko dramat.
Kylo miał ciekawie napisaną postać. Jego zła strona nie wynikała z nienawiści jako takiej, a bardziej ze strachu, zagubienia i bezsilności. Wyszło by to lepiej, gdyby nie było Snoka i Palpiego. Aktorsko stanął na wysokości zadania.
Ale nie zaprzeczysz, że chyba jednak lepiej napisać postać o aspekty dużo ciekawsze niż oklepany strach, zagubienie i bezsilność?
Christensen zagrał genialnie. To że nie którym się uwidziały głupoty że młody Vader był jakimś nudnym nijakim kosmjcznym Seagalem a Lucas zrobił im kuku to nie wina aktora. George jest z Haydena mega zadowolony. To prawilny ,doskonały Vader na ekranie.
Śmiechłem. Nie potrafił zagrać ani gniewu Vadera, ani mięty do Padme. Wyszedł mu rozkapryszony szczawik i dresowy Sebix zarywający do laski spojrzeniami pt "będę brał cię w aucie". Ale co kto lubi.
Choć z drugiej strony trudno go winić, bo i rolę oraz dialogi napisano marnie.
"Nie lubię piasku jest szorstki i dostaje się wszędzie"
"Moja moc podwoiła się od naszego ostatniego spotkania"
:D
Abstrahując już od fetoru tych 3 części;
a wg mnie bardzo dobra postać - tylko trzeba dużo sobie "dopowiadać", bo nie wyjaśniają tego bezpośrednio. Może to i lepiej, niż usłyszeć coś w stylu "somehow Palpatine returned"... Ten tekst jest po prostu apogeum zażenowania w odbiorze kinematografii.
Ale wracając do Kylo - to, co go opisuje to konflikt wewnętrzny i później asertywność. Trzeba sobie dopowiadać, że się zmienił tu i tam, nawiązywać do innych rzeczy kiedy robi minę ...właściwie nie robi żadnej. Ale jak tak go przeanalizować porządnie, to jest sporo zmian. Można dojść do wniosku że od dawna już był po stronie "balansu" i chciał pomóc Rey przecież, tylko stopniowo oczyszczał się z Kylo a stawał Benem.
Scena jego śmierci - nie rozumiem. Nie wiem. Dlaczego? W jakim celu? Generalne WTF. Ale już nie będę narzekał, bo nie starczy mi tygodnia.
Film był beznadziejny, ale jego postać w tych 3 epizodach była dobra. I chłopak też rozwijał się znacznie (jako aktor) z każdą odsłoną, będą z niego ludzie jeszcze :)
Ja zawsze lubiłam jego postać, bo nigdy nie był w moim odczuciu 100% złoczyńcą. Zawsze lekko rozchwiany, rozgoryczony, pełen wątpliwości i niezrozumiany, a teraz jeszcze wiemy, że manipulowany od najmłodszych lat. Adam świetnie zagrał, ta subtelna różnica pomiędzy Kylo a nawróconym Benem- coś pięknego zważywszy, że ten drugi nie miał nawet jednego zdania dialogu! , Postać tragiczna niestety, ale taki już jego urok ;)
Zgadza się naprawdę dobrze grał w 2 ostatnich filmach, ale niestety reszta już tak dobra z grą aktorską nie była..
Dla mnie od pierwszego filmu wątek Kylo - Ren był najciekawszy (plus oczywiście czekałem na powrót Luke'a i Hana), a obie postacie mnie "kupiły" i uważałem że im ich więcej na ekranie, tym lepiej.
Kylo strasznie irytuje w 7, ale chyba z winy overpowered Rey. A postacią jest najciekawszą z nowych, bo reszta postaci to jest tragedia.
Zgadzam się z Tobą. Mieliśmy tutaj zaserwowaną bardzo rozemocjonowaną i niestabilną postać "tego złego" . Koniec końców postać tragiczna ale wyrazista, czego nie można było powiedzieć po Ostatnim Jedi, w którym był mocno nijaki.
Kylo powinien być głównym bohaterem, a nie Rey, wtedy cała trylogia miałaby większy sens, wyjaśniałoby wiele wątków. Fajnie oglądać postać, która z czasem się zmienia, tutaj było niestety było za mało na to czasu.
Kylo ewidentnie się zmienił po spotkaniu z Palpatinem , poczuł ,że ten chce go zamienić w swoją marionetkę , tak jak kiedyś jego dziadka. Znał historię Anakina i wiedział, że nie może jej powtórzyć.
Oj dokładnie tak! Nadal nie rozumiem i nie wierzę że usmiercili Bena.. Bez sensu totalnie. A Adam Driver jak zwykle cudowny! Moja ukochana postać
Bardzo z sensem. Gnide należało ubić.
Dobrze że Abrams nie poszedł za jakimiś durnymi fantazjami rozsiewanymi w necie o obleśnej wizji w której mas morderca trzyma się za rączki z Cosmo Matką Teresą.
Szkoda, że nie poszedł w drugą stronę i Cosmo Matki Teresy nie przeciągnął na ciemną stronę. Może wtedy ten film byłby ciekawy
Adam to najlepsze co przydarzyło się nowej trylogii. Zagrał naprawdę dobrze, biorąc pod uwagę zarówno slaby scenariusz, jak i mierną partnerkę. Kylo był najciekawszą postacią z całej nowej trylogii. Jako jedyny wzbudzał autentyczne uczucia sympatii, współczucia. Bardzo żałuję, że zamiast tandetnego melodramatu nie postawili na inny scenariusz: Rey ginie, Ren osiąga prawdziwą równowagę mocy akceptując zarówno ciemność jak i światło, jakie miał w sobie.