Film dobry, trzyma w napięciu i ma klimat. Ostatnia scena jednak mnie wnerwiła, dziewczynka przez cały film zrozpaczona, przerażona i rozróżniająca raczej dobro od zła nagle na sam koniec postanawia sobie założyć maskę, wziąć nożyczki i zabić... Byłoby 7 gdyby nie ta scena, a jest 6/10
Pomijam oczywiście jakieś bzdurne sytuacje typu Myers doczepiony do auta nie wychodząc nawet ze szkoły, ale to Myers więc pewnie się tepeportował. Jak zwykle w sumie, bo on szybciej idzie niż reszta biegnie, a nawet jedzie samochodem. ;)
Kiedyś miałem podobne zdanie o zakończeniu, ale spójrz na to z innej strony. Dziewczynka wskutek traumatycznych przeżyć chwyta za nożyczki, nie będąc w pełni świadoma tego co robi. Takie zakończenie dawało zupełnie nowe możliwości rozwoju serii. Wątek ten nie został możliwie wykorzystany w części 5. Trudno oceniać czy to źle, bo sam nie wyobrażałbym sobie serii bez Myersa.
A co do bzdurnych sytuacji, zgadzam się, nawet jak na ten gatunek filmu, upchało ich się całkiem sporo. Dla mnie jednak zostały one stłamszone przez świetny kameralny klimat, który był tak bardzo odczuwalny w oryginale. Żaden inny sequel nie miał takiej siły pod względem ukazania halloweenowego nastroju, co właśnie "Powrót...". No może dodałbym jeszcze 6 część, ale tam z kolei scenarzystów nieźle poniosła fantazja względem rozwinięcia postaci Michaela.