W końcu obejrzałem i...nie wiem co twórcy mieli na myśli tworząc to...coś. Myślę iż gdyby zapytać samą Jamie Lee Curtis to mogłaby powiedzieć, że nie bardzo wie w czym właściwie wzięła udział . Już na samym początku gdy odpaliłem, to się zastanawiałem czy nie pomyliłem filmów. Każdy film z serii Halloween, miał swój mroczny klimat i specyficzną atmosferę i oglądając to się to czuło i człowiek tylko czekał kiedy pojawi się ON, a w tym filmie nawet nie ma tego klimatu. Fabuła opiera się na Corey'u, z którego zrobili drugiego Myersa. Żenada. No i wisienka na torcie czyli końcowa konfrontacja gdzie w końcu pojawia się wielkie wcielenie zła. Myers z nadludzką siłą pokonany z łatwością przez Laurie ale dla pewności trzeba było zrobić z niego jeszcze mielonkę XD Tytułem jest Finał. Chcieli zakończyć serię? spoko ,chcieli w końcu zabić Myersa na dobre? spoko. Lecz nie mieli na to pomysłu ani kszty i jeszcze zapchali prawie cały film chłopaczkiem, który zszedł na mroczną drogę. Wolałbym jednak, żeby po Halloween Zabija nie powstało nic albo żeby powstało później ale z pomysłami. Tu się chyba pospieszyli. Totalna beznadzieja.