Poszłam do kina z i już po 15 min. chciałam wyjśc,film jest płytki,dosłownie topi się w ketchupie i czerwonej galaretce.Nie wyjaśnił żadnych ,,narodzin potwora''.Może ja jestem zdyt zdeklarowaną fanką Hopkinsa w roli Lectera i nie jestem obiektywna,ale dla mnie ten film to nieporozumienie,nawet piękna Li Gong wygląda jakby się nudziła.a teraz coś co z pewnością zniesmaczy fanów Gasparda: nie wiem skąd wzięło się u mnie (i moich znajomych którzy oglądali film) niemiłe wrażenie jakoby Ulliel (jako Lecter) był homoseksualistą (sorry ale tak to wyglądało):)