Rozpierdala mnie tekst gdy po zabiciu rzeźnika ogląda rybę i mówi "mniam". A teraz na serio. Film jest....no arcydziełem nie jest. Teraz jakaś moda na panuje na kręcenie początków: Casino Royale, Batman początek, Hannibal: po drugiej stronie maski i parę innych. Co jeszcze zapoczątkują? Harrego Pottera? Ogólnie film do lekkich nie należy, niby jest pokazane cierpienie, zatracenie granic między dobrem a złem. Główny bohater pod względem zewnętrznym dobrany moim zdaniem dobrze...to jego spojrzenie i człowiek nie wie co mu do głowy w każdej chwili moźe wpaść, ta blizna na policzku też robi swoje, głos niski, przenikający ale gra.... możliwe że część osób mnie za to zlinczuje, szczególnie ta częsc która wychwala MR. Ulliela pod niebiosa, jednak miejsczami ( by już nie pisać że w większości) gra...sztucznie...nie przekonał mnie do końca. Sumując, filmu tytułowym " mniam" nazwać nie można aczkolwiek nie można również nazwać go dnem totalnym. Dziękuję za uwagę. :)