Nie mam nic do filmu jako takiego ale uważam, że książka Harrisa jak i jej ekranizacja były niepotrzebne. Widać, że gość poleciał na kasę. Tak jak De Laurentis, który miał prawo pierwokupu do sfilmowania wszystkich książek Harrisa już od lat 80'. Po porażce "Łowcy" De Laurentis odstąpił prawa do sfilmowania "Milczenia owiec" zupełnie za darmo i prawda jest taka, że gdyby nie genialna gra Hopkinsa Harris nie odniósłby sukcesu i nie wiadomo czy w ogóle napisałby "Hannibala" .
Sir Tony "stworzył" niezwykłą postać. Lecter był tajemnieczy, nieprzewidywalny, z jednej strony bezwzględny ale jednak nie pozbawiony uczuć. Był swego rodzaju enigmą i myślę, że właśnie to fascynowało miliony ludzi (a przynajmniej mnie ;) ). Harris odarł tą postać z jej tajemniczości. Może dla jednych to dobrze, bo teraz wiedzą skąd pochodził, jakich traumatycznych przeżyć doświadczył i jak stał się kanibalem, ale dla mnie taki praktycznie całkiem "nagi" Lecter już nie jest taki sam, już nie zachwyca. Szkoda, że chęć zbicia jeszcze większej kasy wzięła górę. Naprawdę szkoda...