Przybyłem, zobaczyłem i... rozczarowałem sie. Postac genialnego kanibala fatalnie przerysowana, wyzbyta sedna. Poza tym, dla mnie, genialnym odtworca postaci, Hannibala Lectera jest Antony Hopkins .
Zacznijmy od tego ze nie znasz laciny wiec nie pisz glupot bo prawidlowo powinienes napisac veni, vidi. Co do Hannibala genialnie jest ukazany motyw zemsty i jak dla mnie to jedyny plus tego filmu nie liczac obsady glownych bohaterow. W filmie jest totalny brak klimatu, poniewaz po torturach swoich ofiar, rezyser powinien nie pokazywac pozostalosci zabawy Hannibala, a zostawic to dla widza zeby sam to sobie wyobrazil.
Bardzo przepraszam!!! Fakt pomyliłem się, zwyczajnie zrobilem literówkę. A co do łaciny zanm ja dosyc dobrze. Rozumię, ze udalo sie Tobie wyzyc sie i podbudowac swoje ego.
rozumiĘ(em).Mnie film sie bardzo podobal.A widze że Ty chcesz zaświecic tutaj swoja znajomością sie na filmach.
rozumiĘ(em).Mnie film sie bardzo podobal.A widze że Ty chcesz zaświecic tutaj swoja znajomością sie na filmach.
szkoda, że seria dr Hannibala Lectera nie zakończyła sie na "milczeniu owiec", powiedzmy, że "Hannibal" jeszcze jakoś radzi sobie, jednak "Czerwony smok" to już tylko marne popłuczyny po poprzednikach. "Hannibal. po drugiej stronie maski"...hym... amerykański sposób na zarabianie pieniędzy wykorzystując sprawdzone juz i kosztowne nazwisko Lectera. Harris napisał o tym książke? Myślalam że reżyser opieral sie na kilkustronnicowym opisie dzieciństwa doktora umieszczonym w "Hannibalu"...
rosół?ugotowali ją? myślałam, że zgwałcili (nie oglądałam filmu, ale logicznie myslac-siostra plus żołnierze plus zemsta równa się gwałt)
siostra Hannibala miała na 3 lata...i była wojna.
filmu nie widziałam jeszcze, ale książka mi sie podobała!
Ja się również rozczarowałam. Trzeba jednak przyznać, że "tak krawiec kraje jak mu materiału staje" sama książka "Hannibal. Po drugiej stronie maski" nie może się równać z poprzednimi częściami cyklu. Czytając "Milczenie owiec" czy chociażby "Hannibala" nie mogłam się od nich oderwać. Przy ostatnim produkcie Harrisa po prostu się męczyłam, więc czego się można było spodziewać po filmie... Sam odtwórca roli Lectera bardzo mnie irytował zwłaszcza uporczywym naśladownictwem Hopkinsa, no chociaż z drugiej strony miał bardzo trudne zadanie aby zmierzyć się z legendarna już rolą. Najbardziej denerwował mnie sposób jego mówienia. Podsumowując - dawno się tak w kinie nie wynudziłam.