Tak jak trzydzieści lat temu 'Życzenie śmierci 3' nie budziło śmiechu, a napięcie, tak ten film jest godnym następcą idei. Mamy tutaj starego weterana Marines, któremu umarła żona (zbieżność z 'Gran Torino'?), a kumpel z młodych lat został zadźgany przez gówniarzowatych bandziorków. Ich przywódcą jest sam Ben Drew, reżyser 'ill Manors', który to film również 'Harry Brown' mi przypominał.
Dużo przemocy, rozwydrzonej młodzieży, ćpunów. Michael Caine, człowiek już niedzisiejszy, postanawia być aniołem śmierci i niszczy wszelkie śmieci tego świata.
Film jest strasznie naciągany, Caine gra tutaj bez przekonania, a pani inspektor fatalnie zarysowana - niby rozumie ludzi, a ściga biednego staruszka pośród walk nieudolnej brytolskiej policji z mafią uliczną.
Jednak i tak 'Harry Brown' robi ku*ewsko dobre wrażenie, kiedy ten starszy dżentelmen niszczy odrażające meliny i zabija gnojków bez mrugnięcia okiem - takich ludzi świat potrzebuje.
Ogólnie od klimatu przechodzą ciary, a moje chęci wyjazdu do Angli po raz kolejny (Po 'ill...') zostały trochę osłabione :)
Polecam.