Mimo że uwielbiam filmy o zemście i samozwańczych mścicielach "Harry Brown" to film dość przeciętny. Caine stworzył znakomitą postać jednak zabrakło dobrego scenariusza - przemiana bohatera wydaje się wymuszona, ot po pijaku zabija bandytę by za chwilę bawić się w Punishera. Nie targają nim żadne wątpliwości, jedynym ograniczeniem Harrego jest rozedma płuc. Rozumiem że reżyser chciał się wyżyć na nastoletnich oprychach i ręką Caine'a efektownie wszystkich powyrzynał, jednak jakby nie było, to tylko i wyłącznie tania podnieta i smaczna strawa dla ciemiężonego ludu. Reżyser próbuje udowodnić że policja jest bezradna wobec bandytyzmu, jednak robi to w sposób tendencyjny i nieudolny. Pokazuje nieudaczników w mundurach, którzy zbierają pochwały należące się osamotnionemu w walce weteranowi. Nie może też zabraknąć oczywiście policjantki, która z początku nie akceptuje metod Harrego, by po traumatycznych przeżyciach nawrócić się i zrozumieć sens jego działań.
Ktoś napisał wcześniej że nie jest to film dla idiotów. Chcę was uświadomić - wbrew pozorom "Harry Brown" to film dla każdego. Czysta rozrywka, nie dająca wiele do myślenia, nie pozostawiająca na długo w pamięci.