Czytając opinie na temta tego filmu, ktoś naisał, że "Harry Brown" przypomina mu "Prawo zemsty" tylko, że bardziej mu się podobał. I tu pojawiają się u mnie znaki zapytania. Rzeczywiście w obu tych filmach główny bohater bierze sprawy w swoje ręce i stanowi lokalne prawo, tylko że w "Prawie zemsty" po ulicach biega psychol rodem z "Piły", a w "Harrym Brownie" ledwo egzystujący staruszek, który w relanym świecie z takimi zamiarami szybko by wyciągnął kopyta. Jednak nikt nie mówił, że film ma lustrzanym odbiciem rzeczywistości. Oba te filmu postawił bym na podobnym miejscu, nie zachwycają, ale można je obejrzeć (raz co prawda). 6/10.