uwaga, SPOILER - temat tylko dla tych, którzy film już widzieli i czytali książkę, nie chcę reszcie psuć zabawy. :]
więc - na początku powiem, że generalnie zmiany w stosunku do książki wyszły scenarzyście świetnie. jasne - szkoda, że nie ma więcej rity, mistrzostw świata, dursley'ów, snape'a, motywu z hagridem... ale nie można mieć wszystkiego.
tylko jak można było wyciąć TAKIE zakończenie?!??!! to, co dzieje się po zakończeniu turnieju, to jedna z ważniejszych scen w całym cyklu!!! nie tylko dlatego, że snape zostaje wysłany między śmierciożerców, dumbledore reaktywuje zakon feniksa, harry daje złoto bliźniakom (właśnie - skoro nie było nagrody, to nie będzie sklepu bliźniaków w kolejnych częściach??), a hermiona łapie ritę... ważne jest co innego.
jedną z najmocniejszych stron "czary ognia" jest to, że brutalnie wrzuca bohaterów w dorosły świat, stawia ich w końcu przed prawdziwym złem, a potem po raz pierwszy w cyklu - wysyła ich do domu nie z poczuciem dobrze wykonanego obowiązku, ale ze strachem, bólem i niepewnością. kompletna zmiana, inny klimat, zupełnie inny punkt widzenia. w filmie, tak jak w książce, harry widzi, że musi stawić czoła voldemortowi sam, że nie zawsze może liczyć na dumbledore'a (w filmie - rozmowa przy myślodsiewni i moment, kiedy na cmentarzu harry wychodzi zza nagrobka, żeby zmierzyć się z voldemortem. swoją drogą - rewelacja!). ale przez pozbawienie tej całej historii książkowego zakończenia, nie widzimy, że oprócz prywatnego świata harry'ego pottera, wywraca się do góry nogami cały świat czarodziejów. "everything will be different now" - mówi hermiona, ale bez konfliktu dumbledore'a z fudge'm, bez pokaznia strachu dorosłych i natychmiastowej mobilizacji starego Zakonu, brzmi to zbyt mało przekonywująco... film pokazuje, że w świecie harry'ego też nie wszystko kończy się happy-endem, ale w odróżnieniu od książki nie pozostawia nas w poczuciu, że zbliża się coś bardzo niedobrego, a bohaterowie muszą się z tym zmierzyć sami. w efekcie "czara ognia" kończy się zedecydowanie mniej "mrocznie", niż książka, choć obecność tego mroku w całym filmie jest bez wątpienia odczuwalna...
jak dla mnie - to jest poważne niedociągnięcie. że nie wspomnę już o tym, że teraz twórcy "zakonu feniksa" będą mieli poważny kłopot... nie dość, że mają do zekranizowania 900 stron, to jeszcze dostali "spadek" po "czarze ognia", bez którego nie można ruszyć dalej z żadnym z głównych wątków...
Też się wczoraj zastanawiałam - co oni zrobią z bliźniakami i ich pieniędzmi, które dostali od Harry'ego... ale jest więcej niedopowiedzeń lub braków względem oryginału książkowego... Karakoff - który nie ucieka przed V., to radosne zakończenie - takie pełne nadziei (no na litość! bez przesady!), brak wyjaśnienia skąd Barty Jr wziął się na wolności, skoro pokazano jak zamykają go w Azkabanie, a przez całą 3cią część HP powtarzano, że Syriusz był jedynym któremu się to udało. Krum zaczarowany w labiryncie przez Mooddy’iego – niby co miał robić? Zabić Cedrika i Fleur? ... Kompletnie nie rozumiem.
Ale i tak uważam, że to najlepsza zekranizowana część ;)))
Ja też uważam, że w filmie jest wiele niedomówień. Pominięto wiele ważnych wątków, bez których fabuła nie będzie mogła rozwijać się w kolejnych filmach. W ogóle mam wrażenie, że w pełni zrozumieć film jest w stanie tylko osoba, która wcześniej przeczytała książkę. Znam kilka osób, które nie czytały książki i w kinie gubiły się w niektórych momentach. Jeżeli 5 części nie zrobią jako dwa filmy, to nie wyobrażam sobia nawet jak bardzo "okrojony" będzie ten film... Ale mimo wszystko film mi się bardzo podobał, chociaż nie wiem co bym powiedziała, gdybym nie przeczytała książki;)
właśnie, ktoś powiedział, że "zakon feniksa" powinno się zrobić tak, jak "kill billa" - jednocześnie nakręcone dwie części, wypuszczone w odstępie kilku miesięcy, każdy po te 2 godzinki z drobnym haczykiem. w ten sposób mamy prawie 5 godzin czasu ekranowego do dyspozycji, co wystarcza na pokazanie wszystkiego, co pokazać należy, fani zachwyceni, "normalni" widzowie również, bo nie muszą pytać zorientowanych kolegów "osochozi", a wytwórnia zarabia ciężkie miliony. wszyscy szczęśliwi. ;]