Witam wszystkich. W mrowiu tematów pod każdą częścią Harry'ego Potter'a nie znalazłem (byc może dlatego, że są ich tysiące) tematu z najbardziej wzruszającymi, wstrząsającymi czy zaskakującymi scenami w historii Harry'ego. I oto takowy zakładam.
Więc jako założyciel zacznę od tego, co mnie najbardziej wzruszyło. O dziwo nie jest to scena śmierci Dumbledore'a, Snape'a czy Syriusza, jakby na pierwszy rzut oka mogło się wydawac. Otóż łezka wzruszenia poleciała na seansie ostatniej części, a konkretnie w momencie, w którym wszyscy nauczyciele i uczniowie przygotowywali się do ostatecznej bitwy o Hogwart. Te kamienne golemy, że tak je nazwę zapożyczając nazwę z książek i gier fantasy, były wręcz cudowne. Obserwując przygotowania defensywne cały czas miałem na plecach, ba całym ciele, dreszczyki. Nastrojowa muzyka spotęgowała tylko te uczucia i gdy nieskruszona kamienna armia stanęła do obrony miałem już mokry policzek, a oczy topiły się we łzach. Dobrze, że było ciemno, gdyż nie należę do osób, które pokazują swoje uczucia, raczej mam z tym spore problemy.
Ps. Łzy podczas oglądania filmu przydarzyły mi się zaledwie parę razy w całym życiu, mimo, że 15 wiosen już widziałem. Możliwe, że staję się coraz bardziej na takie rzeczy wrażliwy. Mniejsza o to, proszę pisac, co Wami najbardziej we wnętrzu zatrzęsło lub nawet dało zewnętrzne tego oznaki.
Mnie rozbroiła końcówka Księcia Półkrwi, kiedy Harry i Dumbeldore deportują się z Hogwartu i jest ta genialna muzyka Williamsa, na skale, i dalej kiedy Dumbeldore wyczarowuje ogień. I jeszcze te zapalone różdżki nad jego ciałem, piękne. :)
Do 5 i 6 części muzykę tworzył Nicholas Hooper.
W ostatniej części ciarki miałem gdy smok wydostał się na dachy Londynu (chyba), tworzono i niszczono obronę. Ponadto, przez połowę filmu (przy drugim oglądaniu w kinie) miałem prawie stan przedzawałowy z ekscytacji (w Imaxie byłem:P)
Hmm, no to tak:
-Rozmowa Harrego i Lupina na moście w Więźniu Azkabanu
-Czara ognia, kiedy Crouch senior orientuje się, że Moody to jego syn
-Slughorn dający Harremu swoje prawdziwe wspomnienie
-Śmieć Dumbledore'a, a reczej scena przed i po niej
-Rozpoczęcie Insygniów, kiedy Hermiona usuwa się z pamięci rodziców i znika z fotografii (genialna scena)
-Akcja w ministerstwie, nowy reżim
-Taniec Harrego i Hermiony, wzruszający^^
-Wspomnienia Snape'a i krótka scenka, kiedy Malfoyowie uciekają z pola bitwy.
W szóstym filmie scena kiedy Slughorn opowiadał o tej rybce, kiedy zginęła Lily, plus świetna muzyka. Scena śmierci Dumbledore'a o dziwo nie, chociaż czytając książkę nieźle się poryczałem, ( pewnie dlatego, że i tak się tego spodziewałem i wiedziałem dlaczego tak jest )chociaż i tak oglądając to, i scenę u stóp wieży Astronomicznej, kiedy niszczą Mroczny Znak to jakiś jestem zdołowany.
W ósmym scena we wspomnieniach Snape'a kiedy Snape jest w Dolinie Godryka i kiedy rozmawia z Dumbledorem o tym, że Harry i tak musi umrzeć , z dobra muzyką.
To tyle o wzruszeniach, a co do innych odczuć, to nieźle mnie ciary przechodzą, kiedy ożywają kamienni rycerze, kiedy tkają barierę ochronną gdy wszystcy szykują się do walki.
Śmierć Scabiora zabolała mnie najbardziej... Oprócz tego szkoda mi Zgredka, ale nie jakoś bardzo. Rzadko wzruszam się na filmach xD
Dla mnie najbardziej wzruszająca były wspomnienia Snape'a, chociaż mogli to zrobić jeszcze lepiej - chyba wszyscy wiedzą, o co chodzi.
Poza tym ryczałam, widząc ciała Tonks i Remusa.
Śmierć Zgredka... Ryczałam jak głupia... To była chyba najsmutniejsza scena z całej serii. Tym bardziej mnie bolała, że w filmie Zgredek, mimo że był wolnym skrzatem, ciągle nosił poszewkę jako ubranie.
Poza tym jak wyżej: ożywienie posągów, wspomnienia Snape'a, wyczarowanie Patronusa nad jeziorem (3część), nie wiem czemu, ale scena gdy Fawkes uzdrawia ramię Harrego w 2części, opłakiwanie Cedrica przez ojca.