książkę czytałem lata temu, ale szybko mi się znudziła, dlatego też nie znałem ostatnich części. Rowling jest słabą pisarką, na samym początku sagi zdradza, że Snape jest pozytywnym bohaterem, a wszystko ma układ podobny do wielu znanych brytyjskich powieści, czy popularnych na całym świecie baśni i bajek. Najwięcej analogii z Władcą Pierścieni czy Opowieściami z Narnii widać właśnie w ostatniej części, ale i co gorsze jest w niej wiele diametralnych zmian, które powodują, że ludzie, powiedzmy "wierzący" biorą sobie bardzo do serca mocne przesłanie.
Teraz już rozumiem czemu Kościół prowadzi nagonkę na Harrego Pottera i trudno nie zgodzić się z ich obawami, to co jest najbardziej drażniące w tej kwestii to przede wszystkim końcówka, która nawiązuje do śmierci Aslana, a więc do śmierci Jezusa Chrystusa. W tym miejscu Harry Potter zbliża się do apokalipsy, bo właśnie tam ofiara Jezusa zostaje sparodiowana przez węża, bo właśnie nam zostaje ona przedstawiona w innej postaci i czy historia "udawanej" śmierci Harrego nie jest właśnie parodią śmierci Jezusa i jego następnie zmartwychwstania w celu pokonania zła?
Wiele elementów może budzić takie kontrowersje, jak chociażby niszczenie kawałek po kawałku duszy Voldemortha, a tymczasem dusza ludzka jest nieśmiertelna i nic jej zniszczyć nie może, ale Jezus i jego banda czyli Harry i przyjaciele mają taką moc. I tak dalej i tak dalej.
Gdy czytałem pierwsze tomy Pottera moją ulubioną postacią od początku stał się Snape, człowiek cierpiący, co jeszcze bardziej potwierdziło, gdy jego rolę dostał jeden z najciekawszych i najlepszych aktorów współczesnych czasów. Być może naiwnie marzyła mi się mała rewolucja, że Harry i Malfoy zakochają się w sobie i wspólnie będą stanowić złączone siłę Griffindoru i Sliterinu, ale to by było znowu zbyt kontrowersyjne, tak jak kontrowersje wzbudzała orientacja Dumbledora.
Film jak i cały cykl książkowy określam miernie, gdy się czytało, miało się wrażenie, że to już się skądś zna, a gdy oglądało, no cóż ja już te filmy widziałem;p Pomimo głębi, którą pod koniec film starał się nasiąknąć wszystko to pozostało płytkie. Nie oceniam z perspektywy księdza Natanka, co by było absurdem, bo ktoś tak może pomyśleć, tylko jako widz, który już trochę przeczytał i trochę widział w swoim życiu. Nie jest to ani film dla dzieci, a już na pewno za mało przekonujący dla młodzieży czy starszych i tyle
"Snape jest pozytywnym bohaterem"
Jasne, to co robi przez prawie wszystkie tomy nazywamy miłością chrześcijańską...
Doczytaj dobrze te księgi, bo łżesz.
Daj spokój, przecież to jawna prowokacja... a osoba, która to napisała, teraz czeka z niecierpliwością na to ile osób na to odpowie i tylko się nabija z tego jak ludzie teraz zaczną wysuwać inteligentne argumenty w nadziei, że go przekonają.
Wiesz, to nie musi być prowokacja. Ludzie zapatrzeni w swoją religię, wszędzie ją widzą. Oczywiście mariouszek może mieć rację. Jakby patrzeć oczyma człowieka takiego, nie innego, analogii co do choćby wiary chrześcijańskiej jest tam pełno. Jednakże wątpię, by wiele osób wyciągało takie absurdalne wnioski, a z cała pewnością można stwierdzić, że Rowling wcale nie pisała z myślą o Jezusie. A ja nie lubię dopatrywania się wszechświatów w klamce od drzwi.
Jestem praktykującą katoliczką, do tego z ogromnym darem nadinterpretacyjnym i umiejętnością szukania dziury w całym, a mimo to nie wpadłam na tego typu wnioski.
nie mam zamiaru się nabijać, ja tylko napisałem to co myślę, a każdy z was ma prawo skomentować, a ja mam prawo się zgodzić lub nie, ale nie mam zamiaru nikogo przekonywać by zmienił swoją rację jejciu
Kościół wysuwał negatywne opinie już przy pierwszej części. A wtedy nie znano końca! Aż do ukazania się ostatniego tomu nie wiadomo było, czy Harry zginie czy przeżyje.
Nie chcę Cię w żaden sposób obrażać, ale posłuchaj się. Harry Potter? I cała saga odnosząca się do historii Jezusa?
Kościół się burzy, bo nie chce, żeby dzieciaki wierzyły w magię, choć odrobinę magii. Tego zabrania. Ta ich święta mafia zawsze tylko gnębiła swoich wierny, by czuli się upodleni i non stop dążyli do poprawy. Czy kiedykolwiek w kościele słyszałeś, że coś robimy dobrze? Bo ja nie. A teraz jeszcze jakiś gruby stary buc, który w życiu nie miał owej książki w ręce będzie o niej dyskutował? On, co nie ma dzieci, które gdy są małe wierzą, że wujek w czerwonym stroju to mikołaj, a gdy dorosną będą mieszkać w zamku.
Dorośli potrafią odróżniać fikcję od rzeczywistości. Ja czytam z przyjemnością i mam z tego frajdę. Natomiast czytelnik taki jak Ty.. Fanatyk? Ba! Nawet nie czytelnik. Postawiłeś sobie za cel szukać dziury w całym. Tylko czy to Ty? Czy może ksiądz z kazaniem wyskoczył? I zamiast usilnie obrzydzić dzieciakom dzieciństwo zajmij się księżmi w Twoim mieście, którzy chodzą na dziwki, gwałcą dzieci, mają własne rodziny albo bezkarnie władowując się w czyjeś rodziny.
no pewnie ! bo cały świat nic nie robi tylko marzy o poznaniu twojej opinii! och dziękujemy, że mogliśmy to wreszcie przeczytać, jesteś taka znaną i cenioną przez nas osobą, że czuję się teraz jakbym zmartwychwstała! ojć , czyżbym użyła słowa, które tutaj nie pasuje do sytuacji ? Na krzyż! jestem za pewne opętana! :O
Nie no...chwila....trudno się jednak nie zgodzić, że w "Kamieniu filozoficznym" był jednak bohaterem poytywnym, a w wszystkich tomach zbyt dużo autorka zadaje sobie trudu, by wzbudzić do niego sympatię(np. przez opis jego dzieciństwa i źródła jego niechęci do ojca głównego bohatera) by traktować go jako negatywną postać, zwłaszczaże jest(moim zdaniem) postacią najciekawszą w całej książce, bo choć odrobinę złożoną.
Ale osobiście podobały mi się te książki, podobnie zresztą jak Tolkien i Lewis...Narnia była ukochaną książką mojego dzieciństwa, a Harry będzie taką książką dla młodszych pokoleń.
Dla mnie od samego początku Snape był pozytywnym bohaterem może dlatego , że zaczęłam czytać od Cary Ognia .
nie wiem jak było w książce ale filmy są dobre i nic poza tym, natomiast od początku czułem, że Snape jest pozytywnym bohaterem, na tyle, na ile wymagała tego sytuacja. Gnębił głównych bohaterów z obawy czy podołają wyzwaniu. Niby po co uczył Harrego panowania nad umysłem? Chciał, by byli w 100% gotowi na to co ich czeka, sam był gotowy wykonać plan prof. bo jak wiadomo, był po drugiej stronie, dlatego mógł wykonać plan od 1 do 7 części. Ale nie był złym bohaterem. To i tak marna opowieść w gruncie rzeczy lepiej i tak pewnie wyszły filmy niż książki, które z tego co słyszałem pęcznieją w oczach a na tych stronach coraz więcej nudy...filmy lubię fajna rozrywka :)
To nie jest żadna prowokacja, nie pisze o żadnym chrześcijaństwie według Rowling, ta baba się naczytała tych tolkienów czy lewisów i sama nasiąknęła tym klimatem co czuć w Harrym, ja tylko starałem się napisać co moim zdaniem na pewno mogło w fabule filmu wzburzyć tych z kościoła katolickiego i tyle tylko, a jeśli chodzi o postać Snape, to nie czytałem tych wszystkich ksiąg bo nie lubię czytać a i tak czytam za dużo i nic mnie nie zachęca żeby do nich dojść, więc jest to bohater romantyczny, biedny, zniszczony przez nieszczęśliwą miłość, przez cały czas jest kreowany na zimnego skur...a (wzór ojca swoją drogą, dziecko potrzebuje surowej ręki ojca) a moralność Dumbledora choć stanowiąca wzór cnoty jest co najmniej moralnie wątpliwa i to widać w filmie, Dumbledor nie przejmuje się życiem Harrego liczy się tylko zwycięstwo nad złem, Dumbledor jest niczym zły bóg, który posyła swojego syna na śmierć, dla którego liczy się tylko to by zwyciężyła jego racja, Snape z kolei jest tu wzorem cnoty, nie liczą się idee, liczy się dobro chłopca i to jest piękne! no i dlatego stąd ta podwójna gra z Voldemortem. tak jak to widzę, ale dla większość was widzę ta postać pozostanie złem wcielonym, no trudno, nikt nie docenił go w świecie fikcji nie docenią i tej postaci czytelnicy, a Rowling no cóż do mądrych istotek też nie należy choć wypracowała wiele schematów i połączyła je w jedno i tyla
Było by mi łatwiej zrozumieć o co Ci chodzi gdybyś jednak zgłębił tajemnicę używania znaku interpunkcyjnego jakim jest "kropka".
To jest właśnie skutek tego że nie lubi czytać. Większa część jego wypowiedzi to już tradycyjne szukanie dziury w całym. Zawsze jak sobie coś założysz to tą drogą to znajdziesz.
Jeśli dobrze zrozumiałem, to piszesz że nikt z czytelników nie docenia Snapa i wszyscy jak to określiłeś mają go za "zło wcielone". Otóż bardzo się mylisz. Tyle Ci puki co napisze bo nie chce mi się więcej.
przykro mi nie uznaje znaków przystankowych choć stawiam przecinki maniera ze szkoły mi została kurcze
przecież to jest prowokacja. nie masz co robić w domu tylko wypisywać durnoty? idź na dwór,a nie zaśmiecasz forum.
No nic na to nie poradzę, ale od pierwszego tomu darzę wielką sympatią Snape, nie napisałem, że nie czytam, tylko nie lubie czytać a i tak czytam za dużo, jesli chodzi o fantatyskę to lubie np Strugackich, Lema, Huxleya i dalej nie chce mi się myśleć i tyle, zresztą już sam nie wiem kto tu jest większym prowokatorem, ja czy wy, a wy swoją droga wychodzicie na dwór?;p
Nie chce ci się myśleć?
To źle, wiem że w tym wypadku miałeś na myśli że nie chcesz podać większej ilości przykładów.
A co do samego tematu, kościół to sekta, która zrobiła z nikogo ikone, i za tę ikone zabijała wbijając ich wiare nie winnym.
Jeżeli ty w tym coś widzisz, ok, ale to nie dla mnie.
Jeżeli nie lubisz czytać, to nie czytaj.
To nie jest tak łatwe. Jeśli ktoś nie potrafi kochać, nie powinien szukać miłości. Jeśli ktoś nie potrafi żyć bez zabijania nie powinien być ścigany przez prawo...
to takie gdybanie, życie jest paradoksalne i nie się od tego uciec, ludzie robią wiele rzeczy których nie lubią, np wielu nie ma wymarzonej pracy;p A jeśli chodzi o kościół, to tak naprawdę tego nie rozumiem, nie widzę nic zbieżnego w działaniu Kościoła z tym co jest w Biblii. Czy Bóg nie mordował miliony żydów i to często dla nas wydawałoby się z błahych powodów? No!
Nie miałem już w głowie wielkich nazwisk fantastyki którzy na mnie wpłynęli ale i tak wymieniłem najważniejszych:)
A jeśli w ogóle chodzi o ten cały temat (który ja założyłem, no cóż!) to nie rozumiem - wiele hałasu o nic.
Po za tym nie jestem religijny bo jestem Panem Bogiem.
pozdro:)
skąd ty po pierwszych tomach wiedziałeś, że snape ciepi? gusta jak gusta, ale akurat niemalże do samego końca autorka uwydatniała jego najgorsze cechy. większość czytających zapewne wnerwiał do potęgi przez co na końcu wzbudzał takie emocje. marny autor nie ucharakteryzowałby takiej postaci, nie połączył tylu wątków we w miarę spójną całość. jeśli wychwycone schematy mają świadczyć o nieudolności autora to może od razu całą literaturę fantastyczną uznać za mierną i niewartą zwrócenia uwagi, co kto lubi, chłopie. miarą geniuszu może być także umiejętne połączenie schematów, tak jak inteligencji zdolność skojarzenia wielu pozornie oczywistych zagadnień
jakie kontrowersje ma wzbudzać orientacja dumbledore? marzył ci się romans harrego z malfoyem? :| ja może i jestem homo ale takich marzeń nie miałem, bo w całej sadze żadne słowo nawet nie sugeruje możliwości podobnego scenariusza. alegorie do jezusa o ile prawdziwe, o tyle z dupy wzięte. potrawka dla fanatyków religijnych omg nic więcej niewarto tu pisać. skoro nie lubisz czytać to pewnie nie wiesz, lecz bez przeproszenia nie pier**** bo akurat dla zdecydowanej większości snape stał się ulubionym bohaterem, także nie czuj się zbytnio wyjątkowym
czytałeś dawno, nie do końca ,a nawet nieuważnie. jeśli nie interesuje cię fantastyka to nie czytaj i nie zohydzaj innym w tak 'mierny' sposób. dla mnie na przykład najlepsza w tej literaturze jest nadarzająca się sposobność do oderwania od rzeczywistości, a nie doszukiwanie się bzdurnych z nią skojarzeń, ale co kto woli.
Sama JKR nie wiedziała co będzie dalej. Napisała tom pierwszy i tyle. Potem poszło jak z bicza trzasł.
teraz może twierdzić, ze Snape był zakochany w Lili, ale jakoś nie znalazłem tego w informacjach "około pierwszo tomowych".
Mnie również zachowanie Dumbledora się nie podobało - już lepsze było McGonagall, nie mówiąc o Hagridzie.
Od pierwszego tomu Harry jest krzywdzony, ale chyba tylko czytelnik i widz to dostrzegają.
Osoby czytające a potem idące na filmy już od 2 części widzą różnice w treści, a tom 7 vs. filmy 7 i 8 to dla mnie dwie, jak nie trzy różne sprawy.
Cóż, JKR twierdziła od początku, że miała rozpisane zawsze co i jak, że pisząc część I miała już pomysł na zakończenie serii i rozwój poszczególnych wydarzeń. Dodatkowo Alan Rickman mówił niegdyś w wywiadzie, że JKR udzieliła mu, kiedy przygotowywał się do pierwszych filmów, paru wskazówek odnośnie Snape'a, tzn. nie zdradziła mu, jak skończy, ale nakierowała go co do jego prawdziwej roli, co nam sugeruje, że planowała, iż Snape na końcu okaże się dobrym człowiekiem.
Snape różni się od wszystkich, on jako jedyny zachowuje się inaczej niż wszyscy wobec Harrego, nie rozpieszcza go, nie robi z niego superbohatera, który przeżył starcie z sam wiesz kim, hamuje chłopca swoim zachowaniem by ten nie poczuł się złotym dzieckiem i nie wiadomo kim, by wiedział, że jest taki sam jak wszyscy, to piękna lekcja która mu cały czas daje, w przeciwieństwie do Dumbledora, który zupełnie inaczej widzi postać chłopca, pragnie go wykorzystać w walce z voldemorthem, zresztą pewnie jakbym doczytał ale pewnie czasu nie znajde (teraz akurat wrzuciłem się w fenomenologie Hegla wiec mi za daleko) to bym więcej znalazł takich zbieżności, nadrobiłem filmem i tyle. Nie mogę udowodnić, ale mam znajomych, którzy to potwierdzą, miałem znajomą, która sikała po prostu na myśl o potterze, gdy jej powiedziałem, że Snape jest dobry uznała to za zniewagę i nadinterpretacje, niestety tylko ona wie, że ja wiedziałem wcześniej, ale nie o dowód tu chodzi, już od początku Snape "pomaga" w sposób niewidoczny Harremu gdy ten wpadnie w pułapkę, część rzeczy dowiadujemy się na końcu sagi, ale niektóre o wiele wcześniej.
Nie chciałem nikomu nic zohydzić każdy ma prawo czytać co chce, ja tylko mówię moje odczucia, 99% literatury jest pisana tak samo i nie ma w niej po prostu czegoś ponad, ponieważ żyjemy w czasach gdy większość książek pisze się takim samym stylem, już pod tym względem wynika moja ocena no i po latach wreszcie ujrzałem co wpłynęło na rowling, co ona czytała za nim zaczęła pisac harrego no i oczywiście, co ważne to nie jej wina to już sprawa intertekstualności, ale to już za wiele na ten krótki komentarz pozdrawiam nie zmienia faktu ze powieść wywołała powszechne poruszenie i mnoga ilość intepretacji za to liczą się punkty, ale nie zmienia faktu ze to masowa literatura dla masowego czytelnika
Nawet czytać mi się nie chce tych bredni które powypisywałeś... Przeczytaj wszystkie książki, potem się wypowiadaj, bo w dupie byłeś gówno widziałeś... Snape nigdy nie był pozytywnym bohaterem O.o Przy 5-7 części dużo się w tych sprawach zmieniało... Skończ już pisać te swoje wywody...
co do Dumbledore'a to nie mogę się zgodzić, że wykorzystywał Harry'ego. Dumbledore chciał, żeby Snape tak myślał. Takie odniosłam wrażenie oglądając film. Albus był mądry i umiał przewidywać pewne rzeczy, więc sądzę, że wiedział, że Voldi zniszczy część siebie zabijając Pottera. Poza tym wielokrotnie czytając miałam wrażenie, że dyrektor traktował Pottera jak swojego syna. Jasne, nie był idealny i miał mroczną przeszłość, ale to by było dziwne, gdyby Dumbledore był od początku do końca krystalicznie czysty i dobry. Jaki człowiek jest?
a nawiązania do jezusa nie zauważyłam. Dlaczego wszystko musi się toczyć wokół religii chrześcijańskiej?
a jeśli chodzi o Snape'a... nie żebym umniejszał jego zasługi, ale o ile można jeszcze usprawiedliwić pewną ważniejszą sprawą jego stosunek do Harry'ego, to nie można zapominać, że przez niego Lupin stracił szanse na zrobienie kariery profesora w Hogwarcie, a co gorsza jego kąśliwe uwagi na temat Syriusza miały prawdopodobnie wpływ na to, że i on pewnej nocy udał się do Departamentu Tajemnic... I jeszcze jedno mnie zastanawia: czy osoba, która nie czytała książek (jak np. autor tego tematu) zdaje sobie sprawę z tego, że Snape w młodzieńczych latach nie tylko służył Voldemortowi, ale także nieświadomie sprawił, że Voldemort ruszył w pościg za Potterami... Tak, odkupił winy, czytelnik po przeczytaniu ostatniego tomu może uznać, że był postacią pozytywną, ale na pewno nie krystaliczną.
no tak fakt nie doczytałem nawet wszystkich części nie widziałem moja wina, moja bardzo, ale nie uważam, że mam potępiać słabość Snape tylko dlatego, że w trakcie gdy był totalitaryzm Voldemorta to on ratując swoje życie stanął po stronie zła, ale z drugiej strony nigdy nie był po stronie zła i tyle, ja od pierwszego tomu miałem go za postać pozytywną, ale to nie chodzi o to Snape jest chyba najbardziej ludzką postacią ze wszystkich ukazanych w Harrym zresztą to zbyt skomplikowane za pewne pełno odpowiedzi nie ma nawet w książkach i pozostaje tylko nasza nieudolna intepretacja chciałem tylko pokazać co za analogie odkryłem które mogą poruszyć chrześcijanina intepretującego film a zrobił się z tego jakiś wielki temat nawet nie wiem czy aż godny tylu postów;p
Z głową wszystko w porządku? Jakie ty bzdury piszesz! Skąd ty to wymyślasz?
Chocby fragment o tym że harry niszczy nieśmiertelną duszę, która powinna być niezniszczalna. Przecież on jej nie niszczy. On zabija "żyjące" cząstki voldemorta, odsyła je na drugą stronę. A że voldemort postanowił sobie porozrywać duszę to już jego rzecz...
Albo "Snape z kolei jest tu wzorem cnoty, nie liczą się idee, liczy się dobro chłopca i to jest piękne!"
Co za bzdura! Snape do samego końca gardził Harrym a robił to wszystko tylko ze względu na Lili.
Albo zarzut że wszystko co jest w tej sadze gdzieś tam już było. NO CO TY NIE POWIESZ???
Przecież cała ta historia aż się roi od odniesień do klasyki! tylko że to nie jest wada. Tak miało być od początku. Różdżki, miotły, zaklęcia, eliksiry, smoki, gnomy... Przecież Rowling nigdy nie twierdziła że to są jej oryginalne pomysły.
Rowling jest świetną pisarką, co stwierdziło wiele autorytetów (między innymi sam Stephen King).
Zresztą, żeby móc wypowiadać się o jej pisarstwie, musiałbyś najpierw zaznajomić się z oryginalną, angielską wersją, która jest nieporównywalnie lepsza niż, nieco infantylny, przekład Polkowskiego.
Niesamowite, jakie wnioski potrafią wyciągnąć ludzie czytając (albo raczej nie czytając) HP.
A tak w ogóle, to jak można nazywać Rowling nie za mądrą kobietą? Siedzisz w jej głowie Mariouszek? Rozmawiałeś z nią? A może mierzyłeś jej IQ? Pomijając tłumaczenia Polkowskiego, to uważam że należy docenić fabułę książki, która według mnie jest majstersztykiem. Wszystko w tej książce miało jakieś znaczenie, swoje wyjaśnienie. Mnie na przykład podczas czytania fascynował zawiły bieg wydarzeń, wszystko od 1. do 7. części zdaje się być zaplanowane przez autorkę na samym początku - i to jest fajne, ciągłe nawiązywanie do detali z poprzednich części. A Mariouszek powinien jednak zauważyć, że jednak za bardzo się czepia, chyba ze złośliwości... A Snape moim zdaniem był w połowie dobry i zły, o ile to w ogóle możliwe jest:) Ja sama nie uważam aby Harry był okropnie zarozumiałym chłopcem, którego Snape musi karać za to, że jest sławny. Bzdura, nie uważasz, że Harry dostał już lekcję życia u ciotki Petunii i nie potrzebne mu zwałki od Snape'a? :P
on faktycznie napisał że rowling jest nie za mądra!
jakim nadętym arogantem trzeba być żeby wypisywać takie rzeczy?
no ale faktycznie ona niezbyt mądra. bo co takiego zrobiła?
napisała jedynie opasłą, siedmiotomową, niezwykle dopracowaną i spójną sagę która porwała pół świata i przy okazji, zbiła na tym fortunę. też mi wyczyn.
byle głupek by to potrafił. pewnie nawet mariouszek jakby się napiął, to też by coś takiego napisał.
Prawda jest taka że Rowling dosyć często zdarzały się różnego rodzaju niedopracowania i błędy. Nie są one co prawda jakieś rażące i nie dotyczą raczej tych głównych wątków. Pojawiają się natomiast częściej przy opisach przebiegu różnych zdarzeń oraz dotyczą braku w pewnych momentach konsekwentnego opisu tego całego magicznego świata. Często brak także logiki. I proszę mi tu niczego nie zarzucać, że jestem anty itd., bo wręcz przeciwnie. Jestem fanem całej sagi i stanowi ona kawał mojego życia, a te błędy i niedopatrzenia mimo wszystko żadną miarą nie przełożyły się na osłabienie mojego uwielbienia dla całej tej historii:)
Nie żebym się czepiał, ale ktoś chciał przykładów, więc zamieszczam to co mniej więcej pamiętam a że książki czytałem dawno to mogłem coś zamotać. Najbardziej na świeżo napisałem te z Insygniów, ponieważ jestem w trakcie czytania.
- używanie radia. Przecież było to mugolskie urządzenie, a czarodzieje mimo to mieli nawet swoje audycje radiowe.
- obchodzenie świąt Bożego Narodzenia i funkcja ojca chrzestnego. Przecież w książkach wyraźnie nie było Boga, a to jest przecież przejawem wiary w niego.
- długość działania eliksiru wieloskokowego. W Insygniach podczas wesela (a tak w ogóle było wesele a kiedy był ślub? – ale przecież i sama ceremonia ślubu jest podyktowana wiarą. Ale skoro mogli obchodzić Boże Narodzenie to będąc jednak w pewien sposób konsekwentnym ślub też mógłby się odbyć. Chyba że Rowling zrobiła by coś na kształt ślubu cywilnego.) Wracając do tematu, napisane jest że Harry zażył eliksir rano, a popołudniu i wieczorem gdy trwa wesele wciąż jest pod postacią Barnego, i nie pisze nic by w jego trakcie zażywał kolejną dawkę. Podczas innych sytuacji zażywania przez bohaterów eliksiru jego działanie mijało znacznie szybciej (np. akcja w ministerstwie, przenosiny Harrego z domu Dursleyów.)
- Podczas przenosin Harrego, głupotą jest aby cel ochrony tej całej akcji, a więc Harry leciał chyba najmniej pewnym z możliwych środkiem transportu i w towarzystwie „ochroniarza” który nie może używać czarów i skutecznie go w ten sposób obronić w czasie zagrożenia.
- synchronizacja wylotu Harrego z domu na Privet Drive z teleportacją Dursleyów. Moody przed wylotem, nie patrzy na zegarek ani nic z tych rzeczy. Po prostu wylatują w przypadkowej chwili (gdy wszyscy są ją już po prostu gotowi) nie konsultując się w żaden sposób z Dedalusem.
- Quirrel nauczał w Kamieniu Filozoficznym w Hogwarcie już minimum drugi rok, a Dumbledore mówił przecież że żaden nauczyciel obrony przed czarną magią nie utrzymał tego stanowiska dłużej niż rok. Ale jest jednak możliwość że po prostu nauczał czegoś innego. Tylko dlaczego wobec tego nie został przedstawiony na uczcie powitalnej jako nowy nauczyciel obrony przed czarna magią?
- głoszące informacje patronusy. Logicznie rzecz biorąc są bardziej efektywniejsze w szybkim porozumiewaniu się na odległość niż sowy, czemu zatem były tak rzadko wykorzystywane?
- zastanawiam się czemu Dumbledorowi tak zależało na wyciągnięciu wspomnienia o horkruksach od Slughorna. Przecież on dobrze wiedział że Slughorn na pewno mu wyjawił czym są horkruksy. Dumbledore był już przecież w trakcie ich poszukiwania. Tak naprawdę odzyskując to wspomnienie dowiedział się tylko że Voldemort zamierzał podzielić swoją duszę na 7 części (tworząc 6 horkruksów). Ale nie mógł się przecież spodziewać tego że w tym wspomnieniu Voldemort ujawni ile zamierza stworzyć horkruksów.
- i jeszcze takie oto mała rzecz którą zauważyłem wczoraj podczas czytania 7 części. Gdy Harry pod postacią Runcorna atakuje Umbridge w Sali sądowej: „uniósł różdżkę, nie dbając o to, że wystawała spod peleryny niewidki” i „Yaxley … dostrzegł zawieszoną w powietrzu rękę Harry’ego z różdzką wycelowaną prosto w niego.”, a kilka stron wcześniej było napisane: „Runcorn był tak wysoki że Harry musiał się garbić, żeby peleryna przykryła mu wielkie stopy”. Także nie wydaj mi się żeby to było fizycznie możliwe aby spod peleryny sięgającej do ok. kostek podniesienie ręki na wysokość barków skutkowało odsłonięciem jej spod tejże peleryny.
oo i przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz. Dlaczego Harry widzi testrale dopiero w 5 czesci po śmieci Cedrika? Przecież był także świadkiem śmierci swoich rodziców, a więc powinien je widzieć także w poprzednich częściach.
mi się wydaje, że nie widział testrali, bo przy śmierci rodziców był tak mały, że patrząc na tę śmierć nie był świadom tego co się dzieje...
Ale tak po prawdzie powinien je widzieć w czwartej części, a nie w piątej, Cedric zginął w Czarze ognia.
A Quirrel uczył wcześniej mugoloznawstwa. Możliwe, że rok wcześniej zmienił profesję, pod koniec roku szkolnego i to ogłosili.
Skąd wiesz, że wcześniej uczył mugoloznawstwa? Jest o tym wzmianka w książce czy powiedziała o tym Rowling?
Nie, w książce na 100% tego nie było, ostatnio czytałem akurat te rozdziały i tam nie ma o tym wzmianki. Nie wiem czy Rowling to ogłosiła w wywiadzie, ale pewnie tak musiało być, ja to przeczytałem na tutaj http://pl.harrypotter.wikia.com/wiki/Slatero_Quirrell . W sumie to chyba jedyne logiczne wyjście, bo tak sobie myslę, że przezież inne przedmioty były zajęte,a o mugoloznastwie nic nie mówili w pierwszym tomie. Niekoniecznie musi to byc prawda, ale na logikę biorąc, musiał wcześniej czegoś uczyć w Hogwarcie, a Obrony nie mógł uczyć, bo by go już nie było.
mariouszek jak śmiesz obrażać takich wybitnych pisarzy jak Tolkien ja też jestem wierzącą osobą ale nie dopatruję się znaczeń religijnych w każdym filmie czy w każdej książce. Moim zdaniem to Kościół dopatruje się wątków religijnych bo szuka rozgłosu w dzisiejszych czasach religia nie jest już najważniejsza w życiu człowieka kościół nie ma się do czego przyczepić a powinni zajmować się swoimi własnymi problemami a nie krytykować dzieła innych takich jak J.K Rowling. Szukanie w Harrym Potterze religii jest szczytem głupoty...
a obraziłem? Tolkiena w sumie tez nie znam podobnie jak Rowling, bo nie czytałem ich w ich oryginalnym języku, bazuje niestety na tłumaczeniach, ale nie o to chodzi, widzę tylko wielki związek pomiędzy harrym a władca pierścieni, pisałem głównie ze nie jestem zwolennikiem takiej prozy, choć sam w młodości dałem się porwać jej magii, ale po 4 tomie zrezygnowałem z dalszego śledzenia już mnie to że tak powiem nie intrygowało. Podobnie z filmem, pierwsze części są w miare okey, 1 i 2 familijna, no i zdecydowanie najlepsza 3, która pokazała, że ze zwykłej prozy można zrobić naprawdę kawał dobrego kina, ale to wiemy nie od dzisiaj, ale potem gdzieś tak znowu po 4 i 5 części nie chciało mi się oglądać, znam tylko streszczenia i następnie sięgnąłem po część ostatnią z ciekawości bo słabo pamiętałem streszczenie. Rowling polegając na starym dobrym złotym środku stworzyła ksiązkę która stała się bestsellerem, a bestseller nie oznacza od razu sztuki na wysokim poziomie;p Po za tym udało jej się to, bo sama się tego nie spodziewała, nie znam jej osobiście, nawet telewizyjnie, znam tylko ją z paru tłumaczeń książkowych i tyle ale to nie ważne bo autor dawno umarł (odsyłam do Barthesa;p), najprawdopodobniej nieświadoma bawiąc się tego typu literaturą i konwencją stworzyła wątki, które w jakiś sposób nie podobały się kościołowi katolickiemu i ta dziwna klątwa za nią szła ostro (nawet w jakimś polskim wydaniu na stroni 666 jest scena którą można powiązać z praktykami okultystycznymi) wszystko to zbieg okoliczności może być, albo wpływ złego ducha ja się nie znam tylko komentuje, ale myśląc o tym, że gdy ktoś "czyta harrego to wiedz że coś się dzieje", chciałem się dowiedzieć co się dzieje, choć wątpię np, że taki Natanek widział lub czytał, bo by diabeł nim rzucił o posadzkę, nie chodzi o to, siadam se do 7 nr 2 z myślą, że może wyłapie co by mnie zabolało gdybym był na miejscu tych ortodoksyjnych katolików i przy okazji jeszcze być może prze tępo akcji zacząłem to kojarzyć z Władcą pierścieni Jacksona i mówię o kurcze tu język wężów tam język elfów, tu jakieś horkruksy do zniszczenia tam pierścień, tu wciąż podróżują tam podróżują, atak na hogwart jak ataki na twierdze, a potem jeszcze wątek śmierci i zwycięstwa nad śmiercią tu akurat skojarzony bardziej z Aslanem z Narnii (ale też wielka brytyjska literatura,) która jednak została pokazana bez śmierci, być może fajny sposób, żeby było trochę inaczej, ale ktoś może to odebrać jako obrazę i taką uknułem interpretację, ale tylko uknułem bo w dupie mam czy to ma związek z jakimś tam jezusem czy nie, bo nie jestem idiotą by nie wiedzieć ze w sztuce nie o to chodzi, ale chodzi o to żeby poruszać i innych rusza tak jak ten temat nie warty tylu postów, dziękuje za uwagę:)
A to są bardzo ciekawe spostrzeżenia. Proponuję zamieścić je gdzieś w innym temacie i zacząć dyskusję na ten temat, bo mogą wyjść całkiem fajne wnioski.
- używanie radia. Przecież było to mugolskie urządzenie, a czarodzieje mimo to mieli nawet swoje audycje radiowe.
musieli jakoś słuchać muzyki, skoro mieli swoje zespoły itd.
- obchodzenie świąt Bożego Narodzenia i funkcja ojca chrzestnego. Przecież w książkach wyraźnie nie było Boga, a to jest przecież przejawem wiary w niego.
to, że o nim nie wspominali, nie znaczy, że nie wierzyli.
- Podczas przenosin Harrego, głupotą jest aby cel ochrony tej całej akcji, a więc Harry leciał chyba najmniej pewnym z możliwych środkiem transportu i w towarzystwie „ochroniarza” który nie może używać czarów i skutecznie go w ten sposób obronić w czasie zagrożenia.
to było dokładnie zaplanowane. Uznali, że Voldemort ruszy za najlepszymi Aurorami. Dlatego najpierw zaatakował Moody'ego a potem Kingsleya.
- głoszące informacje patronusy. Logicznie rzecz biorąc są bardziej efektywniejsze w szybkim porozumiewaniu się na odległość niż sowy, czemu zatem były tak rzadko wykorzystywane?
Ponieważ niewielu ludzi potrafiło je wyczarowywać.
- zastanawiam się czemu Dumbledorowi tak zależało na wyciągnięciu wspomnienia o horkruksach od Slughorna. Przecież on dobrze wiedział że Slughorn na pewno mu wyjawił czym są horkruksy. Dumbledore był już przecież w trakcie ich poszukiwania. Tak naprawdę odzyskując to wspomnienie dowiedział się tylko że Voldemort zamierzał podzielić swoją duszę na 7 części (tworząc 6 horkruksów). Ale nie mógł się przecież spodziewać tego że w tym wspomnieniu Voldemort ujawni ile zamierza stworzyć horkruksów.
Dumbledore wiedział, że Slughorn wyjawił Voldemortowi czym są horkruksy, ale nie mógł wiedzieć, jak dokładnie przebiegła ich rozmowa, jakie jeszcze szczegóły i informacje były tam zawarte.
Hm. Na pewno jest coś w tym co napisałeś, niektóre rzeczy są bardziej niepewne, niektóre mniej. Aczkolwiek spostrzeżenia są naprawdę ciekawe, nad niektórymi z nich również kiedyś rozmyślałam.
1) używanie radia. Przecież było to mugolskie urządzenie, a czarodzieje mimo to mieli nawet swoje audycje radiowe.
- tak naprawdę to czarodzieje korzystają z mnóstwa mugolskich urządzeń, np. samochodów. w MM jest przecież Urząd niewłaściwego użycia produktów mugoli ;)
2) obchodzenie świąt Bożego Narodzenia i funkcja ojca chrzestnego. Przecież w książkach wyraźnie nie było Boga, a to jest przecież przejawem wiary w niego.
- o tak. dumałam nad tym niejednokrotnie. w końcu w przekładzie Polkowskiego ferie zimowe nazywane są po prostu okresem świątecznym, bożym narodzeniem, a ferie wiosenne wielkanocą. argument, że skoro nie jest to wspomniane, to nie znaczy, że nie wierzą nie do końca jest wystarczający, przynajmniej dla mnie. jest to takie niedookreślone, ale tworzy swój klimat - w końcu obchodzą wigilię, mają prezenty, choinki itd. z tym, że to wszystko bez żadnych religijnych refleksji. ciekawe jak to widzi Rowling.
3) długość działania eliksiru wieloskokowego.
- racja z tym weselem. jasne, można by uznać, że to jest tak oczywiste, że Rowling nie musiała dodawać fragmentów w stylu; "po rozmowie z Elfiasem Doge Harry poszedł do Nory by wypić kolejną porcję eliksiru", ale mimo wszystko w innych sytuacjach było to zawsze podkreślone, a już szczególnie w Komnacie Tajemnic. co do ślubu Billa i Fleur - jest opisany przecież obrządek, który zastępuje zwykły, mugolski ślub - jakiś czarodziej prowadzi ceremonię, a na koniec używając różdżki wypuszcza na nich srebrne iskierki (jest to opisane na stronie 152 i 153 w IŚ) fakt faktem, że nie jest to ksiądz ani kościół, więc o bogu znów ani słowa.
4) podczas przenosin Harrego, głupotą jest aby cel ochrony tej całej akcji, a więc Harry leciał chyba najmniej pewnym z możliwych środkiem transportu i w towarzystwie „ochroniarza” który nie może używać czarów i skutecznie go w ten sposób obronić w czasie zagrożenia.
- tu już nie zgadzam się ;) w książce jest to dokładnie wytłumaczone dlaczego, co i jak. przypuszczano, że Voldemort pomyśli, że Harry jest z najlepszymi aurorami, dlatego był z Hagridem, którego wcale też nie tak łatwo się pozbyć (jest przecież półolbrzymem). i w istocie tak było - najpierw zaatakował Moody'ego, potem Kingsleya itd. dopiero sam Harry zdradził się przed śmierciożercami.
5) synchronizacja wylotu Harrego z domu na Privet Drive z teleportacją Dursleyów.
- nie pamiętam tego dokładnie, ale wydaje mi się, że wszystko było dograne na ostatni guzik.
6) Quirrell nauczał w Kamieniu Filozoficznym w Hogwarcie już minimum drugi rok, a Dumbledore mówił przecież że żaden nauczyciel obrony przed czarną magią nie utrzymał tego stanowiska dłużej niż rok. Ale jest jednak możliwość że po prostu nauczał czegoś innego. Tylko dlaczego wobec tego nie został przedstawiony na uczcie powitalnej jako nowy nauczyciel obrony przed czarna magią?
- szczerze mówiąc, ciekawe. na pewno było tak, że wcześniej uczył czegoś innego, bo to, że był nauczycielem wcześniej w Hogwarcie (tzn. zanim Harry do niego zaczął uczęszczać) jest również pewne. zacytuje fragment Czary Ognia jako dowód: "Aż później, cztery lata temu, pojawiła się niespodziewanie szansa powrotu. Pewien czarodziej, młody, głupi i naiwny, zawędrował do puszczy, która stała się moim domem. Och, to była szansa, o której marzyłem, bo był nauczycielem w szkole Dumbledore’a. Łatwo poddał się mojej woli." Także małe przeoczenie autorki, że nie wspomniała o tym, że Quirrell objął inne stanowisko.
7) głoszące informacje patronusy. Logicznie rzecz biorąc są bardziej efektywniejsze w szybkim porozumiewaniu się na odległość niż sowy, czemu zatem były tak rzadko wykorzystywane?
- tak jak już ktoś napisał - mało kto potrafi je wyczarować. i czemu aż taka różnica w efektywności? z tego, jak to opisywała Rowling sowy potrafiły zawsze odnaleźć adresata, w każdych warunkach pogodowych i biorąc pod uwagę większość sytuacji zajmowało im to niewiele czasu.
8) zastanawiam się czemu Dumbledorowi tak zależało na wyciągnięciu wspomnienia o horkruksach od Slughorna.
- owszem, o horkruksach wiedział, ale nie wiedział jakie inne informacje zawiera te wspomnienie. może liczył na jakieś wskazówki? jakieś inne dane? domyślili się przynajmniej, że Voldemorta na pewno nie usatysfakcjonował jeden czy dwa horkruksy i, że czeka ich cięższe zadanie niż by przypuszczali.
9) Dlaczego Harry widzi testrale dopiero w 5 czesci po śmieci Cedrika? Przecież był także świadkiem śmierci swoich rodziców, a więc powinien je widzieć także w poprzednich częściach.
- d-o-k-ł-a-d-n-i-e. naprawdę chciałabym poznać odpowiedź na te pytanie. myślałam nad tym nawet wczoraj, oglądając 4 część filmu. nie mam na to żadnej logicznej odpowiedzi i faktycznie może to być poważny błąd. MOŻE chodzi o to, że Harry śmierci swoich rodziców NIE PAMIĘTA? trochę mętne to wytłumaczenie, ale nic innego nie przychodzi mi do głowy.
co sądzicie? ;)
Co do kwestii nr 9: Rowling wyjaśniła to w wywiadzie. Odpowiedź na to pytanie jest też w FAQ na stronie wydawnictwa Media Rodzina:
Dlaczego Harry mógł dostrzec testrale dopiero w "Zakonie Feniksa"? Czy nie powinien był móc widzieć je wcześniej, ponieważ widział śmierć rodziców, Quirrella i Cedrika?
Często mnie o to pytano. Harry nie widział śmierci swoich rodziców. Znajdował się wtedy w swoim łóżeczku (miał wtedy tylko roczek) i, jak mówiłam w "Kamieniu Filozoficznym", jedyne, co dostrzegł, to błysk zielonego światła. Nie widział także śmierci Quirrella. Stracił przytomność zanim Quirrell zmarł i usłyszał o tym z ust Dumbledore`a w ostatnim rozdziale. Jednak był świadkiem śmierci Cedrika i to sprawiło, że mógł zobaczyć w końcu testrale. Dlaczego nie mógł ich dostrzec wracając na stację? No cóż, nie chciałam tworzyć nowej tajemnicy, która nie mogłaby być rozwiązana przez długi czas, bo aż do końca tomu czwartego. Zdecydowałam zatem, że dopóki Harry nie wyjdzie z pierwszego szoku i naprawdę nie zrozumie czym jest śmierć (tj. nie zrozumie, że Cedrik odszedł na zawsze i nigdy nie wróci, co zawsze trwa niezależnie od tego, w jakim jest się wieku) nie będzie w stanie zobaczyć testrali. Po dwóch miesiącach z dala od szkoły, podczas których miewał koszmary i bez końca wracał we wspomnieniach do morderstwa, testrale nabrały kształtu, który stał się dla niego widoczny.
http://www.mediarodzina.com.pl/nowa/harry_potter/tresc.php?id=100