książkę czytałem lata temu, ale szybko mi się znudziła, dlatego też nie znałem ostatnich części. Rowling jest słabą pisarką, na samym początku sagi zdradza, że Snape jest pozytywnym bohaterem, a wszystko ma układ podobny do wielu znanych brytyjskich powieści, czy popularnych na całym świecie baśni i bajek. Najwięcej analogii z Władcą Pierścieni czy Opowieściami z Narnii widać właśnie w ostatniej części, ale i co gorsze jest w niej wiele diametralnych zmian, które powodują, że ludzie, powiedzmy "wierzący" biorą sobie bardzo do serca mocne przesłanie.
Teraz już rozumiem czemu Kościół prowadzi nagonkę na Harrego Pottera i trudno nie zgodzić się z ich obawami, to co jest najbardziej drażniące w tej kwestii to przede wszystkim końcówka, która nawiązuje do śmierci Aslana, a więc do śmierci Jezusa Chrystusa. W tym miejscu Harry Potter zbliża się do apokalipsy, bo właśnie tam ofiara Jezusa zostaje sparodiowana przez węża, bo właśnie nam zostaje ona przedstawiona w innej postaci i czy historia "udawanej" śmierci Harrego nie jest właśnie parodią śmierci Jezusa i jego następnie zmartwychwstania w celu pokonania zła?
Wiele elementów może budzić takie kontrowersje, jak chociażby niszczenie kawałek po kawałku duszy Voldemortha, a tymczasem dusza ludzka jest nieśmiertelna i nic jej zniszczyć nie może, ale Jezus i jego banda czyli Harry i przyjaciele mają taką moc. I tak dalej i tak dalej.
Gdy czytałem pierwsze tomy Pottera moją ulubioną postacią od początku stał się Snape, człowiek cierpiący, co jeszcze bardziej potwierdziło, gdy jego rolę dostał jeden z najciekawszych i najlepszych aktorów współczesnych czasów. Być może naiwnie marzyła mi się mała rewolucja, że Harry i Malfoy zakochają się w sobie i wspólnie będą stanowić złączone siłę Griffindoru i Sliterinu, ale to by było znowu zbyt kontrowersyjne, tak jak kontrowersje wzbudzała orientacja Dumbledora.
Film jak i cały cykl książkowy określam miernie, gdy się czytało, miało się wrażenie, że to już się skądś zna, a gdy oglądało, no cóż ja już te filmy widziałem;p Pomimo głębi, którą pod koniec film starał się nasiąknąć wszystko to pozostało płytkie. Nie oceniam z perspektywy księdza Natanka, co by było absurdem, bo ktoś tak może pomyśleć, tylko jako widz, który już trochę przeczytał i trochę widział w swoim życiu. Nie jest to ani film dla dzieci, a już na pewno za mało przekonujący dla młodzieży czy starszych i tyle
Drogi metalzul86, bardzo chętnie odpowiem na większość Twoich pytań, bo nie są one wcale błędami/nielogicznościami. :)
- używanie radia. Przecież było to mugolskie urządzenie, a czarodzieje mimo to mieli nawet swoje audycje radiowe.
Radia używane przez nas są elektryczne, owszem, ale zauważ, że w VII części, gdy Ron nastraja radio, to robi to różdżką. Radia czarodziejów były przystosowane do magii - nie były one napędzane elektrycznością, tylko hmm energią magiczną, jeśli mogę to tak nazwać. ;) Poza tym, ważna rzecz!: to nie tak, że mugolskie urządzenia nie działaja, np. zegarki, nie działają te, które są napędzane ELEKTRYCZNOŚCIĄ, co było mówione w Czarze Ognia, a to duża różnica. Np. windy w Ministerstwie nie były napędzane elektrycznością.
- obchodzenie świąt Bożego Narodzenia i funkcja ojca chrzestnego. Przecież w książkach wyraźnie nie było Boga, a to jest przecież przejawem wiary w niego.
No cóż, nie wiem jak wytłumaczyć kwestię świąt chrześcijańskich w HP, ale co do pozycji ojca chrzestnego, to trzeba zagłębić się w obyczaje panujące w Anglii, czyli tam, gdzie rozgrywa się akcja HP, by zrozumieć sens tego. ;) Otóż na jednym potterowskim forum była dyskusja o tym i osoba zaznajomiona powiedziała, że ojciec chrzestny w Anglii nie jest tak związany z wiarą jak u nas: jest to człowiek zaufany, wybierany przez rodziców, by sprawował opiekę nad dzieckiem, gdy oni nie mogą tego robić. I w Anglii nie ma do zestawu do tego 'matki chrzestnej', jest sam ojciec, to też tłumaczy, dlaczego Harry nie miał matki chrzestnej.
- długość działania eliksiru wieloskokowego. W Insygniach podczas wesela (a tak w ogóle było wesele a kiedy był ślub? – ale przecież i sama ceremonia ślubu jest podyktowana wiarą. Ale skoro mogli obchodzić Boże Narodzenie to będąc jednak w pewien sposób konsekwentnym ślub też mógłby się odbyć. Chyba że Rowling zrobiła by coś na kształt ślubu cywilnego.) Wracając do tematu, napisane jest że Harry zażył eliksir rano, a popołudniu i wieczorem gdy trwa wesele wciąż jest pod postacią Barnego, i nie pisze nic by w jego trakcie zażywał kolejną dawkę. Podczas innych sytuacji zażywania przez bohaterów eliksiru jego działanie mijało znacznie szybciej (np. akcja w ministerstwie, przenosiny Harrego z domu Dursleyów.)
Wesele było i ślub przed nim też przecież. Zresztą ślub nie musi mieć charakteru religijnego, my również mamy śluby cywilne, a ta ceremonia ślubna Billa i Fleur to była taka uroczystość o charakterze świeckim. A co do czasu trwania eliksiru, to zależy to od ilości zażytego wywaru na raz i od ilości 'próbek DNA' osoby, w którą się zamieniamy. Harry zażył cały eliksir z garścią włosów sam, natomiast członkowie Zakonu podczas eskortowania Pottera musieli między sześć osób podzielić eliksir z kilkoma włosami Harry'ego.
- Podczas przenosin Harrego, głupotą jest aby cel ochrony tej całej akcji, a więc Harry leciał chyba najmniej pewnym z możliwych środkiem transportu i w towarzystwie „ochroniarza” który nie może używać czarów i skutecznie go w ten sposób obronić w czasie zagrożenia.
Zapomniałeś tutaj o dwóch ważnych rzeczach: po 1, członkowie Zakonu byli pewni, że Voldemort będzie myślał, iż przenosiny Harry'ego odbędą się w dzień jego urodzin - byli bardzo zaskoczeni, że armia Lorda odkryła prawdziwy termin eskorty. Poza tym Zakon był pewien, że Voldemort nie znajdzie Harry'ego bo będzie pewien, że zostanie on przeniesiony na miotle w towarzystwie wybitnego czarodzieja typu Kingsley, Szalonooki, więc eskorta u boku Hagrida na motocykla może i była ryzykowna, ale to była zmyła. Voldemort nie odnalazłby prawdziwego Harry'ego, gdyby ten nie użył Expelliarmusa, czego NIKT z Zakonu nie mógł przewidzieć, że będzie uznane za jego 'znak rozpoznawczy'.
- synchronizacja wylotu Harrego z domu na Privet Drive z teleportacją Dursleyów. Moody przed wylotem, nie patrzy na zegarek ani nic z tych rzeczy. Po prostu wylatują w przypadkowej chwili (gdy wszyscy są ją już po prostu gotowi) nie konsultując się w żaden sposób z Dedalusem.
Hmm, no bez przesady... nie sądzę, by ta synchronizacja miała być tak dokładna, oni pewnie chyba ustalili między sobą jakąś umowną porę, godzinę, a Szalonooki z bandą weszli do domu Pottera w takim momencie, wiedząc, że w ten sposób się mniej więcej zgrają z Dedalusem i Dursleyami. Tak sądzę.
- Quirrel nauczał w Kamieniu Filozoficznym w Hogwarcie już minimum drugi rok, a Dumbledore mówił przecież że żaden nauczyciel obrony przed czarną magią nie utrzymał tego stanowiska dłużej niż rok. Ale jest jednak możliwość że po prostu nauczał czegoś innego. Tylko dlaczego wobec tego nie został przedstawiony na uczcie powitalnej jako nowy nauczyciel obrony przed czarna magią?
Tak, owszem, Quirrel na bank nauczał przez wcześniejsze lata mugoloznawstwa. Nie wiem dlaczego go nie przedstawiono jako nowego profesora OPCM, tak samo jak nie przedstawiono nowego profesora mugoloznawstwa na jego miejsce. Jest możliwość, że przedstawiono ich, zanim Harry i reszta pierwszorocznych wstąpili do Wielkiej Sali na przydział.
- głoszące informacje patronusy. Logicznie rzecz biorąc są bardziej efektywniejsze w szybkim porozumiewaniu się na odległość niż sowy, czemu zatem były tak rzadko wykorzystywane?
Po pierwsze, taki patronus był chyba zbyt rzucający się w oczy, nie sądzisz? Każdy mógł zauważyć, że ktoś dostaje wiadomość. Poza tym, wygłaszał on informację na głos, więc wiele osób wokół mogło to usłyszeć, co nie zawsze było dobre. Po trzecie, sowy były łatwiejsze do wysyłania informacji - KAŻDY mógł się nią posłużyć, nie potrzeba tu żadnych umiejętności, a żeby wyczarować patronusa, w dodatku jeszcze gadającego, trzeba to opanować - możemy to wydedukować po VII tomie, gdy Ron pyta się Hermionie, czy potrafi go wyczarować, a ona mówi, że chyba tak, bo próbowała. Z III tomu wiemy z kolei, że samo w sobie zaklęcie patronusa jest trudna magią.
- zastanawiam się czemu Dumbledorowi tak zależało na wyciągnięciu wspomnienia o horkruksach od Slughorna. Przecież on dobrze wiedział że Slughorn na pewno mu wyjawił czym są horkruksy. Dumbledore był już przecież w trakcie ich poszukiwania. Tak naprawdę odzyskując to wspomnienie dowiedział się tylko że Voldemort zamierzał podzielić swoją duszę na 7 części (tworząc 6 horkruksów). Ale nie mógł się przecież spodziewać tego że w tym wspomnieniu Voldemort ujawni ile zamierza stworzyć horkruksów.
Dumbledore mówi w 6 tomie Potterowi, że był pewien, że Voldemort wiedział już o horkruksach w chwili, gdy pytał o nie Slughorna. Mógł się o nich bowiem dowiedzieć z ksiąg w bibliotece hogwarckiej, które poruszały tematykę horkruksów - zostały one usunięte dopiero, gdy Dumbledore został dyrektorem. Albus spodziewał się więc, że Voldemort potrzebował od Horacego jakiejś innej ważnej informacji dotyczącej horkuksów. Racja, nie spodziewał się informacji o ilości horkrusów, ale czegoś równie istotnego na pewno, bo wiedział, że skoro Horacy tak to ukrywał, wstydził się, to chodzi o coś ważnego.
- i jeszcze takie oto mała rzecz którą zauważyłem wczoraj podczas czytania 7 części. Gdy Harry pod postacią Runcorna atakuje Umbridge w Sali sądowej: „uniósł różdżkę, nie dbając o to, że wystawała spod peleryny niewidki” i „Yaxley … dostrzegł zawieszoną w powietrzu rękę Harry’ego z różdzką wycelowaną prosto w niego.”, a kilka stron wcześniej było napisane: „Runcorn był tak wysoki że Harry musiał się garbić, żeby peleryna przykryła mu wielkie stopy”. Także nie wydaj mi się żeby to było fizycznie możliwe aby spod peleryny sięgającej do ok. kostek podniesienie ręki na wysokość barków skutkowało odsłonięciem jej spod tejże peleryny.
Tego trochę nie rozumiem. Takie już naciągane czepianie się szczegółów. xD Te Twoje powyższe tezy jeszcze mają znaczenie, ale to akurat jest dziwne.
Jak więc widać, większość Twoich domniemanych nielogiczności da się wytłumaczyć lub wydedukować na podstawie treści samych książek albo przypuszczeń potwierdzonych przez Rowling w wywiadach.
"A co do czasu trwania eliksiru, to zależy to od ilości zażytego wywaru na raz i od ilości 'próbek DNA' osoby, w którą się zamieniamy. "
Skąd te informacje? W książce również tego nie było, jakiś wywiad?
ja nie ale jest miliony innych posranych prozaików którzy piszą tak samo to jest dopiero ciekawe, to jak u Huxleya starszego który powiedział, że gdyby jednemu milionowi małp dano każdej po maszynie do pisania, wśród z nich znalazłby się jakiś Szekspir czy Dante;p
Jeśli Rowling nie jest dobrą pisarką, nie miałaby takiego sukcesu. To raz. Dwa: jest osobą wierzącą w Boga, sama to przyznała. Jako jedyna z rodziny chodziła do kościoła w dzieciństwie. Po trzecie: Potter nie zmartwychwstał, bo tak naprawdę nie umarł. Jak mówiła legenda: kto ma wszystkie Insygnia Śmierci, jest jej Panem. Miał Pelerynę, Różdżkę, Kamień, dodatkowo poświęcił się: dostał wybór.
Żal mi Kościoła. Nie wiem czemu, ale dla nich fantasy to zawsze zło o_O
no właśnie o tym pisze, nie umarł, ale zmartwychwstał a właściwie sparodiował popularną w literaturze ofiarę jaką musi złożyć ten dobry, często reprezentujący dobro czyste, tak jak Jezus jeden ze wzorów ale i nie pierwszy w historii świata, hieh Kościół lubi się czepiać rożnych rzeczy, nie wiem jak oni interpretują harrego, tylko słyszałem wypowiedzi papieża, Natanka i coś tam w gazecie się przeczytało, ale dokładniej nic nie wiem, nie zrobiłem rozeznania w terenie, ale zrobiłem rozeznanie we własnym umyśle tak po prostu, bez większej ideologii bo to nie jest powód dla którego nie jestem wielbicielem tego rodzaju prozy, ja po prostu nie jestem wielbicielem prozy z małymi wyjątkowymi wyjątkami jak np proza Witkacego;p
Zapoznaj się proszę z pojęciami:
Parodia to wyśmianie czegoś. Ja osobiście (i podejrzewam, że nikt nie widzi) nie widzę nic śmiesznego w tej scenie.
Ta scena jest tak zwanym odniesieniem. Nie wyśmiewa sceny, jedynie pokazuje ją poprzez symbolizm. Postać Harrego JEST ODNIESIENIEM (nie PARODIĄ) do postaci i historii Jezusa. Nie należy tego odbierać jako atak na WSPANIAŁĄ I nIEdoTykalnom Religię w pana mojego Jezuska bo Rydzyk i Natanek tak mówią. Co jak co ale te osoby nie są jakimś szczególnie dobrym przykładem ludzi oddanych Bogu, a raczej Natanek to fanatyk, a Rydzyk to biznesmen. W każdym razie to tylko książka (i jak twierdzisz kiepska) która nie zagraża w żadnym stopniu 2000 letniej religii ogarnij się.
Pozdro, sorry że tak późno odpisuję.
Normalny Katolik
Po ponad stronie rzeczowej dyskusji Twój komentarz zmienił wszystko.
Co do tematu - ci którzy się bulwersują że Kościół się doszukuje nawiązań na siłę, wydaje mi się że po prostu właśnie na siłę chcą bronić Harry'ego. Każdy w miarę ogarnięty czytelnik musiał widzieć analogię między Harry'm a Jezusem, tylko czy mógłbyś mi wytłumaczyć, dlaczego gdy Aslan jest w stanie powrócić by pokonać zło, ponieważ poświęcił się by ratować zdrajcę - jest to piękna analogia do dzieła Zbawienia, a gdy Harry Potter jest w stanie powrócić by pokonać zło, ponieważ poświęcił się by ratować pozostałych bohaterów ze strony dobra - jest to bulwersująca parodia?? Piszesz, że dlatego iż Harry nie umarł naprawdę tylko znalazł się między życiem i śmiercią, a zatem nie zmartwychwstał. A wyobrażasz sobie jaka by była nagonka gdyby zmartwychwstał naprawdę? "Rowling pokazuje dzieciom, że zmartwychwstać może zwykły człowiek, zatem zmartwychwstanie Jezusa nie było niczym nadzwyczajnym". I właśnie wtedy byłaby nawet uzasadniona - inaczej jest w przypadku obdarzenia Boskimi cechami sprawującego władzę mówiącego lwa, który z natury swojego istnienia nie istnieje, a inaczej gdyby otrzymał je człowiek, zwłaszcza ten którego my znamy od początku i wiemy że nie jest nikim wyjątkowym. Zatem poświęcenie Harry'ego jest analogią do poświęcenia Jezusa, ale sam Harry cech Bożych nie ma - i uważasz że z tego powodu jest to bezczelna parodia? Bo z Twojego postu wynika jakobyś za nie-parodię uważał tylko sytuację w której Harry prawdziwie umarł, ale zatem jego zmartwychwstanie byłoby cechą zarezerwowaną dla Boga.
"W tym miejscu Harry Potter zbliża się do apokalipsy, bo właśnie tam ofiara Jezusa zostaje sparodiowana przez węża, bo właśnie nam zostaje ona przedstawiona w innej postaci" - mógłbyś rozwinąć, bo czytam to zdanie po raz któryś i naprawdę nie jestem w stanie wyrobić sobie pewności o czym mówisz?
"Wiele elementów może budzić takie kontrowersje, jak chociażby niszczenie kawałek po kawałku duszy Voldemortha, a tymczasem dusza ludzka jest nieśmiertelna i nic jej zniszczyć nie może, ale Jezus i jego banda czyli Harry i przyjaciele mają taką moc. I tak dalej i tak dalej. " Zarzut trochę bez sensu. To, czego z duszą zrobić nie można zrobił Voldemort, rozszczepiając ją na kawałki, przez co "przekroczył granice tego, co zwykle nazywamy złem" (Dumbledore). Nie wiem dlaczego bulwersuje Cię to, że można te cząstki zniszczyć, skoro to Voldemort zrobił to co naprawdę jest niemożliwe. Tak jak z fałszywego założenia możesz wyprowadzić każde twierdzenie, tak wiedząc że Czarny Pan rozszczepił swoją duszę, można już bez zarzutów wymyślić czy da się je zabijać czy nie. Być może tutaj trochę Cię zmylił film, w którym scenarzysta wymyślił sobie, że to co "dziecko" które Harry zobaczył na dworcu King's Cross było cząstką duszy z horkruxa wysłaną tam by umrzeć (przynajmniej tak to zrozumiałem). W książce jest jasno powiedziane że oderwana cząstka duszy nie może żyć bez przedmiotu w którym została zaklęta, chyba że przed jego zniszczeniem właściciel połączy ją z powrotem ze swoją, co dokonuje się przez skruchę (choć "jest to ból tak wielki, że może nawet zabić"). Również co do dziecka na Kong's Cross w książce sprawa jest jasna - to będzie ta pozostała w ciele cześć duszy Voldemorta. Na dowód:
(...) Ale zanim spróbujesz mnie zabić, radzę ci zastanowić się nad tym, co zrobiłeś... spróbuj okazać skruchę, Tomie Riddle...
- Co?
(...)
- To twoja ostatnia szansa - rzekł Harry - jedyne, co ci pozostało... widziałem, czym się
staniesz, jak tego nie zrobisz... bądź mężczyzną... spróbuj... spróbuj okazać skruchę..."
W momencie gdy Czarny Pan zabija siebie odbitym zaklęciem, ta część duszy "normalnym" sposobem jest przeniesiona do zaświatów, nie ma żadnego zabijania duszy czy coś, po prostu jest to normalna śmierć człowieka, tyle że człowieka który swoją duszę okaleczył.
Nie ma to może dużego związku z tym głównym tematem, ale skoro już wypowiadałeś się o Snape'ie, to:
- Nieprawda, że Snape jest jedynym bohaterem o tak bogatej osobowości, równie bogate są kreacje Dumbledore'a, Draco Malfoya, ciekawych postać jest zresztą wiele, nawet jeśli przez ich drugoplanowość jest im poświęcone mało czasu i trochę trzeba sobie też dopowiadać, np. Narcyza Malfoy, James Potter, Rufus Scrimgouer.
- "w trakcie gdy był totalitaryzm Voldemorta to on ratując swoje życie stanął po stronie zła, ale z drugiej strony nigdy nie był po stronie zła i tyle" - zbyt starasz się na podstawie filmów wyobrażać że wiesz co jest w książce ;) Snape przyłączył się do Voldemorta z własnej woli, nawet w szkole nie był w stanie zaprzeczyć gdy Lily zarzuca mu, iż marzy o zostaniu jednym z jego zwolenników. Poza tym jedynymi osobami, które wiedziały że Snape podsłuchał przepowiednię byli Dumbledore i Snape, więc sam fakt że Severus ochoczo poszedł do Voldiego by mu o tym powiedzieć dowodzi że nie służył pod przymusem. Gdy zrozumiał że ten będzie chciał zabić tę, którą kochał błagał o ochronę dla niej poświęcając na śmierć Jamesa i Harry'ego. Faktyczne nawrócenie to dopiero moment po śmierci Lily. Odkupił swoje winy, ale to nie znaczy, że można jego postać tak krystalizować jak Ty próbujesz nie znając faktów. Poza tym, nie da się obronić jego bezczelnego prześladowania Gryffindoru w ogólności, niezależnego od jego złożonego stosunku do Harry'ego.
- Za to "moralność Dumbledora choć stanowiąca wzór cnoty jest co najmniej moralnie wątpliwa i to widać w filmie" - znowu, tylko w filmie. Albus przewidywał, że jedynym sposobem na ocalenie Harry'ego może być sytuacja w której ten dobrowolnie przyjdzie zginąć z ręki Voldemorta, "wzbudzając" tym czar zostawiony przez matkę, dlatego musiał wmówić Snape'owi że nie troszczył się jego losem. Moralność Dumbledore'a (nie mówię o młodości oczywiście) to moralność tak usilnie (moim zdaniem, zbyt usilnie) propagowana przez Kościół, czyli nie godzenie się na mniejsze zło. Dlatego Dumbledore zawsze jest gotów chronić każdego, nawet jeśli może to spowodować śmierć większej ilości osób w przyszłości, byle nie wydać wyroku na tę jedną osobę, choćby była bardziej winna niż Ci którzy mogą zginąć w wyniku jej ochrony (sztandarowy przykład to oczywiście chronienie Malfoya, mimo że o mało co nie zabił Rona i Katie Bell, ale ten sam schemat widać gdy nie mówi Harry'emu prawdy w 5. tomie - nie pamiętam czy film był tak dokładny więc być może tego już nie rozumiesz o czym mówi). Czy ta moralność jest wątpliwa, może i tak, ale właśnie w tę stronę w którą zaleca Kościół.
Hmm, to miało być krótkie wyjaśnienie jak to widzę, naprawdę w miarę krótkie...
Odnoszę wrażenie że celowo chcesz uniknąć odpowiedzi na to co Cię zapytałem skoro nieczytanie książek przeszkodziło CI w interpretacji mojej wypowiedzi - pierwszy akapit nie ma nic co by się odnosiło do książki a nie do filmu, pytania do Ciebie też nie mają nic wspólnego z książką bez filmu, w drugim akapicie to ja Ciebie pytam o to co sam napisałeś, więc jeśli masz problemy ze zrozumieniem swojej wypowiedzi to nie dziwię się że mojej też nie rozumiesz. W trzecim sam Ci napisałem to co musisz wiedzieć o książce, bo miałem podejrzenie że źle interpretujesz myśląc o filmie. W 4 akapicie też w większości to ja Ci streszczam książkę więc sumarycznie 3,5 akapitu na 4 nie wymaga czytania książki. Szkoda, bo wydawało mi się że spotkałem jednego z nielicznych ludzi który starają się negatywny stosunek między HP a religią wytłumaczyć, a nie "bo to oczywiste żę tak jest", ale cóż...Liczę że może jednak odpowiesz rzeczowo choć na 2 pierwsze akapity, bo do nich ani jedno zdanie z książki nie jest potrzebne. A jeśli nie - powiem tyle że bardziej byś wyszedł z twarzą gdybyś po prostu udawał że przestałeś subskrybować temat sprzed pół roku i nie zauważyłeś odpowiedzi.
mariouszku, wytłumacz mi jedno. Dlaczego w Narnii Aslan jest lwem. Chrystus był przecież barankiem, rzecznikiem wybaczania, słuchania, kochania nieprzyjacioły swoich, nadstawiania drugiego policzka, etc, etc. Wszak lew wredny jest, żre baranki tudzież inną chudobę, do nadstawiania policzka nieskory i nierychliwy. Koncepcja miłości też jakaś taka mało nowotestamentowa. Co lew prawi? Kochajcie mnie i padajcie przede mną na kolana bo jak nie, to ja was... W Narnii Aslan-Chrystus jest wojownikiem, królem... A kto go tym królem uczynił, kto prawo mu dał domagać się by wszyscy na mor*dy na nim padali? Gdzie tu chrześcijańska doktryna wolnej wiary (a może ja na mor*ę upaść nie chcę)? A gdzie tu poświęcenie? Skoro Aslan wiedział z góry że zmartwychwstanie, to jakie to poświecenie? Harry w Insygniach idzie na śmierć z zamiarem oddania życia, bez nadziei na taktyczne zmartwychwstanie.
To już teologiczny problem. Po pierwsze jest lwem, bo w naszej kulturze zachodu lew jest kojarzony z władcą, z królem zwierząt. Ale nie decyduje tu tylko symboliczność, Aslan jest Trójcą Świętą, nie reprezentuje tylko Boga, ale i jego syna Jezusa i Ducha Świętego. Jest tutaj zlany w jedną całość. Aslan symbolizuje siłę starotestamentowego Boga, który jednocześnie ma wielkie serce i kieruje się w swoich poczynaniach dobrem. Bóg ze starego Testamentu też jest takim Bogiem, który każe żeby oddawano mu część, bo jak się zdenerwuje to holocaust i koniec z narodem wybranem;p Co nie zmienia faktu, że naprawdę nie rozumiem twojego pytania. To tak jak powiedzieć, dlaczego, no nie wiem Bolesław Chrobry jest królem, jakim prawem, czemu ma on być królem. (o to brzmi jak pytanie marksisty/komunisty, czemu ktoś ma nami rządzić skoro równi jesteśmy wobec siebie;p) Tak więc ten zestaw pytań wydaje mi się raczej dziecięcą gadaniną typu czemu jest tyle zła na świecie;p
Jeśli chodzi o powstanie z martwych to już sprawa nie nasza a teologów, ale właśnie w tym leży piękno tej idei, czy ty uważasz, że zmartwychwstaniesz? Jezus też zadawał to samo pytanie, bał się śmierci, ale zaufał swojemu ojcu, by działa się jego wola. Jezus nie miał nic do gadania, choć paradoksalnie był Bogiem na ziemi. Aslan nie wie czy powstanie z martwych, Aslan właściwie powstaje dzięki wierze ( to coś jak w Piotrusiu Panie "Wierzę we wróżki", tym bardziej, że kościół uważa, że największym zwycięstwem szatan jest niewiara, nie wierzenie w istnienia Boga, lub też właśnie chociażby nie wierzenie w zmartwychwstanie;p) odradza się tylko dlatego, że nie brakowało tych, którzy stanęli przeciwko złu i je pokonali. To była ich nagroda, wieczne szczęście u boku Boga-Aslana. Po za tym teraz przed chwilą przypomniał mi się apokryf Apokalipsa Mojżesza, tam właśnie jest widzenie tego jak szatan wdziera się do nieba i toporem odrąbuje głowę pana Boga, oczywiście ta wizja przedstawia przyszłość, to co może się wydarzyć jeśli wszyscy odwrócą się od Boga, być może w takim razie śmierć Aslana jest śmiercią Boga w Narni Królestwie Niebieskim, ale dzięki temu, że byli jeszcze tacy co w niego wierzyli (i nie mówie tylko o ludziach) On zdołał powrócić. Oczywiście to dopiero wierzchołek góry lodowej do tego jak można w ten sposób podejść interpretacyjne do złożonej postaci Aslana. Jeśli chodzi o Harrego Pottera to jakoś tam nie widzę zmartwychwstania, chłopak tylko udawał, że nie żyję. To jak zażycie specjalnego specyfiku z Haiti, dzięki któremu serce bije wolniej, ale wygląda się jak trup. Od tyle voodoo sztuczka:)
Ale ty mnie bawisz tą krotochwilną teologią małomiasteczkowego proboszcza - pana i boga swojej małej, tępej trzódki. Kiedy nie potrafisz odpowiedzieć na pytanie wprost mówisz że nie rozumiesz, już udzieliłeś odpowiedzi albo chamsko odpowiadasz że pytanie że jest głupie i udzielenie odpowiedzi na nie zapewne nie licuje z twoją godnością. Otóż zapamiętajcie wikary: nie ma głupich pytań, wyłącznie głupie odpowiedzi. Pytanie o pochodzenie władzy jest zasadniczym pytaniem jeżeli chodzi o rozwój każdego społeczeństwa a ustrój narnii to klasyczna monarchia feudalna i już na horyzoncie widzę nadchodzący absolutyzm, w dodatku nieoświecony. Siedzi sobie gostek na tronie i się jara jak wiejskie dziewuchy całują go w troczki od kalesonów. Twój przykład Chrobrego jest bardzo ciekawy: jak zapewne wiesz ten wybitny władca sam dokonał ironicznej parafrazy ofiary Jezusa krzyżując swoich przeciwników, ale do rzeczy. Duch święty jest gołębicą, lew w tradycji biblijnej nie jest symbolem pozytywnym - nawet jakiś późniejszy prorok czy inny starotestamentowy król jednego udusił, inne chciały zjeść kolejnego świętego ale aniołek zabronił... biedne wygłodzone lwy... Zmartwychwstanie. Czy dobrze zrozumiałem? Samo zmartwychwstanie uzależnione jest od wiary - ergo bez wiary nie ma z. (będę pisał skrótem). Aslan WIE że z. bo jego ofiara jest czysta (o ile pamiętam książkę - krew niewinnych, stół się rozpada itd. - swoją drogą musiał być niezłym zadufkiem uważając się za całkowicie niewinnego...). To znaczy że nie jest to wiara a wiedza. A czy to nie prowadzi do wniosku, że nad lwem jest coś jeszcze np. źródło owej wiedzy, np. treser:). Co do Harrego. Myślałem wikary że przypier.... to jest przyczepicie się do innego, ciekawego kazusu. Harry zmartwychwstaje, bo tym jest w rzeczywistości powrót z dworca, ale z. aktem własnej woli - mógł wejść do pociągu który zawiezie go dalej... Czyżby żeby zasiadł po prawicy..:). Tymczasem sam zadecydował o powrocie. Tytułem zakończenia tej przydługiej tyrady - inny wielki pisarz chrześcijański - Tolkien serdecznie nie lubił Narnii, głównie za jej nachalny dydaktyzm.
myślę, że bardzo zagłębiamy się w te religijne bzdury, schodzimy na same dno poruszając tak górnolotny temat, myślę, że po prostu nie ma sensu tego kontynuować, bo nie dość, że prowadzimy to na dziwnym poziomie to jeszcze nie ma między nami żadnego porozumienia:) Ja chciałem bawić się tylko w interpretacje, bo każdy widz ma prawo do własnej, a nie w teologie;p
"no tak, nie odpowiadam celowo, bo albo uważam je za nieadekwatne, albo za głupie, albo, że odpowiedź na nie została już dana". No chyba jednak nie, bo gdybyś podjął dyskusję na ich temat to teraz byś nie wypisywał takich nonsensów jak Harry udający że nie żyje (dla jasności - wiem że to nie wina Twoja tylko idiotycznego scenariusza. Tylko problem taki że jak próbuję Ci pokazać gdzie wyciągasz błędne wnioski z filmu, Twoim zdaniem jest to głupie bo Ty wiesz inaczej, albo odpowiedź została dana, co z tego że mówię właśnie o tym ze ta odp jest błędna). Więc jeśli naprawdę masz na celu coś więcej niż uchylanie się od odpowiedzi gdy widzisz zagrożenie że możesz nie mieć racji, zachęcam do odpowiedzi na nie. Jak jakieś uważasz za głupie czy nieadekwatne możesz po prostu napisać czemu tak uważasz, ja Ci napiszę czemu moim zdaniem ma sens. A jak nie no to cóż, opowiadaj dalej o udającym śmierć Harrym, tylko i tak nikt nie będzie brał Cię na poważnie.
no tak, nie odpowiadam celowo, bo albo uważam je za nieadekwatne, albo za głupie, albo, że odpowiedź na nie została już dana
no dobra, a co tam w końcu sobie rozmawiamy:)
Jak rozumiem pierwszy akapit to kwestia zmartwychwstania. Dlaczego Aslana zmartwychwstanie podoba się bardziej kościołowi niż Harrego to zapytaj ich. Może dlatego, że wierzący Lewis napisał to w taki mniej więcej sposób jak jest postrzegane w Biblii zmartwychwstanie Jezusa i już. Dlaczego Harry jest gorszy? Bo w Apokalipsie jest napisane, że szatan przy końcu świata będzie parodiował boskie poczęcie i jego śmierć powstanie z umarłych i tyle, a co mamy w Harrym, chłopaka, który udaje, że umarł, bo nie umarł, by następnie siłą sugestii przekonać zgromadzonych na placu do cudownego zmartwychwstania i pogłębić swoją cudowność oraz wiarę w siebie, że oto ja, ten którego nie zgładził Voldemort i którego ja sam zgładzę. Od i tyle. Czy nadal coś cię gryzie w tej kwestii? To tak jakby Jezus wstał z grobu i poszedł do faryzeuszy - Widzicie gnoje jestem żywy a wy zgnijecie w Szeolu;p
Jeśli chodzi dalej, to czytałem przed chwilą opisy Snape i Dumbledora na wikipedii, wiem, że nie ciekawe źródło, ale prezydent też z niego korzysta;p I jak zauważyłem w postaci Snape widzę że tak ogólnie powiem człowieka, a Dumbledore wciąż jest dla mnie wątpliwy. Gdy poruszałem kwestie tych dwóch postaci już w ogóle nie myślałem o kościele w tej kwestii, myślałem o tym co mnie gryzie. Bo po zobaczeniu ostatniej części kompletnie przestałem ufać Dumbledore, całkowicie odwróciłem się od niego, bo był dla mnie no nie wiem jak to określić, jak pisałem moralnie wątpliwy, z czego Snape ani przez chwilę mi się taki nie wydał, bo jego słabości są typowo ludzkie, a Dumbledore jest boskim skur...em;p I ta kwestia jest ciekawsza, bo my nie jesteśmy nuncjuszami, żeby wiedzieć, co w głowie siedzi tej instytucji zwanej kościołem, możemy tylko zgadywać:)
a tak wogóle tak se w necie grzebałem i
http://www.katolik.pl/harry-potter---dobry-czy-zly-,1125,812,cz.html?idr=397
może trzeba zajrzeć do tej i tym podobnych pozycji. W tym fragmencie nie ma nic o Snape, szkoda, wiele też spraw trzeba przyznać takie z dupy wyjęte, ale w sumie jak to mówią w diabeł tkwi w szczególe;p Za to ciekawie zanalizowana postać Dumbledore, pomyślałem sobie, że spróbuje znaleźć fragment z książki, gdy Harry rozmawia z Dumbledorem niby w zaświatach, ten dialog może wiele rozświetlić:) pozdrawiam
kurcze, przeczytałem, cała rozmowa na King Cross nie ma sensu, przecież to wszystko dzieje się w głowię Harrego, on stara się wybielić postać uwielbianego profesora. Prawdopodobnie Dumbledore jest słabym człowiekiem, który udaje silnego;p ale to już po kontynuujemy innem razem:)
Pytanie czy ta rozmowa dzieje się naprawdę czy tylko w głowie Harry,ego jest tu chyba fundamentalne, ponieważ tak naprawdę w dyskusji o moralności Dubmbledore;a jednym z najważniejszych cytatów jest "domyślałem się. A tak się składa że moje domysły zwykle się sprawdzają" na pytanie czy wiedział że Harry przeżyje. Jeśli to tylko Harry'ego wyobraźnia to rzeczywiście Dumbledore przedstawia się zupełnie inaczej. Ale ja uważam że to działo się naprawdę z kilku powodów:
- Harry był absolutnie pewny tego że zginie, zatem jeśli Dumbledore jest jego wymysłem, to jak on może mówić Harry'emu że przeżył?
- Dumbledore wyjaśnił dlaczego różdżka harry'ego zadziałała sama, a raczej trudno aby Harry wpadł na to sam, aby wpadł na jakiekolwiek sensowne wytłumaczenie
- kwestia tego że Harry ma wybór czy wrócić czy umrzeć byłaby bezsensownie wprowadzona gdyby Harry tylko stracił przytomność a nie znalazł się pomiędzy śmiercią a życiem - oczywiście on mógłby sobie to wyborazić, ale po co Rowling miałaby o tym pisać?
Jak dla mnie zarówno Snape jak i Dumbledore to ludzie którzy odkupili swoje winy, i dlatego są bohaterami pozytywnymi. Więcej tu pisać nie będę bo jak rozumiem chcesz poczekać aż kiedyś obejrzysz sobie filmy, co tam niżej pisałeś. Moim zdaniem ich obejrzenie nic Ci nie da - filmy nie pokazują takich szczegółów osobowościowych, w ogóle bardzo spłycają całą historię. Jeżeli będziesz miał plan poświęcić te 5h czasu, to o wiele więcej się dowiesz na interesujące Cię tematy przeczytawszy w tym samym streszczenia oraz te rozdziały które najwięcej mówią o działaniach Dumbledora i Snape;a, czyli:
Zakon Feniksa:
- "Najgorsze wspomnienie Snape'a" (od 3 gwiazdek do końca),
- Jedyny, którego zawsze się bał (ożywiona dyskusja na temat dlaczego Dumbledore nie próbwał zabić Voldemorta, moim zdaniem nie świadczy nic o jego moralności, ale nie fair by było pozbawiać Cię tego argumentu, nawet jeśli dla mnie to nie o to tu chodzi),
- Utracona Przepowiednia
Książę Półkrwi:
- Sectumsempra, Podsłuchana przepowiednia (chodzi o kwestie dotyczące tego co podane w tytule, jak widzisz zę jest tylko nic nie wnosząca do nich dyskusja o czym innym to przeskakuj)
- Jaskinia, Wieża Rozjarzona Błyskawicami, Ucieczka Księcia
Insygnia Śmierci:
- Życie i kłamstwa Albusa Dumbledore'a, Brakujące lusterko, Opowieść Księcia (no i King's Cross już czytałeś).
Myślę że przeczytanie tego to mniej więcej tyle czasu co obejrzenie tych dwóch filmów które chciałeś, a w przeciwieństwie do filmów tu dowiesz się większości tego co być chciał wiedzieć.
Jak chodzi o Aslana, to może źle sformułowałem, nie tyle chodziło mi o to czemu to się Kościołowi bardziej podoba, bo tego nie wiemy, ale w założeniu tematu pokazałeś że to też Twój pogląd: "co jest najbardziej drażniące w tej kwestii to przede wszystkim końcówka, która nawiązuje do śmierci Aslana, a więc do śmierci Jezusa Chrystusa." Zauważ że Aslan też idzie potem na pole bitwy by pokonać czarownicę i pokazuje je że zmartwychwstał, więc nie widzę żeby tutaj Harry robił cokolwiek bardziej by pokazać swoją wielkość. Poza tym Harry nie mówił im że zmartwychwstał czy że znalazł się miedzy śmiercią a życiem, mówi po prostu "nie broniłem się, a jednak przeżyłem", zatem sugeruje jakby w ogóle nie znalazł się w zaświatach tylko po prostu przeżył, umniejszając splendor, w przypadku Aslana to zmartwychwstanie "pełną gębą". A ani on ani Aslan nie mogli go uniknąć, bo musieli pokonać złego/złą i nie mieli możliwości jak Jezus pokazać się tylko uczniom, bo w przeciwieństwie do niego nie byli wszechmocni. Kwestia tego czy masz rację mówiąc że Harry udawał że umarł wiąże się ściśle z odbiorem sceny King's Cross więc nie ma sensu wywlekać tego drugi raz.
Czytałem znacznie większe fragmenty książki Kuby niż to co mi podesłałeś i powiem tyle: autorka radzi rodzicom, aby sami zapoznali się z książką jeśli jej nie wierzą, ale by tylko ją przekartkowali bo przeczytanie w całości jest niebezpieczne. I nie mogę oprzeć się wrażeniu że ona właśnie tylko ją przekartkowała. Jest tam trochę dobrze brzmiących argumentów, ale niestety nie przemawiają one do mnie dlatego, że każdy z nich podany jest obok kilku bezsensownych, które można jednym cytatem obalić oraz kompletnie wyrwanych z kontekstu. Wydaje mi się że Kuby bardzo chciała zabłysnąć, i dlatego zamiast zebrać istniejące argumenty przeciw harry;emu i je uargumentować, uznała że sama musi wymyślić jeszcze 100 własnych, a ponieważ chyba nawet satanistycznej książce ciężko by było aż tyle ich wytknąć, za bardzo naciągnęła fakty by mieć zaufanie do tych części, które wydawały by się sensowne.
Ostanie zdanie bez sensu wyraziłem, a już nie mogę zedytować, powinno być jakoś tak: za bardzo naciągnęła fakty abym mógł mieć zaufanie do tych części, które wydawały by się sensowne. W ogóle przepraszam za literówki, ale znowu wyszło że napisałem Ci elaborat i pod koniec już na szybko to klepałem, widzę też raz małą literę w kontekście Jezusa, ale jako że jak już mówiłem jestem wierzącym to nie jest to broń Boże żadna zaczepka, tylko jedna z literówek których tam kilkanaście pewnie jest.
spoko, w sumie zauważyłeś kilka ciekawych spraw, ale odezwę się dopiero jeśli kiedyś bardziej zagłębie się w lekturę, ale to pewnie nie prędko, pozdrawiam:)
Nie jestem ekspertem od spraw HP, po prostu jak coś czytam to już robię to dokładnie aż zrozumiem wszystko co się dzieje ;) Minusem względem statystycznego czytelnika jest to że przez to mogę mniej książek poznać, ale chyba bym się nie zamienił ;) Więc może i mam w miarę spójną rozkminę (zwłaszcza że HP to jedne z moich ulubionych książek, choć nie ulubione), ale jak chodzi o znajomość faktów i szczegółów to na pewno nie mam co się równać z fanami którzy czytali serię po kilkanaście razy, podczas gdy ja większość tylko raz, tylko ostatnie dwa powtarzałem. A szanse masz na pewno, bo o ile oczywiście część z tego co pisałem to fakty których nie podważysz, większość to jednak moje argumenty za jakąś tezą, które nie koniecznie muszą się okazać prawdziwe. A cóż, jeśli się okaże że nie masz szans to mi będzie miło (;p), nie tyle dlatego żeby mi nad życie zależało na przekonaniu jednej osoby że HP nie jest taki zły, choć byłoby to miłe z pewnością, tylko dlatego że widząc Twoją argumentację obawiałem się że będziesz tą osobą która mnie przynajmniej częściowo przekona do swoich racji (zwłaszcza że jak pisałem w książce Kuby widziałem kilka zdań które wzbudziły we mnie pewien niepokój, tylko że akurat ich autorka nie jest kimś komu bym uwierzył w cokolwiek ważniejszego niż przepis na naleśniki). Więc jeżeli kiedyś uznasz że masz ochotę przeczytać te rozdziały co Ci wymieniłem to chętnie do dyskusji wrócę, też z tą myślą powyższy post pisałem żeby to było to wszystko co miałem ochotę Ci powiedzieć przed ich ewentualną lekturą. :)
Oo, teraz zauważyłem że braveserus nie tylko dał dużo wnoszący komentarz ale też odświeżył nim temat sprzed 4 miesięcy, a ja z nim. No trudno, najwyżej mi nie odpiszesz.
J.K.Rowling nie jest słabą pisarką. Świadczy o tym jej sukces! Milionom ludzi się to podoba. A takie przybliżanie religii do książek jest nieco nie na miejscu. Ponieważ to jest osobista sprawa. We Władcy Pierścieni był Czarodziej i nikt się nie przyczepia!
jo tam Hitler też jest popularny, podoba się milion ludziom na świecie i odniósł sukces.
Nie wiem dlaczego nie można mieszać książek z religią, czy książki są z zupełnie innego świata czy co? I jaka osobista sprawa? ja nie pisałem o żadnej osobistej sprawie, nie myślałem ani o religii mojej ani Rowling. Można napisać gówno i odnieść sukces, sukces kasowy nie świadczy przecież o tym, czy jest ktoś dobrym czy złym artystą, świadczy tylko czy jest popularny czy też nie, zresztą nie ważne, se tylko napisałem pewną interpretację a wszyscy piszą jakieś bzdury nie związane z tematem hieh
Może książka zawiera pewne nieścisłości, ale mnie to nie dziwi, książka składa się przecież z 7 tomów ja nie zwracam na to uwagi, nie porównuję książki do innych bo książki są różne a przede wszystkim nie porównuję tej książki do religii, pamiętam jak kiedyś mówiono, że Aslan to Jezus, a książce Rowling dostrzegano same zło, przez długi czas nie mogłam tego zrozumieć, chyba chodzi oto ( tak zrozumiałam ), ze w książce nie ma podziału na dobro i zło, nie ma takiej jasnej granicy, no ta magia, dla mnie jest to ciekawa książka i tyle, porównanie do Jezusa jak dla mnie jest nie na miejscu
Tak wiem i doskonale to rozumiem. Tak naprawdę chodziło tylko o swojego rodzaju porównanie, bo wszystko można ze wszystkim porównać, takie komparatystyczne zabawy z analizą, ale nie chodzi o to, sytuacja w świecie, nagonka kościoła na Harrego itd sprawiła, że w takim kontekście oglądałem ostatnią część filmową (podkreślam, że nie czytałem wszystkich części bo zwyczajnie historia przestała mnie z czasem ciekawić, podobnie z filmem nie widziałem wszystkich ekranizacji, bo już przestawały być ciekawe po prostu, ale na ostatnią część się skusiłem z ciekawości a wiec part I i part II;p) i pomyślałem o analogiach z brytyjską (ale i nie tylko) literaturą, czy wreszcie z wątkami religijnymi, których nie brakowało w twórczości wielu nawróconych pisarzy Brytoli:) I właściwie tylko tyle, oczywiście poruszyłem jeszcze kwestie która mnie boli, a więc moralności dwóch najważniejszych mentorów Harrego (świadomie bądź nieświadomie) czyli Dumbledora i Snape'a. I to oczywiście otworzyło dość skomplikowane kwestie poruszane przez wszystkich tutaj, ale niestety nie mogę się wypowiadać skoro jak wiecie nie od dziś moja wiedza jest szczątkowa, nie jestem poterromaniakiem, nie mam takiej wiedzy jak wy, podałem tylko swoje wątpliwość mając pewną podstawową wiedzę o cyklu i oglądając jego zakończenie w wersji filmowej to tylko tyle. To nie jest na poziomie, tak jak nie wiem, że czepiałbym się, że u Tolkiena nie ma kościołów;p Dlatego wyłączyłem się z rozmowy tutaj, bo już zbyt absurdalne mi się to wszystko wydało i momentami nie na miejscu. Co w tym złego czy Aslan jest Jezusem, czy on symbolizuje cholera wie kogo, może tylko lwa zwyczajnego, którego jednak Czarownica nie zgładziła;p Co za różnica. Po za tym chciałem wskazać, to, że Snape chodzi w czarnej szacie to nie znaczy, że jest od razu postacią negatywną, podobnie jak biała szata nie czyni z Dumbledora pozytywnej. Dla mnie i już to mówiłem od początku Snape wydał się najciekawszą postacią, której zaufałem i najbardziej polubiłem i jak się okazało miałem nosa do niego, że wcale nie taki diabeł straszny jak go malują;p Od i tyle mój błąd, że cykl mi się znudził i nie czytałem dalej, ale co zrobić, Tolkien też mnie nudził, ale go skończyłem (może rzeczywiście w oryginale jest o wiele lepszy ale się nie przekonam). Po za tym moim zdaniem, że nawet jeśli większość uważa ze Snape to zły, to w takim razie uważam, że Dumbledore też nie należy do dobrych i tyle i ten wątek warto rozwinąć ale niestety nie przeczytam Harrego w całości, może chociaż zobacze, ale! i podkreślam to ale;p, nie wiem na ile jest zgodność filmu z pierwowzorem, choć w sumie to nie ważne, jeśli już ja sobie doglądnę 6 część być może piątą bo nie wiem czy ją widziałem w całości i wtedy chciałbym podyskutować o moralności tych dwóch niejednoznacznych postaci:) Pozdrawiam wszystkich i przepraszam, że z powodu mojego widzimisię nie podjąłem polemiki ale jak już sam wskazałem ja autor tematu nie mam do tego podstaw (życie to paradoks!)
proponuje wnikliwie przeczytać sagę a dopiero potem wysuwać takie wnioski. ''niszczenie kawałek po kawałku duszy Voldemortha, a tymczasem dusza ludzka jest nieśmiertelna i nic jej zniszczyć nie może'' i reszta zdania bez komentarza , naprawdę przeczytaj książkę a potem pisz sobie co chcesz ale nie takie bzdury
to już twoja sprawa czy wniesie czy nie ale myślę żeby coś ocenić pozytywnie lub negatywnie trzeba znać dokładnie temat a nie sugerować się pewnymi elementami. Harry Potter jest jedną wielką baśniową metaforą jeśli ktoś to bierze dosłownie to nie zrozumiał ''morału?'' .
Ja myślę że tu chodzi o coś innego. Harry Potter zwyczajnie zyskał ogromną popularność , której to popularności nie jeden zazdrości a zwłaszcza kościół. My mamy wybór czy mamy czytać Pullmana , Dana Browna, Zmierzch, książki historyczne czy Tomka Soyera itp. Nie mniej jednak że wszystkich z tych czy innych książek Harry Potter pozostaje popularny do dzisiejszego dnia czego nie można powiedzieć o innych autorach. Chyba problem tkwi w tym że jeśli coś jest numer 1 wśród dzieci młodzieży i dorosłych oraz na długo to kościół czuje zagrożenie, bo co jeśli nie zdoła zmanipulować innymi. W Pullmanie nie jakie zeppeliny latały kontrolując wszystko i wszystkich. Uważam że ta książka bardziej trafia w nasze czasy. A my czasu nie cofniemy.
Kościołowi wcale nie chodzi o nawiązanie do kościoła czy parodiowania wiary chrześcijańskiej. Kościół propaguje filozofie upodlonej owieczki, która nie ma prawa do myślenia abstrakcyjnego, rozwoju intelektualnego, marzeń i radości. Wg kościoła czlowiek powinien żyć modlitwą, wiarą, wojna za ojczyznę, śmiercią i umęczeniem. Produkcje , które wprowadzają człowieka w stan relaksu, rozwijają jego horyzonty myślowe, pozwalają na ucieczkę z tego szarego pozbawionego radości świata są zle bo odciągają go od myślenia o ojczyznie, Bogu i śmierci czyli tych wartości, dla których czlowiek wg kościoła powinien żyć a raczej wegetowac. Dlatego ja jestem ogromną fanką fantastyki i sf bo zbyt dużo bólu i cierpienia widzę i doświadczam na codzień a że mam usposobienie buntownicze to nie godze się z rola jaka mam narzucona przez ciemnogród. Jak zasiadam do czytania Harrego Pottera to zapominam choć na chwile o ciężkiej chorobie ojca, o przewlekłej chorobie dziecka czy o cierpieniu ludzi których spotykam w pracy...