To porażka, nie sądzicie? Nie dość, że absolutnie nie odpowiada opisowi Dracona książkowego, to ma jeszcze taki parszywie mogolski wyraz twarzy i jest chyba najbardziej skomercjalizowaną postacią z całego cyklu. Przy czym Draco jest genialnym charakterem i uzupełnieniem w hogwarcich obszczymurkach.
Zaraz fani/nki zmieszają cię z błotem za obrażanie ich kochanego Tomusia Feltonusia. Nie licząc paru aktorów (Helena Bonham Carter, Ralph Fiennes, Michael Gambon, Gary Oldman, Alan Rickman, Maggie Smith, David Thewlis, Robbie Coltrane, Jim Broadbent, Emma Thompson, no jeszcze Tom Felton się poprawił) gra aktorska jest po prostu czerstwa jak wczorajszy chleb z Carrefoura. Czytałem książkę, po prostu nie do porównania. Jak można ta spierdzielić dobrą książkę? Przykro mi, że taki koniec spotkał sagę Harrego Pottera.
Dla mnie końcem nie była tegoroczna premiera, tylko ostatni tom w 2007. Co do fanek, to sikam w gacie ze strachu. Swoją drogą Feltoniak dostał ostatnio wyróżnienia od jakichś komercyjnych stacyjek.
Może nie jestem fanem Feltona, ale też w sumie większość dobrych scen z książki - miał pominięte w filmie. Może wtedy by się lepiej w filmach wykazał. Jak dla mnie to scenarzyści schrzanili, że Felton miał znacznie mniej scen w których mógł się wykazać.
Co nie zmienia faktu, że grał słabo, nie oddawał tych emocji co postać Dracona opisana w książce
Jakby miał więcej scen to byłoby to za dużo. Wcale nie pomijali mu scen. Wiedzieli, że smarkate dziewczynki go lubią, wiec pchali Feltona, gdzie możliwe.
Spójrz, co ty piszesz, dziewczyno. Agresja drugiego stopnia. "Kretynie"? Co ja tobie zrobiłem?
Aha, i ten żałosny argument: "Spróbuj sam nakręcić jakiś film na podstawie książki to zobaczysz jakie to trudne." NIE MUSZĘ kręcić filmu, by go oceniać. NIE MUSZĘ ukończyć szkoły aktorskiej, lub zagrać w jakimś filmie, by oceniać grę aktorską. NIE MUSZĘ.
Jeżeli będziesz miała taki stosunek do obcych ludzi w przyszłości, nie licz na to, że zdobędziesz sympatię jakiejś osoby.
Wedlug mnie to nie jest zadna agresja. Takich slow nawet dzieci w podstawowce uzywaja. Ciesz sie, ze nie uzyla innego slowa. Ja znam lepsze. Po prostu wyraza swoje zdanie. To wolny kraj i kazdy moze :)
"Osoby używające więcej niż 3 wykrzykników lub pytajników to osoby z zaburzeniami własnej osobowości" - Terry Pratchett
Czemu ludzie nie czytają ze zrozumieniem, czy to takie trudne? Chyba muszę to zgłosić twojej pani od polskiego, be!
Nie chodzi o to, że nawet w podstawówce czy w przedszkolu się używa takich słów. Nie chodzi o używanie gorszych słów. Nie chodzi o znajomość "lepszych" słów. Tu chodzi o kulturalne zachowanie do innego użytkownika. Wyraża swoje zdanie, to fakt, ale czy stosownie? Czy wcześniej zrobiłem coś jej złego? Skrzywdziłem matkę? Nie? To nie widzę sensu pisać takiego posta na poziomie szamba.
Terry Pratchett nie jest ani wyrocznią ani nie ustala reguł czy norm :) Cytowanie go jest poniżej poziomu.
Czyli uważasz, że cytując kogokolwiek innego - aniżeli jest wyrocznią lub osobą, która ustala reguły czy normy - jest głupie?
Bez komentarza.
Skoro bez komentarza, to po co zadajesz pytanie?
:) Ale wybaczam i odpowiadam: tak, jest "głupie" (znasz inne określenia, czy tylko takie płyciuchne?). Chyba, że jest to cytat wartościowy. W tym przypadku ma obrazić adwersarza, a to skreśla ciebie jako wartosciowego rozmówcę.
Dziękuję za uwagę. Dobranoc.
Czy rozróżniasz komentarz od postu? Napisałem odpowiedź na twój post, w którym napisałem "bez komentarza" dotyczące treści twojego postu.
Co masz wybaczać? Co ja ci takiego złego zrobiłem, że musisz mi wybaczać?
Wiecie, najbardziej nie podoba mi się że Bella tu ginie, ale ogółęm to film badzo fajny, opróćz tego że Molly Weasly to zło wcielone!
Nie! Co z tego że Bella zabiła setki czarodziei i ludzi, ale to Molly zabiła Bellatrix :< To złoooo :<
Mnie szkoda tego pieska, jak mu tam...ten więzień z azkabanu, nie pamiętam imienia a nie chce mi się sprawdzać, ojciec chrzestny Herry'ego, jego mi żal bo on był fajny. W dodatku miał fajną kuzynką ;)
Snape to człowiek cały czas tłumiący emocje, a Malfoy to tchórz, co mimo wszystko zostało nieźle oddane przez Feltona (zapewne ma doświadczenia z życia codziennego).
Drogi sarumojadzie, teraz stricte do Ciebie: wolisz trylogię Władcy Pierścieni, czy sagę Harry'ego Potter'a? Pytam o filmy, jak i książkę.
Dzięki za odpowiedź i pozdrawiam serdecznie. :)
Władca Pierścieni - według mnie - jest po prostu bardziej dopracowaną serią. Harry Potter to po prostu schematyczna WP dla mniejszych.
Nie wiem pod jakim względem. Być może stworzony przez Tolkiena świat jest bardziej szczegółowy niż u Rowling, ale to WP ma właśnie bardzo prostą fabułę. HP ma za to tyle wątków, wzajemnych relacji miedzy poszczególnymi postaciami, że trudno to wszystko ogarnąć.
"HP ma za to tyle wątków, wzajemnych relacji miedzy poszczególnymi postaciami, że trudno to wszystko ogarnąć." - we Władcy Pierścieni też.
Ja przeczytałem HP kilka razy i to wystarczyło, by zrozumieć ten świat i rządzące nim prawa - ewentualnie wiedzę można uzupełnić informacjami z internetu. Świat jest bujny i bogaty - ale jednocześnie jest to nasz świat.
WP z trudem przeczytałem za jednym razem w całości - cała powieść jest trudna do ogarnięcia, świat jest tak bogaty i oparty na tak wielu zasadach i prawach, a jednocześnie tak inny od naszego, że niemal prawdziwy. Żeby go zrozumieć w pełni, trzeba zasięgnąć do innej literatury, do pozostałych książek Tolkiena oraz jego zapisków.
Potter jest pisany łatwym językiem, do zrozumienia przez dzieci i młodzież. Tolkien to kolejny poziom wtajemniczenia - dla dojrzałego człowieka.
Nikt, kogo znam, nie ma problemów z ogarnięciem WP, wszystko idzie jak po sznurku. A ty chyba masz na myśli również Silmarillion i inne dzieła Tolkiena o Śródziemiu. Cóż, ja mówię o Władcy Pierścieni, którego fabuła jest naprawdę prosta. W przeciwieństwie do HP, to nawet nie ma co porównywać.
Fabuła WP tylko wydaje się prosta. Ale to prawda, że trudno jest nieogarnąć tej sagi.
Dla mnie wszyściutko w HP było wyłożone jak na tacy. Schematyczność poszczególnych części sagi jest strasznie zauważalna, jakby robiona pod kasę.
I nie, nie mówiłem o innych dziełach Tolkiena.
Więc co jest tak złożone i trudne do ogarnięcia w WP? Bo w Potterze jest tego mnóstwo: Cała historia Voldemorta, Snape i Lily, Huncwoci, Rodzina Blacków, Śmierciożercy i Zakon Feniksa, Korupcja w ministerstwie magii (Crouch, Umbridge, itd), Insygnia śmierci, Historia Dumbledore'a i wiele mniejszych wątków pobocznych, + oczywiście właściwa fabuła poszczególnych części. Potraisz powiedzieć to samo o WP?
O WP nie, bo to tak, jak umieścić całą schematyczność HP do WP, a wątki poboczne do Silmarillionu. Tak jakby oddzielić wątki główne z wątkami pobocznymi.
Nieprawda, bo Silmarillion to oddzielne dzieło, mimo, że o tym samym świecie. Treść WP w porównaniu do treści HP wypada znacznie prościej, właśnie ze względu na wielowątkowość. Rowling też napisała kilka innych książek zawierających informacje o świecie HP (Quidditch przez wieki, Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć, Encyklopedia Hp) ale to oddzielne dzieła i nie licze ich treści do bogactwa świata Hp, tak jak nie liczę Silmarillionu do WP. Tak więc, HP wypada o wiele bardziej korzystnie.
Ale stron Harry'ego Potter'a jest znacznie więcej - spróbuj scalić te 7 tomów w 3.
I dlatego HP jest bardziej bogaty. Więcej stron = więcej miejsca na wątki poboczne.
Zacytuję Urzacha: "No to w WP to będzie tak: historia Saurona, historia Jedynego Pierścienia, dziedzictwo Aragorna, podwójna zdrada Sarumana, Nazgule, ucieczka elfów za morze, podróż do Góry Przeznaczenia, przejęcie władzy przez Sarumana w Shire, zdrada Gadziego Języka, wątek entów, wątek Golluma, wojna z Mordorem, wojna z Isengardem, szaleństwo Denethora, Tom Bombadil i parę innych wątków."
Tolkien to zmieścił na swoich kartach ładnie, przejrzyście i w piękniejszym języku.
Zaś Rowling zawarła to wszystko o czym wspomniałem, + wszystkie wydarzenia z właściwej fabuły serii równie ładnie i przejrzyście. Tolkien pisze bardziej wyszukanym językiem, to prawda, za to brakuje u niego emocji. Rowling pisze prosto, ale interesująco i naprawdę emocjonująco. Poza tym, jej postaci są o wiele bardziej "prawdziwe" pod względem zachowania i bardziej złożone, ale to już inny temat.
A to już jest twoje indywidualne zdanie co do ogólnych emocji i "prawdziwości" postaci. Ja mam inne.
Co do emocji, tak, każdy odczuwa to inaczej, ale co do postaci - nie. We władcy najciekawsze postacie to Gollum, Boromir i Denethor, to znaczy te, które mają najbardziej złożoną osobowość, może jeszcze Saruman. Cała reszta ma charakter prosty i bardzo właśnie schematyczny: Dobrzy są bez wad a źli są źli do głębi.
W Potterze tak naprawdę nie ma jednoznacznie dobrej albo złej postaci. Snape, James, Syriusz, Dumbledore, Voldemort, Crouch, Pettigrew, Malfoyowie, to tylko kilka najciekawszych (wg mnie) i najbardziej złożonych psychicznie postaci z naprawdę wielu.
btw, te wszystkie argumenty nie znacza, że nie lubię WP. To klasyk i słusznie, ale w zestawieniu jest na 2 miejscu.
Dlaczego złożenie psychiczne postaci ma decydować o ich "prawdziwości"? Czemu postacie, które są na wskroś dobre lub złe mają być gorsze od tych dwuznacznych? Tego nie rozumiem.
Oczywiście, że ja też lubię tę sagę. :) Ale jest mnóstwo podobieństw do WP - na stronie J.K. Rowling założyłem temat, z którym - mam nadzieję - się zgodzisz.
Pozdrawiam ciepło!
Ponieważ nikt z natury nie jest tylko dobry albo tylko zły. Każdy ma w sobie i pozytywne i negatywne cechy. Na wskroś dobre lub złe postaci są mniej prawdziwe, bardziej przewidywalne. Złożone charaktery budują naprawdę ciekawą postać, np. Snape.
Odpowiedziałem na tamten temat, nie zgadzam się:) Ale cieszę się, że wreszcie znalazł się fan WP, z którym można porozmawiać na poziomie.
Chyba masz na myśli skomplikowaną historię, a nie coś trudnego do ogarnięcia, bo pod tym względem obie sagi nie są jakieś wyszukane. No to w WP to będzie tak: historia Saurona, historia Jedynego Pierścienia, dziedzictwo Aragorna, podwójna zdrada Sarumana, Nazgule, ucieczka elfów za morze, podróż do Góry Przeznaczenia, przejęcie władzy przez Sarumana w Shire, zdrada Gadziego Języka, wątek entów, wątek Golluma, wojna z Mordorem, wojna z Isengardem, szaleństwo Denethora, Tom Bombadil i parę innych wątków.
Historia Saurona nie jest zawarta w Wp, ale w Silmarillionie. O dziedzictwie Aragorna ledwie jest wspomniane, cała reszta to kolejne punkty właściwej fabuły ksiązki. Ja mam na myśli całą tę "otoczkę", czyli wątki, które same w sobie nie są kolejnymi wydarzeniami w książce, ale stanowią tło dla właściwej fabuły, wyjaśniają motywy i relacje między postaciami. W HP jest tego mnóstwo, w WP zaledwie trochę.
Dziedzictwo Aragorna jest ważne, nawet bardzo. Mówiąc "historia Saurona" miałem na myśli jego historię PO Silmarillionie, tę zawartą w WP. I to prawda, że w WP jest niewiele wątków drugoplanowych, ale za to wątków pierwszoplanowych jest względem HP więcej.
Historia Saurona zawarta w WP to jedynie krótki okres od odbudowania Barad Dur do zabrania mu pierścienia przez Isildura, później nastepuje fabuła książki. Czy ja wiem, czy wątków pierwszoplanowych jest więcej? W HP jest co najmniej 8, w każdej części inny, + cała ta wojna HP vs Voldemort. We Władcy jest wyprawa z pierścieniem, wątki Gondoru i Rohanu + wątek elów, które odchodzą. Właściwie w WP wszystko kręci się wokół pierścienia.
Drogi Urzachu, ja zawsze sobie powtarzałem, że nie ważna jest ilość, tylko jakość. Takie porównanie ekranizacji WP do ekranizacji HP. A właśnie, co sądzisz o ekranizacjach tychże powieści?
Pierwsze trzy ekranizacje HP wypadają moim zdanie dobrze pod względem filmu-ekranizacji i klimatu, choć pierwsze dwie części są zbyt dziecinne. Czwarta część to nagły spadek jakości, jako samodzielny film fajna, ale jako ekranizacja średnio. Piątka i szóstka fatalne. Obie części Insygniów jako ekranizacje naprawdę niezłe, ale klimatu nie mają prawie wcale.
Natomiast wszystkie trzy filmowe części WP są dla średnie/niezłe jako ekranizacje, ale jako samodzielne filmy są dla mnie rewelacyjne. Na duży plus zaliczam u nich także ogromny klimat, mimo takiego odejścia od fabuły książek.