Harry sięgnął dna. Najgorszy z odcinków serialu. Mimo sympatii dla wyrośniętych już co nieco bohaterów (jakiż ten Ron brzydki) nie da się tego oglądać. Patrzę i patrzę i nic nie rozumiem. Szkoda, że niegdyś bożyszcze tłumów odchodzi w niesławie.
Nie przesadzasz trochę? Jaki ten naród polski jest dziwny.... Tylko by narzekał.
Z jakiego powodu dajesz aż (tylko?!) 0? Jakieś głębsze uzasadnienie, a nie tylko, że Ron jest brzydki? No prosze...
I tak na koniec, to z tego co się orientuję, HP nie jest serialem..
Znajdujmy jakieś dobre strony, a nie tylko narzekamy.
Jak się daje do nakręcenia superprodukcję reżyserowi, który nie ma w swoim dorobku żadnego dobrego filmu (jego gnioty można policzyć na palcach ręki) to takie są efekty!
Aby film był dobry musi być dobry reżyser, jak Columbus.
A ksiazki czytales? Bo jesli tak, to oczywiscie mozna w tym filmie dostrzec braki. Jesli jednak nie znasz tresci ksiazek to fabula i poziom filmu w niczym nie odstaje od pozostalych czesci. Dawanie filmowi 0 pkt jest wyrazem glebokiej frustracji jaka Cie ogarnela-tylko z jakiego powodu, ja nie ogladam filmow, ktore bym ocenil na 0. trailer Ci wszystko opowie, wystarczy wybrac a nie leciec jakas lista i oceniac na 0 cos co na taka ocene nie zasluguje.
Dziwne. Czytałem książkę, nie zadowalam się byle filmem, a jednak ten wydawał mi się dobry. Świetna rola Broadbenta, bardzo dobre Gambona (chociaż postać jest prawie zupełnie niepodobna do książkowej) i młodych aktorów (Grint, Felton i o dziwo, Radcliffe, którego jak dotąd nie trawiłem). Scenografia sama w sobie jest na tyle ciekawa, żeby trzymać przy ekranie 2,5 godziny. Plus wiele pomysłowych rozwiązań przy trudnych do zrealizowania scenach, jak choćby retrospekcje w myśloodsiewni i miłe do wychwytywania szczegóły, jak plakat w metrze w jednej z pierwszych scen filmu. Do tego szarobure zdjęcia, wprawdzie nie z najwyższej półki, ale bardzo sensownie odcinające się od poprzednich, mniej mrocznych części.
A jeśli chodzi o scenariusz - fakt, trochę kulał, ale nie widzę powodu, żeby zrzędzić na zmiany, które były raz lepsze (historia Slughorna o płatku lilii - wspaniały kawałek), a raz gorsze (rozwiązane sznurowadło - żenada). Nie podobało mi się ograniczenie retrospekcji do minimum i usunięcie "Białego grobowca", ale fakt faktem, te sceny nie pasowałyby do klimatu filmu. Być może za x lat ktoś zdecyduje się na nakręcenie filmu z bardziej zaostrzoną kategorią wiekową, a wtedy będzie można te fragmenty ująć.
Dodam jeszcze, że Columbus był według mnie okropnym reżyserem serii, zbyt wiernym książce (to prawie nigdy nie wróży nic dobrego - kino nie jest książką, więc nie powinno starać się za wszelką cenę być do książki podobne) i z fatalnym dla "Harry'ego Pottera" rodzajem poczucia humoru (krótko mówiąc, jakkolwiek to książka dla dzieci, Columbus zrobił ją jeszcze bardziej dziecinną niż była). Najwięcej dobrego do serii filmowej włożył zdecydowanie Cuaron. Obecny reżyser jest gdzieś między nimi.
Moja ocena: 7/10
O, i ten post mnie zdziwił. Tzn nie post, tylko twierdzenie, że film nie powinien być wierny książce; jesteś pierwszą osobą na filmwebie, która tak twierdzi. Osobiście uważam, że powinien być, jednak nie w 100%, bo wtedy ktoś, kto czytał książkę może się nudzić na filmie i wyprzedzać w myślach dialogi. Jednak zawsze jakiś element zaskoczenia jest mile widziany.
Nie zgadzam się ze stwierdzeniem odnośnie Columbusa. Moim zdaniem tylko jemu udało się wprowadzić magiczny hogwarcki klimat.
Z resztą wypowiedzi już się zgadzam ;)
Według mnie także film jest bardzo słaby. Może dlatego, że sama książka - tom 6 - była słaba. Wszystko tu dzieje się nocą, albo w kompletnych ciemnościach, dokładnie tak jak w złym horrorze. Zupełnie, jakby w krainie czarodziejów dzień przestał istnieć.