Jednym słowem. Okropnie się zawiodłam, nuda, totalny brak magii Pottera, pozbycie się ważnych scen na rzecz wymyślonych przez scenarzystów, słaba muzyka, za mało akcji i tak można by wymieniać w nieskończoność. Zapraszam do podpisania petycji (zastąpić Marka Day'a i Nicholasa Hooper'a, osobiście dołożyłabym jeszcze pana Yates'a):
http://www.petitionspot.com/petitions/replacedayhooper/
Tyle, że dla mnie brak akcji w tak dużym stopniu, jak miało to miejsce w poprzednich częściach jest zaletą. Pozbycie się ważnych scen, ale nie najważniejszych. Bez tych scen spokojnie można zrozumieć film i nie traci się za dużo, nie były to sceny, które miały duży wpływ na fabułę.
Muzyka jak i cała oprawa była według mnie najlepsza z całej serii, i co więcej były naprawdę znakomita. I można tak wymieniać w nieskończoność.
Rzeczywiście, film nie był tak bajkowy jak poprzednie obrazy, nie było aż tyle magii itp. Na pierwszy rzut oka(zdjęcia) widać, że mamy do czynienia z filmem o zmienionej konwencji. Dla mnie na lepsze, bo film był poważniejszy niż jego poprzednicy. Mimo dość dużej dawki humoru(który również stoi póki co na najlepszym poziomie względem poprzednich części) film raczej jest smutny, co według mnie jest dobrym rozwiązaniem, dziwne, żeby ta część miała być wesoła. Dla mnie świetny, toteż wybacz, ale musisz się obejść bez mojego głosu.
Pozdrawiam.
HAHAHAH Zrozumieć film, człowieku co ty pleciesz??? Kazdy normalny kto przyjdzie do kina i to obejrzy uprzednio nie czytaj ani nie ogladaj poprzednich czesci nie pokuma o co w tym chodzi, wszystko jest chaotycznie zrobione, najwazniejsze sceny wyciete i to jest dla ciebie zaletą ?? HAHAHHA dobry gosciu z ciebie. Ty chyba piszesz o 6 częsci MUMINKÓW a nie POttera.
Spokojnie. Nie napisałem, że to zaleta. I na pewno nie napisałem, że są to najważniejsze sceny.
I nie martw się, każda w miarę bystra osoba się pokapuje. To tyle, jeśli chodzi o mnie. I zalecam praktykowanie czytania ze zrozumieniem.
Ależ skąd.
"Wyłączyłem" na chwile znajomość książki i doprawdy odebrałem film jako romansidło dla dzieci.
Zero magii.
A o zrozumieniu całości to już nie wspomnę...:)
Nie mam na myśli magii w konwencji "bajkowości", ale tego klimatu, tajemniczości (jedyna scena, która w jakikolwiek sposób mnie poruszyła czy trzymała w napięciu to jaskinia). Super, zwolnili tempo, odciążyli fabułę, głęboki oddech przed podwójną dawką Insygniów... Ale w moim odczuciu tempa nie było żadnego, humor?... (chociaż kilka tekstów było naprawdę niezłych), i do tego te niekończące się wątki miłosne, kulawo przedstawione. Gdzieś w tym filmie rozmył się wątek Księcia i tego, co będzie później najważniejsze - poszukiwanie horkruksów, badanie przeszłości Riddle'a... Zdjęcia - fakt, tu się nie kłócę. Zmiana wyszła na lepsze. Ale nie mówcie mi, że muzyka była dobra! W moim przekonaniu była do granic banalna, szablonowa, po prostu nie ilustrowała filmu tak dobrze, jak powinna. Przy odrobinie dobrej muzyki w kinie przechodzą mnie ciarki, tutaj - nie było o tym mowy. Jedna scena, w której ścieżka dźwiękowa naprawdę dobrze współgrała z obrazem (chociaż i tam miałabym pewnie zastrzeżenia), to zgromadzenie przy ciele Dumbledore'a - nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że w tym momencie bardziej przemawiał do mnie obraz niż muzyka. Dla Hoopera 1/10, dla filmu 3.
Myślę, że kiedy zdystansujemy się do tej części, obejrzymy na dvd, oceny mogą się radykalnie zmienić;)
A co do muzyki, to mnie osobiście zachwyciła. Pierwszy raz od czasów WA zwróciłam uwagę na muzykę w tym filmie. Kawałki takie jak In noctem, Snape and unbreakable vow czy Malfoy's Mission (itd.) trzymają fason. Jakkolwiek, Hooper w ZF stworzył tylko ze dwa, może trzy dobre utwory, to w tej części dużo lepiej mu poszło.