Film poniżej oczekiwań.
Fabuła przesycona wątkami miłosnymi.
Humor, owszem chwilami dobry, ale, PROSZĘ, nie co 1 minutę.
Film okrojony z książki. I nie mówcie, że film nie ma nic wspólnego z książką, bo wtedy nie nosiłby takiego tytułu. Bo niby jaki procent filmu zajął wątek księcia półkrwi? Szuru buru, ,, tak, to ja jestem księciem" i po sprawie. ;]
Zamiast świetnych scen książkowych ( i patrząc logicznie, potrzebnych w kontekście następnej części ), reżyser wolał poświęcić masę minut filmu na jakieś niepotrzebne żale, które przyciągną chyba tylko nastolatków w fazie zakochania. A szkoda, bo spodziewałem się naprawdę mrocznego klimatu po tej części.
Bardzo podobała mi się kreacja Malfoya...
i to chyba wszystko, oprócz ogólnego sentymentu do tego cyklu, dla którego poszedłem do kina.
Niestety.
Film był momentami tak rozleniwiony, że zacząłem zastanawiać się nad muzyką. Muzyka oczywiście ,,leży i kwiczy".
"że film nie ma nic wspólnego z książką" - no sednem były wizje HP, myślo-dsiewnia, a wątki miłosne to margines.
W filmie...odwrotnie.