Ale tylko przez sentyment. Pomieszanie z poplątaniem. Wiem, że nie można toczka w toczkę przelać książki na ekran, ale pominięcie niektórych wspomnień - poszukiwanie naczyń na horkruksy, czy geneza Riddla - jest ogromnym błędem, bo z tym film stałby się o wiele ciekawszy. A parę fragmentów można było uciąć. Poza tym wszystko było podawane naraz - jak miłość, to wszyscy, jak zajęcia u Dumbledora, to prawie po sobie. Trzeba było trochę poprzeplatać. No i zakończenie bez polotu... Jedyne plusy to dobra gra małego i młodego Riddla, oraz Ron pod wpływem eliksiru miłosnego. Poza tym przeciętnie, a może nawet mniej niż przeciętnie.
P.S. Daniel, Bonnie - masakra. Nie dość, że ona wyższa, to obydwoje "porażają" swoimi umiejętnościami...