PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=142402}

Harry Potter i Książę Półkrwi

Harry Potter and the Half-Blood Prince
2009
7,5 323 tys. ocen
7,5 10 1 323196
6,0 54 krytyków
Harry Potter i Książę Półkrwi
powrót do forum filmu Harry Potter i Książę Półkrwi

Krążące po internecie niepochlebne opinie widzów na temat najnowszej ekranizacji HP nie wprawiały mnie
w najlepszy nastrój przed seansem. „Porażka”, „Zawiedziecie się”, „Najgorsza z ekranizacji..” to tylko
niektóre z nagłówków owych recenzji. Na szczęście... nie sprawdziły się...

bo film był świetny!

Z czystym sercem wystawiam

8,5/10

po średnim „Zakonie Feniksa” wiara w reżysera, Davida Yatesa powróciła z wielkim hukiem!
Ocena jest oceną filmu samym w sobie, a nie za wierność odwzorowania treści książki, bo wprowadzonych
zmian, pominięć czy niedomówień jest dosyć sporo.


Ale po kolei.

Niezwykle nastrojowy początek, gdy cofamy się do wydarzeń z piątej części tuż po walce Dumbledore’a z
Voldemortem, kiedy to dyrektor Hogwaru zabiera Harry’ego do szkoły. W okół nich tłoczą się natrętni
dziennikarze, obrzucając setkami pytań, fotoreporterzy pstrykający fotografie. Wszystko jest jakby za
mgłą...
I to jedyna (na szczęście) retrospekcja Harry’ego z wydarzenia (którego nie mogliśmy zobaczyć w HP5) z
przeszłości, co było nagminnie stosowane w „Zakonie Feniksa”.
Może na początku pierwszej części Siódemki będziemy mogli obejrzeć retrospekcje z pogrzebu
Dumbledore’a?

I po tym małym prologu widzimy czołówkę z logiem HP, a następnie bardzo szybką, podnoszącą napięcie
scenę ze śmierciożercami niosącymi popłoch w świecie czarodziejów (tutaj się zatrzymam- postronny widz
mógł mieć trudność w zidentyfikowaniu czarodzieja, który zostaje porwany z ulicy Pokątnej- jak wiemy był
to Olivander) i mugoli (mało realistycznie zawala się ten most w moim przekonaniu). Zastawia mnie w
jakim celu pokazano porwanie Olivandera, bo później już nie powrócono do tego wątku.

Bardzo ważnym aspektem filmu jest ukazanie toczącej się akcji z poziomu wielu bohaterów, a nie jak do tej
pory, tylko z punktu widzenia Pottera. To wielki plus, gdyż dzięki temu film jest ciekawszy, głębszy. Mimo,
że u Rowling taki typ narracji obowiązywał w książkach od samego początku, to na ekranie widzimy to po
raz pierwszy.

Atmosfera filmu (pomijając fragmenty ‚miłosne’ czy komediowe, bo te zawsze są bardzo leciutkie) jest
zupełnie inna niż poprzednich ekranizacjach. Jest tu jakaś nietypowa świeżość, lekkość, płynność. W Piątce
wszystko było bardzo ciężkie, łącznie z nastrojami i kolorami. Szóstka nie przytłacza tak widza, nie
zamyka w pudełku 2x2 metry. Niezwykle pozytywne odczucia w tym aspekcie.

Co do części komediowej. „Książę..” przynosi nam zupełnie inny humor, coś na wzór tego z „Więźnia
Azkabanu”, jednakże nie zupełnie. Nie ma tu wymuszonych żartów, na które widz pokusił się jedynie
prychnięciem. Co więcej są tu elementy +18, czego do tej pory nie było, szok!
Dialogi pomiędzy postaciami
są niezwykle realistyczne, pełne młodzieńczej werwy, spontaniczności, ironii i, przede wszystkim, humoru!
To jeden z największych plusów filmu. Filmy o Potterze z założenia nie miały być thrillerami, nie miały
widza nieustannie straszyć, szokować, tak aby widz bał się tego co chowa się za rogiem. Tak naprawdę
elementy grozy są wprowadzanie na samym końcu, są kulminacją wydarzeń.
Pamiętajmy, że HP6 w wersji książkowej (poprzednie części również) były naszpikowane humorem, żartami
sytuacyjnymi i słownymi. Tego w filmach zabraknąć nie może. I w najnowszej ekranizacji jest tego pełno. I
to jest taki humor jakiego pozazdrościć może niejedna wysokobudżetowa komedia hollywoodzka.
Każdy żart był obsypywany salwami śmiechu z sali kinowej, można mieć wrażenie, że ja śmiałem się
najgłośniej. Tego brakowało „Zakonowi” z całą pewnością.

W tej części powraca taki Dumbledore jakiego znaliśmy z pierwszych dwóch części. Ironiczny, zabawny,
dowcipny- taki nasz Dumbelek. To już nie marudny staruszek z „Zakonu”. Brawa również za aktorską
kreację dla Michaela Gambona! Szkoda, że nie będzie mógł tego zaprezentować w kolejnej części.

To co podobało mi się w kwestii humoru naj-najbardziej:

Dumbledore z gazetą i kwestia „Mogę pożyczyć? Wiesz jak lubię robótki ręczne”- niezwykle
niejednoznaczne... :)

zachowanie Harry’ego pod wpływem Felix Felicis, najbardziej słynne już „Cooo?”. Może zrobiła się z tego
lekka parodia, jednakże wyszło bardzo fajnie!

Zrozpaczona Hermiona atakująca Rona zaczarowanymi ptaszkami

Ron pod wpływem eliksiru miłości, łuuups za kanapę!

dialogi Harry’ego z Ronem, m.in. o cerze Ginny i Hermiony- boskie!

Cormac oblizujący palec, szok!

kwestia Hermiony na widok obściskujących się R+L: „Idę się wyrzygać”



Przechodząc do kwestii wspomnień o Tomie Riddle’u. O wiele lepiej te sceny wyglądały by, gdyby je nieco
‚postarzeć’ i dodać efekt winiety po rogach. Ale absolutnie nie było źle. Może aktor, który grał Riddle’a
podczas nauki w Hogwarcie (scena z Horacym) mógłby być nieco szczuplejszy, no ale to szczegóły.
Totalnie jednak rozwalił mnie polski dubbing dla tego właśnie aktora- ten głos był... po prostu pedalski!
Horror! I ten fragment, kiedy mówi, że zaciekawiła go nazwa ‚horkruks’- jak to brzmi!

Chociaż absolutnie nie pasowały mi sceny z Draconem w pociągu, to Tom Felton fantastycznie zagrał
poczynania Malfoya w Hogwarcie. Emocje, rozterki, bezradność, lęk i strach. To moja postać filmu.
Jego płacz i złość, to były emocje! Do tego średnio realistycznego płaczu Hermiony w wykonaniu Watson
czy złości Radcliffe’a zdążyliśmy się już przyzwyczaić i dużego wrażenia raczej nie robią.

Co do wątków miłosnych. Wydaje mi się, że absolutnie nie były na pierwszym planie. One zaczynają się w
pewnym momencie, gdzieś tam są pod wierzchem spraw z Voldemortem, planu Malfoy’a, misji Harry’ego w
zdobyciu wspomnienia, a potem się kończą. Bardzo miły aspekt, nawet mniej rozwinięty niż książce (i
dobrze). Zupełnie mi to nie przeszkadzało, co więcej z radości patrzyłem na perypetie Rona z Lav,
ukrywaniu się Hermiony przed Cormaciem, nieporadnemu uczuciu Harry’ego do Ginny- ten ostatni został
jedyne napomknięty, i dobrze, bo nie jestem zbytnim fanem Bonnie Wright.

Absolutnie zaskoczyła mnie taka mała rola Graybacka. Zwykły widz tak naprawdę nic o nim nie wie- skąd
się wziął, jak, gdzie, dlaczego? Jest tu tak trochę jako zabaweczka Bellatrix, której też nie za wiele.
W ogóle mało tu wielu osób- zero Nevilla, Luna wepchnięta na siłę, Narcyza Malfoy ledwo wpadła już
wypadła, Peter Pettigrew jako otwierający drzwi, Tonks i Lupin też jakby tacy jesteśmy ale już będziemy
lecieć...
No ale przy takim nagromadzeniu postaci wiadomo, że nie sposób ich wszystkich pokazać w
dwugodzinnym seansie. Trudno mieć o to żal.


Pomijając scenę w jaskini, do której nie mam zastrzeżeń, przejdę od razu do zakończenia. Zupełnie
zdziwiło mnie to, że nie było tak jak w książce w scenie na wieży astronomicznej- Harry nie był
‚zamrożony’, mógł przecież powystrzelać z dołu wszystkich śmierciożerców zanim by się zorientowali skąd
dochodzą zaklęcia. Tutaj raczej mocno odegrało znaczenie zaufania Pottera do Dumbledore’a. Chyba
chcieli to zaakcentować, dobitnie.
No i gwóźdź wieczoru- Snape znajduje Harry’ego i gestem mówi mu aby był cicho. I ta mina z serii „teraz
nic nie rozumiesz, wytłumaczę ci kiedy nadejdzie odpowiedni moment”.
Czy gniewać się do reżysera o takie figle migle?

Scena śmierci Dumbledore’a pokazana fenomenalnie, uderzenie zaklęcia widziane z poziomu Harry’ego
zaskakuje. Jednocześnie myślimy sobie ‚bardzo fajny kadr‘ i ‚chcę zobaczyć to w całości!’. Zatem zdjęcia
świetne. Brawa dla Bruna Delbonnela.

Boli mnie tylko to, iż przy scenie rozwiązania zagadki tożsamości Księcia Półkrwi nie było wyjaśnione
widzowi dlaczego Snape się tak właśnie nazwał... Bo również dobrze mógł na książce napisać „Własność
Seva S.” i po co te pseudonimy, hę?

To zdecydowanie moja ulubiona ekranizacja Harry’ego Pottera, niżej stoją Czara Ognia i Więzień Azkabanu.

Teraz wiem, że David Yates i scenarzysta Steve Kloves mają mniejsze szanse na skopanie „Insygniów
Śmierci”.

W SKRÓCIE: DO KINA, BO WARTO!


to wpis z mojego bloga: www.e-feniks.com

ocenił(a) film na 9
ipatrick

Dziękuję ci za dokładną recenzję :)

Idę do kina dopiero w czwartek i mam nadzieję że się nie zawiodę ;)

ocenił(a) film na 9
ipatrick

Prawie w 100% zgadzam się z tą recenzją, brawo!

ocenił(a) film na 7
ipatrick

Ja byłam na wersji z napisami. Ten dialog Harrego ze Slughornem brzmiał "Harry" "Siiir"...nie wiem co było na napisach, po prostu ton i poza Daniela mnie powaliła.
Mam pewną teorię dlaczego wielu osobom film się nie spodobał. Po pierwsze, nie było jeszcze HP z taką dawką humoru, co dziwiło i zbijało z pantałyku, mnie akurat dosyć pozytywnie. Po drugie, w poprzednich częściach fabuła była bez reszty poświęcona mrokowi i strachowi. Ale, ale. Gdy czytałam Księcia, zauważyłam, że tam również złu poświęcono trochę mniej uwagi. Scenarzysta i reżyser zbytnio z tego powodu sobie popuścli, fakt, ale trzeba zwracać uwagę na walory! Mało jest osób, które poszły do kina, nie przeczytawszy uprzednio książki. Oczywiście, sa tacy, ale i tak. Zgadzam się, że w przeciwieństwie do innych części, tutaj główny wątek został trochę zepchnięty gdzieś głębiej, że nie został wyszczególniony. Ale szczerze mówiąc, było dużo o Księciu Półkrwi. Nie postarano się tylko o jakieś wyszczególnienie tych scen. Chociażby pierwsza lekcja eliksirów i bitwa o książkę, przygotowanie wywaru, rozmowa z Ronem i Hermioną o tym podręczniku, potem wypad do Hogsmeade (nie pamietam jak to się pisze) i Hermiona mówiąca, że w szukała wiadomosci o nim w bibliotece. Potem po rzuceniu czaru na Draco rozważania co począć z książką, schowanie jej w pokoju życzeń (tu wszystkich bardziej zajął pocałunek Harrego z Ginny) i na koniec przyznanie Snape'a do swego przydomku. Przydomek nie został jednak wytłumaczony. I tu błąd, ale cóż, czy istnieje film idealny? Zgadzam się też, że tematowi horkruksów poświęcono trochę mało uwagi. Ale nie wątpię, że zostanie to uzupełnione w dwóch kolejnych częściach. To jest tylko na PODSTAWIE książki. Wszystkich pewnie poraził też brak większych retrospekcji o horkruksach. Nie mam pojęcia jak nadrobią to w 7 częśći, ale mam nadzieję, że jakoś. ;)

ocenił(a) film na 8
Adaergnahc

Ojj było kilka śmiesznych momentów. Pogrzeb Aragoga był naprawdę świetny. Harry po wypicu Felkixa był jak na haju ta jego rozmowa z Slughornem i tn tekst ze szczypcami... Świetne ;)
I Cormac też był niezły z tą sceną z deserem jak sie łasił do Hermiony.
Ale najlepsza była chyba obrona Rona jak wybierali obrońce. No po prostu polewka miał chłopak farta.
A płakałam w dwóch momentach.
Najpierw jak Hermiona płakała przez Rona i Lavender a potem oczywiśćie jak zginął Dumbledore.
a tak moim zdaniem to Lavender była trochę "nawiedzona" ale efekt był naprawde fajny.
Wgl dobrze nakręcona część HP, chyba jedna z najlepszych.

ocenił(a) film na 7
NightGirl

zgadzam się. ;) Właśnie zapomniałam wspomnieć o pogrzebie Aragoga!
Slughorn- Miał rodzinę?
Harry- O taaak. I takie szczęki. (w tym momencie "pokazał je" w taki sposób, że sala parsknęła śmiechem)
Ogółem po zażyciu tego felix felicis Harry zachowywał się jakby na haju. ;) Co mu wyszło wcale, ale to wcale nieźle.
Pod względem humoru, film rządzi, był nie lepszy niż niejedna komedia. ;)

ocenił(a) film na 8
Adaergnahc

O taak ja się w wielu momentach śmiałam ;D
I był też mroczny i smutny właśnie taki jaki miał być.
No ale że ni ma filmów idealnych to miał też kilka wpadek ale da się to wybaczyć xD

Adaergnahc

Co do humoru masz rację niesamowita dawka. Szkoda tylko że mnie to nie bawiło. Nie lubię komedii;] a jakbym chciała komedię romantyczną to bym na taką poszła do kina. Mi ten humor wydawał się sztuczny i nie śmieszył mnie wcale.. Jestem dziwna. Komedii nie lubię i nigdy nie lubiłam bo mnie nie śmieszą, co nie znaczy że nie mam poczucia humoru, bo wiele osób uważa że naprawdę jestem wesołą osobą i potrafię żartować. Po prostu taki humor mi nie odpowiada, albo skupiłam się na głupocie filmu. Co do księcia półkrwi to dalej uważam że mało było, nie było mowy o bezoarze i nie wyjaśnili najważniejszego czemu Snape jest księciem półkrwi. Gdybym nie czytała książki guzik bym z filmu zrozumiała.
Dla mnie ten film jest tak słaby jak Anioły i Demony.

ocenił(a) film na 7
beatkab87

Myślę, że coś byś jednak zrozumiała. ;) Moja koleżanka nie przeczytała ksiązki- ona w ogóle nie za abrdzo lubi czytać- i rozumiała o co chodzi, jedynie w kwestii horkruksów- tu niestety nie wiedziała za bardzo po co one, w sensie, rozumiała, że Voldi rozszczepił sobie duszyczkę, ale nie załapała od razu, po co...pojawiły sie dopiero pod koniec? o, tak będzie dobrze powiedziane- miała mętlik. ;)

ocenił(a) film na 5
ipatrick

Ja czekałem na ten film rok, jestem wielkim fanem HP,a gdy rok temu uslyszalem, ze premiera przesunieta o tak dlugi okres to sie zalamalem. Normalnie jarałem sie strasznie z kumplem przed pojsciem na nocna premiere z czwartku na piatek - Mowilismy sobie " bedzie dobrze", ale okazalo sie zupelnie inaczej.
Film przepelniony watkiem milosnym, bitwa o Hogwart zupelnie zle ujeta. Generalnie zrobila sie z tego komedia, nie ma sie co oczukiwac.
Dialogi zbytnio się dluzyly, wiele scen wcisneli na sile, ehh.
Naprawde nowy Harry mnie zawiodl, strasznie liczylem na ta produkcje, uwielbiam Pottera, ale takie jest moje zdanie co do tego filmu - nie udał sie.
Oczywiscie da sie ogladac, ale ja oczekiwalem wiecej akcji, a ta sie pojawilo dopiero na samym koncu :)

ocenił(a) film na 8
DoNone

Co do obrony Hogwartu to się zgodze bo nie było tak wogóle żadnej walki. Gdzie się podziali członkowie Zakonu?? To wyglądało tak jakby Śmierciożercy wpadli sobie na herbatke a przy okazji zabili Dumledore'a z braku rozrywki i wyszli sobie bez żadnych trudności z wyjątkiem Harrego który niaudolnie próbował zatrzymać Snape'a.Za mało było akcji !!! I dlaczego Dambledore nie rzucił zaklęcia na Harrego jak to było w książce?? Według mnie to było bardzo ważne i szkoda że tego zabrakło bo w filmie wyglądało to tak jakby Harry pozwolił zabić Dumledore'a po prostu stchórzył i się schował.... Ten wątek stracił sens. Po prostu w niektórych momentach ten film wyglądał jakby nic nie maił wspólnego książką. Szkoda...

ocenił(a) film na 8
NightGirl

Największym minusem filmu jest brak I Bitwy o Hogwart (druga jest w "Insygniach". Inne minusy to:
- atak na Norę(gdzie oni przylecą w 7 części?)
- Pokój Życzeń(nie tak go sobie wyobrażałem, może wy tak sobie wyobrażaliście go , ale ja całkiem inaczej)
- brak wspomnień o czarce i innych horkruksach(skąd mają wiedzieć co szukać?)
Po za tymi drobnymi minusami film jest świetny. Pełen humoru i ciekawy.

ocenił(a) film na 8
Gondor3124

Aha i 8/10.
"za krótki <br/> " To co ja mam napisać? Dodajcie opcję "edytuj"!

ocenił(a) film na 3
Gondor3124

Jeżeli nie da rady zmieścić w filmie wszystkich (ważnych) wątków z książki, po co dodawać takie, których w książce nie było?
1. scena z kelnerką na początku (żenada - po co??)
2. spalenie domu Weasleyów
3. pogoń i walka w tym polu kukurydzy, czy ziemniaka, czy co to tam było

Zgadzam się, że nie wszystko należy ekranizować, ale pewne sceny są ważne i znaczące, np.
1. lekcja Obrony ze Snapem
2. wspomnienia o Tomie Riddle'u
3. BITWA O HOGWART!!!(bez tej bitwy tracą sens wszystkie starania Malfoya o wpuszczenie Śmierciożerców do szkoły - obie osoby biorące udział w zamordowaniu dyrektora już miały do niej wstęp).

Ogólnie z najlepszej książkowej części zrobiono Disneyowską ekranizację, skupiając się na całowaniu i rozterkach uczuciowych - wszystkie najważniejsze wątki okrojono, zmieniono lub usunięto. szkoda, że nie zmienili tytułu. Niesmak.

ocenił(a) film na 3
aiello

Zgadzam się.
Obejrzałem film na spokojnie, wszystko przeanalizowałem. Stwierdzam fakt - film da się oglądać. O ile jest się baaaardzo mało wymagającym widzem.

Scena na stacji z tą kelnerką... Wyjątkowo żenująca scena. Trwa 3 minuty, dodać minutke i dało by rade zrobić odwiedziny dumbledore'a u dursley'ów i króciutką rozmowę, może nawet stworka (w koncu to takie wazne! Nie, jednak nie dla yatesa, on tej postaci nie umiesci w ostatnich filmach, ide o zaklad).

Spinners End umiejscowione w pięknych, zabytkowych kamieniczkach jeszcze idzie wybaczyć bo przynajmniej ten widok jest krótki i mozna nie zwrocic uwagi.

Pokątna zrobiona nieźle, nie była na tyle ważna, żeby ją jakoś specjalnie odwzorowywać, tutaj yates mógł sobie powariować, naprawdę może być, nie kluje tak w oczy jak to coś na stacji...

W pociągu fajnie, tylko nie wiem z jakiego powodu znalażła harry'ego Luna... Chcieli żeby było jej więcej bo podoba się ludziom czy jak? Poprostu nie rozumiem intencji reżysera. Równie dobrze mogła to być tonks, nie zjadło by to jak mniemam tak cennego czasu o który tak przecież yates dbał.

Ciągłe pytania Dumbledore'a o miłości i romanse swoich uczniów mnie rozwaliły... Ja rozumiem, że w zamierzeniu miała to być tania komedia romantyczna, ale żeby aż tak profanować?! Zbiera na wymioty.

Lavender malująca serduszko na szybie... WTF?! kolejne 2 min w plery.

Ogółem wszystkie sceny w norze to jakaś porażka! Te podchody Harry'ego i Ginny... Ani to śmieszne, ani romantyczne. Może jeszcze gdyby grali, a nie ograniczali swoje aktorstwo do "nie patrz w kamere" to jakoś by to wyglądało. O ataku na Norę pisał nie będę bo każdy wie, że to była największa głupota w tym filmie. Powiem tyle: 3 minuty stracone niepotrzebnie.

eliksir miłości nawet na +, sectumsempra + (Snape mogłby walnąć jakiś opieprz, ale wybaczam), ale wspólne z Ginny odłożenie książki do pokoju życzeń to... Tego juz sie nie da wybaczyć.

Harry na haju? Beznadzieja. Tzn Radcliffe zagrał to jak zwykle beznadziejnie. A to jak spotkał Slughorna po drodze do Hagrida to... O matko i córko! Kolejne 2 min stracone i chyba bym już wolal wyjscie, w którym Slughorn sam daje Harry'emu wspomnienie, bez żadnych felixisów...

Ze scen komediowych podobała mi się jedna. Nie, nie ta ze słynnym "cooo?" bo oglądałem wersję z napisami, a tam Harry mówi "siiiir?". Podobała mi się ta w której Harry udaje szczypce akromantuli na pogrzebie aragoga. Oczywiscie Radcliffe musiał i to spieprzyć bo aktor z niego żaden i przy żadnej scenie nie może zachować powagi. Pomijając to, scena udana.

Jak jesteśmy już przy aktorstwie to mimo pochwał wielu od fanów sagi filmowej, ja musze stanowczo stwierdzić - najgorsze ze wszystkich do tej pory. Radcliffe to nieziemskie drewno, nawet gdy mówi kwestie "On zabił moją matkę" brzmi to jak "Jestem harry, miło mi cię poznać". Jego śmiech to płacz, a płacz to śmiech, nie umie gestykulować, a te jego wiecznie sztywno opuszczone ręce i wyszczerzone zęby strasznie drażnią.
Watson, mimo tego, że bardzo ją lubie, również się nie popisała. Sztuczny do bólu śmiech, sztuczny płacz... Nie kupuję.
Grint wypadł najlepiej z całej trójki. Tyle o nim bo chwalić nie ma go za co.
Gambon... Może i jest to dobry aktor, ale Dumbiego zagrał fatalnie. Nic nie zmieni mojego zdania. To nie jest Dumbledore!
Rickman (mój ulubiony) i Bonham-Carter (również ulubiona) kontynuowali to co grali w poprzednich częściach. Postacie wymyślone na potrzeby filmu. Bo to nie jest książkowy Snape i nie książkowa Bellatrix. Ale bardzo dobrze. Może gdyby byli na ekranie więcej niż (łącznie) 6 minut to oglądało by się lepiej.
Slughorn został zbeszczeszczony i już. Widać było gołym okiem, że aktor nie wiedział jak ma zagrać i wyszła z tej gry marna papka.
Felton bardzo dobrze. Naprawdę, podobało mi się.
Najlepsza rola w filmie to zdecydowanie 16 letni Voldemort. Chłopak jako jedyny w całym filmie zagrał to tak jak miał zagrać. Brawa!

Do wielu rzeczy można się w tym filmie jeszcze przyczepić. Mnie na początku bolały Yates'owi śmierciożercy zamieniąjący się w latający dym (?), teraz mnie to śmieszy. Czarowanie bez różdzek to tez jego specjalność. Super. Nie wiedziałem, że każdy może myślami zapalić szafę.
No i umiejscawianie co film różnych lokalizacji w innym miejscu. To jest akurat najgorsze. Raz Hogwart jest w górach, raz nad morzem. To samo tyczy się Nory czy nawet chatki Hagrida. Mniejsza z lokalizacjami, tutaj Hogwart nawet wygląda inaczej w każdej części! U Columbusa wyglądał tak jak powinien wyglądać. Stary zamek, zimny, z obrazami i zbrojami przy ścianach. teraz jest to zwykła szkółka, piękna, słoneczna z kwiatkami i fontanną. Szkoda, że kurwa nie jest drewniany.

Myślałem, że jak obejrze jeszcze raz to znajdę coś pozytywnego. Gówno. Była ocena 3/10 za efekty (które na marginesie nie są powalające), ale chyba spada na 2/10. Szkoda.

ocenił(a) film na 6
ipatrick

oczywiście film ma kilka zalet, ale jak dla mnie była to porażka. Okropnie nudny. Nie wpsominając już o akcji z wizytą Śmierciożerców w Hogwarcie. Taka akcja była w książce i w filmie zapowiadała się niezła akcja, która niestety ograniczała się jedynie do tłuczenia szkliwa przez Bellatrix. Nie wiem naprawdę czym tutaj się zachwycać. Czekałąm z niecierpliwością na ten film chcąc zobaczyć tą akcję z Hogwartem, a tutaj nic.

użytkownik usunięty
ipatrick

9/10 Świetny film, gra niektórych aktorów boska, dużo śmiechu (Cooo?) i te wspaniałe miny Slughorna (jedno oko zamknięte drugie otwarte i rozdziawione usta. Świetna była scena ja Dumbledore spadał martwy, jak wszyscy podnosili róźdzki, albo sceny z Ronem pod działaniem eliksiru miłosnego (jak powiedział slughornowi "Kochanie" przytulając go) albo Harry pod działaniem felixa też jakby był upity. Polecam

ocenił(a) film na 7
ipatrick

Nie rozumiem, czemu piszecie "spalili Norę, Nora się spaliła" Był pokazany wybuch, ale chata się nie zawaliła, po prostu trawiła się ogniem, nic poza tym. Na pewno ugasili pożar, inaczej byłoby wspomniane, że Weasley'owie nie mają gdzie mieszkać.
;)

ocenił(a) film na 8
Adaergnahc

Szkoda że ten wpis to nie recenzja tylko streszczenie filmu :(

ocenił(a) film na 8
pawelsmolarz

Noo tak tylko ciekawe czy jakby w twojej chacie był taki wybuch i by się "trawiła ogniem" to czy by potem nadawała się do mieszkania?? xDD

ocenił(a) film na 7
NightGirl

Trawiło, nie spalało, tak jak wcześniej te drzwi w pokoju Riddla. To sa czarodzieje, na pewno powstrzymali ogień itd, widzieliśmy przecież na początku "małe" czarodziejskie sprzątanko. ;) Poza tym, apropo Riddla, oglądam teraz film jeszcze raz (w trakcie pisania tego postu) i jestem właśnie przy scenie w sierocińcu. I zauważyłam, że reżyser zwrócił uwagę na przyszłe horkruksy! Szok. Zbliżenie na dziennik, zdjęcie morza i wystającego klifu (tam gdzie znaleziono pod koniec fałszywego horkruksa), i coś na parapecie, czego dzięki jakości mego laptopa trudno mi zidentyfikować. xD
Jednemu facetowi wyżej, który się rozpisał, powiem tak: Dumbledor zapalił szafę bez różdżki, a Dumbledor wiele może, w końcu to najpotężniejszy czarownik w tamtym świecie (pomińmy Voldiego). Więc do Yatesa nie trzeba się przyczepiać.
I nie ma to jak sobie przeklnąć dla szpanu, jaki to ze mnie buntownik, bo tak temu dowaliłem.

ocenił(a) film na 3
Adaergnahc

Kochana, Ciebie mama karci za przeklinanie, mnie nie. Będę mowil językiem jaki mi się podoba, paniali?

I dla twojej wiadomości niedoczytana dziewczynko, czarodzieje nie mogli czarować bez użycia różdżek. Nikt. Ani Dumbledore, ani Voldemort. To dlatego Dumbledore nie mógł się obronić na wieży. Z resztą, czytałabyś to byś wiedziała.

A co do gaszenia pożaru to rzeczywiście pewnie sobie jakoś zz nim poradzili. Ale za dużo tego "zapewne" w "księciu półkrwi". Pali się Nora, a za chwile Ron obściskuje się i chichocze z Lavender i nikt już nigdy nie wspomina o tym przykrym incydencie. Wszystko napchane jest na siłę, bez spojnosci jakiejkolwiek.

gaclav3

"Kochana, Ciebie mama karci za przeklinanie, mnie nie. Będę mowil językiem jaki mi się podoba, paniali?"

Nikt Ci tu nie rozkazuje jak masz mówić.

"I dla twojej wiadomości niedoczytana dziewczynko, czarodzieje nie mogli czarować bez użycia różdżek. Nikt. Ani Dumbledore, ani Voldemort. To dlatego Dumbledore nie mógł się obronić na wieży. Z resztą, czytałabyś to byś wiedziała"

Dumbledore NIE CHCIAŁ obronić się na wieży, jakbyś czytała to byś wiedziała ;)
Twój niesmak na Yatesa powoduje już to, że omijasz ważne fragmenty z ksiązki, byle tylko sobie udowodnić, jaki film jest zły. Spoko, rób co chcesz, ale czemu obrażasz innych.

Czarodzieje jak najbardziej mogą używać zaklęć bez różdżek, ale "nie otrzymają tak dobrych efektów".
Przykładem jest gdy różdżka Harry'ego spadła w trawę w ciemności, a Harry użył "Lumos" by jej znaleźć i sam był tym zaskoczony [ 5 tom, Atak Dementorów ]

ocenił(a) film na 3
Rutlawski

Chciał obronić się lecz nie zdąrzył bo użył na harrym zaklęcia petryfikacji. Nie chciał się bronić przed Snape'm nie Malfoy'em. Właśnie on ni chciał pozwolić na to żeby Malfoy go zabił.

A co do czarowania bez różdżki to niestety możesz mieć troche racji. Nie pamiętam tego, że Harry zapalił różdżkę bez jej dotykania, ale może i tak było. Ale ogólnie czarowanie bez różdżki jest niemożliwe. Moze dziala tylko na drobnych zakleciach i tylko jesli rozdzka jest w poblizu, skoro tak bylo w 5 czesci... Jedego jestem pewny. Wtedy, w sierocincu Dumbledore użył różdżki. Gdyby mógł tak sobie czarować bez niej to po co by mu w ogole byla potrzebna? Po co szukalby czarnej różdżki?
Poza tym tłumaczysz, ze to Dumbledore, najpotezniejszy czarodziej i moze wszystko. Wiec dlaczego Draco tez czaruje bez rozdzki? ;]

ocenił(a) film na 7
gaclav3

Nie zauważyłam, żeby Draco czarował bez różdżki w filmie, więc na ten temat się nie wypowiem.
"Chciał się obronić" " Nie chciał się obronić" Nie zrozumiałam w końcu intencji tych dwóch zdań. Nie chciał żeby to Malfoy go zabił, wiadomo, bo i tak Dumb już umierał, więc nie chciał obarczać młodzieńca odpowiedzialnością.
Nie powiedziałam, że najpotężniejszy, znaczy może wszystko.

"Kochana, Ciebie mama karci za przeklinanie, mnie nie. Będę mowil językiem jaki mi się podoba, paniali?"

Skąd wiesz czy karci, czy nie? Znasz mnie, moją mamę? Uważam tylko, że to przekleństwo nie wnosiło niczego do Twojej wypowiedzi, chyba moge tak myśleć, prawda? Jak już używasz rosyjskiego, to bądź tak dobry i pisz cyrylicą. Chyba, że miało to zabrzmieć niezwykle opryskliwie, to brawo za pomysłowość.
A to kochana na początku niezwykle miłe, dziękuję.

"I dla twojej wiadomości niedoczytana dziewczynko, czarodzieje nie mogli czarować bez użycia różdżek. Nikt. Ani Dumbledore, ani Voldemort. To dlatego Dumbledore nie mógł się obronić na wieży. Z resztą, czytałabyś to byś wiedziała."

Czytałam, wiedziałam. Jak już pewna osoba wyżej wspomniała. W takim razie kto tu jest niedoczytany?

"A co do gaszenia pożaru to rzeczywiście pewnie sobie jakoś z nim poradzili. Ale za dużo tego "zapewne" w "księciu półkrwi". Pali się Nora, a za chwile Ron obściskuje się i chichocze z Lavender i nikt już nigdy nie wspomina o tym przykrym incydencie. Wszystko napchane jest na siłę, bez spojnosci jakiejkolwiek."

Zgadzam się, że tego domyślania się jest za dużo, uważam również że powinni ponawiązywać trochę do tych pododawanych scen (skoro już je upchnęli). Co do spójności, była, ale nie całkowicie.
Takie moje zdanie, więc jak coś, w odpowiedzi na mój komentarz nie przekonuj mnie, że film jest taki i taki. Ja niczego nie narzucam, wyrażam swoje zdanie. I nie piszę czegoś, czego nie jestem pewna. Twojego zdania nie zmienię, więc tylko go "wysłuchuję" i tyle. ;) Odniosłam się do Twojej wypowiedzi, bo była niezgodna z hm...prawdą. Co do czarów bez różdżek. ;]

ocenił(a) film na 3
Adaergnahc

Ok, przepraszam za lekko chamską wypowiedź z mojej strony. Na prawdę przepraszam i wyciągam rękę. Rzadko to robię więc lepiej nie odmawiaj :D

Draco czarował bez różdżki wypowiadając zaklęcie przy szafie, było to trochę głupie bo wyglądało jak jakieś "odprawianie" czarów na niej ;]

A co do niespojności, film był ich pełen. Naprawdę uważam, że jak ktoś książki nie zna to wiele rzeczy będzie dla niego tajemnicą. Domyślam się, że po porażce jaką był zakon feniksa (a był nią na pewno), Yates chciał nawali jak najwięcej do księcia, jednak nie udało mu się to. Film jak film, sceny zabawne są i może zabawne, ale w moim domyśle o nie o to w HP chodzi. Nie podobało mi się strasznie. Jeśli ci się podobało i masz lżejsze do tego podejscie to zazdroszcze. Ja tak nie potrafie.

ocenił(a) film na 7
gaclav3

Ściskam Twą dłoń. I to nie pod wpływem groźby "lepiej nie odmawiaj". ;)

A, o to chodzi. No może, ale na taki szczegół uwagi nie zwróciłam.

Obejrzałam film jeszcze raz, na komputerze, i starałam się myśleć tak, jakbym nie czytała uprzednio książki. I racja, TROCHĘ skakano z tematów. Jednak jak można było zaobserwować, po pierwszym seansie miałam prawie (!) same pozytywne uczucia. ;)

Mam lżejsze, bo mam pod ręką książkę, po którą zawsze mogę sięgnąć i w myślach zobaczyć to wszystko jak w filmie. ;) A zawsze sobie powtarzam, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej, najwyraźniej Ty stosujesz taktykę odwrotną, nigdy nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Zwracam zawsze najpierw uwagę na te naprawdę warte uwagi zalety filmu (to już mam chyba genetycznie zakodowane w swojej psychice, wina matki-optymistki), a potem inni ludzie albo inne fora, takie jak to, uświadamiają mi czego w filmie nie było, ale od razu dodam, że tylko wtedy gdy coś jest oparte na jakiejś powieści.
Inaczej tępię. Na przykład takie "Haunting of Molly Hartley" było niezłe, ale koniec! Nieoczekiwany, zrobiony z takim przeskokiem. Końcówka bez żadnego wstępu, po prostu całe dobre wrażenie legło w gruzie. "Atramentowe serce" Ogółem dobrze, ale końcem załatwili zakończenie wszystkiego. Chociaż to zrzucam na karb niechęci do kręcenia kontynuacji, ale i tak...Czy chociażby Zmierzch (proszę, nie piszcie mi teraz, że to forum o HP, a Zmierzch był wspaniały, podaję go jako przykład, bo trochę chaosu w tym filmie również było! to moje zdanie, a książkę czytałam i mi się spodobała) ze sztucznością, bijącą zwłaszcza z odblasków zębowych aktora Lautnera...

A właśnie, skoro nie potrafisz, to zostałbyś naprawdę dobrym krytykiem filmowym. ;) (krytykiem w pełnym i dosłownym tego słowa znaczeniu, co nie znaczy wcale, że to źle, jesteś po prostu bardzo wymagający)

Przepraszam, może jestem młodsza, może starsza od Ciebie, nie wiem, ale wybacz...Tępienie błędów zostało mi wpojone przez moja kochaną polonistkę (co nie znaczy, że ja błędów nie robię! Brońcie ręcami i nodzami!). "Naprawdę" pisze się razem. ;]

ocenił(a) film na 10
ipatrick

Zgadzam się z autorem, mam podobne odczucia, faktycznie niektóre żarty mnie zaskoczyły.
Wczoraj byłem w kinie i muszę przyznać że jestem pod wielkim wrażeniem.
Szkoda że została tylko 1 cześć i że mam już ją przeczytaną, to była chyba jedyna seria książek powiązanych ze sobą fabułą którą opanowałem z takim zapałem, wolałem posiedzieć nad książką niż wybrać inne formy relaksu powszechnie uważane za 100% ciekawsze.

Jak dla mnie wszystkie części czy to książka i film czy sama książka to prawdziwe niepowtarzalne arcydzieło. Wiele bym dał żeby była możliwość kasowania pewnym wspomnień z pamięci - wykasował bym całego harrego ;))

Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 7
speedman

http://twojfilm.eu/fantasy/1898-harry-potter-i-ksiyik-puikrwi-harry-potter-and.h tml
tu można obejrzeć film w internecie. ;)

ocenił(a) film na 7
ipatrick

świetna recenzja, gratuluję ;)

jeżeli chodzi o mnie, jak większość, daję ogromny plus za partie komediowe. strzał w dziesiątkę, jeszcze nigdy tak się nie uśmiałam na harrym. z założenia, co miało śmieszyć, śmieszyło i świadczyć o tym może choćby fakt, że na moim seansie obyło się bez pogardliwych komentarzy i docinków.
za uszczuplenie wątków miłosnych również plus. zostały zaserwowane z umiarem i humorem.
bardzo podobała mi się również kreacja snape'a, dracona i rona. najlepsze trójka, bez wątpienia ;)
i ta wewnętrzna walka malfoya! doskonale zagrał swoją rolę, osamotnienie, wahanie, rozpacz. i te próby z szafką, pokazane z jego punktu widzenia ;)
nie brakowało mi również pogrzebu dumbledor'a, scena jego śmierci była wyjątkowo poruszająca wraz z podniesionymi różdżkami na znak żałoby. cieszę się, że nie pominęli śpiewu fawksa, choć mógłby być bardziej poruszający ;)
jeżeli chodzi o dubbing, to fakt, momentami pozostawiał trochę do życzenia, ale można to przeżyć, zważając na fakt, że połowa osób na sali to dzieci, a one chyba nie nadążają jeszcze za literkami ;)
generalnie z czystym sumieniem daję 9/10, choć są rzeczy, które lekko mnie podirytowały.

przede wszystkim snape a ostatniej scenie jako 'dobry wujek'. książki rowling z założenia trzymają w napięciu i sami dokładnie pamiętamy jak długo zastanawialiśmy się, kim tak naprawdę jest severus i po której stoi stronie. a tu bum, pan yates zniszczył, moim zdaniem, jeden z najciekawszych momentów zaskoczenia i jeden z głównych wątków. to samo tyczy się momentu użycia przez harry'ego sectusempry gdzie po prostu wyleczył malfoya i harry mógł spokojnie uciec.
tu warto zaznaczyć, że również sam książki nie schował w pokoju życzeń, pomogła mu ginny, więc jak niby potem skojarzy diadem?
drugie zdziwienie to oczywiście podpalenie nory. nawet cudowna bellatrix nie była w stanie mi tego zrekompensować. nie rozumiem po co dodają wątki od siebie? wiadomo, że nie można odzwierciedlić książki w całości, ale raczej nie powinni wprowadzać wydarzeń z palca wyssanych. bo niby jak to potem wytłumaczą? weasleyowie nagle odkopią worek galeonów i odbudują domek? a może dostaną zapomogę od skorumpowanego już ministerstwa magii? no i jeszcze można wziąć pod uwagę pomoc pieniężną od bliźniaków ;)
brakowało mi również wątku fleur i billa. w II części nagle wezmą ślub? ni z tego ni z owego? trochę dziwne rozwiązanie. a pominąć raczej tego nie mogą, w końcu to tam bohaterowie przygotowują się do drogi i koniec końców uciekają przed śmierciożercami.
ważnym problemem jest również brak wspomnień dumbledor'a. nie mam pojęcia jak harry sam odkryje gdzie szukać pozostałych horcruxów, skoro nie ma żadnego tropu. nic nie wie o czarce, o zamiłowaniu do ważnych przedmiotów magicznych voldemorta albo chociaż o przypuszczeniu co do nagini.
i oczywiście bitwa w zamku. czekałam na nią większą część filmu a tu suprajs ;) śmierciożercy dostali się do zamku jak gdyby nigdy nic i uciekli sobie równie łatwo. nikt nie stawiał im oporu, tylko jeden harry. (i dlaczego snape był taki łaskawy? w książce jest cyniczny, brutalny i arogancki a w filmie sprawiał wrażenie jakby tylko się bronił i nie chciał choćby drasnąć harry'ego)

tyle ode mnie i pomimo w/w niejasności uważam, że był to jeden z lepszych filmów o harrym (u mnie I miejsce ma ciągle zakon) ;)

ocenił(a) film na 5
diaanaa18

zgadzam się w zupełności. Jeśli w ogóle jakoś wybrną z tych pominiętych niuansów HP6 w dwóch ostatnich
filmach to będzie cud.

ocenił(a) film na 7
ipatrick

Bądźmy optymistami. ;) Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Tego trzeba się trzymać.

ocenił(a) film na 3
Adaergnahc

A w moim rankingu filmy idą od pierwszej części (5/10 bodajze) po kolei w dół (książe 2/10).

ipatrick

Osobiście zgadzam się z opinia lexor-a. To największy błąd jaki popełniony został przez reżysera - ucięcie scen walki o Hogwart! Zabrakło tych emocji w końcówce,które tak bardzo wstrząsają czytelnikiem w końcówce książki... Prócz tego jeszcze kilka rzeczy nie podobało mi się w filmie lecz fakt faktem że humor dużo nadrabia. Dlatego ocena 7/10 wydaje mi się na prawdę rozsądną. pozdrowienia

ipatrick

Ja nie rozumiem czemu się tak gorączkujeci,e że się komuś film nie podobał? Każdy ma inny gust a o gustach się nie dyskutuje. A i kazdy też ma prawo do wyrażania swoich opini to forum nie jest tylko dla pochlebców. Wg mnie był słaby (gdyby nie popularnność serii połowa ludzi by na niego w ogóle nie poszła) choć mogło być gorzej. Ogólnie dobrze się oglądało napewno mimio wszystko polecam fanom serii ale i tak nie spełnił moich oczekiwań.

użytkownik usunięty
ipatrick

"W SKRÓCIE: DO KINA, BO WARTO! "

raczej się nie zgodzę.

ocenił(a) film na 8

A ja się zgodzę:P




< za krótki/>

ipatrick

Oczywiście, że warto. Z doświadczenia wiem, że nie ma co zwracać uwagę na bandę nastolatków krytykującą ten film i wystawiającą mu oceny 2/10 tylko dla tego bo w filmie nie było jakiejś sceny z książki:) Po prostu parodia. Ci co nie czytali książki twierdzą, że to jeden z najlepszych filmów o Potterze

ocenił(a) film na 10
zyga500

a ja czytałam książkę, a i tak film bardzo mi się podobał
jutro idę drugi raz, bo uważam, że na prawdę warto
odkąd wróciłam z kina magiczny świat śnił mi się już 4 razy :)))

jenevif

Ja też czytałem, z 3 razy i uważam, że film jest świetny (też już 2 razy na nim byłem;p)

zyga500

Ja też się zgadzam z wami że film wcale nie był zły a nawet powiem że był rewelacyjny (oczywiście nie porównując z książką). Ja kompletnie nie rozumiem dlaczego w non stop spada ocena filmu... na imdb.com jego średnia to 7.7 a głosów aż 40 tysięcy! I patrząc na niektórych użytkowników filmwebu rzeczywiście widać że często dają ocenę od 1 do 4. nie wiem co się dzieje tutaj.. ten film jest o sto razy lepszy od zakonu a tu ciągle złe opinie. nieporozumienie totalne ;/

michaelloxd

Ja dałam ocenę 3 bo wg mnie na więcej nie zasłużył, czemu pisałam już wielokrotnie. Zakon ma ocenę 2, ale coraz mocniej się zastanawiam czy jednak zakon nie był lepszy...

ocenił(a) film na 7
beatkab87

"2" tylko za efekty? Czy może za postacie drugoplanowe? Czy może za coś jeszcze innego?
W sensie, jaką dobrą stronę odnalazłaś w filmie? ;)
Nie chcę sie kłócić, chcę tylko poznać dokładniej, za co "aż" dwa, co doceniłaś, a nie, dlaczego "tylko" dwa. ;)

ocenił(a) film na 7
Adaergnahc

w sumie powinnam zapytac się o "3", więc zamieniam dwójkę, na trójkę. ;]

ipatrick

Mi się film bardzo podobal mimo brakujących wytłumaczeń . Gdy zorientowalem sie ze to koniec filmu naszla mnie mysl ,,taki krotki?,, mimo 2 i pol godziny .ciesze sie ze komos sie podobal oprocz mnie

ocenił(a) film na 7
aaddaamm3

a ja ten film oceniam jako przeciętny czyli 6/10, było kilka znakomitych momentów, ale też były żenujące, i ogólnie jest taki jakis smętny, powolny i bez polotu.