Właśnie wróciłam z "Księcia Półkrwi"... Nie mogę nawet powiedzieć, że jestem zawiedziona, bo nie czuję praktycznie nic. Harry Potter towarzyszy mi od dziesięciu lat, na każdy nowy film niecierpliwie czekałam, ale TO, co oni nakręcili na podstawie 6. części, to kpina z fanów. Pominięto ważne wątki, film jest płytki i pusty, nie ma w sobie nic z prawdziwej "magii" poprzednich Potterów i serii książkowej.
Najbardziej jestem wściekła na Rowling. To niemożliwe, by nie miała jakiejkolwiek kontroli nad scenariuszem, czy możliwości wprowadzenia poprawek! Jak ona mogła się na to zgodzić? Wiem, że napisała już 7 części, odbębniła swoje, ale chociażby z samego szacunku do fanów, którzy zapewnili jej dostatnie życie do końca jej dni, mogłaby wykazać jakieś minimum zainteresowania...
Ten film jest największą porażką w całej serii, a z samego Harry'ego Pottera został tylko tytuł i postacie. Książkowy "Książę Półkrwi" jest zupełnie inny. Myślałam, że to "Zakon Feniksa" został z premedytacją spieprzony, ale "Książę..." bije go na głowę. Szkoda, że seria poległa niemal na finiszu...
Ech, chciałabym, żeby to pan Alfonso C. wyreżyserował ostatnią część. Jego ,,Więzień..." był zdecydowanie najlepszy.
Moim zdaniem to tylko Kamień filozoficzny i Komnata tajemnic była warta obejrzenia, kolejne części były gorsze jedna od drugiej
A ja jestem zachwycona filmem. Szósta książka jest moim zdaniem najgorsza ze wszystkich i miałam nadzieję, że film okaże się lepszy. Nie zawiodłam się.
Zgadzam się z Tobą. 1 i 2 część były najlepsze. A im bliżej końca tym bardziej im na kasie zależy, a nie żeby po wyjściu z kina widz był zadowolony.
7 część przeczytałam, aż boję się iść na nią do kina...
Pozdrawiam
Całkowicie się z Tobą zgadzam. Każda kolejna część to klęska goniąca klęskę. Jednak nie ma to jak książka.
Całkowicie się z Tobą zgadzam.
Mnie tylko "Zakon Feniksa" się podobał. Nie mniej uważam, że ta część jest poprostu odwalona byle jak pomyłką niezgodną z książką. Jedyne co było fajne i jendocześnie dziwne, jak na Harry'ego, to fakt, że były momenty podczas których skręcałam się ze śmiechu [co wcześniej bardzo rzadko się zdarzało]. Jeżeli w "Insygniach Śmierci" tez odwalą taką chałę, że się tak wyrażę, to stracę całkowicie sympatię do Harry'ego.
Czuję dokładnie to samo. Nie będę się rozpisywać na temat rozbieżności filmu i książki, bo w poprzednich tematach opisało to doskonale już wiele osób. Od siebie chciałabym dodać, że mimo wszystko najbardziej denerwują takie małe detale. Uczniowie jakby zaprzestali noszenia szat, czasami zapominają użyć do zaklęcia różdżki, wydaje się, że Harry zgubił pelerynkę niewidkę, w Quidditch'u brakuje złotego znicza, a do Hogwartu można się teleportować (mimo, że Hermiona przez wszystkie części usilnie wbijała wszystkim do głowy, że nie można). Hogwart to szkoła, a lekcji w nim jak na lekarstwo. Nigdy nie wybaczę twórcom ekranizacji tego, że nie pokazali lekcji OPCM z moim ukochanym Snape'm. Cała atmosfera magii, jakby wyparowała. A szkoda.
To prawda. też mi czegoś brakowało min. tego ze nie wiadomo kim w tym filmie był książe półkrwi. wiem ze to był snape ale co to wogle jest ksiąze półkrwi. była jedna wzmianka o nim. Co prawda nie czytałam Harrego Pottera ale z tego co mi opowiwadali duzo w tym filmie ucieli, duzo brakowało zeby to miało jakiś sens. Ale co jak co częściowo prawda bo żeby obejrzec dak dokładnie wszystko to raczej trzeba bylo by w tym kinie spedzic 5 godzin( gdyby nakręcili tak jak leci w ksiązce) . a tak byc nie moze. 7 cześc będzie w 2 częsciach.
W filmie było trochę fajnych, smiesznych scenek ale do zasługa oczywiscie wyłącznie gry rona, on jest najlepszy w tym filmie. I o co chodziło w tych pierwszych scenach??
Faktycznie pierwsze trzy części były najdokładniejsze i najlepsze, ale przyznajcie sami - z książki na książkę dochodził nowe wątki, fabuła stawała się coraz bardziej zawiła, akcja pędzi na łeb na szyję... Rozumiem, że bardzo trudno jest nakręcić ostatnie części. Tyle tylko, że Yates sobie niezbyt z tym radzi, wydaje się, ze on tej magii nie czuje, skoro większość poświęcił 6 części na durne miłostki. No bo tak było łatwiej, prawda? A fani i tka pójdą, oni nie muszą być zadowoleni. Tak to odbieram, nie czuję się z tym dobrze. TO kpina z nas, z fanów. Ale taka jest prawda.
Dlatego ja nie robię sobie nadziei co do ostatnich dwóch filmów. 7 tom jest najtrudniejszy i nie sądzę, by Yates poradził sobie z nim lepiej, niż z Zakonem i Księciem. Zwłaszcza, ze pan reżyser zdaje się na błędach nie uczyć wcale... przykro. Jako film-rozrywka dobry, nawet bardzo dobry, ale z perspektywy czytelnika/fana, kiepściutki...
mnie brakowalo tej wielkiej bitwy w Hogwarcie gdzie ginie jeden z blizniakow i inni aurorzy.... film nie byl az taki zly ale fakt brakowalo mi pojedynkow
Ja jeszcze filmu nie widziałam, wybieram się jutro, ale muszę odpowiedzieć na tego posta: wielka bitwa w Hogwardzie, podczas której ginie bliźniak itd była pod koniec 7 części a nie 6.
rzeczywiście, film nie najlepszy, ale uśmiałam się jak na żadnym innym HP. najbardziej brakowało mi bitwy w Hogwarcie. jak dla mnie najlepszy z serii jest 'Więzień Azkabanu', a 'Księcia...' totalnie schrzanili.
A ja już po "Czarze..." i "Zakonie..." już straciłam zapał do filmów o Harrym.
Na "Księcia..." nawet nie chciałam iść. Chciałam zbojkotować ten film niczyn "Kochaj i tańcz". Ale że w Multikinie w Złotych Tarasach nie było w poniedziałek nic ciekawszego dla mnie, obejrzałam.
I oglądając film z dystansu, dostrzegam pewną logikę twórców, dostrzegam to, że chcieli pokazać ten film nastolatkom, których czary interesują średnio, miłość bardziej, nastolatkom, którzy lubią się bać, ale i śmiać a przede wszystkim dostrzegam, jak wielkie pole popisu mają tu twórcy efektów specjalnych (może nie w pełni, ale nieźle wykorzystane pole ;P).
Uważam, że film nie był zły (jak dobrze raz pozbyć się nadziei), chociaż "Więzień Azkabanu" zdecydowanie dla mnie rządzi w rankingu "Harrych" filmów.