Harry Potter i Książę Półkrwi

Harry Potter and the Half-Blood Prince
2009
7,5 326 tys. ocen
7,5 10 1 325770
6,0 46 krytyków
Harry Potter i Książę Półkrwi
powrót do forum filmu Harry Potter i Książę Półkrwi

Zmarnowana szansa

ocenił(a) film na 5

Mam duży dylemat jak oceniać ten film. Ciężko jest mi oceniać inaczej niż przez pryzmat książki, a w takim porównaniu bardzo traci. Jeśli oceniać go nie porównując do książki to robi się mętny, wiele wątków jest po prostu niewyjaśnionych i chaotycznych. Postaram się zrobić ranking plusów i minusów, ale i z tym będę miał problem...
PLUSY:
1. Dumbledore- najlepszy w całej serii, świetne zwieńczenie jego egzystencji. Prawdziwy Gandalf tej serii- kiedy trzeba pogodny, kiedy trzeba groźny, ale zawsze spokojny i świadom wyższego dobra, któremu służy.
2. Walka na moczarach- pomimo, że wymyślona od zera i nieobecna w książce to moim zdanie genialna. Harry i Ginny walczący ramię w ramię z otaczającą ich ciemnością... Jest w tej scenie jakaś harmonia i piękno. Wielkie zaskoczenie in plus.
3. Normalne życie szkolne- niby nic, ale nadaje temu realizmu. Każdy coś tam sobie robi, ale każda akcja wpływa na otoczenie.
4. Scena w jaskini (tylko częściowo)- bardzo klimatyczna, bardzo dramatyczna. Tak miało być i się udało. Do pewnego momentu, ale o tym później.
5. Ginny i Harry ogólnie- nie wiem co w tym jest, ale każda scena kiedy są sam na sam buzuje skrywanym erotyzmem... Widać, że oboje bardzo by chcieli, ale się boją. No i ładna scena pocałunku, o wiele bardziej udana niż ta z Cho, która wprowadzała w zażenowanie.
6. Malfoy- udanie odegrany tragizm postaci, może momentami przesadzony, ale i tak na plus.
7. Hermiona- zupełnie prywatnie, fajna panna z niej wyrosła...;)
8. Katie Bell i naszyjnik- aż ciarki mi przeszły, bardzo udana scena.

MINUSY:
1. Scena w jaskini- no właśnie, wracamy. Wszystko jest fajnie, najpierw patrzą z morza na jaskinię podejrzanie przypominającą kobiecy organ rozrodczy, potem delikatne nawiązanie do legend angielskich (łódź wynurzająca się spod powierzchni jeziora- jak w rycerzach króla Artura), dramatyczna scena wypijania napoju z misy. No i potem wkraczają ONE. Miały być przerażające, zimne i martwe, ofiary bezwzględnej żądzy krwi Voldemorta. A wyszła banda Gollumów. Do tego Gollumowi do wielkich pięt nie dorastających. Szkoda, był potencjał.
2. młody Riddle- najbardziej spaprana postać w historii HP- mały, pulchny chłopaczek z pedałkowatą fryzurą i ciągłym kpiącym uśmieszkiem. Miał być złowrogi, a wyszedł żałosny. A do tego dupek.
3. Snape- liczyłem na trochę emocji z jego strony w końcówce. A maksimum to trochę smutniejszy wyraz twarzy gdy zabił Albusa- takie "ojej, i co teraz?".
4. WIELKI, NAJWIĘKSZY MINUS W HISTORII- finał. W książce była walka, aurorzy walczący ze śmierciożercami, płonąca chatka Hagrida, jego rozpacz, panika w zamku, Harry zaślepiony chęcią zemsty... Taki potencjał, taka szansa, tak straszliwie zgwałcone i zmarnowane. To smutne. W całej akcji brał udział jeden (JEDEN!!!) auror. Został z marszu zmieciony i tyle, do widzenia. No to ministerstwo rzuciło swoje reprezentacyjne, elitarne siły. Chatka Hagrida płonie, ale spoko on akurat chyba zbiera grzyby w lesie nieopodal, bo w domu nie ma go na pewno. Co do Kła- nie ma pewności, możliwe że był, ale chyba niedługo. Chatka Hagrida płonie, a on sobie w tym czasie patrzy na martwego Dumbledore'a. Cała końcówka sprawia wrażenie, jakby reżysera nawiedził producent i oświadczył mu: "sorry stary, ale kończy nam się kasa i taśma filmowa, kończ to szybko, nie ma czasu".
5. Dziury i niespójność akcji- ot właśnie. Kto nie zna książki, nie wie o co kaman. Na początku ktoś kogoś porywa (Ollivander), Snape oświadcza, że jest Księciem Półkrwi i nic z tego dalej nie wynika... O właśnie:
6. Książe Półkrwi- tytuł? Tytuł. Cała książka kręciła się dookoła niego? Ano tak. A w filmie? Ni hu-hu, jest książka, która sprawia, że Harry jest dobry z eliksirów i może pociąć Malfoya. I tyle. Skąd wpadł na pomysł o bezoarze? Nie wiadomo, olśniło go. Co wynika z tego, że Snape jest Księciem? Nic, a nic, tylko tyle, że Harry robi minę w stylu ":o".
_________________________________________________________________
Teraz wielki minus prywatny.
Poszedłem specjalnie na wersję z napisami, a nie z dubbingiem, bo liczyłem na tłumaczenie lepszej, mniej dziecięcej jakości. A to zostało spartolone, zabito totalnie smaczki. Jeden przykład, rozmowa Harrego z Cormackiem na balu u Slughorna:
ENG:
C.-"What's this?"
H.-"Dragon balls"
Cormac zwraca ślimole na buty Snape'a.
PL:
C.-"Co to?"
H.-"Smocze cynaderki"
Oczywiście, "smocze jądra" byłyby zbyt ostre dla młodocianego widza, mogłyby spaczyć mu psychikę. Lepiej zabić żart, to oczywiste.
Drugi przykład, Ron w szpitalu, Hermiona przy nim, wpada Lavender:
L.-"But I'm his girlfriend!"
H.-"And we are f... friends"
Wachanie w głosie Hermiony dawało jasno do zrozumienia, że widz miał pomyśleć "we are fucking".
PL:
H.-"A ja przyjaciółką". I zabito podtekst. R.I.P

Poza tym, gdyby wyciąć paplaninę nie prowadzącą do niczego zostałoby z 45 minut filmu. W książce było mniej wody, widać że ktoś tu poległ, albo przy scenariuszu, albo przy reżyserii. Dziękuję za uwagę.

ocenił(a) film na 4
ptr_89

Właściwie to masz rację.
Ale mogło być "smocze jaja" - i byłyby "jaja" i byłyby "jądra"...:)

ocenił(a) film na 5
ptr_89

Jeszcze nieścisłość względem wydarzeń- w "Księciu" Harry ma 16 lat, a to oznacza, że jest rok 1996. W tym roku most, który się zawalił, jeszcze nie istniał...;p Taki szczegół.

ocenił(a) film na 8
ptr_89

Film wydawał mi się jakiś taki powierzchowny, skupiony na jakichś bzdetach, a nie na tym co w tej historii było naprawdę ważne. Oglądając go zupełnie nie czułam tego, co podczas czytania książki, wszystko wydawało mi się takie sztuczne. Zupełnie jakby film był marną podróbką tego, o czym pisała Rowling. "Kto nie zna książki, nie wie o co kaman." - zgadzam się w zupełności. Ja wprawdzie przeczytałam książkę, ale wiele już zdążyłam z niej zapomnieć i momentami ciężko było skojarzyć sytuację.

ocenił(a) film na 6
ptr_89

Ja również miałam dylemat. Przede wszystkim dlatego, że „HP i Książę Półkrwi” mógł się okazać najlepiej sfilmowaną częścią cyklu. Nie należę do szalonych fanów Pottera, którym przeszkadza choćby najmniejszy szczegół, który nie zgadza się z fabułą książki, dlatego ani dodane sceny, ani niezbędne dla ekranizacji skróty, nie przeszkadzały mi. Po seansie mam jednak mieszane uczucia odnośnie filmu. Przyznam, że spodziewałam się, że ta część będzie filmem Voldemorta, Dumbledore’a bądź Snape'a. Wyszło hogwarckie love story. Ale nawet nadmiar scen miłosnych, aż tak bardzo by nie raził (przynajmniej w tej części wydawało mi się, że humor jest lekki, a nie wymuszony jak wcześniej), gdyby nie brak scen, których nie powinno zabraknąć.
Zawiodłam się na scenie finałowej - rozumiem, że twórcy chcieli budować atmosferę przed finałową częścią, stąd rezygnacja z bitwy, która cały ten klimat mogłaby rozładować, ale to nie tłumaczy, dlaczego starcie Snape'a i Pottera zostało tak okrojone. Nie wspominając już o tym, że nie wytłumaczono dlaczego Severus przybrał takie imię. To właśnie sceny ze Snape'em zawiodły mnie najbardziej - żadnej lekcji OPCM (gdzie mogłoby paść słowo o inferiusach, gdyż osoby, które nie przeczytały książki mogą nie wiedzieć, czym były ciała w jaskini), nieudana sectumsempra i brak reakcji Snape'a na to, co się stało. Gdyby choćby część dodanych scen miłosnych zastąpiono tymi, o których pisałam, film zyskałby na wartości.

Teraz pozostaje tylko czekać na wersję DVD i sceny, które zostały wycięte.

P.S. Mnie udało się obejrzeć film z napisami, ale znalezienie kina, które pokazywało tę wersję nie było takie łatwe.